Historie
o tym, że pijana matka urodziła pijane dziecko, wołają o pomstę do
nieba. Tymczasem aż 30% kobiet przyznaje się do spożywania alkoholu
w czasie ciąży. Większość z nich nie zdaje sobie sprawy z tego,
jakie piętno odciskają na nienarodzonym dziecku.
O Płodowym Zespole Alkoholowym (PZA, ang. FAS - Fetal Alcohol
Syndrome) przez wiele lat w Polsce było cicho. Krzysztof
Liszcz, lekarz psychiatra, wspomina, że na studiach mówiło się o
tym, jak o jakiejś ciekawostce, przypadłości tak rzadkiej, że jej
status porównać można z eksponatem w muzeum.
Krzysztof Liszcz jest jednym z rodziców, którzy adoptowali małe
dzieci, a potem napotkali niczym niewytłumaczalne trudności
rozwojowe.
- Cale życie coś mnie w nich zastanawiało - wspomina Liszcz. - Nie
pasowały do różnych przegródek typu: zdrowy - chory, upośledzony -
nieupośledzony. A jednocześnie były jakieś inne: inaczej wyglądały,
inaczej się zachowywały.
Wraz z żoną długo szukali wytłumaczenia, a przede wszystkim
sposobu, w jaki mogliby swoim dzieciom pomóc. Kilka lat temu
pierwszy raz usłyszeli o PZA.
Nie do odrobienia
Dzieci z PZA przejawiają trzy charakterystyczne cechy. Mają
specyficzną twarz, potwierdza to rozpoznanie co najmniej trzech
spośród następujących cech: zmarszczka kącika oka, małe, szeroko
rozstawione oczy, płaska środkowa część twarzy, wygładzona rynienka
podnosowa, cienka górna warga, małożuchwie, są drobne, ich głowa
jest mała oraz mają uszkodzony ośrodkowy układ nerwowy. Jeśli
potwierdzi się przy tym spożywanie alkoholu przez ciężarną matkę,
można postawić diagnozę: PZA.
Dziecko z tym zespołem będzie rozwijało się wolniej niż rówieśnicy.
Może też przejawiać szereg objawów wtórnych: poznawczych,
fizycznych i psychicznych. Jedne z wielu objawów zespołu FAS to:
niestabilność emocjonalna, podwyższona reakcja na stres,
nadaktywność, deficyt uwagi, pamięci, kłopoty z rozumieniem pojęć
abstrakcyjnych, jak: czas czy wartość pieniądza, trudności w
uczeniu się na błędach, zaburzenia ruchowe.
- Jest to bagaż na cale życie - mówi Bogumiła Różycka, asystent ds.
promocji zdrowia z Centrum Zdrowia Dziecka. - Nie można całkowicie
wyleczyć pacjenta z tego zespołu. Można natomiast zapobiec
dysfunkcjom poznawczym i emocjonalnym, a w ten sposób lepiej
przystosować dziecko do funkcjonowania w społeczeństwie.
Niepełnosprawność ukryta
Zakłada się, że w Polsce rodzi się troje dzieci z zespołem PZA na
tysiąc. Szacuje się jednak, że takich, u których nie zdiagnozowano
typowego PZA, ale przejawiają szereg zaburzeń neurobehawioralnych
będących wynikiem ekspozycji na działanie alkoholu w okresie
prenatalnym, może być 10 razy więcej. FASD (Fetal Alcohol Spectrum
Disorder) to cała grupa zaburzeń poznawczych, fizycznych i
psychicznych, które są skutkiem uszkodzeń mózgu wywołanych
działaniem alkoholu.
Diagnostyka w tym zakresie jest szczególnie utrudniona. Objawy
pojawiają się stosunkowo późno i często nie wiąże się ich ze
zgubnym działaniem alkoholu. Problemy z nauką, kłopoty z
nawiązywaniem i utrzymywaniem kontaktów społecznych, trudności z
adaptacją, słaba zdolność organizacji, niska samoocena i szereg
innych zaburzeń zachowania często są interpretowane jako błędy
wychowawcze. Opiekunowie nie zdają sobie sprawy z tego, że wynikają
one z niewłaściwej budowy mózgu dziecka, więc albo w ogóle nie
zwracają się po pomoc, albo czynią to późno.
- Dzieci z FASD bywają mylnie diagnozowane jako autystyczne albo z
zespołem ADHD - tłumaczy Teresa Jadczak-Szumiło, psycholog
pracująca z dziećmi z FAS. - Szuka się ostrych i wyraźnych objawów,
wiele dzieci jest więc niedodiagnozowanych. Często funkcjonują jako
dzieci z nieustalonym zespołem zaburzeń. Ich niepełnosprawność jest
ukryta – na pozór wyglądają na zdrowe, jednak mają uszkodzenia OUN
[Ośrodkowego Układu Nerwowego – przyp. red.]. Ponieważ trudno
powiedzieć, co im jest, nie można objąć ich taką pomocą, jak osoby
z innymi niepełnosprawnościami.
Trudności mogą pojawić się z wiekiem, kiedy będziemy od nich coraz
więcej wymagali, zwłaszcza w zakresie funkcji wykonawczych, takich
jak: planowanie, organizacja, przewidywanie, podejmowanie
decyzji.Jak
pęd fasoli
Poprawne postawienie diagnozy dziecku z takim zespołem zaburzeń
jest ogromnie ważne, aby mu skutecznie pomóc.
- Wiąże się to później nie tylko z dodatkiem pielęgnacyjnym w
wysokości 153 zł. - ironizuje Krzysztof Liszcz - ale z odpowiednim
stosunkiem do tych dzieci nauczycieli i innych osób, które mają z
nimi kontakt.
Trzeba wiedzieć, że dziecko z uszkodzonym mózgiem będzie miało
ograniczone możliwości i kompetencje. Należy to uszanować.
- Trzeba dopasować swoje oczekiwania do możliwości dziecka - dodaje
dr Liszcz. -Jeśli rodzic o tym nie wie, stawia dziecku zbyt wysokie
wymagania, żądając rzeczy niemożliwych do spełnienia.
To rodzi frustrację i przygnębienie zarówno w rodzicu, który myśli,
że źle wychowuje, jak i w dziecku, które czuje się nieakceptowane.
Stąd tylko krok do tego, by stało się agresywne, napięte,
depresyjne i szukało akceptacji na zewnątrz, w grupach, które
niekoniecznie mogą chcieć dobra młodego człowieka. To są dzieci,
które szczególnie potrzebują tego, by pozwolić im być sobą.
- Aby mogły nie zdążyć, nie pamiętać, nie posprzątać, nie dlatego,
że są leniwe - przekonuje - ale dlatego, że wymagają ciągłego
wspierania i zachęcania.
Doktor Liszcz porównuje relację rodzica z takim dzieckiem do pędu
fasoli, który potrzebuje tyczki lub drabiny, po której może piąć
się do góry. Oczywiście to dorosły jest drabiną, po której dziecko
ma stąpać, aby móc iść w świat.
- Ono nie może samo odkrywać tego świata, bo ma problemy z
odkrywaniem. Dorośli często mówią tak: „Rób, a ja sprawdzę",
tymczasem te dzieci proszą: „Rób ze mną".
Krzysztof Liszcz wraz z żoną zarówno we własnym domu, jak i w
założonej kilkanaście lat temu fundacji „Daj Szansę", propagują
metodę wychowawczą, polegającą na stałej pielęgnacji rozwoju
dziecka z FAS czy z FASD. Nie poprzez oczekiwanie, nakazywanie i
rozliczanie, ale towarzyszenie dziecku, przewodzenie mu.
Dwie strony medalu
Teresa Jadczak-Szumiło przekonuje, że FAS czy FASD nie oznacza
wyroku.
- Nie można przerażać się diagnozą - tłumaczy. - Gdy dorosły
słyszy, że są jakieś uszkodzenia biologiczne, często nie dociera do
niego, że jest wyjście z tej sytuacji.
Tymczasem odpowiednie postępowanie z tymi dziećmi może
zminimalizować objawy wtórne. Pani psycholog proponuje
rehabilitację stymulującą rozwój ruchowy, rozwój funkcji
poznawczych, głównie dotyczących rozumienia pojęć abstrakcyjnych, a
także uczenie umiejętności społecznych.
Krzysztof Liszcz często powtarza, że to są dzieci trudne do
wychowania. Ale ich słabości można zamienić w atuty. Przez to, że
są nieco niedojrzałe, mogą być żywiołowe, spontaniczne, ruchliwe,
eksperymentujące. Doceniając ich zalety oraz stosując odpowiednią
stymulację rozwoju, można wiele zdziałać, co potwierdzają losy
dzieci państwa Liszczów: 25-letni syn studiuje i od 3 lat próbuje
samodzielnie mieszkać, 21-letnia córka uczy się w liceum, a dwie
najmłodsze - Julusia i Ewunia - są w szkole podstawowej.
Autor: Joanna Dembińska, fot.: J. Scheijen, O. Franco, M. Lorenzo
Data opublikowania dokumentu: 2008-12-01, 16.07