Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Tokijskie opowieści. Konbini – moja wielka tokijska miłość

22.08.2021
Autor: Ilona Berezowska, fot. autorka
Kilkadziesiąt japońskich gazet na półkach w sklepie

W Tokio jest ich jakieś 7000. Są wszędzie i na klientów czekają całą dobę. Bez nich nie przeżyłby tu żaden zagraniczny dziennikarz, włączając w to mnie. Wolno z nich korzystać nawet podczas 3-dniowej obowiązkowej kwarantanny. Wprawdzie tylko raz dziennie i nie dłużej niż przez 15 minut, ale zakochani nie zwracają uwagi na takie drobnostki, a ja ewidentnie jestem w nich zakochana.

Wejście do sklepu z napisem 7 eleven

Podczas igrzysk olimpijskich wydawało mi się śmieszne, gdy dziennikarze poważnych stacji telewizyjnych z całego świata wpisy na profilach społecznościowych zaczynali i kończyli zdjęciami z wizyty w 7-Eleven, popularnej sieci konbini. Niektórzy zakochali się tak mocno, że rozważali przeniesienie się tu na stałe lub namówienie swojego ulubionego sklepu na porzucenie wszystkiego i ucieczkę do ich kraju.

Półki sklepu w Japonii pełne przyborów do mycia zębów i różnych przyborów higienicznych

Moje serce zabiło mocniej do konbini już pierwszego dnia pobytu. Wtedy 7-Eleven na skrzyżowaniu Kamata 5 w dzielnicy Ota widziałam jedynie z okien taksówki. Osobiście zapoznaliśmy się drugiego dnia. Nazwa konbini wzięła się od angielskiego convenience store i ma oznaczać łatwo dostępny, wygodny sklep. W Polsce opisuje się je jako minimarkety, ale konbini to coś zupełnie innego.

Półki japońskiego sklepu z różnymi słodyczami

Sałatki, kanapki, gotowe obiady w niczym nie przypominają oferty zwykłego sklepu. Są świeże, mają krótkie terminy przydatności i można je podgrzać oraz zjeść na miejscu. Gorąca kawa lub zimna kawa, słodycze, gazety. To oczywistości, ale półki tych sklepów wypełnione są wszystkim, czego można zapomnieć, a bez czego nie można żyć.

Półki w sklepie pełne japońskich gazet różnego rodzaju

Zabrakło Wam torby, w konbini czeka składana. Parasolka przeciwsłoneczna albo przeciwdeszczowa? Proszę bardzo. Nie można znaleźć szminki w torebce? Nie szkodzi. Mają ją w wersji mini. Przyszedł Wam do głowy genialny pomysł, którego nie ma gdzie zapisać? W konbini można naładować telefon i kupić do niego kartę. Wersja analogowa w postaci notatnika i długopisu też się znajdzie. Nie zdążyliście kupić prezentu? Coś na to poradzą. Można tu wysłać i odebrać paczkę, zrobić ksero i mnóstwo innych rzeczy.

Artykuły spożywcze w kształcie główek Kubusia Puchatka oraz Prosiaczka

Nie odwiedziłam ich wszystkich, ale wszystkie, które widziałam, były dostępne dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Wejście bezpośrednio z ulicy, drzwi otwierają się automatycznie, przestrzeń między półkami pozwala swobodnie manewrować wózkiem. Regały nie sięgają sufitów. Nie trzeba wzywać obsługi, by sięgnąć po coś z wyższych półek. Lady kasjerów są obniżone, podobnie jak automatyczne kasy, które informują dźwiękiem i napisami, co trzeba robić. Bywają w nich również dostępne toalety. Niestety nadal szukam w Tokio komfortek. Podobno są, ale wizyta w toalecie z podnośnikiem i leżanką to ciągle niewykonane zadanie z mojej listy.

Półki w japońskim sklepie, na pierwszym planie torby na ramię w różnych rozmiarach

Już po pierwszych zakupach w 7-Eleven wiem, że przepadłam. Moje profile w mediach społecznościowych są w poważnym niebezpieczeństwie. Dołączyłam do grona dziennikarzy, gotowych się tam dzielić każdą wizytą i każdym zakupem w konbini.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas