Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Bariery w edukacji

16.10.2012
Autor: Beata Rędziak
Źródło: inf. własna

- Nie ma nic gorszego niż przyjęcie ucznia z niepełnosprawnością do placówki, która go nie potrzebuje, nie chce i nie rozumie – mówiła Ewa Sowa, dyrektor ZSO w Stargardzie Szczecińskim na konferencji o budowaniu lokalnej strategii oświatowej na rzecz ucznia ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

Być może w tym krótkim stwierdzeniu można by streścić większość problemów z obszaru edukacji uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi (SPE). Dopóki w powszechnej świadomości nie zakorzeni się przekonanie, że obecność dziecka z niepełnosprawnością w grupie jest wartością i obustronną korzyścią, trudno będzie o dobre rozumienie i wdrażanie w praktyce edukacji włączającej.

- Mówimy o włączaniu, ale do czego? Uczeń sprawny też ma problemy w szkole, tylko inne. Jako świadomy rodzic chciałem oddać swoje dziecko do przedszkola integracyjnego, w końcu się udało i teraz to moje dziecko tłumaczy nauczycielom, co mówi i czego potrzebuje jego rówieśnik z zespołem Downa – mówił podczas debaty Lech Stempel z Dolnośląskiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli we Wrocławiu.

Na zdjęciu: uczniowie
Fot.: www.sxc.hu

Edukacja włączająca, czyli obejmująca wszystkie dzieci – sprawne i niepełnosprawne – opiera się na społecznym modelu niepełnosprawności. – Skupiamy się wtedy na barierach w procesie edukacji, a nie na deficytach medycznych ucznia – jak to ma miejsce w edukacji segregacyjnej. W systemie edukacji włączającej dziecko uczy się najbliżej miejsca swojego zamieszkania – mówi prof. dr hab. Anna Firkowska-Mankiewicz z Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie.

Podkreśla ona, odwołując się do „Przewodnika po edukacji włączającej” (Booth, Ainscow, 2011), że włączanie wymaga przekonstruowania systemu szkolnego tak, by stworzyć wszystkim uczniom, niezależnie od rodzaju czy stopnia niepełnosprawności, poczucie przynależności do grupy.

Na konferencji zorganizowanej przez warszawski Ośrodek Rozwoju Edukacji (ORE) wnioski na temat lokalnych strategii oświatowych dla uczniów ze SPE były jednoznaczne – mamy wyszkoloną kadrę, mamy pieniądze, odpowiednio wyposażone placówki, brakuje tylko jednego koordynatora, który poprowadziłby w sposób jednolity i uporządkowany wszystkie działania.

Pieniądze są, gdy dobrze się je policzy

- Moim marzeniem jest, żeby rodzic, któremu urodzi się dziecko z niepełnosprawnością, przyszedł do gminy i tam dostał odpowiedzi na wszystkie swoje pytania i by w tym miejscu załatwił wiele spraw z tym związanych – mówiła przedstawicielka samorządu z powiatu Łosice. – Bo pieniądze nie są problemem, one są, gdy dobrze się je policzy – dodała.

Nie od dziś mówi się o tym, że problemem w finansowaniu edukacji uczniów z niepełnosprawnością nie jest brak środków, ale to, że nie idą one za uczniem. – Formalnie subwencja jest naliczana w oparciu o zasadę „pieniądz idzie za uczniem” – idzie on jednak tylko do samorządu, nie do placówki. Samorządy mają swobodę wydatkowania środków pochodzących z subwencji, o ile realizują zadania oświatowe wynikające z odrębnych przepisów – przypomina dr Paweł Kubicki z SGH, rzecznik uczniów z niepełnosprawnością w Stowarzyszeniu Nie-Grzeczne Dzieci. – Dobrym rozwiązaniem byłoby powiązanie kwoty trafiającej do samorządu z tytułu niepełnosprawności ucznia z konkretną placówką oświatową, w której dany uczeń się uczy poprzez przekształcenie dodatkowych wag subwencyjnych z tytułu niepełnosprawności, lepszy monitoring wsparcia i sankcje za brak wystarczającego i efektywnego wsparcia. Ważne też jest doprecyzowanie wybranych przepisów oświatowych i zasad ich interpretacji – dodaje.

Na budowanie strategii wokół dwóch środowisk, w których dziecko przebywa, czyli rodziny i szkoły, zwróciła uwagę Liliana Ziantecka, naczelnik Wydziału Polityki Społecznej, Sportu i Edukacji w Wołominie. – Te dwa obszary najbliższe dziecku, rodzina i szkoła, potrzebują wsparcia, poza organizacją finansów dla placówki to najważniejsze zadanie samorządu – mówiła Ziantecka.

- Najważniejszą rolę w rozwoju włączających form i sposobów nauczania mają nauczyciele. To ich poglądy, postawy i działania tworzą klimat i kontekst sprzyjający bądź utrudniający uczniom zdobywanie wiedzy i funkcjonowanie w szkole. Trzeba więc zrobić wszystko, żeby nauczyciel czuł się z jednej strony wspierany w swoich wysiłkach, z drugiej – odpowiedzialny i zmotywowany do szukania efektywnych sposobów nauczania wszystkich uczniów. A to z kolei wymaga daleko idących zmian w organizacji, zarządzaniu i całej polityce edukacyjnej szkoły – uważa prof. Firkowska-Mankiewicz.

Edukacja jest obywatelska

Jednak problem leży w tym, że nie każdy samorząd tak rozumie swoje zadania. – W mojej gminie praca z dzieckiem ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi postrzegana jest tylko i wyłącznie przez pryzmat kosztów. Jak przekonać samorząd, żeby w ogóle zechciał podjąć rozmowy na ten temat? – pytała jedna z nauczycielek z mazowieckiej gminy. Tam od lat nie udaje się nakłonić pracowników samorządu do współpracy na rzecz uczniów ze SPE.

Jednym z wniosków z konferencyjnej debaty było też stwierdzenie, że oświata jest obywatelska, nie samorządowa czy pozarządowa. – Wszyscy Polacy winni czuć się odpowiedzialni za edukację – mówił Wojciech Starzyński, prezes zarządu Fundacji „Rodzice szkole” oraz członek Forum Rodziców przy ministrze edukacji narodowej.

Na zdjęciu: uczniowie podczas zajęć
Fot.: www.sxc.hu

Doświadczenia obecnych na debacie rodziców z systemem edukacji dzieci z niepełnosprawnością nie były złe, ale nie dotyczyły placówek publicznych. – Kiedy u naszej córki zdiagnozowano autyzm, na szczęście wysokofunkcjonujący, rozpoczęliśmy poszukiwania odpowiedniej szkoły dla niej. Niestety, udało się znaleźć tylko niepubliczną szkołę z oddziałami integracyjnymi. Do przedszkola jeździliśmy z Pruszkowa na Bielany; trafiliśmy na wspaniałych pedagogów. Jeśli chodzi o szkołę bliżej miejsca zamieszkania, był większy problem. Mieliśmy dużo szczęścia, nam się udało, bo w końcu znaleźliśmy dla Zosi dobre miejsce, ale dlaczego nie w szkole publicznej? – pytała mama 7-letniej Zosi.

Podobne doświadczenia mieli rodzice 5-letniego Dominika z zespołem Downa. – Gdy syn się urodził, nie mieliśmy żadnej informacji, co dalej robić, gdzie szukać pomocy. Orzeczenie o niepełnosprawności uzyskaliśmy dopiero po roku, bo wcześniej nie wiedzieliśmy, że jest nam potrzebne. Wiedzę zdobywaliśmy wraz ze wzrostem dziecka. Odpowiednią placówkę edukacyjną – niepubliczną - dla naszego syna udało się znaleźć dopiero w sąsiedniej gminie – opowiadał ojciec Dominika.

Wielorakie korzyści

Kompleksową opiekę osobom z niepełnosprawnością, począwszy od wczesnego wspomagania aż po dorosłość, zapewnia Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym „Krok za krokiem” z Zamościa. Prowadzi ono zintegrowaną rehabilitację, edukację i wsparcie społeczne dzieci, młodzieży i osób dorosłych z niepełnosprawnością intelektualną. Oferuje także nauczanie przedszkolne, podstawowe, gimnazjalne masowe i specjalne, liceum i klasy przysposabiające do pracy. – Pracujemy w systemie 3 w 1, łącząc edukację z rehabilitacją i wsparciem społecznym. Uczymy się cały czas, dostosowujemy się do dzieci, które do nas przychodzą, dajemy im zintegrowane wsparcie. Bardziej jesteśmy szkołą specjalistyczną niż specjalną, ale tak w naszym systemie nie możemy tego nazwać. Przygotowujemy dzieci i cieszymy się, gdy idą do szkół otwartych, ale chcemy je dobrze przygotować  i posyłać tam, gdzie nasza praca nie zostanie zmarnowana – mówiła Agnieszka Pilch, wicedyrektor ZNSS „Krok za krokiem” w Zamościu.

Efekty edukacji włączającej dla uczniów z niepełnosprawnością, ale i dla tych sprawnych są bezsprzecznie pozytywne. – Z ogromnej liczby światowych badań na ten temat, w tym również badań realizowanych w Polsce (zob. np. G. Szumski przy współprac. A. Firkowskiej-Mankiewicz „Wokół edukacji włączającej”, 2010) wynika, iż w efekcie procesu integracji i włączania odnotowujemy cały szereg korzystnych zmian. Na poziomie indywidualnym dotyczą one zarówno samych osób niepełnosprawnych, jak też ich sprawnych rówieśników. Na poziomie instytucjonalnym dotyczą przede wszystkim organizacji i funkcjonowania poszczególnych szkół i całego systemu edukacji, a na poziomie ogólnospołecznym – prowadzą do przemodelowania świadomości i postaw społecznych wobec osób niepełnosprawnych – konkluduje prof. Firkowska-Mankiewicz.

Profesor podkreśla, że w Polsce konieczne są zmiany systemowe w oświacie w kierunku edukacji włączającej. – Dziesięć lat temu również wygłaszałam podobne referaty; przez ten czas niewiele się zmieniło – mówi Firkowska-Mankiewicz. – Konieczne jest uelastycznienie i indywidualizacja programów nauczania oraz wprowadzenie nowego modelu kształcenia samych nauczycieli – dodaje.

Komentarz

  • Nauka dzieci
    Bogda
    18.10.2012, 22:13
    Pisząc to mam na myśli dzieci,które są na wózkach i nie mówią moją córkę zawożę do ośrodka rewalidacyjno-rehabilitacyjnego ,gdzie ona nie,ma rehabilitacji nie ma zajęć np.z logopedą.Może tak nałozyć większy nacisk na rehabilitację bo to służy tym dzieciom najbardziej,a w tych tzw.ośrodkach wybiera się dzieci ,które są w "lepszym stanie"Myślę że te pieniądze warto przeznaczyćwłaśnie na to,bo nawet za obiady trzeba płaćić.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas