ABC Dostępności: T jak Tłumacz języka migowego
Wyobraź sobie, że jesteś w obcym kraju, którego mieszkańcy porozumiewają się wyłącznie egzotycznym językiem, tymczasem musisz załatwić sprawę w lokalnym urzędzie lub pójść na konsultację do lekarza. Tak często czują się w Polsce osoby głuche. Barierę komunikacyjną likwidują tłumacze języka migowego. Na czym polega ich praca? Jak wygląda dobre tłumaczenie, a jak wyglądać nie powinno? Ile to kosztuje i kto zgodnie z prawem za to płaci? Tłumaczymy w kolejnym artykule z cyklu ABC Dostępności.
Dla kogo jest tłumacz języka migowego?
W pierwszym odruchu odpowiemy: dla osób głuchych. Oczywiście tak, to jednak tylko połowa prawdy. Po „drugiej stronie” tłumacza są przecież osoby słyszące, które potrzebują go, by się z osobami głuchymi porozumieć. Jest on więc niezbędny obu stronom.
Warto przy okazji rozprawić się z pewnymi mitami na temat komunikacji osób słyszących z osobami głuchymi. Po pierwsze, nie używa się terminu „głuchoniemy”, który niepotrzebnie stygmatyzuje. Osoby, które nie słyszą, mają przecież swój język – migowy właśnie. Komunikują się więc, choć bez użycia fonii. Na potrzeby tego artykułu będziemy pisać „osoba głucha”, choć warto wiedzieć, że w tej zbiorowości są Głusi, którzy wielką literą chcą podkreślić swoją odrębność jako grupy o własnym języku i kulturze.
Mitem jest też przekonanie wielu osób, że osoby głuche powszechnie czytają z ruchu ust. Jakaś część z nich pewnie tak, choć niezbędne są do tego odpowiednie warunki. Nie wolno jednak zakładać, że wystarczy „mówić głośno i wyraźnie”, by ktoś, kto nie słyszy, bez problemu zrozumiał.
Nie jest też dobrym pomysłem przekazywanie informacji za pomocą karteczek i długopisu. Naturalnym, pierwszym językiem osoby głuchej jest polski język migowy (PJM), ze swoją gramatyką i swoimi zasadami. Język polski (jako drugi język) może być niezrozumiały, zwłaszcza w stopniu, który umożliwiałby swobodną komunikację poprzez pisanie na ww. karteczkach. Istnieje też system językowo-migowy (SJM), jednak o różnicach między nim a PJM opowiemy w kolejnej części cyklu ABC Dostępności.
Odpowiedni do właściwej komunikacji osoby słyszącej z osobą głuchą i odwrotnie będzie więc wyłącznie tłumacz języka migowego.
Gdzie powinno się stosować tłumacza języka migowego?
Chciałoby się powiedzieć: wszędzie, bo tylko wtedy osoby głuche mogą na równych prawach uczestniczyć w życiu społecznym. Wiadomo jednak, że tak idealnego świata na razie nie mamy. Na szczęście z pomocą przychodzą przepisy.
Przede wszystkim, od 10 lat działa Ustawa o języku migowym i innych środkach komunikowania się (tekst jednolity opublikowano w Dzienniku Ustaw 2017, poz. 1824), zgodnie z którą osoba głucha ma prawo do „swobodnego korzystania z wybranej formy komunikowania się”. Zgodnie z ustawą, do umożliwienia kontaktu z pomocą tłumacza języka migowego zobowiązane są:
- organy administracji publicznej,
- jednostki systemu,
- podmioty lecznicze,
- jednostki Policji, Państwowej Straży Pożarnej i straże gminne oraz jednostki ochotnicze działające w tych obszarach.
Co ważne, zapewnienie tłumacza języka migowego jest dla osoby głuchej bezpłatne, a koszt ponosi jeden z wymienionych wyżej podmiotów. Warunkiem jest zgłoszenie potrzeby co najmniej 3 dni robocze wcześniej (prócz sytuacji nagłych).
Istnieje też Rozporządzenie Ministra Administracji i Cyfryzacji z 26 marca 2014 r. w sprawie szczegółowych wymagań dotyczących świadczenia udogodnień dla osób niepełnosprawnych przez dostawców publicznie dostępnych usług telefonicznych, które zobowiązuje firmy telekomunikacyjne do zapewnienia możliwości skorzystania z tłumacza języka migowego. Musi być dostępny w minimum 1/6 wszystkich placówek, w tym przynajmniej jednej w każdym mieście na prawach powiatu (jeżeli firma ma w nim swój punkt obsługi klienta).
Ustawa z 19 lipca 2019 r. o zapewnianiu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami rozszerza katalog podmiotów, które muszą zapewnić tłumacza języka migowego. Mówi już m.in. o wszystkich instytucjach sektora finansów publicznych, czyli prócz urzędów (centralnych i jednostek samorządu) także publicznych szkołach, uczelniach, instytucjach kultury itd.
To, czy w danym podmiocie publicznym jest możliwość skorzystania z tłumacza języka migowego online, powinno być wyjaśnione w deklaracji dostępności na stronie internetowej. Taki obowiązek wprowadziła z kolei Ustawa z 4 kwietnia 2019 r. o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych podmiotów publicznych.
Istnieje także Rozporządzenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 15 listopada 2018 r. w sprawie udogodnień dla osób niepełnosprawnych z powodu dysfunkcji wzroku i osób niepełnosprawnych z powodu dysfunkcji narządu słuchu w programach telewizyjnych. Określa ono procentowy udział programów telewizyjnych dostępnych z tłumaczeniem na język migowy. Wartości procentowe zależą głównie od rodzaju kanału telewizyjnego i z roku na rok są coraz wyższe. Kolejne zmiany w tym zakresie przyniesie nowelizacja Ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy o kinematografii, która wejdzie w życie w listopadzie br.
Jak pracuje tłumacz języka migowego?
Wyróżnić można kilka metod pracy tłumacza języka migowego.
- Może przebywać w tym samym pomieszczeniu, co rozmawiające ze sobą osoba głucha i słysząca (to może być urząd, siedziba firmy, sala sądowa itp.) i tłumaczyć z języka migowego oraz na ten język.
- Może tłumaczyć online, czyli osoba głucha i słysząca są w tym samym pomieszczeniu lub przy swoich komputerach, natomiast tłumacz jest widoczny na ekranie i wizualnie przekazuje treść osobie głuchej, a głosem osobie słyszącej.
- Jest też tłumaczenie na język migowy na konferencjach, różnego rodzaju imprezach, ale także np. w telewizji (tu odbywa się jedynie „w jedną stronę”, dla osób głuchych) – tłumacz jest obecny w miejscu wydarzenia lub tłumaczy online.
Generalnie jednak tłumacz języka migowego pracuje tak, jak tłumacz języka obcego. Przekłada to, co słyszy na język migowy i odwrotnie – z języka migowego na foniczny.
Podczas tłumaczenia dla konkretnej osoby bywa, że tłumacz musi dopytać o coś, jeśli nie jest pewien, czy dobrze zrozumiał. Czasem powinien też upewnić się, czy osoba głucha dobrze rozumie przekaz.
Nieco inaczej jest podczas tłumaczenia konferencji czy programu telewizyjnego, gdy fizycznie nie ma się przed sobą odbiorcy. Trzeba wówczas tak dostosować poziom przekazu, by dotarł do jak największej grupy osób głuchych.
Zdarza się, że język migowy jest „szybszy” niż mówiony. Bywa też jednak odwrotnie. Nie zawsze więc jest czas na to, by wszystko tłumaczyć słowo w słowo. Tłumacz musi na bieżąco decydować, które informacje są ważne, a które może pominąć bez szkody dla przekazu. Podobnie jest w sytuacji, gdy np. podczas dyskusji panelowej kilka osób mówi jednocześnie. Tłumacz trzyma się wtedy najczęściej osoby, która miała przydzielony głos, nie tłumaczy docinków w stylu: „pan nie ma racji” (chyba że powtarzają się co jakiś czas, a ich efektem jest np. awantura).
Jak powinno wyglądać tłumaczenie języka migowego?
Podstawową zasadą jest „wyłączenie” siebie. Tłumaczenie powinno być pozbawione własnych interpretacji. Nawet jeśli tłumacz wie, że osoba głucha lub np. urzędnik popełnia błąd merytoryczny, to nie do niego należy interpretacja. Tłumacze przyznają jednak, że czasem, choć rzadko, zdarza im się trochę pomagać osobie głuchej, która np. w urzędzie podejmuje niekorzystną dla siebie decyzję. Taka pomoc odbywa się jednak zawsze w porozumieniu z tą osobą. Niezależnie od tego, samo tłumaczenie musi być pozbawione interpretacji i „własnej inicjatywy” tłumacza.
Co bardzo istotne, tłumacza obowiązuje tajemnica. Przekład dotyczy przecież często prywatnych spraw z życia konkretnej osoby głuchej, włącznie z kwestiami medycznymi czy sądowymi. Korzystający z tłumacza musi mieć pewność, że to, o czym informuje, jest poufne.
Bardzo ważny jest ubiór tłumacza. Powinien być schludny i – co bardzo ważne – czarny lub ew. bardzo ciemny, by dobrze widać było dłonie. Niewskazane są jakiekolwiek ozdoby, a także pomalowane lub zbyt długie paznokcie oraz mocny makijaż. Chodzi o to, by nie rozpraszać głuchego odbiorcy. Do tego długie paznokcie przeszkadzają w samym tłumaczeniu. Zdarzało się, że tłumaczki w ogniu pracy... kaleczyły się własnymi „szponami”.
Osoby słyszące powinny z kolei pamiętać o tym, by nie nawiązywać z tłumaczem rozmowy dotyczącej jego samego. Podczas wykonywania usługi nie jest ważne, skąd zna język migowy, ile lat się go uczył albo to, czy jego praca jest trudna. Tłumacz jest jedynie pośrednikiem i tak należy go traktować. Nie powinien więc na takie pytania odpowiadać, bo wychodzi ze swojej roli.
Są jeszcze pewne sprawy techniczne. Jeśli tłumacz jest w miejscu, w którym odbywa się rozmowa, musi tak się ustawić, by osoba głucha miała komfort odbioru informacji. Stoi więc zazwyczaj przy osobie mówiącej i miga nie patrząc na nią, jest natomiast frontem do osoby głuchej. Z kolei podczas tłumaczenia online tłumacz musi stale kontrolować, czy jest „w oku kamery”, a wcześniej powinien zadbać o odpowiednie tło i oświetlenie. Co ważne, na ekranie (np. telewizora) tłumacz powinien zajmować nie mniej niż 1/8 powierzchni, by być dobrze widocznym. Tradycyjnie umieszcza się go po prawej stronie na dole.
Z kolei miejsca, w których można skorzystać z tłumacza języka migowego, głównie online, należy odpowiednio oznakować. Właściwy znak (już przy wejściu) to dwie dłonie na niebieskim tle.
Jakich błędów nie popełniać?
Tłumacz języka migowego musi mieć świadomość swoich kompetencji. Zdarza się, że niektórzy przeceniają swoje możliwości i podejmują się tłumaczeń, które są dla nich za trudne. Chodzi głównie o słownictwo, czasem specjalistyczne. Tłumacz nie powinien więc przyjmować zleceń bez wiedzy, na jaki to będzie temat. Jeśli jest to konferencja, warto zapoznać się z wszelkimi możliwymi materiałami, w tym prezentacjami czy wystąpieniami prelegentów. Przed tłumaczeniem w sądzie dobrą praktyką jest przeczytanie wcześniej przez tłumacza akt sprawy. Jest to też wskazówka dla zamawiających tłumaczenie instytucji i firm, by choć ogólnie poinformować, jaki temat będzie podejmowany.
Błędem, który wynika z powyższego, czyli przyjęcia przez tłumacza zlecenia w obcym sobie obszarze tematycznym, jest późniejsze nieprecyzyjne tłumaczenie lub przekazywanie treści pojedynczymi literami, zamiast całych słów i zwrotów.
Nie jest też dobrym pomysłem organizowanie szkoleń z języka migowego dla pracowników, jeśli to ma być jedyna odpowiedź instytucji na potrzeby osób głuchych. Trudno jest osiągnąć taką biegłość w języku migowym, by bez problemu obsłużyć klienta. Na pewno nie wystarczy do tego jedno szkolenie. Do tego, jak w przypadku każdego języka obcego, zapomina się go, gdy się go nie używa. Takie szkolenia są dobrym pomysłem jedynie wówczas, gdy ich efektem ma być zdobycie przez pracowników podstaw, by potrafili przywitać głuchego klienta, zaprosić do stanowiska i np. wytłumaczyć, że zaraz nastąpi połączenie z tłumaczem online. Klientowi doda to otuchy, że ktoś wie, jak on się komunikuje i nie będzie prób załatwiania sprawy „karteczką i długopisem”. Jeszcze ważniejsze staje się to w nagłych wypadkach, w tym podczas ratowania zdrowia i życia.
Błędem popełnianym przez telewizje lub organizatorów wydarzeń jest nieprawidłowa ekspozycja tłumacza. Bywa więc na ekranie za mały (nie zajmuje 1/8 powierzchni), więc w praktyce niewidoczny. Bywa zasłaniany tzw. belkami w programach informacyjnych. Podczas wydarzeń bywa ustawiany w przejściu lub innym miejscu, które utrudnia odbiór.
Zdarza się niestety, że instytucje kupują sprzęt lub aplikację do tłumaczenia języka migowego online, ale... chowają to „do szafy”, nie chwaląc się szerzej, chcąc jedynie spełnić ustawowe wymogi. W razie czego twierdzą, że osoby głuche do nich nie przychodzą...
Ustawa o języku migowym wyraźnie mówi o wieku 16 lat jako granicznym dla osoby, która może pełnić rolę tłumacza. Tymczasem zdarza się, że urzędnicy, lekarze, pracownicy socjalni próbują prowadzić rozmowę przy pomocy słyszących dzieci głuchych rodziców. Na te dzieci mówi się CODA (Children/Child of Deaf Adults), a na te spośród nich, które są niepełnoletnie – KODA (Kids/Kid of Deaf Adults). Błędem jest właśnie wykorzystywanie niepełnoletnich dzieci jako tłumaczy własnych rodziców. Tłumaczenie mamie lub tacie słów lekarza o poważnej chorobie, policjanta o odpowiedzialności karnej czy sędziego podczas rozprawy rozwodowej rodziców może zaburzyć relację dziecka z rodzicem, a także negatywnie wpłynąć na całe dzieciństwo. Może skutkować co najmniej krępującymi sytuacjami, odbiera dzieciom beztroskie lata, a bywa, że staje się dla nich przyczyną traumy na całe życie.
Powyżej wymieniliśmy błędy popełniane przez tłumaczy lub zatrudniające ich podmioty. Jest też jednak rada dla odbiorców tłumaczeń. Osoba głucha nie powinna wstydzić się powiedzieć, że nie rozumie tłumacza, który został jej zapewniony. Tak się niestety zdarza, a traci na tym tak naprawdę ten, który nie chce się przyznać, że nie rozumie. Nie załatwi sprawy lub – co gorsza – załatwi ją w sposób dla siebie niekorzystny.
Ile kosztuje tłumacz języka migowego?
Koszt wynagrodzenia tłumacza jest opisany w Ustawie o języku migowym. To za godzinę nie więcej niż „2% przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim kwartale” ogłoszonego w Monitorze Polskim. W tej chwili to ok. 110 zł.
Obecnie jednak potrzeby rynku są tak duże, że realnie trzeba założyć koszt ok. 150 zł za godzinę pracy tłumacza. Jeśli jest to kilkugodzinna konferencja, tłumaczy powinno być dwóch. Jeden nie jest w stanie efektywnie pracować przez tak długi czas. Za godzinę będzie to więc ok. 300 zł.
Stawka może być też wyższa przy tłumaczeniu filmu, spotu, reklamy, ponieważ dochodzi jeszcze zgoda na późniejszą publikację wizerunku tłumacza.
Inaczej jest natomiast, jeśli wykupi się abonament na tłumaczenia online. Wówczas stawka za miesiąc zaczyna się od ok. 150-250 zł. W tej cenie są zaś często nielimitowane tłumaczenia.
Zastosowanie tłumacza języka migowego w praktyce
Tłumaczenie na język migowy „od kuchni”. Kluczowe jest m.in. odpowiednie oświetlenie, fot. archiwum PZG Warszawa
Fragment tłumaczenia online w wykonaniu p. Bożeny Kunat podczas wideoczatu na żywo z wiceministrem Pawłem Wdówikiem, fot. archiwum Integracji
Urząd Dzielnicy Wilanów – stanowisko recepcyjne z informacją o możliwości skorzystania z tłumacza języka migowego on-line, fot. M. Kuśmierz
Tłumacz języka migowego – ekspert radzi
Bożena Kunat, Polski Związek Głuchych Oddział Mazowiecki – tłumacz i szkoleniowiec Polskiego Języka Migowego z ponad 30-letnim stażem:
Głusi muszą pamiętać, że w instytucji państwowej lub samorządowej mają prawo domagać się tłumacza języka migowego. Czasem się wstydzą i próbują rozmawiać „karteczkami i długopisem” albo udają, że odczytują z ruchu warg. Urzędnik może wtedy uważać, że jak będzie mówił wolno i wyraźnie, to będzie w porządku. Tymczasem nic to nie da, bo wciąż będzie używać gramatyki języka polskiego. Wzajemne zrozumienie będzie bardzo trudne. Urzędom radziłabym więc zamówić usługę tłumacza migowego online i korzystać z niej. Ułatwią sobie w ten sposób pracę. Nie chodzi o to, żeby udowodnić, że „jestem dobra, bo się z głuchym dogadałam bez tłumacza”. Otóż nie dogadała się pani, nie ma co udawać, że tak jest. Jest pewne narzędzie, z którego powinno się korzystać.
Samo tłumaczenie na język migowy nie jest proste, nawet dla profesjonalnego tłumacza. Wiele zależy od poziomu funkcjonowania osoby głuchej. Nie zawsze wystarczy suchy przekład, czasami trzeba coś dopowiedzieć, wyjaśnić. Szczególnie w urzędach czy przychodniach. Trzeba się dostosować do poziomu wiedzy danej osoby. Zresztą mnie samej zdarza się, że słyszę urzędnika, ale nie wiem, co do mnie mówi, bo rzuca ustawami, przepisami. Mówię wówczas, że abym mogła to przetłumaczyć, najpierw muszę to zrozumieć.
Także dlatego zanim tłumacz podejmie się jakiegokolwiek tłumaczenia, powinien przede wszystkim uzyskać informację, na jaki ono będzie temat. Inaczej może być kłopot. Niedawno głucha pani połączyła się z naszymi tłumaczami online z poradni psychologiczno-pedagogicznej z prośbą o pomoc w tłumaczeniu. Generalnie poradnia ma obowiązek wezwać tłumacza. Okazało się, że owszem, tłumacz siedział obok, ale kompletnie nie mógł się dogadać z tą głuchą kobietą, która była coraz bardziej zdenerwowana, jako że to była dość ważna rozmowa. Po prostu połączyła się z nami i poprosiła o pomoc, bo nie rozumiała, co ten tłumacz do niej miga.
Cykl: ABC Dostępności
O niektórych ludziach mawia się, że widzą drzewa, ale nie widzą lasu. Z dostępnością architektoniczną jest podobnie.
Inwestorom, zarządcom budynków, architektom wydaje się czasem, że wystarczy do budynku dodać pochylnię i potrzeby osób z niepełnosprawnością są zaspokojone. Nie jest to prawda. Różne są przecież potrzeby osób poruszających się na wózkach, niewidomych, głuchych czy z niepełnosprawnością intelektualną, ale i rodziców z małymi dziećmi, podróżnych z bagażami, kurierów z paczkami. Dlatego dostępność budynków i przestrzeni należy traktować kompleksowo, aby każdy czuł się bezpiecznie i komfortowo, korzystając z nich samodzielnie.
Z drugiej jednak strony, różne składowe dostępności służą osobom o różnych potrzebach, a dla reszty są często niezauważalne. Każda z tych składowych ma swoje zasady. Dlatego w ramach cyklu „ABC Dostępności” chcemy je rozłożyć na czynniki pierwsze. Wspólnie m.in. z ekspertami Integracja LAB tłumaczymy, komu konkretne rozwiązanie służy, gdzie powinno się je stosować, jak działa, jak powinno wyglądać oraz ile kosztuje. Opowiadamy też, jakich błędów nie popełniać przy projektowaniu i budowie lub montażu, a na przykładach prezentujemy prawidłowe jego zastosowanie.
W ramach cyklu „ABC Dostępności” pokazujemy więc drzewa, nie zapominając przy tym, że dopiero wspólnie tworzą las.
Polecamy także:
- D jak Drzwi
- D jak Dźwig osobowy
- F jak Flexstep
- I jak Informacja (wizualna, dźwiękowa, dotykowa)
- K jak Kontrast
- Ł jak Ławka
- M jak Muszla ustępowa
- N jak Nawierzchnia
- P jak Platforma przyschodowa
- P jak Pochylnia (zwana też Podjazdem)
- P jak Podnośnik pionowy
- P jak Pole manewrowe
- P jak Poręcz
- P jak Poręcze łazienkowe (zwane też Uchwytami)
- P jak Prysznic (zwany też Natryskiem)
- R jak Recepcja
- S jak Schodołaz
- S jak Schody
- S jak System wzywania pomocy do toalety
- U jak Umywalka
Artykuł powstał we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Dodaj komentarz