Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Zahartowane serce... i STOPY

31.08.2007
Autor: Maciej Piotrowski
Źródło: Integracja 5/2007

Szkoła w Czerwiennem w okolicach Nowego Targu jest wyjątkowa. Głównie dzięki ludziom, którzy zawód pedagoga traktują jak powołanie - nie zapominają, że każdy uczeń jest inny.

Nauczyciele z zespołu szkół integracyjnych w Czerwiennem (powiat nowotarski) to w większości młodzi ludzie zafascynowani różnorodnością swoich uczniów, m.in. Ber-nadetką z II klasy, która jeździ na wózku, Gabrysia z zespołem Downa, Jędrzejem
- nieśmiało wyglądającym ze swego autystycznego świata i jego 15-letnim kolegą, który jeszcze nie umie pisać ani czytać.

Wszyscy są jednak zgodni co do jednego: najbardziej niezwykłą postacią z ich grona jest Anna Krupa, najmłodsza stażem i wiekiem. Drugiej takiej nauczycielki nie ma w całej Polsce.

zdjęcie: Anna Krupa
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

Papieskie błogosławieństwo

- Anię znam od lat - mówi Anna Słodyczka, dyrektor Gminnego Zespołu Oświatowego w Czarnym Dunajcu.
- Należała do naszego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych. Wiedziałam, że studiuje na Polish Open Unwersity w Krakowie, gdzie jest wysoki poziom języka angielskiego, ma wspaniałq osobowość i jest otwarta. Ale gdy w sierpniu ub. r. zaproponowałam w krakowskim Kuratorium Oświaty kandydaturę Anny jako nauczycielki języka angielskiego w naszej szkole integracyjnej, pierwszą reakcją, oględnie mówiąc, było zaskoczenie.
- Przecież nie da sobie rady! - mówiono - A jeśli uczniowie jej nie zaakceptują?
Nie było też pewności, czy specjalista medycyny pracy wystawi zaświadczenie zezwalające na podjęcie pracy nauczycielskiej osobie z takim rodzajem niepełnosprawności - bez rąk. Okazało się, że to możliwe, chociaż ów lekarz z wieloletnim doświadczeniem otwarcie przyznał, że po raz pierwszy spotkał się z takim przypadkiem.

zdjęcie: Anna Krupa sprawdza w szkole książkę z dzieckiem
Na zdj. Anna Krupa; Fot. P. Stanisławski

zdjęcie: Anna Krupa pisze w zeszycie uczennicy
Na zdj. Anna Krupa; Fot. P. Stanisławski

Tak więc z początkiem roku szkolnego 2006/2007 Anna Krupa została nauczycielką w Katolickiej Szkole Podstawowej im. Kard. Stefana Wyszyńskiego.

zdjęcie: Anna Krupa tłumaczy coś uczennicy z książek
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

Dla mieszkańców gminy Czarny Dunajec samo wybudowanie szkoły graniczyło z cudem. Do 2005 roku mieściła się ona w zniszczonym budynku sprzed II wojny światowej, z ciasnymi pomieszczeniami i piecami kaflowymi.

W 1999 roku placówka uzyskała status szkoły integracyjnej, jako jedyna na Podhalu. W miarę przybywania niepełnosprawnych uczniów Stowarzyszenie Przyjaciół Szkół Katolickich zaczęło propagować ideę wybudowania w Czerwiennem nowoczesnego budynku. Wójt gminy Czarny Dunajec mocno zaangażował się w projekt. Gmina podjęła się sfinansowania prawie połowy kosztów budowy (1,8 ml. zł.), a pozostałe pokryły: Stowarzyszenie (1,2 ml. zł.) i PFRON (800 tys. zł.).

zdjęcie: Anna Krupa z uczennicą uśmiechają się do aparatu
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

Plany były jeszcze w powijakach, gdy miejscowy wikary zawiózł do papieża Jana Pawła II list o podjętym w Czerwiennem przedsięwzięciu. Nadeszło papieskie zapewnienie o modlitwie. Gdy we wrześniu 2006 roku ponad 130 uczniów wchodziło do nowego budynku, czuli, że ich szkoła nie mogłaby powstać bez błogosławieństwa Papieża.

zdjęcie: Anna Krupa przepytuje uczennice
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

- Na początku miałam być w tej szkole sekretarką - wspomina Anna Krupa. - Ale gdy okazało się, że jest wolny etat dla anglistki, nie zastanawiałam się ani chwili. Pracuję tu na niepełnym etacie, w wymiarze 14 godz. tygodniowo, w klasach od I do VI. Dużo pomogli mi doświadczeni nauczyciele innych przedmiotów. Jako początkująca nauczycielka miałam w tym roku szczególnie dużo pracy, ponieważ musiałam przygotowywać dla każdej klasy po kilka testów tygodniowo. W następnych latach „pracy domowej" będzie już mniej, ponieważ z większości materiałów będzie można korzystać ponownie. Dyrekcja gimnazjum przymierza się też do utworzenia klasy językowej. To byłoby dla mnie trudniejsze zadanie. Ale lubię wyzwania.

zdjęcie: Anna Krupa sprawdza ćwiczenia dziecka z kolejki do niej
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

Dyrekcja szkoły zrobiła wszystko, aby ułatwić Annie start w nowym zawodzie. Po pierwsze, klasy w których uczy, liczą po kilkanaścioro uczniów. Po drugie, gdy Anna prowadzi lekcję, uczniami niepełnosprawnymi zajmują się nauczyciele wspomagający, realizujący z nimi program dostosowany do możliwości. Po trzecie, w prowadzeniu lekcji pomaga Annie pani Stoch, mama niepełnosprawnej Dominiki.

Pani Stoch jest „rękami" Anny: zapisuje na tablicy temat lekcji, roznosi testy po klasie, zbiera pomoce naukowe. Oprócz tego jest w każdej chwili gotowa do interwencji, gdy jakieś dziecko potrzebuje pomocy.

- Współpraca z panią Stoch układa się znakomicie - mówi Anna. - Po roku pracy rozumiemy się niemal bez słów. Ja, przy wzroście 150 cm, nawet gdybym bardzo się starała, mogę pisać na tablicy tylko do połowy jej wysokości. Oczywiście, bardzo by się nam przydała interaktywna tablica, na której ukazują się teksty i rysunki pisane na komputerze. Kosztuje ok. 10 tys. zł. i na razie szkoły na nią nie stać. Ale to dopiero półmetek inwestycji. W planach są jeszcze: sala gimnastyczna, pomieszczenia do rehabilitacji i część internatowo-hotelowa.

zdjęcie: Anna Krupa sprawdza ćwiczenia dwóm dziewczynkom
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

- Zarabiać mogłabym w różny sposób -kontynuuje Anna - ale pracę w szkole traktuję jako udrożnienie i dowód zaufania ze strony władz. Myślę o studiach magisterskich na anglistyce. Chciałabym być tak dobrą nauczycielką jak Ania z Zielonego Wzgórza, moja ulubiona postać literacka.

Z Piekielnika rodem

Anna dojeżdża do pracy z Piekielnika, dużej wsi położonej na drugim końcu gminy Czarny Dunajec. Podróż nie jest zbyt uciążliwa: kilka kilometrów busem, przesiadka w Czarnym Dunajcu i następne 10 km. do Czerwiennego.

W życiu Anny natomiast wszystko jest bardziej skomplikowane niż u innych ludzi. Na przykład opłata za przejazdy. Anna latem przewozi drobne pieniądze w bucie (nosi lekkie wsuwki bez sznurowadeł) i podaje je kierowcy stopą. Kierowcy i pasażerowie na tej trasie znają ją od lat i nikogo to nie dziwi. Zimą Anna wkłada do kieszeni kurtki odliczoną kwotę i kierowca sam wyjmuje pieniądze.

zdjęcie: Anna Krupa tłumacy coś dziecku w zeszycie
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

Podobnie jest z zakupami: Anna zawsze chodzi z plecakiem, a sprzedawcy wkładają do niego wskazane produkty. To żaden problem.
Anna podkreśla, jak bardzo ma zahartowane nogi.
- Przez całą zimę chodzę boso po domu i nawet nie łapię kataru.
Dobrym rozwiązaniem na bardzo zimne dni są dla Anny skarpetki z palcami. Można je kupić w niektórych naszych sklepach. Niestety nikt nie wpadł na pomysł produkowania rajstop z palcami. Na szczęście w USA, podczas wizyty u cioci w New Jersey, Anna znalazła takie rajstopy w jednym z supermarketów.
- Każdy przecież przyzna, że pisanie w szkole bosą stopą jest mniej eleganckie niż stopą w rajstopach - wyjaśnia.

zdjęcie: Anna Krupa pisze w zeszycie dziecka
Na zdj. Anna Krupa; Fot. P. Stanisławski

Anna trochę się obawiała reakcji dzieci. Niepotrzebnie: tylko na początku niektóre pytały, co jej się stało. A kiedy usłyszały, że taka się urodziła, przestały się interesować. Bardziej niedelikatni potrafią być dorośli.

Kiedyś w autobusie jadącym do Piekielnika Anna gawędziła z nieznajomą kobietą, której nagle wyrwało się:
- Pani to jest biedna, bo się nawet powiesić nie może!
Anna odpowiedziała wtedy spokojnie, że Pan Bóg nie po to dał jej życie, żeby je sobie odbierała.

Przesłanie Marysi

Anna Dymna, z którą Anna Krupa jest zaprzyjaźniona, zapytała ją kiedyś, co by wybrała: milion złotych czy nowe, własne ręce - nie protezy. O dziwo, Anna wybrałaby milion.
Bo to jest tak: stopami obsługuje pralkę, przygotowuje obiad, pisze na komputerze, korzysta z telefonu komórkowego, ubiera się i rozbiera, myje zęby, ba, nawet układa puzzle i wyszywa haftem krzyżykowym. Kiedyś jako dziewczynka grabiła nawet siano, przytrzymując trzonek grabi pod brodą. Namiętnie grała w piłkę nożną z kolegami ze wsi, stojąc oczywiście na obronie. W zasadzie wszystko można wykonać stopami równie sprawnie jak rękami, wymaga to tylko czasu i cierpliwości.

zdjęcie: Anna Krupa
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

Natomiast milion złotych... Taka suma rozwiązałaby wszystkie problemy życiowe Anny. Przede wszystkim zrobiłaby prawo jazdy, kupiła samochód z automatyczną skrzynią biegów, wybudowała skromny domek w Piekielniku. Gdyby założyła rodzinę, miałaby za co utrzymać dzieci. Macierzyństwo jest jej największym marzeniem. Czy potrafiłaby samodzielnie zajmować się dzieckiem?
- Ależ tak - zapewnia - opiekowałam się moją ukochaną siostrzenicą, gdy była maleńka. Niestety, odeszła... Teraz odwiedzam ją na cmentarzu w Piekielniku.

zdjęcie: Anna Krupa na cmentarzu
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

Marysia urodziła się z wadą serca. Przeszła kilka operacji w szpitalu dziecięcym w Krakowie Prokocimiu. Bardzo cierpiała i przeczuwała, że niedługo odejdzie od swoich bliskich. Dla Anny Marysia była aniołkiem, który przez pięć lat wnosił do jej życia mnóstwo szczęścia i radości. Dziewczynka zmarła w lutym 2003 roku.

Anna wciąż zastanawia się. czy śmierć tak małego dziecka niesie ze sobą jakieś przesłanie, czy można ją uznać za znak? A jej niepełnosprawność? Czy również jest jakimś znakiem?

Między niebem a ziemią

W każdy piątek Anna wyjeżdża do Krakowa na uczelnię. Studiuje zarządzanie biznesem. Jej młodszy brat Paweł - zarządzanie informacją w biznesie na tej samej uczelni. Studia na Polish Open University trwają trzy lata i kończą się licencjatem. Są dość drogie: kosztują ok. 2400 zł za sześć modułów, czyli za jeden rok akademicki. Na szczęście koszt I semestru studiów pokryło Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych, ich Rodzin i Przyjaciół w Czerwiennem, które we współpracy z dyrektorami szkół z całej gminy zebrało niezbędną kwotę. Od II semestru koszt studiów Anny pokrywa PFRON. Jako nauczycielka nie zarabia dużo, ale ma też kilkaset złotych renty, więc z pieniędzmi jest „na styk". Na szczęście ma dużą rodzinę, na której pomoc może zawsze liczyć.

zdjęcie: Anna Krupa siedzi na podłodze i pisze w zeszycie
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

Obronę pracy licencjackiej Anna przewiduje na styczeń 2008 roku. Temat wybrała w listopadzie ub. r. - chce pisać o zatrudnieniu osób niepełnosprawnych. To wymarzony temat dla niej. Wystarczyłoby usiąść i opisać własny przypadek, analizując zmieniające się bez przerwy przepisy.

Jeszcze nie tak dawno prawo do renty mogło być zawieszone, jeśli ktoś pracował zarobkowo mimo orzeczonej niezdolności do pracy. Anna ma w swoim orzeczeniu jeszcze ostrzejsze sformułowanie: „Całkowita niezdolność do pracy i samodzielnej egzystencji". Obecne przepisy zezwalają osobom niepełnosprawnym nawet z takim orzeczeniem na pracę zarobkową, ale pod warunkiem m.in. uzyskania zgody lekarza.

zdjęcie: Anna Krupa odpytuje dziewczynkę z lekcji
Na zdj. Anna Krupa; Fot. P. Stanisławski

Anna wie z własnego doświadczenia, że praca zawodowa nie tylko dostarcza środków utrzymania, ale jest też potwierdzeniem wartości człowieka i przydatności w społeczeństwie.

Trzy lata temu Anna wystąpiła w programie Anny Dymnej Spotkajmy się. Powiedziała m.in., że chciałaby choć raz w życiu skoczyć ze spadochronem. Niedługo po audycji zgłosił się do niej skoczek Jacek Krupa (przypadkowa zbieżność nazwisk) i zaproponował wspólny skok z wysokości 4 tys. m.

Samolot wystartował z lotniska w Ostrowie Wielkopolskim. Skakali w specjalnej podwójnej uprzęży, tzw. tandemie. Swobodny lot trwał kilkanaście sekund.
- Wisiałam w uprzęży na dole - opowiada Anna - i unosiłam się jak ptak w przestrzeni pomiędzy niebem a ziemią. To było jak sen, ten lot dal mi tak wiele radości, że jego wspomnienie do dzisiaj podtrzymuje mnie na duchu.

Anna jest osobą głęboko wierzącą. W 1997 roku uczestniczyła w spotkaniu z Janem Pawłem II w Sanktuarium Maryjnym w Ludźmierzu. Było to dla niej ogromne przeżycie.

zdjęcie: Anna Krupana schodach drewnianego domu
Na zdj. Anna Krupa; Fot. M. Piotrowski

Ze szkoły w Czerwiennem co roku wyruszają uczniowie i ich rodzice na pieszą pielgrzymkę z Bachledówki (gdzie gościł Karol Wojtyła) do Ludźmierza. W tym roku udział w niej wzięło ok. 300 osób, w tym wielu niepełnosprawnych. We wrześniu, gdy Ania rozpoczynała pracę, w holu szkoły umieszczono tablicę pamiątkową ze słowami Jana Pawła II: „Społeczeństwo, w którym byłoby miejsce tylko dla osób pełnosprawnych, całkowicie samodzielnych i niezależnych, nie byłoby społeczeństwem godnym człowieka".

Anna Krupa wierzy, ze te słowa pomogą jej w dalszej pracy nie tylko z maluchami w podstawówce, ale i z dorastającą młodzieżą kształcącą się w tutejszym gimnazjum.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas