Nieoczekiwana zmiana miejsc16.08.2007
Chociaż jestem przyzwyczajony do różnych zmian w życiu, to tak szybkiej zmiany się nie spodziewałem. Nie wyobrażałem sobie, że niedawno powołany prezes Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) za chwilę stanie się byłym prezesem. W ostatnim numerze magazynu ”Integracja", który ukazał się na początku lipca br., opublikowana została rozmowa z nowo powołanym prezesem PFRON Ryszardem Wijasem, który roztaczał wizje planowanych zmian w tej instytucji. Dla jednych były one zaskakujące, dla innych może na wyrost. Najważniejsze, że miał plan. Opowiadał m.in. o tym, jak widzi potrzeby niepełnosprawnych Polaków, jakie planuje w związku z tym decyzje i jak wyobraża sobie współpracę z organizacjami pozarządowymi, działającymi na rzecz środowiska. Roztoczył także interesującą wizję oddziałów PFRON w 49 miastach w kraju. I oto minęło parę tygodni, i z dnia na dzień dowiedzieliśmy się, że kolejna decyzja polityczna sprawiła niespodziankę. Będzie nowy prezes. Gdyby ktoś mnie spytał, co zostało po odwołanym prezesie, to szczerze muszę powiedzieć, że nowe logo. Prezes PFRON w tym krótkim czasie swojego urzędowania zmienił logo Funduszu. I w zasadzie mógłbym tego nie komentować, gdyby nie fakt, że z wymianą logo zawsze wiążą się duże nakłady finansowe. Trzeba wymienić je wszędzie: na szyldach oddziałów, na wizytówkach, drukach i we wszelkich projektach, które są realizowane przez Fundusz. Wszędzie tam, gdzie pojawiło się dotychczasowe logo Funduszu, trzeba zadbać o to, żeby pojawiło się nowe.
Warto więc sobie zadać pytanie: po co to było? Komu
przeszkadzało poprzednie? Czy dotychczasowe logo było okropne? Czy
źle się kojarzyło? Co było powodem nowego projektu graficznego? Czy
ludzie pracujący w PFRON są przez to bardziej motywowani do pracy i
radośnie patrzą w przyszłość? Czy są zadowoleniu ze swojej pracy?
Lepiej i chętniej pracują? Wyszło na to, że prezes, który uznał logo za pierwszy problem i
szybko je zmienił, sam został szybko odwołany. Powiem szczerze, że
powody dymisji nie są dla mnie jasne i nie wiem, o co chodzi. Być
może nie warto dotykać tego tematu, a w zamian zastanowić się, co
robić na rzecz osób niepełnosprawnych w przyszłości. Jedyna metoda na to, co się dzieje, jaką zresztą sam stosuję, to robić spokojnie i z pełnym przekonaniem swoje. Na tyle, na ile można. A można zawsze. PS Oświadczam przy okazji, że z pewnością nie chcę zmieniać logo "Integracji", chociaż wiem, że mogłoby być inne, lepsze i ciekawsze artystycznie. Funkcjonuje jednak już tyle czasu, że żyje swoim życiem. Jest rozpoznawalne i wywołuje jednoznaczne skojarzenia. |