Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Kto na wakacje?

18.06.2007
Autor: Janka Graban
Źródło: Integracja 4/2007

Lato to czas urlopowych wojaży, radości, przygody, oderwania się od codziennych obowiązków zawodowych i rodzinnych. Nie wszyscy jednak mogą tak sobie wyjechać. 

zdjęcie: parasol plażowy nad brzegiem morza
fot. Kostas Konstantopoulos

Jeśli weźmiemy pod uwagę zatrudnienie, to okazuje się, że prawie 80 proc. osób niepełnosprawnych ma wakacje przez cały rok... Ich opiekunowie natomiast nigdy nie mogą wziąć urlopu od opieki nad nimi. Wielu od lat nigdzie nie wyjechało, chociaż bardzo tego potrzebują. Jeszcze inni myślą, że nie wyjadą nigdy... Prawda jest taka, że urlop – według prawa – należy się osobom zatrudnionym, wykonującym określoną pracę, za którą otrzymują uzgodnione wynagrodzenie. Ponadto „wypracowują” sobie prawo do urlopu. Co uczynią z tym czasem, to ich sprawa.

Urlopów od codzienności jeszcze nie ustanowiono, i bardzo dobrze. Mimo to chciałabym przekonać osoby niepełnosprawne i niepracujące (z różnych powodów), a także ich najbliższych, że wakacje mogą być znakomitą okazją do zmiany miejsca pobytu, poznania ludzi, nawiązania ciekawych znajomości, a nawet do... sezonowego zatrudnienia.  Jednak od brutalnej rzeczywistości do nadziei na udane wakacje wcale nie musi być tak daleko, jeśli tylko zaczniemy szukać, działać i wzajemnie się wspierać. 

Marzenia, samotność i żal

Pani Urszula ma 45 lat i od zawsze mieszka na pomorskiej wsi. Gdy urodził się Michał i mąż usłyszał diagnozę lekarską, po prostu uciekł z domu. Sama opiekuje się 27-letnim dziś synem i mówi o sobie, że jej życie jest jak wygnanie, a opieka nad dzieckiem autystycznym jak pokuta albo wyrok bez prawa do ułaskawienia. Pisze w listach, że już nie wie, jak ma postępować z dorosłym, chorym mężczyzną, mającym kłopoty z utrzymaniem higieny. Syn nie pozwala nic przy sobie zrobić, a pani Ula nie ma siły z nim walczyć. Co jakiś czas zamawia karetkę i policję, aby zawieźli syna do szpitala psychiatrycznego, gdzie odpowiednio przygotowany personel wykonuje zabiegi higieniczne. ”Żyjemy tak od szpitala do szpitala, jak pustelnicy. Nasze problemy tak naprawdę nikogo nie interesują. W ośrodku pomocy społecznej już patrzeć na mnie nie mogą, jak zanoszę kolejne podanie o pomoc. A wakacje? Nie wiem, co to znaczy.”

U pana Emila z woj. podkarpackiego nie ma miejsca na marzenia ani na żal. Jest tylko wielkie osamotnienie i życie na skraju godności. ”Moja rodzina (żona i dziecko), nie ma dochodów z pracy, bo mam niesprawne ręce i nogi, a na dodatek mieszkamy na głębokiej prowincji. Żyjemy jedynie z zasiłku stałego, który przysługuje mi z racji umiarkowanego stopnia niepełnosprawności.  Dostaję miesięcznie 526,50 zł. Nasze życie to nieustające dylematy: z czego jeszcze zrezygnować?”

Pani Ela, pensjonariuszka domu pomocy społecznej w woj. wielkopolskim, już 20 lat wspomina jedyny pobyt w Wągrowcu. Była tam razem z żyjącym wówczas mężem. Oboje niepełnosprawni mieli wypoczynek i rehabilitację. Wyjechali na koszt swojej gminy. Był to dla nich miesiąc szczęścia. Dzisiaj o podobnych wojażach tylko marzy. Gdy zapytała dyrektorkę domu o możliwość wyjazdu na wakacje, usłyszała: „Chyba pani oszalała! Przecież przez cały czas jest pani u nas jak na wakacjach”. Na co dzień się nie skarży. Nawet gdyby chciała, nie ma komu. List do redakcji wysłała po kryjomu, aby ulżyć swojemu sercu. 

Zawsze jest wyjście

zdjęcie: mężczyzna na hamaku wyczarowany w bańce mydlanej
fot. Maare Liiv, Jan Willem Stad

Wydaje się, że mamy do czynienia z trzema beznadziejnymi przypadkami. Tylko usiąść i zapłakać. Nic podobnego. Trzeba rozejrzeć się wkoło. Zacząć bywać między ludźmi, słuchać ich, ale też mówić o swoich potrzebach i marzeniach. Interesować się otoczeniem. Na początek warto porozmawiać np. z proboszczem w swojej parafii. Przy kościołach organizowanych jest wiele niedrogich wyjazdów oraz spotkań integracyjnych. Naprawdę są ciekawe, a na dodatek mają walor duchowy – odnawiają i wzmacniają relacje z ludźmi. Może tam przyjść każdy szukający pomocy czy oparcia. Pani Ula mogłaby także poszukać organizacji rodziców osób upośledzonych; ludzi, którzy nie rezygnują z radości życia. Organizują się m.in. po to, aby mieć możliwość odpoczynku, a na co dzień wspierają się w opiece i rehabilitacji swych dzieci. Pani Ela z domu pomocy społecznej mogłaby „skrzyknąć” innych pensjonariuszy i zastanowić się, jak urozmaicić sobie wakacje najtańszym kosztem i niebanalnie. Możliwości jest wiele, od robienia co sobotę spotkań przy ognisku ze śpiewaniem i konkursami, do atrakcji typu: „co tam w duszy gra”. Można zaprosić przy tym ludzi z okolicy. A może na nowatorski pomysł wpadnie pani dyrektor i zorganizuje wakacyjną wymianę pensjonariuszy z jednego domu pomocy do drugiego? Baza jest ta sama, personel na co dzień robi to samo, a ludzie mieliby dużo radości i wspomnień na cały rok... albo i dłużej. 

Uwiązani i nieszczęśliwi

Dzieci doskonale widzą sytuację rodziny. Obserwują wyrzeczenia rodziców. Często nawet czują się winne, że rodzice nie mogą dać im wszystkiego, co sprawiłoby, by życie stało się godne i radosne. Doświadczenie w dzieciństwie sytuacji, w której na wszystko brakowało, pokutuje w dorosłym życiu. W polskiej rehabilitacji tego psychologicznego aspektu zawiłych relacji rodzinnych jeszcze w pełni nie dostrzegamy i nie poświęcamy mu dostateczniej uwagi. ”Jestem niepełnosprawna i chociaż dorosła, nie mogę być samodzielna – wyznaje pani Joanna z woj. mazowieckiego. – Dochody moich rodziców od zawsze były zbyt niskie, by mogli mi zapewnić lepsze leczenie, wyjazdy na turnusy, obozy rehabilitacyjne. Staram się, jak mogę, aby nie było im z tego powodu przykro, ale do dziś bywa, że dostrzegam w ich oczach łzy i bardzo mnie to boli.”
W rodzinie pani Joasi rodzice pracują. Z pewnością przez cały rok mogą uzbierać na dopłatę do turnusu rehabilitacyjnego. Nie są to wcale kosmiczne sumy, a i renta socjalna samej zainteresowanej powinna być brana pod uwagę. Pieniądze są małe, ale jednak są i można regularnie co nieco odkładać. Oparcie w rodzinie to wielkie szczęście!

Matka 29-letniego niesprawnego umysłowo syna i sprawnej córki w wieku szkolnym mieszka na kujawskiej wsi. Napisała do redakcji: „Od urodzenia syna zmagamy się z jego chorobą. Jest po porażeniu mózgowym i wymaga stałej opieki: trzeba go karmić, myć, ubierać, zmieniać pieluchomajtki.” Rodzina otrzymuje rentę socjalną, którą wydaje na konieczne leki i środki higieny osobistej. Matka bardzo się stara. „Kochamy go z mężem – wyznaje. – Tak dzielimy pieniądze, aby przede wszystkim nie brakowało jemu, chociaż są to bardzo skromne środki. Jeśli nas zabraknie, jak oczekiwać pomocy dla syna od jego siostry, która została wychowana w cieniu jego choroby i jego potrzeb? Mamy świadomość, jak wiele traci nasze zdrowe dziecko.” Dlaczego sprawna córka nie może wyjechać np. na obóz harcerski? Albo mama i chory syn z ludźmi ze stowarzyszenia rodziców z podobnymi dziećmi? To może się udać! 

Stojące łzy

Pani Ola jako osoba samotna i całkowicie niepełnosprawna jest pod stałą opieką sąsiadów i pracowników socjalnych z ośrodka pomocy społecznej. Nie była na wakacjach od lat i w tym roku zapragnęła gdzieś pojechać. Mogła zapłacić tylko „swoją część”, gdyż na opłacenie kosztów pobytu opiekuna już nie wystarczyło pieniędzy. ”Kiedy uświadomiłam sobie, ile mi brakuje, aby wyjechać, to już nie myślałam o sobie, tylko jak o tym powiedzieć Marcinowi. Gdy usłyszał, że nie pojedziemy, to łzy stanęły mu w oczach.”  Zaraz, zaraz. Życie jest, jakie jest. Skoro pani Ola mogła z socjalnej renty uzbierać na dopłatę do turnusu, to dlaczego nic nie zrobił w tej kwestii jej sprawny przyjaciel? Nie wiem, nad kim tu zapłakać? Może tylko nad sposobem widzenia rzeczywistości. 

Nie tylko my

To nie jest problem jedynie środowiska osób niepełnosprawnych. Jak podaje Instytut Turystyki, ponad połowa Polaków nie wyjeżdża na wakacje. Gruntownych badań dotyczących wyjazdów turystycznych osób niepełnosprawnych nie ma. Pierwsze statystyczne rozeznanie zrobił w 2000 roku GUS. Grupę sondażową stanowiło 8 tys. osób. Wyniki pokazały, że 80 proc. z nich nie wyjechało na wakacje. Główną przyczyną nie były bariery architektoniczne, lecz brak pieniędzy. Powiedzmy więc prawdę. Ludzie wyjeżdżający na urlopy, podczas wakacji i poza nimi, pracują na to, bywa że po 10-12 godzin na dobę przez 12 miesięcy. My natomiast boimy się podjąć jakąkolwiek pracę, aby nie utracić małej renty czy zasiłku, choć tracić nie musimy, bo zależy, ile dorobimy. Ale gdy przychodzą wakacje, podnosimy larum, lejemy łzy na swoją niedolę. Zgoda, nie wszyscy niepełnosprawni mogą zarabiać, ale czy tylko 20 proc. z nich? W krajach europejskich zatrudnienie osób niepełnosprawnych przekracza 60 proc.

Tak więc jeśli możemy pracować, to szukajmy pracy. Szukajmy też miejsca na wypoczynek. Wiele stowarzyszeń i fundacji organizuje ciekawe i niedrogie wyjazdy wakacyjne. Coraz więcej ośrodków kieruje swoją ofertę również do niepełnosprawnych turystów (warto się z nią zapoznać!), np. w Integracyjnym Ośrodku „Styl” w Cieszynie za nocleg pod namiotem zapłacimy 10 zł. Nie musimy następnych wakacji przesiedzieć w domu. Ruszmy głową. Uwierzmy w siebie. Przestańmy płakać i litować się nad sobą. Już w te wakacje niech nam się zachce przygody, wolności i radości. 

Urlopowe inspiracje

Wakacyjne inspiracje znajdziecie m.in. na stronach:
www.mielnica.org.pl
www.fundacjaducha.pl
www.nscieszyn.oz.pl
www.przyjazne.pl
www.niepelnosprawni.pl

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas