Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Kontrowersyjna kampania. Zespół Downa jak plama na koszuli?

06.11.2013
Autor: Ada Prochyra
Źródło: inf. własna, fot. olimpiadyspecjalne.pl

Odkąd na ulicach miast w całym kraju zawisły billboardy kampanii Olimpiad Specjalnych, w Internecie i mediach nie cichną głosy wzburzenia, dotyczące jednego z haseł: „Zespół Downa jest jak plama na koszuli, której nie możesz sprać”. Kampania została więc zauważona. Tylko czy w taki sposób, w jaki chcieli jej twórcy?

Mniej burzliwe, ale wciąż niezbyt pozytywne emocje budzą także dwa inne spośród dziewięciu sloganów: „Zespół Downa jest jak czkawka, której nie możesz zatrzymać” oraz „Zespół Downa jest jak atak śmiechu w miejscu, gdzie nie można się śmiać”.

Billboard z napisem
fot.: olimpiadyspecjalne.pl

6 listopada 2013 r. Stowarzyszenie Olimpiady Specjalne Polska zorganizowało konferencję prasową zapowiadającą kampanię informacyjną na rzecz osób z niepełnosprawnością intelektualną. Organizatorzy położyli duży nacisk na prezentację swojej działalności, w tym m.in. poprzedniej kampanii, zapowiadającej Europejskie Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych w 2010 roku. Jednak przedstawiciele mediów byli ciekawi przede wszystkim intencji, jakie stały za kontrowersyjnym hasłem. Ogólna idea kampanii – „Zrozum i daj mi żyć” - w tym kontekście przeszła w zasadzie niezauważona.

Piękne hasła zepchnięte na dalszy plan

- Zainteresowanie mediów konferencją przed tą kampanią było bardzo mierne, dopóki nie się rozpętała cała akcja – zdradził Bogusław Gałązka, dyrektor generalny Olimpiad Specjalnych Polska, stojąc w sali wypełnionej przedstawicielami redakcji radiowych, telewizyjnych i prasowych.

Frekwencja rzeczywiście dopisała, ale sprawa przekazu, który utrwali się w społeczeństwie po tej kampanii, jest bardziej skomplikowana. Szczytny zamysł, aby przybliżyć Polakom osoby z niepełnosprawnością intelektualną i pomóc im „oswoić się” z ludźmi z zespołem Downa, został zrealizowany w bardzo agresywny sposób. Trudno uwierzyć w złe intencje organizacji, która od lat działa na rzecz osób z różnymi rodzajami niepełnosprawności intelektualnej, nie tylko zespołem Downa, niejednokrotnie walczy o nich: aby mogli trenować, wyjeżdżać na zawody, uczestniczyć w jakichś wydarzeniach poza własnym domem, przeżyć coś pięknego. Niestety, wszystkie te dokonania zostały zepchnięte na bardzo odległy plan wobec jednego hasła, które przez wiele osób zostało bardzo źle odebrane.

Billboard z napisem:

fot.: olimpiadyspecjalne.pl

- W kampanii „Zrozum i daj mi żyć” chodziło nam nie tylko o osiągnięcie tolerancji, bo tolerancja jest zimna w swoich założeniach. Chcieliśmy osiągnąć zrozumienie, bo zrozumienie jest ciepłe. Można coś tolerować, ale mieć różne myśli na ten temat, a jeżeli coś zrozumiesz, jeżeli masz w sobie empatię, to będziesz inaczej się zachowywać w stosunku do osób z zespołem Downa. Dlatego te hasła są takie, jakie są. One są prawdą i szokują ludzi, ale tylko na takim bardzo płytkim poziomie, właśnie na poziomie tolerancji. A ci ludzie chcieli powiedzieć „zrozumcie nas” – tak opowiadała o założeniach kampanii jej twórczyni Suzan Giżyńska.

Jak dowiedzieliśmy się od niej później, hasła wypisane na billboardach są wypowiedziami osób z zespołem Downa lub z ich bezpośredniego otoczenia i opisują to, jak się w związku z nim czują. Nie są to jednak, jak można się było spodziewać, zdania zawodników Olimpiad Specjalnych Polska, ale wypowiedzi, które zostały zaczerpnięte z... brytyjskich badań na temat tolerancji, a następnie przetłumaczone na język polski i w ten sposób przeniesione na polski grunt. Jak się okazało, nie do końca podatny.

Hasło z plamą może boleć

Justyna Sobczyk, wieloletnia reżyserka Teatru 21, którego aktorami są właśnie osoby z zespołem Downa, jest bardzo poruszona tą sprawą.

- Ta akcja jest straszna - powiedziała nam. - Ludzie, którzy mają jakąkolwiek styczność z niepełnosprawnością, to garstka. Boję się, że nikt inny nie będzie w stanie analizować tych haseł na takim metapoziomie. Ludzie z zespołem Downa bardzo rzadko pojawiają się na billboardach, w jakichś akcjach reklamowych i trochę się boję, że teraz będą kojarzeni właśnie z plamą, z czymś wstydliwym. Opiekunowie moich aktorów też są przejęci, ich zdaniem klimat społeczny się zmienił na korzyść i to już nie jest moment na takie akcje.

Billboard z napisem:
fot.: olimpiadyspecjalne.pl

Roma Błaszyk, mama 16-letniej Oli Błaszyk, będącej twarzą kampanii, nie miała natomiast obiekcji odnośnie do akcji billboardowej Olimpiad Specjalnych.

– Czytając te hasła, miałam nieodparte wrażenie, że to jest całe nasze życie z Olą, ono jest zawarte w tych hasłach – mówiła. – To hasło z plamą jest być może bardzo kontrowersyjne i ono może boleć, ale proszę sobie wyobrazić, że wszyscy ludzie, którzy przechodzą koło tego hasła, czytając je, poczują, że coś im zgrzyta, coś im nie pasuje, uwiera – ja to mam od szesnastu lat. Kiedy wchodzę z moim dzieckiem gdziekolwiek – do kina, teatru – i widzę to niezdrowe zainteresowanie, to – proszę mi wierzyć –mnie też boli, mnie też uwiera i jest mi z tym źle. Ja się nauczyłam z tym żyć, mogę o tym zespole mówić już bez płaczu, ale nie jest łatwo. Ten skurcz żołądka, który ludzie czują, widząc to hasło, ja czuję codziennie. Wielu znajomych rodziców może się pod tym podpisać obiema rękami. Jedna matka z naszego stowarzyszenia powiedziała, że to hasło z plamą jest najlepsze, bo gdy wchodzi gdzieś ze swoim synem, to – jak mówi – czuje się, jakby ciągle miała plamę na koszuli, wciąż musiała ją zakrywać. Mówiła: "głupio mi, że ci ludzie tak na mnie patrzą, ale czym ja zawiniłam? Mam takie dziecko, jakie mam”. To, czego byśmy chcieli, to zwykła akceptacja – dodała Roma Błaszyk.

Celowe ryzyko

Suzan Giżyńska zapewnia, że realizatorzy kampanii nie chcieli nikogo urazić, a raczej doprowadzić do takiej sytuacji, w której zespół Downa czy inny rodzaj niepełnosprawności intelektualnej będą na porządku dziennym i na nikim nie zrobią wrażenia.

Billboard z napisem:
fot.: olimpiadyspecjalne.pl

– Temat jest trudny i delikatny – podkreślała. – Można o nim mówić w sposób bezpieczny, ale pojawia się pytanie, czy wtedy osiągniemy jakiekolwiek zmiany postrzegania go. Myśmy zaryzykowali specjalnie. Nie chcieliśmy nikomu sprawiać przykrości, ale byliśmy świadomi ryzyka. Chcieliśmy toczyć bardzo szczerą rozmowę, bo liczyliśmy na to, że dzięki temu sytuacja w Polsce realnie się zmieni. A sytuacja jest dwubiegunowa. Wszyscy teraz bronią dzieci, mówią, że to, co zrobiliśmy, jest niedelikatne, a z drugiej strony rodzice tych dzieci bardzo źle się z nimi czują, wychodząc, przebywając w publicznych miejscach, bo wszyscy na nich skupiają uwagę. Jeżeli o czymś się mówi wprost i głośno, to schodzi takie wewnętrzne napięcie, staje się to częścią życia, a nie czymś, co jest ukryte. Chcieliśmy wyciągnąć te emocje – świadomie, żeby później, jak one się wypalą, została normalność.


Jakie są Twoje odczucia związane z tą kampanią? Napisz nam o tym w komentarzu pod artykułem.

Komentarz

  • miało być dobrze
    Anna
    07.11.2013, 10:11
    Niestety nie jest. Dla wielu osób ze środowiska (jestem matką 38 - letniego syna z Zespołem Downa)wcale ten przekaz nie jest czytelny w sposób założony przez organizatorów. Wierze w dobre intencje organizatorów ale wydźwięk tych haseł wcale nie jest dla przeciętnego człowieka taki oczywisty i wzbudzający empatię dla osób z Downem....

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas