Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Siedlecka wojna podjazdowa

26.02.2014
Autor: Tomasz Przybyszewski
Źródło: inf. własna, transport-publiczny.pl

Parę dni temu portal transport-publiczny.pl zamieścił zdjęcie zbudowanego w Siedlcach przy ul. Kaczorowskiego ogromnego podjazdu dla osób na wózkach. Fotografia wzbudziła żywą reakcję internautów jako przykład absurdu architektonicznego. Jak się jednak okazuje, podjazd ten jest... zgodny z prawem, choć może nie jest do końca zgodny ze zdrowym rozsądkiem.

Bardzo długi, wielopoziomowy podjazd dla osób na wózkach
Imponujący siedlecki labirynt, przeznaczony dla osób na wózkach, fot. Łukasz Pastor, www.transport-publiczny.pl

„Dzięki takim rozwiązaniom Polska zdobywa medale na paraolimpiadach...” – napisała ironicznie Joanna Warpechowska w komentarzu do tego zdjęcia na profilu facebookowym portalu transport-publiczny.pl. „W połowie drogi zapomniałam po co wjeżdżałam...” – dodała Kasia Jastrzębska. Z kolei Janina Wiśniewska zwróciła uwagę na mniej zabawny aspekt całej sprawy: „Nagroda się należy za innowacyjne rozwiązania. Cóż, jak na wózkach siedzą i nóg nie używają, to niech się chociaż trochę wysilą i ręce usprawniają. Jakaś masakra. Jak pokazałam to zdjęcie mojemu 20-letniemu synowi, który jeździ na wózku, to powiedział, że to niemożliwe, aby ktoś zdrowy na umyśle coś takiego zrobił, zaprojektował, że to musi być fotomontaż.”

Niestety, nie jest to fotomontaż.

Prawo a praktyka

Czy projektant tego podjazdu nie do końca wiedział, co robi? I tak, i nie. Kamil Kowalski, współpracujący z Integracją specjalista ds. dostępności, podkreśla, że mamy tu do czynienia z dwiema kwestiami: prawną i praktyczną. Jeśli chodzi o stronę prawną, to projektant jest „czysty”.

- Przepisy nie mówią o maksymalnej dopuszczalnej wysokości pochylni – tłumaczy Kamil Kowalski. – Znajdziemy jedynie informację o dopuszczalnej długości biegu. W większości wypadków będzie to 9 metrów, ale wystarczy podzielić pochylnię na krótsze odcinki spocznikami i wtedy zgodnie z prawem możemy umieścić dowolną liczbę biegów.

Zdjęcie z budowy ogromnego podjazdu, widać betonową nawierzchnię przyszłego podjazdu
Podjazd robił wrażenie już na etapie budowy, fot. Urząd Miasta Siedlce

W opisie projektu czytamy, że nachylenie podjazdu wynosi 5,33 proc., pojedyncze biegi nie przekraczają 9 metrów długości i mają barierki w odpowiednich miejscach. Są także właściwe spoczniki. Jest to więc zgodne z wytycznymi budowania pochylni, zawartych w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz. U. 2002 Nr 75 poz. 690 z późn. zm. - dokładne wytyczne znajdziesz tu: plik PDF). O co wobec tego chodzi?

- Od strony praktycznej sytuacja przedstawiona na zdjęciu jest oczywiście absurdalna – podkreśla Kamil Kowalski. – Czas potrzebny do pokonania tak długiej pochylni będzie bardzo długi. Musimy pamiętać o osobach ze słabszymi kończynami górnymi, dla których pokonanie tak dużej wysokości będzie bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Czasem pokonanie nawet jednego biegu potrafi sprawić dużo trudności. Przyjmuje się, że pochylnie powinno się budować do wysokości maksymalnie 150 cm. Przy czym jest to niepisana zasada. Powyżej tej wysokości raczej powinny być stosowane inne rozwiązania techniczne. Wydaje się, że w tym przypadku najkorzystniejszy byłby dźwig osobowy.

Labirynt, ale użyteczny

Zdaniem Pawła Mazurkiewicza, inspektora ds. komunikacji społecznej Urzędu Miasta w Siedlcach, winda nie byłaby jednak w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem ze względu na późniejsze koszty eksploatacji.

- To jest jednak urządzenie techniczne i trzeba myśleć o rachunku ekonomicznym, choć nie o samych pieniądzach, ale też pewnej efektywności korzystania z tego – zaznacza. – Przy bardzo małej liczbie korzystających osób trudno mówić, żeby robić tutaj windę, czyli urządzenie mechaniczne. Lepiej zrobić coś takiego, co jest bezobsługowe.

Paweł Mazurkiewicz przedstawił nam nieco szerszy kontekst budowy tego podjazdu. Otóż znajduje się on na peryferiach Siedlec, przy obwodnicy wewnętrznej miasta, czyli ul. Kaczorowskiego. Obwodnica ta przebiega w czymś w rodzaju wąwozu. Obok jezdni jest też chodnik i ścieżka rowerowa. Włodarze Siedlec chcieli, by miały one połączenie z biegnącą powyżej „wąwozu” ul. Prądzyńskiego, jednak różnica wysokości to niemal 5,5 metra.

Fragment podjazdu z widokiem na chodnik i ulicę z samochodami.
Podjazd znajduje się na peryferiach miasta, fot. Urząd Miasta Siedlce

- Projektant zaproponował podjazd – podkreśla Paweł Mazurkiewicz. – Brana była również pod uwagę winda, ale z uwagi na fakt, że z tego podjazdu korzysta niewiele osób, przypominam, że są to peryferie miasta, nie ma tam żadnych obiektów użyteczności publicznej, sklepów itp., wybraliśmy rozwiązanie podjazdu. W trakcie projektowania pojawiały się również głosy, że w tym miejscu w ogóle nie jest potrzebne żadne rozwiązanie, bo nie będzie nikomu służyć, poza tym nie jest ono wymagane przez prawo. Zdecydowano jednak, że skomunikowanie tych dwóch ulic jest potrzebne, nawet gdy niewiele osób z niego skorzysta.

Rzecznik magistratu zaznacza, że nikt z poruszających się na wózku mieszkańców Siedlec nie zgłaszał żadnych uwag do tego podjazdu.

- Ja wiem, że to wygląda jak labirynt, może groteskowo, ale naprawdę z tego można skorzystać – podkreśla Paweł Mazurkiewicz. – Może w tym przypadku trudno o tym mówić, ale zasadne jest pytanie, czy dla, powiedzmy, jednej osoby, korzystającej z tego na dwa miesiące, bo mało osób z tego korzysta, warto rzeczywiście inwestować grube pieniądze w windę?

Widok z lotu ptaka na ulicę, domy oraz długi podjazd
Układ ulic w rejonie podjazdu, który widoczny jest po prawej stronie, fot. Urząd Miasta Siedlce

Zabrakło refleksji

- Mam wrażenie, że komuś zabrakło zdrowego rozsądku, którym należy się kierować zawsze, a na pewno przy tego rodzaju architektonicznych zadaniach – komentuje Piotr Pawłowski, prezes Integracji. – W Wielkiej Brytanii, zanim wyda się środki finansowe na tak spektakularną inwestycję, wszyscy najpierw zastanawiają się, czy tego rodzaju rozwiązanie jest opłacalne nie tylko finansowo, ale przede wszystkim, czy będzie w sposób racjonalny służyło mieszkańcom lub innym użytkownikom. Jestem przekonany, że ten kuriozalny podjazd stanie się niebawem atrakcją turystyczną miasta. I tak jak wcześniej nie planowałem wyjazdu do Siedlec, to teraz już wiem, po co w najbliższym czasie tam pojadę.


Uważasz, że tak długi podjazd to dobry pomysł? Czy może lepsza byłaby jednak winda? Napisz nam o tym w komentarzu pod artykułem.

Komentarz

  • Zabrakło analizy możliwości, ale krytyka nie jest do końca zasadna
    eMSA Inicjatywa Edukacyjna
    02.03.2014, 15:47
    Mój temat, więc długo skomentuję. Zakładam, że przez windę ktoś tu i tam rozumie kabinę poruszającą się w pionie, dźwig osobowy, więc... czy w Siedlcach i na wspomnianych portalach nikt nie zna "platformy schodowej"? To urządzenie porusza się po skosie, wzdłuż schodów. Zabrakło tu chyba analizy możliwych scenariuszy. Transport-Publiczny.pl i inni krytykujący moim zdaniem nie mają racji, twierdząc, że to pieniądze w błoto, bo ta pochylnia powinna tam być, ale z platformą, jak na Akropolu (tam jest jeszcze winda, bo jest o wiele wyżej) i w wielu podobnych miejscach, najlepsze urządzenie dla takiego terenu, zgodne z ideą UD (Universal Design), dająca nie-chodzącym równouprawniony ruch w pionie. Typowa WIDNA (dźwig osobowy, jak mówi Kamil Kowalski na niepełnosprawni.pl pionowa - NIE, taka byłaby tutaj bez sensu, zbyt mała różnica terenu, zły pomysł, choć są i tanie, proste windy, ale wtedy byłby krzyk, że zbyt surową i tanią zamocowano, ech ten kompleks... Powracam do platformy, którą WCIĄŻ MOŻNA I TRZEBA ZAMONTOWAĆ: Wymiana jednej balustrady schodowej na nową, specjalną, montaż platformy i po krzyku. Doszłyby koszty eksploatacji, to ważne, tego się zwykle boją urzędnicy, bo to generuje w Polsce duże koszty. Jednak Paweł Mazurkiewicz z Urzędu Miasta też nie ma racji, bo 1) w kwestii dostępności to nie czynnik opłacalności jest decydujący, 2) nie ma urządzeń bezobsługowych (żelbet??? bzdura), 3) peryferyjność lokalizacji nie ma prawa mieć znaczenie dla poziomu dostępności - ta wypowiedź reprezentuje podejście z czasów PRLu i XIX wieku, albo i średniowiecza, gdy "kulawi siedzieli przed wejściem do katedry, bo nie mogli wyżej się wczołgać". Skoro są tak szerokie schody, tzn., że są potrzebne, chodzi sporo pieszych, więc miejsce jest często użytkowane. Inaczej nie mają sensu ani schody, ani pochylnia. Tak czy owak wstyd i porażka urzędu - za tę wypowiedź urzędnik powinien dostać upomnienie od prezydenta miasta albo i zrezygnować z pracy, bo takie myślenie jest ANTYSPOŁECZNE i nie przystaje do stanowiska "inspektora ds. komunikacji społecznej". W takich tematach dosłownie "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia", jednoznaczna krytyka tutaj jest nie na miejscu, nie tylko osoby na wózkach korzystają z pochylni, więc nie tylko te osoby są autorytetami funkcjonalnymi. Tutaj każde rozwiązanie byłoby skrytykowane, bo 1) w wydziałach transportu i biurach projektowych pracują/działają głównie osoby o zdrowych nogach, 2) w PL wciąż nieznane są reguły UD. To, co dla jednych wygląda absurdalnie, dla innych jest ratunkiem i jedyną szansą na pokonanie choćby 50m. I nie ważne, że większość z tego kpi lub nie używa, ważne że jest taka możliwość. Być może tym tokiem myślenia szedł magistrat, mam nadzieję, że nie chodziło tutaj o prowizję lub o zlecenie dla znajomych. Roboty ziemne i konstrukcje żelbetowe w wielu mniejszych polskich miastach są wciąż najtańszą alternatywą, kpiny są nieuzasadnione. Zabrakło tu dobrego projektu i kosztorysu. Sprzedawcy platform schodowych często podbijają ceny, projektanci i kosztorysanci nie mają wyjścia - stosują rozwiązania terenowe (pochylnia na gruncie) i żelbet. Koszty eksploatacji i konserwacji przy żelbecie są często najniższe, m.in. dlatego, że tych nawierzchni nikt potem nie konserwuje. Tak właśnie myśleli - Paweł Mazurkiewicz z Urzędu Miasta twierdzi, że pochylnia to urządzenie bezobsługowe - to ogromna bzdura. Pochylnia żelbetowa, to też urządzenie techniczne, p.Mazurkiewiczowi dedykuję przepisy do poduszki. To fatalne, że wciąż urzędnicy ośmielają się tak mówić. Może w Siedlcach zamontują ekran lub scenę po drugiej stronie, to na upartego pochylnie staną się audytorium ;) Bez poręczy wyglądały pięknie. Sztuka nowoczesna, by nie powiedzieć reaktywacja op-artu... Nic nie przepadło, można wciąż dorobić platformę schodową i wszyscy będą zadowoleni. Proponuję też - całkiem serio - namalować na nawierzchni pochylni jakąś grę logiczną lub zabawę plastyczną, to wjeżdżanie na wózku, z wózkiem, rowerem, hulajnogą lub czymkolwiek będzie przynajmniej zabawne i pouczające. Może np. historia Siedlec albo Ścieżka Gwiazd... Schody terenowe nie raz stały się już tematem sztuki, więc czas na pochylnie terenowe... Więcej o UD na emsarelacje.pl lub np. tutaj: http://issuu.com/emsa.relacje/docs/referat8_ruminska_ud_korekta

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas