Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Drugiej takiej szansy mieć nie będziemy – rozmowa z Januszem Gałęziakiem

28.08.2007

zdjęcie: Janusz Gałęziak

Rozmowa z Januszem Gałęziakiem, dyrektorem Departamentu Europejskiego Funduszu Społecznego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego

Jeszcze niedawno pracował Pan w siedzibie Stałego Przedstawicielstwa RP przy Unii Europejskiej w Brukseli. Napisał Pan także kilka książek o europejskich rynkach pracy w kontekście zatrudniania osób niepełnosprawnych. Stąd pytanie - jak ocenia Pan sytuację w tej materii w Polsce? Czy jesteśmy pokoleniem straconym, a owoce działań finansowanych ze środków unijnych będą zbierać nasze dzieci i wnuki?

Jestem daleki od tak radykalnych ocen. Z szansy, jaka się pojawiła dzięki naszemu członkostwu w Unii Europejskiej, możemy skorzystać lepiej lub gorzej. Pewnie jeszcze dużo czasu upłynie, zanim nauczymy się z tej szansy korzystać w pełni, i to z różnych powodów. Pół wieku żyliśmy w systemie totalitarnym, a struktura państwa, jaką skonstruowaliśmy na początku lat 90-tych, jest naznaczona wieloma błędami, które musimy stopniowo eliminować. Jeśli nauczymy się współpracować na poziomie lokalnym, to dzięki m.in. środkom z Unii Europejskiej zaczniemy skuteczniej i szybciej zmieniać sytuację w naszym najbliższym otoczeniu. W ten sposób można w krótkim czasie wiele zyskać.

W Polsce poziom zatrudnienia osób niepełnosprawnych nie wzrasta, pomimo ogromnych środków przeznaczanych na ten cel z Unii Europejskiej. Dlaczego tak się dzieje? Ktoś, kto daje takie pieniądze, powinien wyciągnąć wnioski...

Po zakończeniu projektów Unia Europejska na pewno zapyta, dlaczego mając takie środki nie uzyskaliście planowanych rezultatów, co było nie tak?
W moim przekonaniu zabrakło wizji, jak można te środki wykorzystać dla wzrostu zatrudnienia i zwiększenia spójności społecznej. Dodatkowo oparto się na chorym systemie sektorowego podziału instytucji państwowych - osobno działają urzędy pracy, osobno edukacja, osobno PFRON, pomoc społeczna.

Może przyczyn należy szukać w tym, że położony został ogromny nacisk na wydanie tych środków, a przecież sukcesem nie jest samo wydawanie pieniędzy, tylko ich sensowne wykorzystanie.

Właśnie to było naszym największym błędem - wykorzystanie otrzymanych środków niezgodnie z ich przeznaczeniem. Gdyby te środki przekazać powiatom i gminom i postawić im zadanie: macie uzyskać wzrost zatrudnienia i wykorzystać do tego takie instrumenty jak Fundusz Pracy, PFRON, pomoc społeczną, to wtedy być może sytuacja wyglądałaby inaczej.

Ale te środki zostały wydane, jakie są więc wyniki?

Problem w tym, że wyników nie ma i istnieje ryzyko, że w części województw taka sytuacja może się powtórzyć. Zabrakło polityki, która pozwoliłaby na wspólne realizowanie wyznaczonego celu przy wykorzystaniu środków europejskich.

Czy Unia ma jeszcze inne instrumenty, które mogą pomóc w zwiększeniu poziom zatrudnienia?

Oczywiście, że tak. Takim instrumentem jest metoda koordynacji w ramach Strategii Lizbońskiej, gdzie uzgadnia się kierunki działań. Jednak problemem jest to, że w Unii działają różne siły. Część krajów, np. Francja czy Belgia, jest nastawionia bardzo socjalne. Kraje te cały czas dążą do podwyższania kosztów pracy i do maksymalnej ochrony pracownika. Powoduje to wzrost bezrobocia i problemy z konkurencyjnością na rynku światowym. Z drugiej strony są państwa, które podchodzą do gospodarki bardziej liberalnie i dlatego Unia od pewnego czasu trochę drepcze w miejscu. Krok do przodu, krok do tyłu. Czyli albo w kierunku liberalizacji gospodarczej, która pociąga za sobą drastyczne zwolnienia na rynku pracy, zmieszenie ochrony pracownika i kosztów pracy, ale jednocześnie zwiększenie konkurencyjności na rynku światowym, albo też w kierunku protekcjonizmu za wszelka cenę, co stawia nas daleko nie tylko za Stanami Zjednoczonymi, ale też za Chinami czy Indiami.
W takiej sytuacji, jeśli pojedyncze państwo nie ma swojego sposobu na zwiększenie zatrudnienia, to na skuteczniejsze instrumenty ze strony Unii Europejskiej w tym momencie nie ma co liczyć.
 
Czy w jakimś państwie system wspierania zatrudnienia osób niepełnosprawnych działa dobrze?

W Skandynawii, przede wszystkim w Danii. Tam odpowiedzialność przesunięta jest na szczebel lokalny. Wynika to w dużej mierze z kultury narodu, z wyjścia z założenia, że jeżeli człowiek potrzebuje wsparcia i pomocy to grupa, która jest najbliżej tego człowieka, nie tylko rodzina, ale też gmina czy organizacja, starają się wspólnie z nim zobaczyć, co można zrobić dla uzyskania najlepszego rezultatu.

A czy w Polsce jest szansa na wzrost zatrudnienia osób niepełnosprawnych?

Trzeba przede wszystkim zmienić strumienie finansowe. Pieniądze oraz odpowiedzialność za przygotowanie programów wsparcia zatrudnienia osób niepełnosprawnych należałoby przesunąć na szczebel gminny bądź powiatowy, a samorząd powinien mieć jasno zakreśloną odpowiedzialność oraz mechanizm, pozwalający ocenić skuteczność swych działań.
Po drugie, trzeba działać w sposób zintegrowany i całościowy. To znaczy, że problemu zatrudnienia osób niepełnosprawnych nie rozwiąże sam powiatowy urząd pracy. Jest to zagadnienie o wiele szersze i obejmuje wczesną diagnozę, wczesną interwencję, zintegrowaną edukację oraz zapewnienie możliwości indywidualnej ścieżki rozwoju wykorzystującej potencjał konkretnego człowieka. Jeżeli będziemy działać tak jak dotychczas, czyli każda instytucja oddzielnie, to nic z tego nie będzie.

Czy postulat przesunięcia pieniędzy do gmin nie oznacza likwidacji PFRON-u?

Może oznaczać jedynie likwidację urzędu pod nazwą PFRON, ale nie może oznaczać likwidacji środków. Bo środki muszą zostać. Moim zdaniem PFRON w roli instytucji zarządzającej dużymi pieniędzmi przeznaczonymi na wspieranie osób niepełnosprawnych nie sprawdził się. Ale proszę się nie obawiać, los tej instytucji nie jest w moich rękach.

Obecnie szykujemy się na kolejne rozdanie środków unijnych na lata 2007-2013. Jakie to będą pieniądze?

Środków będzie znacząco więcej. Europejski Fundusz Społeczny asygnuje na ten cel ok. 10 miliardów euro.

To jest ponad 30 miliardów zł. A ile wynosi budżet naszego kraju?

Ok. 200 miliardów zł. Ale warto zwrócić uwagę, że w ciągu 17 lat wydaliśmy np. z Funduszu Pracy ponad 100 miliardów zł, a zatrudnienie zamiast wzrosnąć, spadło. W 1990 roku pracowało ok. 18 mln Polaków, a teraz pracuje niecałe 13 mln. To pokazuje, na jaką skalę są wydawane pieniądze państwowe. Nasza szansa nie wynika tylko z tego, że kwota przekazana nam przez Unię Europejską będzie spora, ale z tego, że wymagane jest od nas inne podejście - myślenia projektami, zastanowienia się nad tym, gdzie jesteśmy, czego potrzebujemy, nazywania problemu, precyzyjnego określenia celu.
 
Na co mogą być wydane pieniądze z Europejskiego Funduszu Społecznego?

Zgodnie z celami Strategii Lizbońskiej, na wsparcie wzrostu zatrudnienia – pod tym względem jesteśmy na ostatnim miejscu w Unii. Trochę wstyd... Jednak, aby ten cel osiągnąć trzeba zająć się także innymi obszarami, np. edukacją, i to od przedszkola. Co więcej, Unia Europejska przygotowała opis ośmiu kluczowych umiejętności, które są niezbędne do osiągnięcia sukcesu na rynku pracy. Są to umiejętności posługiwania się komputerem, poruszania się po internecie, porozumiewania się z innymi ludźmi, posługiwania się językiem ojczystym i co najmniej jednym językiem obcym, umiejętności rozwiązywania problemów międzyludzkich i kultura osobista w relacjach społecznych. Na to także chcemy zwrócić uwagę. W tej chwili pracodawcy mówią, że problemem nie jest znalezienie pracownika, który miałby określoną wiedzę np. w zakresie umiejętności toczenia czy obróbki skrawaniem, ale znalezienie pracownika zmotywowanego, posiadającego podstawowe umiejętności społeczne i chcącego się uczyć i rozwijać.

Jak organizacje pozarządowe powinny przygotować się, aby uzyskać unijne pieniądze?

Po pierwsze, trzeba mieć świadomość, że to nie są pieniądze dane nam przez Komisję Europejską dlatego, że jesteśmy biedni, czy słabo rozwinięci. To są pieniądze na realizację konkretnych celów, które stawia nam Unia, na zwiększenie zatrudnienia i spójności społecznej.
Po drugie, należy zapoznać się z programem operacyjnym „Kapitał Ludzki” – jest on dostępny na stronach Ministerstwa Rozwoju Regionalnego oraz na stronach instytucji regionalnych. Można tam również znaleźć przepisy prawne oraz przydatne wskazówki dla poszczególnych kategorii beneficjentów. Po zapoznaniu się z typami projektów, które można realizować, należy zastanowić się, czy cele danej organizacji wpisują się w cele podanych projektów. I dopiero wtedy zacząć pisać własny projekt.

A jeśli ktoś nigdy nie występował o takie środki i potrzebuje pomocy, to gdzie ma jej szukać?

Aby się w tym nie pogubić, można zacząć od poszukania osoby zajmującej się projektami z Europejskiego Funduszu Społecznego w swoim urzędzie marszałkowskim. Lada chwila będą też funkcjonować punkty informacyjne. Tam będzie się można dowiedzieć, jak aplikować o środki, na jakie projekty można uzyskać pomoc oraz jak napisać projekt. W każdym województwie działa przynajmniej jeden Regionalny Ośrodek Europejskiego Funduszu Społecznego, który służy pomocą w pisaniu projektów i w znalezieniu odpowiedniej ścieżki projektowej dla danego pomysłu.

Kto może ubiegać się o środki unijne?

O takie środki może się starać bardzo szerokie grono beneficjentów: osoby fizyczne, organizacje pozarządowe, małe i średnie przedsiębiorstwa, uczelnie, samorządy - praktycznie wszystkie podmioty działające legalnie w Polsce.

A jeśli osoba indywidualna ma pomysł na rozwiązanie jakiegoś problemu, to też może napisać projekt, który będzie finansowany z EFS-u?

Oczywiście. Może aplikować sama dla siebie, ale wtedy najczęściej nie będzie projektodawcą, natomiast będzie składała wniosek do EFS na uruchomienie np. działalności gospodarczej czy na subwencje miejsca zatrudnienia, których część może zostać przeznaczona na dostosowanie stanowiska pracy lub jego wyposażenie.

Co będzie po 2013 roku, kiedy skończą się unijne pieniądze?

Jestem przekonany, że po 2013 roku nie będziemy już mieli dostępu do tak dużych środków, jak obecnie. Nawet jeśli nie zostaniemy płatnikiem netto do Unii, to będziemy musieli podzielić się tymi środkami z wieloma innymi państwami członkowskimi.
 
Czy to znaczy, że nie powinno się wydawać wszystkich pieniędzy otrzymanych od Unii od razu, lecz postarać się, aby starczyły na jak najdłuższe finansowanie projektu? Nasze stowarzyszenie będzie miało poważny dylemat - czy w każdym województwie powoływać Centra Integracja, skoro w 2013 może się okazać, że nie ma środków do prowadzenia ich? 

Proponowałbym przyjąć następującą strategię: dzięki otrzymanym środkom, wywołać na tyle trwałe zmiany w systemie funkcjonowania naszego budżetu i administracji, aby naturalnym stało się potem finansowanie Centrów przez budżety samorządowe. Najważniejsze to nie obawiać się i budować trwałe struktury, zaspokajające rzeczywiste potrzeby danego regionu. Jeżeli przez te parę lat zbudujecie sprawnie działające Centra i pokażecie konieczność ich istnienia, to możecie być spokojni o ich dalsze losy.

Co Pan, jako dyrektor Departamentu Europejskiego Funduszu Społecznego, chciałby osiągnąć do 2013 roku, dzięki otrzymanym środkom unijnym? 

Chciałbym przede wszystkim, żeby wzrósł poziom zaufania społecznego oraz aby dzięki tym pieniądzom instytucje i organizacje nauczyły się lepiej ze sobą współpracować. Chciałbym także, żeby ta umiejętność współpracy była wykorzystywana również w innych obszarach naszego życia, nie tylko w polityce społecznej. Chciałbym wreszcie, aby za parę lat dostęp do internetu był powszechny, i dzięki temu aby powstawały miejsca pracy, zwiększał się poziom kwalifikacji, edukacji, żebyśmy mogli zauważyć postęp we wszystkich obszarach. To są moje główne cele.

Rozmawiali: Piotr Pawłowski i Piotr Stanisławski

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas