Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Soczi: Alpejczycy jednak bez medalu

15.03.2014
Autor: Maciej Kowalczyk
Źródło: inf. własna, inf. prasowa

W sobotę alpejczycy zakończyli swoje występy w Soczi. Niestety, Polakom nie udało się zdobyć żadnego medalu. Ostatniego dnia rywalizacji - w slalomie gigancie - Maciej Krężel był 9., Rafał Szumiec 20., a Andrzej Szczęsny 22. Niespodziankę sprawiła natomiast sztafeta biegaczy, która zajęła niezłe 6. miejsce.

Niedowidzący Maciej Krężel, występujący z przewodniczką Anną Ogarzyńską, po pierwszym przejeździe był 10., poprawił się więc później o jedno miejsce. Startujący wśród zawodników stojących Andrzej Szczęsny po pierwszej rundzie zajmował miejsce 28. Natomiast występujący wśród zjazdowców siedzących Rafał Szumiec w pierwszym przejeździe był 26.

Rafał Szumiec na trasie slalomu giganta
Rafał Szumiec na trasie slalomu giganta, fot. Maciej Kowalczyk

Jednak o prawdziwym pechu może mówić Igor Sikorski, który w pierwszym przejeździe miał bardzo dobry czas, jednak tuż przed metą upadł, co skończyło się dyskwalifikacją.

Igor Sikorski upada na trasie slalomu giganta
Upadek Igora Sikorskiego na trasie slalomu giganta, fot. Maciej Kowalczyk

Nieźle spisali się narciarze biegowi. W sztafecie w kategorii open Kamil Rosiek i Witold Skupień zajęli 6. miejsce i tym samym zdobyli stypendium na dalsze przygotowania. Przed Polakami jeszcze jeden start. W niedzielę ostatni bieg narciarzy na dystansie 10 km.


Powiedzieli nam

Andrzej Szczęsny: Chodzi mi po głowie myśl, by to zakończyć

Skończyłem na 22. miejscu. Patrząc na wyniki po pierwszym przejeździe, to naprawdę nie był łatwy gigant. Z mojej grupy, a więc spośród tych, którzy jeżdżą na jednej nodze, dojechały tylko trzy osoby. Naprawdę było bardzo ciężko. Ja mam coraz większy problem z kolanem. Przy najeżdżaniu na te bardziej strome odcinki po prostu wyhamowywałem. Nie kontrolowałem tego. Narta sama stawała w poprzek. Wiedziałem, że to kolano mnie boli, a przy dużej prędkości będzie mnie bolało jeszcze bardziej. Zjechałem więc dość asekuracyjnie, ale zjechałem, jestem cały i zdrowy. Paraolimpiada już się dla nas skończyła.

Atmosfera jest tutaj wspaniała. To są moje trzecie igrzyska. Wszystko tu jest perfekcyjnie przygotowane. Mnóstwo wolontariuszy, którzy na każdym kroku pomagają. Na trybunach pełno kibiców. Ja tutaj czułem się bardzo fajnie. Czułem się jak w domu.

Tylko te warunki śniegowe... No, niestety jesteśmy bardzo blisko morza, jest tu bardzo ciepło. Było więc bardzo niebezpiecznie. Moim zdaniem te szybkie konkurencje nie powinny się odbyć w takich warunkach. Dlatego kilka, a nawet kilkanaście razy lądował helikopter, było sporo kontuzji - właśnie przez te warunki, ale to jest niezależne od nas.

Andrzej Szczęsny na stoku
Andrzej Szczęsny na stoku, fot. Robert Szaj

Wracamy teraz do Polski. Po pierwsze, muszę odpocząć. Sezon naprawdę był długi i wyczerpujący. A co będzie dalej? Nie wiem, muszę się naprawdę zastanowić. Czy zrezygnować? Na pewno nie zrezygnuję całkiem. Jeżeli skończę jazdę zawodniczą, może będę chłopakom pomagał, może przy serwisie... Nie wiem, na teraz nie jestem w stanie powiedzieć. Ale nie ukrywam, że chodzi mi po głowie myśl, żeby to zakończyć.

Musze porozmawiać z trenerem, co on o tym myśli. W następnym sezonie są mistrzostwa świata, bardzo ważna impreza, ale wiem na pewno, że będzie problem finanowy z wyjazdem na nie. Po igrzyskach w Vancouver były mistrzostwa świata we Włoszech, no i niestety nie pojechaliśmy na nie ze względu na to, że nie było pieniędzy, a to było naprawdę bardzo blisko. A do Kanady, wiadomo, przeloty są bardzo drogie. Moim trenerem jest Łukasz Szeliga. To on mnie nauczył podstaw jazdy na nartach i do tej pory słucham jego wskazówek.

Anna Ogarzyńska: Jedziemy szybciej, a czas nam ucieka

Igrzyska były udane, można powiedzieć, że osiągnęliśmy na nich historyczne wyniki. Dwa piąte miejsca w slalomie i superkombinacji. Dzisiaj w gigancie 9. miejsce, także powtórzyliśmy swój wynik z Vancouver i można powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni.

Trenowaliśmy slalom gigant. Jednak najlepiej w polskich warunkach rozstawić i trenować slalom. Ale jeśli chodzi o ten sezon, to na pewno i jedną, i drugą konkurencję trenowaliśmy regularnie.

Doświadczenia brakuje nam w konkurencjach szybkościowych, nie technicznych. W tych ostatnich mamy tego doświadczenia coraz więcej. Jest jeszcze taka sprawa, że mamy niewielu zawodników w grupie B3, w której my się z Maćkiem ścigamy. Zwykle są tu zawodnicy z grupy B2. Duże znaczenie mają przeliczniki. Zawsze my jedziemy od nich szybciej, a czas nam ucieka.

Anna Ogarzyńska jedzie z przodu, za nią podąża Maciej Krężel
Anna Ogarzyńska i Maciej Krężel na trasie w Soczi, fot. Robert Szaj

Maciej Krężel: Niedosyt postaram się zaspokoić za cztery lata

Jest znaczna poprawa, jeśli chodzi o slalom. My generalnie trenujemy właśnie slalom i ten postęp było widać. Jesteśmy zadowoleni. Im dłuższa trasa, tym trudniej jest wygrać, bo na dłuższej trasie zawodnicy z większą niepełnosprawnością mogą nadrabiać czas. A trasy były tu długie. najdłuższe w tym sezonie, bo nawet na Pucharach Świata slalom "podchodził" pod trzydzieści parę sekund, a tutaj pod minutę.

Jakie dalsze plany? Wypocząć, a później wracać do treningów. Treningi były dobre. Przygotowywaliśmy się bardzo solidnie do tego sezonu. Jeśli chodzi o trenera, to mamy nadzieję współpracować z kimś, kto nam coś podpowie.

Jest lekki niedosyt. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, postaram się go zaspokoić za cztery lata.

Rozmawiał w Soczi Maciej Kowalczyk


Głównym sponsorem serwisu Soczi 2014 jest:

Logo Allianz

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas