Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

...wyjeżdżam w Bieszczady...

02.10.2007
Źródło: Stowarzyszenie Ruch Osób Niepełnosprawnych "Feniks"

Bieszczady, kraina tajemnicza i magiczna, będąca inspiracją dla poetów, rzeźbiarzy,  malarzy. To kraina, która przyciąga tłumy turystów niezależnie od pory roku, kraina która urzeka swoim pięknem i majestatem.

zdjęcie: Bieszczady - przeprawa przez rzekę
Na zdj. Bieszczady - przeprawa przez rzekę.

W dniach 5 - 9 września 2007 r. zamojskie stowarzyszenie Ruch Osób Niepełnosprawnych „Feniks”, zorganizowało wyjazd w Bieszczady. Uczestniczyły w nim osoby niepełnosprawne, głównie z dysfunkcją narządu ruchu, oraz osoby pełnosprawne z terenu całego kraju min. z Wrocławia, Żor i Stalowej Woli. W sumie w wycieczce wzięło udział 16 osób niepełnosprawnych, oraz 14 osób pełnosprawnych.

Impreza, zatytułowana „Integracyjnie w Bieszczadach”, miała na celu upowszechnienie aktywnego wypoczynku jako formy rehabilitacji, kształtowanie nowego wizerunku osoby niepełnosprawnej, a także integrację ze środowiskiem osób pełnosprawnych. Dofinansowana była ze środków PFRON.

Bazą wypadową dla uczestników stanowił Ośrodek Szkoleniowo - Wypoczynkowy „Wołosań” w Cisnej.

Pierwszy dzień rajdu to podróż do Cisnej z przerwą w Dynowie, gdzie w karczmie „Pod Semaforem” uczestnicy rajdu zjedli obiad. Tam też spotkali się z resztą uczestników, którzy dojechali z Wrocławia, Żor i śląskich Zbrosławic.

Kolejna przerwa w podróży nastąpiła w Jasienicy Rosielnej. Uczestnicy rajdu zwiedzili ulokowany malowniczo na wzgórzu, późnobarokowy, drewniany kościół.

Po przyjeździe do Cisnej, zakwaterowaniu i kolacji zaplanowano spotkanie organizacyjne, podczas którego uczestnicy poznali przewodnika i siebie nawzajem, mówili o swoich oczekiwaniach i obawach związanych z rajdem. Zostali także w sposób szczegółowy zapoznani z programem rajdu i regulaminem.

zdjęcie: Bieszczady - odpoczynek na trasie
Na zdj. Bieszczady - odpoczynek na trasie.

Wiadomo już było co czeka uczestników następnego dnia , nie znano jedynie prognozy pogody. A ta nie zapowiadała się optymistycznie: padało, i miało dalej padać... Deszcz w Cisnej lubi chyba tylko Krystyna Prońko, organizatorzy zaś mieli obawy, czy niepewna pogoda nie pokrzyżuje ich planów.

Następnego dnia na szczęście nie padało. Grupa wyrusza w stronę Baligrodu, po drodze zatrzymując się w Jabłonkach przy pomniku generała Karola Świerczewskiego.

Kolejny etap rajdu wiódł w okolice Rabego, do kamieniołomów i rezerwatu ”Gołoborze”. Uczestnicy rajdu, nie bacząc na błotnistą drogę i spore wzniesienie terenu, wspinali się pod górę. Ci, którzy potrzebowali pomocy przy pokonaniu tej trasy, mogli liczyć na pełnosprawnych towarzyszy.

zdjęcie: Bieszczady - Gołoborze
Na zdj. Bieszczady - Gołoborze.

Tego dnia po obiedzie w Baligrodzie pojechali jeszcze nad Solinę. Wieczorem nie ominęła ich szczególna atrakcja - wspólne wyjście do słynnej „Siekierezady.” - karczmy z biesami, czartami i siekierami wbitymi w masywne stoły.

Trzeci dzień przywitał ich nieśmiało wyglądającym zza chmur słońcem. Wprawiło to wszystkich w doskonały nastrój. Po prawie dwugodzinnej jeździe, krętymi i momentami bardzo wąskimi drogami, grupa zatrzymała się w Tarnawie Niżnej. Stąd wiedzie szlak do Dźwiniacza Górnego.

Część osób niepełnosprawnych pokonała tę trasę bryczką, pozostali zaś samodzielnie. Po drodze okazało się, że czeka ich niespodzianka i niezaplanowana przerwa. Po intensywnych, nocnych opadach mały strumyk zamienił się w rwącą, szumiącą rzeczkę. Każdy próbował własnych sposobów na jej pokonanie: Jedni próbowali zbudować  most z kamieni i konarów, jednak z marnym skutkiem, drudzy natomiast po prostu ściągnęli buty i weszli do wody, która tego dnia była wyjątkowo zimna.

Droga do Dźwiniacza Górnego, nieistniejącej już wsi, wiła się wzdłuż Sanu. Tylko stare lipy, jabłonie i przydrożne krzyże znaczyły miejsca, w których niegdyś tętniło życie.

W drodze powrotnej znowu przyszło się zmierzyć z wodną przeszkodą. Tym razem jednak uczestnicy nie czekali na bryczkę. Jako pierwsza swoich sił spróbowała przewodnicząca organizacji, a zarazem kierownik rajdu, Janina Stefaniak. Pozbyła się plecaka, rękawiczek i nie zastanawiając się długo wjechała do wody. Umiejętny balans na dwóch kołach pozwolił jej na prawie samodzielne pokonanie przeszkody. Jedynie w ostatniej fazie pokonywania rzeczki skorzystała z pomocy, bowiem po drugiej stronie było dość spore wzniesienie. Zachęceni tym przykładem inni uczestnicy w podobny sposób pokonali przeszkodę. Niektórzy nawet nie ściągali butów.

zdjęcie: Bieszczady - przeprawa przez rzekę
Na zdj. Bieszczady - przeprawa przez rzekę.

Po obiedzie w Tarnawie Niżnej i krótkim odpoczynku grupa zatrzymała się jeszcze w Ustrzykach Górnych, gdzie przy stanicy GOPR zaplanowane było spotkanie z ratownikami. Wieczorem była okazja, aby spotkać się z inną grupą ratowników GOPR, którzy specjalnie dla uczestników rajdu demonstrowali sprzęt służący ratowaniu życia ludzkiego. Szczególne zainteresowanie wszystkich wzbudził pies Ali, który wiele razy brał udział w akcjach ratowniczych. Niestety, ciekawe spotkanie zostało przerwane nagłym wezwaniem do kolejnej akcji ratowniczej.

Czwarty dzień wycieczki to wiele atrakcji i niespodzianek. Najpierw przejażdżka kolejką bieszczadzką do Przysłupia, a później wyjazd do „Latarni Wagabundy" w Woli Michowej. Gospodarz przywitał wszystkich dźwiękami rogu. Tutaj grupa spędziła całe popołudnie. Pobyt zaczął się od wspólnego obiadu, przy jednym, suto zastawionym stole. Po obiedzie był czas na rywalizację sportową i szczególną atrakcję dla wszystkich - jazdę quadami.

Przy stanowisku z łukiem, wiatrówką i rzutkami mogli zmierzyć się wszyscy. Niepełnosprawność nie wpływała w żaden sposób na wyniki konkurencji, okazało się, że osoby niepełnosprawne mogą rywalizować w skuteczny sposób z osobami pełnosprawnymi. Podobnie było z jazdą quadami. Początkowo nieśmiało i z oporami, później z coraz większą ochotą i zapałem niepełnosprawni uczestnicy rajdu decydowali się na przejażdżkę wytyczonym torem.

zdjęcie: Bieszczady - na quadach
Na zdj. Bieszczady - na quadach.

Po kolacji jeszcze spotkanie podsumowujące rajd. Uczestnicy opowiadali o swoich odczuciach i wrażeniach związanych z rajdem. Dla „pierwszorazowych”, a takich była większość, były to szczęśliwe chwile, odkrywanie nie tylko Bieszczad, ale także nieuświadomionych dotąd pokładów własnych możliwości. Dla wszystkich było to także odkrywanie drugiego człowieka, jego życzliwości, akceptacji i tego, co było odbierane w przekazie bezsłownym – jestem tu dla ciebie, chcę ci pomóc, nie jesteś mi obojętny. To daje siłę, motywację, mobilizuje do aktywności w różnych obszarach.

Spotkanie zakończyło gromkie „sto lat” odśpiewane dla przewodniczącej, Janiny Stefaniak. W ten sposób uczestnicy wyrazili swoje podziękowanie za trud przygotowania całej, tak udanej, imprezy.

I wreszcie przyszedł ostatni dzień. Czas pakować się i opuścić gościnny „Wołosań” Rajdowicze czynili to z widocznym żalem. Humory poprawiły się nieco w Lesku, gdzie w cukierni „Słodki domek” spróbowali słodkich pyszności.

Ostatni etap wspólnego zwiedzania to skansen w Sanoku, a właściwie tylko niewielki fragment tego, największego w Polsce, parku etnograficznego. Po zwiedzaniu, ostatni wspólny obiad w karczmie nieopodal skansenu i pora pożegnania tych, którzy przybyli własnymi samochodami, i którzy z tego miejsca wyruszyli do domów. W ciągu tych 5 dni zawiązały się nowe znajomości, przyjaźnie, i żal się było rozstawać.

zdjęcie: kolejka bieszczadzka
Na zdj. Kolejka bieszczadzka.

Ale to nie będzie jedyny taki wyjazd, uczestnicy planują już następne wspólne imprezy, bo świetnie się razem czują, rozumieją, akceptują.

„Trzeba umieć walczyć o swoje marzenia, ale trzeba też widzieć, które drogi nie są do przebycia i zachować siły na przejście innymi ścieżkami”.

W tych słowach Paulo Coelho zawiera się cała kwintesencja życia, jako dążenia do realizacji marzeń, dokonywania wyborów, stawiania sobie realnych celów, zgodnie z własnymi możliwościami. Niepełnosprawność nie musi oznaczać rezygnacji z marzeń, bierności i apatii. Niesprawne ręce czy nogi nie mogą determinować jakości życia. To nie tężyzna fizyczna i sprawność świadczą o wartości człowieka. Warto więc pokonać własne lęki, obawy i ograniczenia, dać sobie szansę odnalezienia drogi, która jest do przebycia.


Co ty tam robisz jeszcze na Zachodzie?
Czy cię tam forsa trzyma, czy układy?
Przyjedź i mojej zawierz raz metodzie
Ja zawsze, gdy jest jakiś ruch w narodzie
Wyjeżdżam w Bieszczady

Mówią, że Polska o głodzie i chłodzie
No cóż, na głód i chłód nie znajdziesz rady
Lecz po co tłuszcz ma spływać nam po brodzie
Gdy można żyć o owocach i o wodzie
Jadąc w Bieszczady

Tam niespodzianki cię czekają co dzień
Gdy w połoniny wyruszasz na zwiady
A potem patrzysz o słońca zachodzie
Siadłszy na drzewa przewalonej kłodzie
Jak żyją Bieszczady

Przyjeżdżaj zaraz, jeśliś jest na chodzie
Rzuć politykę, panny i ballady
Tutaj jesienią, jak w rajskim ogrodzie
Oprócz istnienia nic cię nie obchodzi
Przyjeżdżaj w Bieszczady

Co ty tam robisz...
… wyjeżdżam w Bieszczady
...wyjeżdżam w Bieszczady
...wyjeżdżam w Bieszczady
...wyjeżdżam w Bieszczady

Jacek Kaczmarski


Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas