Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Okna bez klamek, pokoje zamykane na noc. Raport RPO

28.05.2021
Autor: Angela Greniuk, fot. sxc.hu, pixabay.com
Źródło: Raport Rzecznika Praw Obywatelskich z działalności w Polsce Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur w 2020 r./ rpo.gov.pl
Starszy pan siedzi przed zamkniętym oknem, wpatrzony w przestwór

Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur opublikował raport za 2020 rok, dotyczący tego jak pandemia koronawirusa wpłynęła na sytuację osób pozbawionych wolności. Wśród wymienionych w raporcie instytucji znalazły się wyniki analizy z domów pomocy społecznej, placówek całodobowej opieki i zakładów opiekuńczo-leczniczych.

Trzynasty „Raport Rzecznika Praw Obywatelskich z działalności w Polsce Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur, Nieludzkiego, Poniżającego Traktowania lub Karania w 2020 r.” zbiegł się z pandemią COVID-19, a w efekcie kryzysem zdrowotnym i społecznym.

„Sytuacja wymagała co najmniej dwutorowych działań. Z jednej strony – należało konsekwentnie chronić osoby pozbawione wolności przed torturami i innymi formami złego traktowania. Z drugiej – trzeba było zadbać o to, by osoby te same nie padły ofiarą wirusa COVID-19, czyli zarówno zapewnić im odpowiednią opiekę (w tym zwłaszcza medyczną), jak i dopilnować, by ich prawa były respektowane bądź nie były ograniczane w sposób nadmierny i nieproporcjonalny. Problem polega też na tym, że w sytuacjach kryzysowych z oczywistych względów wzrasta ryzyko wystąpienia tortur i niedozwolonego traktowania” – pisze we wstępie do raportu dr Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Trzy rodzaje placówek dla OzN i osób starszych

Raport dotyczy sytuacji osób pozbawionych wolności – wśród wymienionych placówek i ośrodków (np. zakładów karnych, ośrodków wychowawczych dla nieletnich czy izb wytrzeźwień) pod lupą znalazły się także domy pomocy społecznej, placówki całodobowej opieki i placówki opiekuńczo-lecznicze.

Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur (KMPT) przeprowadził trzy bezpośrednie wizytacje placówek całodobowej opieki – w lutym 2020 roku, tuż przed wybuchem pandemii. Były to: Pielęgniarski Dom Opieki „Adriana” w Milanówku, Dom Seniora „Leśne Zacisze” w Kliczkowie i Dom Pogodnej Starości „OAZA” w Kraśniku Górnym. Wizytacje bezpośrednie można uznać za pierwszą część raportu dot. placówek dla osób z niepełnosprawnościami i osób starszych.

Druga część raportu dot. wyników zdalnego monitoringu, który w czasie pandemii KMPT wprowadziła w 65 domach pomocy społecznej, 11 placówkach całodobowej opieki i 10 zakładach opiekuńczo-leczniczych. Zdalny monitoring polegał na wymianie korespondencji z organami prowadzącymi i nadzorującymi te placówki: przedstawicieli rządu, wojewodów, przedstawicieli władz samorządowych oraz dyrekcji poszczególnych placówek, w których wystąpiły ogniska zakażeń.

leżący długopis

Wizytacje bezpośrednie

„Poprawki” na podpisanych umowach

Wątpliwości KMPT budzą „poprawki” opłat na umowach w niektórych placówkach. Przykładowo w Pielęgniarskim Domu Opieki „Adriana” w Milanówku na podpisanych przez władze i pensjonariuszy umowach poprawiono odręcznie długopisem cenę pobytu: z 2600 zł na 2800 zł lub z 2300 zł na 2400 zł. Nie wiadomo czy „poprawki” powstały przed czy po podpisaniu umowy między stronami oraz kto je wykonał (brak parafki).

Z kolei w Domu Seniora „Leśne Zacisze” w Kliczkowie, placówka ustaliła w umowie z mieszkańcami, że nie bierze odpowiedzialności za wartościowe rzeczy pensjonariusza (np. pieniądze czy biżuterię trzymane w pokojach pod nieobecność mieszkańca). Okazuje się, że zapis ten jest niezgodny ze stanowiskiem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który twierdzi, że obowiązkiem domu opieki jest zapewnienie bezpieczeństwa rzeczy osobistych – na przykład przez utworzenie depozytu.

Umniejszanie godności

Warunki bytowe w niektórych placówkach również pozostawiają wiele do życzenia. Żadna z trzech placówek nie posiada w pokojach instalacji przywoławczej, która służy do wezwania pomocy w nagłych przypadkach. We wspomnianym już Domu Seniora „Leśne Zacisze” w Kliczkowie nie tylko brakuje możliwości wezwania pomocy, ale też pokoje mieszkańców w nocy są zamykane od zewnątrz przez personel, który ma obowiązek mieć nocny obchód. Personel dysponuje nie tylko kluczem do pokoju, ale także… klamkami do okien. To oznacza, że pensjonariusze nie mają możliwości samodzielnego otwierania okna, bo nie są one wyposażone w stałe klamki. Te praktyki szczególnie zadziwiają, gdy okazuje się, że w trzech wizytowanych bezpośrednio placówkach – masowo brakuje personelu.

Innym przykładem umniejszania godności swoim mieszkańcom jest Pielęgniarski Dom Opieki „Adriana” w Milanówku. Część pensjonariuszy jest osobami leżącymi, dlatego ich kąpiele odbywają się przy łóżku. Według raportu, taka osoba nie ma zapewnionej intymności higieny, ponieważ nie jest oddzielona np. parawanem, a sama kąpiel odbywa się w obecności innych osób w pokoju. 

Tymczasem międzynarodowe wytyczne, przedstawione w raporcie, brzmią: „Każdy mieszkaniec powinien mieć zapewnioną osobistą, zamykaną przestrzeń, w której może przechowywać swoje rzeczy osobiste i ma możliwość ubierania się mycia, brania prysznica i kąpieli w warunkach szanujących intymność. Należy zwrócić uwagę na szczególne potrzeby mieszkańców starszych i/lub z niepełnosprawnością fizyczną”.

Personel i ochrona zdrowia

Raport wykazał, że w placówkach ogromnie brakuje zarówno samego personelu, jak i wizyt medycznych. W przypadku pierwszym można wnioskać, że przemęczenie, przytłoczenie i presja czasowa zatrudnionego personelu placówek, którego jest zbyt mało, jest jedną z przyczyn naruszeń godności i intymności pensjonariuszy.

rozsypane tabletki niebiesko-przezroczyste

Kilka przykładów braku opiekunek, opiekunów oraz pielęgniarek, pielęgniarzy:

  • w Pielęgniarskim Domu Opieki „Adriana” w Milanówku były takie okresy, gdy w ciągu dnia nie było żadnej pielęgniarki; zdarzało się, że opiekunka była wspierana przez kucharkę. 
  • w Domu Pogodnej Starości „OAZA” w Kraśniku Górnym nad 15 pensjonariuszami (w pokojach na parterze i I. piętrze) czuwała jedna opiekunka, która była także odpowiedzialna za przygotowanie posiłków. Dodatkowo pensjonariusze nie wiedzieli, kiedy ostatnio mieli kontakt z pielęgniarką – wpis z dokumentacji wskazywał na sierpień 2019 roku. Po przyjęciu do domu nowi mieszkańcy nie byli badani przez lekarza i nie mieli kontaktu ze służbą medyczną. Oprócz tego dokumentacja medyczna była niepełna i chaotyczna. Takie działania ze strony placówki jest łamaniem ustawy o pomocy społecznej, która zobowiązuje placówkę do prowadzenia szczegółowej dokumentacji m.in. medycznej pensjonariuszy.

Leki na wyciągnięcie ręki

W raporcie kilka stron poświęcono tzw. polityce lekowej, czyli dostępności do medykamentów i sposobu ich podawania pensjonariuszom. Okazuje się, że w jednej z placówek np. nie było raportów pielęgniarskich lub raportów opiekunek (które stanowią dokumentację medyczną mieszkańców), a karty zaleceń leków dla mieszkańców placówki były nierzetelnie prowadzone. To znaczy, że nie można było ustalić na jakich zasadach osoby decydują o dawkowaniu leków pensjonariuszom – takie działanie znacznie naraża zdrowie i życie mieszkańców nie tylko w danej placówce, ale również przy ewentualnym podejmowaniu działań ratunkowych przez zewnętrzny zespół medyczny.

Wiele wątpliwości KMPT budzi również przechowywanie leków, na przykład w pomieszczeniach niezabezpieczonych przed mieszkańcami – czyli pokojach z lekami niezamkniętych na klucz lub… wręcz z otwartymi na oścież drzwiami do takiego miejsca. Inną praktyką jest pozostawianie różnych leków (w tym psychoaktywnych) na biurku w również niezabezpieczonym gabinecie. Wobec takich działań personelu istnieje niebezpieczeństwo zażycia leków przez pensjonariuszy bez nadzoru medycznego.

Co więcej, pracownicy tych domów opieki nie byli objęci specjalistycznymi szkoleniami z zakresu: sprawowania opieki nad osobami starszymi, osobami z niepełnosprawnością fizyczną lub intelektualną, poszanowania ich praw, pierwszej pomocy, komunikacji interpersonalnej w relacji pracownik-mieszkaniec, umiejętności radzenia sobie w sytuacjach trudnych i konfliktowych oraz przeciwdziałania wypaleniu zawodowemu.

Komisja Mechanizmu Prewencji Tortur w raporcie apeluje: „Szkolenie personelu jest mechanizmem zapobiegania torturom i innym formom złego traktowania. Jest to szczególnie istotne w przypadku instytucji opiekuńczych, gdzie z uwagi na stan zdrowotny mieszkańców zdarzają się sytuacje trudne, w tym agresja werbalna i fizyczna. Wymaga to od pracowników wysokiego poziomu merytorycznego i profesjonalizmu, skutecznego radzenia sobie z trudnymi zachowaniami (z poszanowaniem godności i praw człowieka), ale też umiejętnością korzystania z mechanizmów obronnych przed obciążeniem psychicznym i wypaleniem zawodowym”.

Planszówka zamiast rehabilitacji

Według międzynarodowych wytycznych pensjonariusze placówek powinni mieć dostęp do wyjścia z budynku na świeże powietrze niezależnie od pogody – „powinno być zapewnione miejsce, w którym mieszkańcy będą mogli schronić się przed deszczem i słońcem. Personel powinien zapewnić mieszkańcom przebywającym na zewnątrz bezpieczeństwo oraz zapewnić niezbędną pomoc wszystkim mieszkańcom z niepełnosprawnością fizyczną”.

Zderzenie z rzeczywistością jest następujące: we wszystkich wizytowanych placówkach oferta kulturalna była niewystarczająca – ograniczała się do oglądania telewizji, czytania prasy, książek, rysowania, grania w gry planszowe. Nie była prowadzona terapia zajęciowa, a mieszkańcy znaczącą część dnia spędzali bezczynnie w salach pobytu dziennego lub we własnych pokojach. W ciągu chłodniejszych miesięcy zdarzało się, że w ogóle nie opuszczali budynku, część osób nie opuszczała łóżek. Placówki nie zatrudniały też rehabilitantów.

W raporcie dane uporządkowano według konkretnych tematów, m.in. legalność pobytu pensjonariuszy, prawa do informacji i mechanizmu skargowego, prawa do zdrowia, działania personelu czy sposobów rejestrowania procedur i prowadzenia dokumentacji przez placówki. Więcej informacji dotyczącej tej części raportu dowiesz się bezpośrednio z publikacji, która jest dostępna w PDF-ie na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich.

starsza kobieta trzyma złączone dłonie na spódnicy

Wyniki zdalnego monitoringu

Druga część raportu dotyczy sytuacji mieszkańców i funkcjonowania placówek całodobowej opieki (11), zakładów opiekuńczo-leczniczych (10) i domów pomocy społecznej (65) w czasie pandemii. Poniżej przedstawiamy jedynie fragmenty obszernego raportu, dotyczące domów pomocy społecznej.

Sprawne reakcje zarządzających

Z otrzymywanych przez KMPT informacji wynikało, że w niektórych placówkach zarażonych koronawirusem było nawet ponad 70 proc. mieszkańców. Największy odsetek zakażonych został odnotowany w DPS „Pod Modrzewiami” w Szczebrzeszynie, gdzie COVID-19 zdiagnozowano u 64 z 65 mieszkanek (listopad 2020).

Z raportu wynika, że domy pomocy społecznej sprawnie reagowały na pojawienie się koronawirusa u pensjonariusza. Wprowadzano ścisłe kwarantanny wobec zarówno osób z pozytywnym wynikiem testu na COVID-19, pensjonariuszy, którzy mieli kontakt z takim mieszkańcem, jak i personelu. Zarządzający placówkami starali się przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się koronawirusa, poprzez między innymi:

  • negocjowanie w sanepidzie przeprowadzenia i pobrania wymazu do badań na obecność koronawirusa dla wszystkich mieszkańców i pracowników przebywających w DPS-ie i przebywających w domowej kwarantannie.
  • w niektórych województwach wprowadzono program testów przesiewowych dla pracowników DPS i placówek opieki. Jednak na samym początku pandemii wiele placówek nie miało możliwości wykonania testów na obecność wirusa, szczególnie u nowo przyjmowanych mieszkańców i członków personelu ze względu na małą dostępność testów. 
  • w raporcie podkreślono wypracowane w Krakowie procedury dotyczące przyjmowania nowych osób do domów pomocy społecznej w czasie trwania epidemii – uruchomiono ośrodek wsparcia z miejscami quasi-kwarantanny, w których przez 14 dni przebywały osoby kierowane do domów pomocy społecznej przed umieszczeniem w docelowym DPS-ie.

Wzmożone braki i przepracowany personel

Ze względu na wprowadzanie kwarantanny w wielu placówkach występowały znaczne braki personelu i pielęgniarek (wiele z nich pełniło dyżury w kilku placówkach). Część DPS-ów musiała sobie poradzić z zaledwie 10 czy 12 pracownikami – jak np. w Skarżysku Kamiennej i Bochni.

Czasami DPS-y wspierali wojewodowie, kierując do tych placówek dodatkowy personel, poszukiwano również wolontariuszy – szczególną rolę odgrywały tutaj siostry zakonne i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.

Wśród innych trudności kadrowych raport wymienia: zwolnienia lekarskie pracowników, wydłużone godziny dyżurów, pracę w stanie nadwyrężonych sił fizycznych i psychicznych, rezygnację pielęgniarek z zatrudnienia w DPS bądź odsunięcie ich od pracy z racji jednoczesnego świadczenia pracy w innych podmiotach, brak chętnych do zatrudnienia na stanowisku pielęgniarskim.

Ogólnie – sama opieka medyczna nie działała dla mieszkańców DPS-ów. Zwracali na to uwagę przedstawiciele organów prowadzących placówki, np. starosta bełchatowska wskazała, że w DPS w Bełchatowie wsparcie lekarskie było możliwe jedynie w postaci teleporady.

kobieta w maseczce z profilu z rękami na których opiera głowę

Ograniczenia praw mieszkańców

Dla większości mieszkańców najbardziej dolegliwymi ograniczeniami był brak możliwości odwiedzin przez osoby bliskie oraz zakaz opuszczania terenu DPS. Ograniczenia te wynikały z przywoływanych wcześniej zaleceń Ministerstwa RPiPS, które w ramach poleceń były przekazywane przez poszczególnych wojewodów. Polecenia te były wydawane w drodze decyzji administracyjnej i podlegały natychmiastowemu wykonaniu.

Jednak w niektórych przypadkach dyrektorzy placówek nadinterpretowali przekazywane polecenia, w szczególności na początku pandemii, na przykład:

  • w DPS w Skarżysku-Kamiennej mieszkańcy proszeni byli o powstrzymanie się od wychodzenia ze swoich pokojów,
  • w innych placówkach znacznie ograniczono formy wspólnie spędzanego przez mieszkańców czasu – zawieszono zajęcia grupowe, takie jak terapia zajęciowa czy rehabilitacja, posiłki wydawano do pokoi podopiecznych, co w znacznym stopniu ograniczało interakcje społeczne pomiędzy mieszkańcami,
  • ze względu na zakaz opuszczania terenu DPS, w niektórych placówkach zakupy leków w aptece oraz drobnych sprawunków dla mieszkańców realizowane były przez wyznaczonego pracownika, a wszystkie przedmioty przekazywane mieszkańcom przez rodziny i bliskich musiały być poddawane 24-godzinnnej kwarantannie, a następnie, po zdezynfekowaniu, były przekazywane konkretnej osobie. Nie była to jednak powszechna praktyka, w niektórych placówkach ze względu na braki kadrowe, tego typu zakupy w ogóle nie były możliwe.

Opieka psychologiczna

Długotrwała izolacja, brak kontaktu z najbliższymi, obawa o własne życie i zdrowie, a w niektórych przypadkach – konieczność zmierzenia się ze śmiercią współmieszkańców to tylko niektóre z problemów, z którymi musieli się mierzyć pensjonariusze placówek opieki, w tym DPS. Skutki pandemii wpłynęły na kondycję psychiczną mieszkańców tych placówek.

Na tę kwestię zwróciła uwagę Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Mimo ministerialnych zaleceń, nie we wszystkich placówkach został zapewniony kontakt z psychologiem. Natomiast w zdecydowanej większości placówek wsparcie psychologiczne zostało umożliwione. Formy wsparcia odbywały się przez telefon, wideokonferencje, komunikatory internetowe lub w bezpośrednim kontakcie – jeśli psychologowie byli zatrudnieni w placówce.

Obszerniejsze i uzupełnione informacje znajdziesz w publikacji: „Raport Rzecznika Praw Obywatelskich z działalności w Polsce Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur w 2020 r”.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • DPS dla Kombatantow,Warszawa Dickensa 25 sytuacja w pandemii
    Dorota Rezel
    19.06.2021, 21:31
    Psychologa "mamy"-to pan bez uprawnień psychoterapeuty,w dodatku jesli z nim porozmawiamy,wiele razygo przyłapałam(ja i inni)na przekazywaniu rzeczy ktorych sie dowiedzial w rozmowie naszej pani dyrektor. Innej mozliwosci pomocy nie mamy. Psychiatra czasem przychodzi.Ale jak ktos nie ma demencji a np depresje-jest problem. Poskarżyłam mu sie(2 razy)na zaostrzenie depresji,jego odpowiedz:"wszyscy teraz mamy depresje",innym razem:"to normalne gdy jest pandemia" No i brak leczenia.A zgłaszałam mysli "s" i pozostały komplet objawów. W DPS teoretycznie mozna wychodzic do malego ogrodka wokol DPS. Ale teoretycznie,bo nie dostosowano kąta zjazdu pochylni i zjechac można-wprost na parking z rozpedu,a wjechac sami wjadż tylko wózkowicze o b silnej lewej ręce(poręcz przy wjezdzaniu jest z prawej). Jest łagodniejszy zjazd z tyłu budynku,stale zamknięty.Jest kartka głosząca ze odwiedziny wolno od 10-19 codziennie,niestety to nieprawda. (szerzej napisałam w komentarzu pod artykułem o DPS w sieradzu,zamknietym w upały.) My tez jestesmy zamknieci. Odwiedziny w wyznaczonym pokoju(nie w naszych) tylko po zapisaniu się w kolejkę dni powszednie,pol godz mozliwe :zapisy na dni powszednie g,odz 10-10 30;11-11 30;14-14 30.. I tyle. Wyjscia po zgłoszeniu 2 dni wczesniej,niechętnie udzielana zgoda-tez zasadniczo w tych godzinach.A dps jest obok parku szczesliwickiego,budynek obok spozywczy i apteka,na tej samej ulicy kosciol. Takie proste marzenia... Duże braki w personelu,nieraz jest nie przeszkolony,przemęczony,nie wolno nam zgłaszac żadnych pytan lub uwag do pani dyrektor(poza pochwalami)bo sie obraza.Pielęgniarki-niektore często zapominają o prawidlowym rozdzielaniu lekow o przepisanych porach. Nawet i u cukrzykow(2 pielegniarki ). żeby pukano do pokoju walczylam przez rok.Dieta jest w duzym stopniu brakiem diety-mimo napisania w jadlospisie ze procz normalnej sa cukrzycowa i lekkostrawna,dotyczy to (w czesci) wyłacznie obiadów,bo śniadania i kolacje sa rownolegle wpisywane "jak normalna". Czyli np lekkostrawna(dla wątrobowcow)jajka w majonezie lub nóżki w galarecie składające się w większosci z tłuszczu, na kolację,zupy obiadowe dla lekkostrawnej sa z reguły bardzo tluste , leczo na kolacje tez tłuste i z duza dawką cebuli,flaki-tez...W pracowni terapii bardzo ciasno
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas