Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Emilia Babska. Strzał w dziesiątkę

25.08.2021
Źródło: „Droga do Tokio”, wyd. Polski Komitet Paraolimpijski, fot. PKPar, Adrian Stykowski
emilia babska w czasie mierzenia z karabinu

Telefon trenera Piotra Szuszczyńskiego zawibrował o trzeciej w nocy. To SMS. Wiadomość przysłała Emilia Babska, podopieczna z Sekcji Strzeleckiej CWKS Legia Warszawa. Zawodniczka zdobyła kwalifikację paraolimpijską, a z emocji zapomniała, że jest w innej strefie czasowej.

- Byłam w szoku i nie dowierzałam, gdy dowiedziałam się od trenera koordynatora Marka Maruchy o kwalifikacji – wspomina zawodniczka. – Jednocześnie byłam tak podekscytowana, że od razu chciałam się podzielić tą informacją z trenerem Szuszczyńskim. Kompletnie zapomniałam, że sama jestem w Sydney, a u niego jest środek nocy…

Tyle emocji wywołała informacja o zdobyciu na mistrzostwach świata w październiku 2019 r. kwalifikacji paraolimpijskiej.

- Dla kraju – skromnie podkreślała Emilia.

To zawodniczka z ogromnym talentem, która przebojem wdarła się do czołówki polskiego strzelectwa sportowego. Skończyła zaledwie 20 lat, a ma już na koncie tytuły Mistrzyni Polski. Wciąż też poprawia własne rekordy kraju. A treningi zaczęła ledwie cztery lata temu…

Od pikniku do wyniku

Emila pierwszy raz wzięła do ręki karabin, gdy miała około 10 lat. Na początku to była czysta rekreacja.

- Raz na jakiś czas strzelałam sobie dla zabawy, a wyczynowo zajęłam się tym 4 lata temu – wspomina Emilia. – Zaczęło się od pikniku organizowanego przez klub. Pojechaliśmy tam z rodzicami. Na miejscu można było postrzelać z karabinka pneumatycznego. Zwróciła na mnie uwagę instruktorka. Stwierdziła, że dobrze mi to wychodzi i że warto zacząć o tym myśleć po kątem wyczynowym.

To było wczesnym latem 2016 r., tuż przed igrzyskami w Rio. Emilia spróbowała. Choć wiele osób mówiło, że jak na pierwsze strzały idzie jej naprawdę dobrze, to na oczekiwane efekty trzeba było ciężko zapracować. Jeszcze tego samego roku Emilia pojechała na swoje pierwsze zawody. Od 2 lat trenuje bardzo intensywnie, po pięć-sześć razy w tygodniu. Bywało, że na strzelnicy spędzała niemal całe dnie. Taka intensywność nieco kolidowała z nauką – zawodniczka rozpoczęła studia na warszawskiej Akademii Pedagogiki Specjalnej. By móc w pełni poświęcić się sportowi, wzięła urlop dziekański już na pierwszym roku.

Celne oko nie wystarczy

Wydaje się, że strzelectwo nie wymaga siły. Nic bardziej mylnego.

- Lekki karabin, bo ze względu na swoją budowę strzelam właśnie z takiego sprzętu, waży około 4,5 kg – opowiada Emilia. – Ten karabin podczas treningu muszę podnieść i odłożyć 100–120 razy. To daje łącznie jakieś 600 kg przeniesionych podczas jednego treningu – zwraca uwagę zawodniczka.

To bardzo obciąża kręgosłup, więc do zajęć na strzelnicy trzeba było dołączyć basen, by wzmocnić plecy i ręce. Kompleksowy trening sprawia, że forma Emilii wciąż rośnie. Dziewczyna ma też wsparcie w ramach kadry strzeleckiej oraz programu Team 100. To bardzo ważne, bo ten sport do tanich nie należy.

- Koszt karabinu to około 5600 euro. Do tego doliczyć trzeba dodatkowe wyposażenie oraz rzeczy wymagające stałego uzupełniania, jak amunicja czy śrut – wymienia reprezentantka Polski. – I tak jestem w komfortowej sytuacji, bo wspierają mnie rodzice, z którymi mieszkam. Wiem jednak, że ten sport to droga zabawa i nie da się go wyczynowo uprawiać bez pieniędzy.

Wsparcie w ramach Team 100 umożliwiło jej kupno własnego karabinu kulowego. Wcześniej strzelała ze sprzętu klubowego, który miał już swoje lata. Do tego własną broń palną łatwiej przewozić przez granicę.

roześmiana emilia babska na wózku trzyma broń

Moc precyzji

Strzelectwo sportowe nie jest sportem łatwym dla odbiorców, zwłaszcza tych oczekujących spektakularnego widowiska. Również znajomi Emilii zastanawiali się, czy ich koleżanka nie mogłaby sobie wybrać jakiejś „normalnej dyscypliny”, jak np. tenis na wózkach.

- Rzeczywiście, w tym sporcie, jeśli się nie zna wszystkich niuansów, to może się wydawać mało interesujący – przyznaje 20-letnia warszawianka. – Stoi 30 zawodników, niewiele się ruszają i wszyscy celują w dziesiątki. Ale jak już się pozna zasady, to nawet samo oglądanie jest emocjonujące. Trzeba uzmysłowić sobie, jak dużo drobnych rzeczy ma wpływ na wynik. Często o tym, czy zawodnik dostanie się do finału, decyduje zaledwie 0,1 punktu. Na tarczy to jest przesunięcie o 0,05 milimetra. Miejsce, które jest uznawane za strzał w dziesiątkę, na tarczy pneumatycznej jest wielkości łebka od szpilki, czyli 0,5 milimetra. Przy czym ta dziesiątka ma przedział punktów od 10 do 10,9, więc każde, nawet minimalne przesunięcie może zaważyć na tym, czy się wejdzie do finału, czy nie, czy będzie podium, czy nie.

Emilia startuje w konkurencjach: R2 – czyli 60 strzałów stojąc kobiet karabinem pneumatycznym z 10 metrów, R3 – czyli 60 strzałów leżąc open (kobiety i mężczyźni razem) także karabinem pneumatycznym z 10 metrów, a także R6 – czyli 60 strzałów leżąc open karabinem dowolnym z 50 metrów. Najbardziej lubi konkurencję R2, bo w niej idzie jej ostatnio najlepiej.

Strzelnica w domu

Spowodowane pandemią przełożenie igrzysk o rok nie było dobrą informacją. To wprawdzie dodatkowy czas na przygotowania, ale tym razem trzeba je będzie łączyć ze studiami. Emilia przyznaje, że gdyby musiała wybierać, uczelnia – choć bardzo ją wspiera – nie ma większych szans. Obecnie po prostu stawia na sport. Trenowała nawet podczas lockdownu. Pożyczyła sprzęt z klubu do domu. Na szczęście nie oznaczało to, że sąsiedzi musieli się czuć jak na poligonie. W strzelaniu pomogła technologia.

- Jest specjalne oprogramowanie, które pozwala strzelać bez amunicji – tłumaczy Emilia. – Wiesza się tarczę na ścianie, a do karabinu przykręca specjalną kamerę. Podłącza się to do komputera i program sczytuje strzał na podstawie dźwięku, obrazu z kamery i wibracji, które przechodzą przez karabin przy tzw. strzelaniu na sucho. Słychać tylko takie cichutkie „pyk” – jak w długopisie. Później, kiedy cała sytuacja się przedłużała, po prostu przywieźliśmy system elektronicznych tarcz do domu i zrobiliśmy na skróconym dystansie strzelnicę przez dom. To jednak nie to samo, co prawdziwe strzelanie. Człowiek odzwyczaja się od dźwięku strzału, a w strzelaniu „na sucho” z broni kulowej brakuje odrzutu.

Dlatego Emilia chętnie wróciła na strzelnicę, gdy tylko było to możliwe. Przełożone igrzyska w końcu przecież się odbędą. A trener Szuszczyński powinien być przygotowany na wieści o sukcesach zawodniczki o każdej porze dnia i nocy.


Najnowsze informacje z Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio w specjalnej zakładce Niepelnosprawni.pl/tokio, a także na naszych profilach na Facebooku i Twitterze. Na miejscu jest korespondentka Integracji, Ilona Berezowska.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas