Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Kobiety pracujące

24.03.2023
Autor: Sylwia Błach, fot. archiwum prywatne rozmówczyń; pixabay
Źródło: Integracja 1/2023
kobieta pisząca na laptopie, obok leży notes i telefon komórkowy

Niepełnosprawność nie powinna stanowić ograniczenia w rozwoju zawodowym. Mimo to raport NIK wskazuje, że aż 80 proc. osób z niepełnosprawnością nigdy nie miało pracy ani jej nie szukało. Dzięki pracy buduje się swoją niezależność i szczęśliwe życie. Praca jest prawem człowieka.

Kola Buchczyk

Programistka, ma rdzeniowy zanik mięśni (SMA)

Kola Buchczyk – programistka

Nie postrzegałam nigdy swojej niepełnosprawności jako powodu do szukania pracy na rynku chronionym.

Burza loków, uśmiech od ucha do ucha i miłość do gotowania. Oglądam zdjęcia spod piramid, z Paryża i wypadu narciarskiego. Przyjaciółka żartuje, że dogadam się nawet z kamieniem – śmieje się Kola. 

Tłum ludzi na fotografiach potwierdza, że jest ekstrawertyczką. Dopiero po chwili zauważam wózek elektryczny. Kola wymyka się wszystkim stereotypom: tym związanym z jej niepełnosprawnością, ale też z zawodem. 

- Pracuję jako programistka w firmie dostarczającej rozwiązania w zakresie odśnieżania dróg i letniego oczyszczania powierzchni - wyjaśnia, odgarniając niesforny kosmyk włosów z twarzy.

Rozsądne wybory

Rodzice zawsze postrzegali jej niepełnosprawność w kontekście ograniczeń ruchowych. Wspierali ją w edukacji, w rozwoju kompetencji intelektualnych i społecznych, dlatego wybór szkoły podyktowany był przede wszystkim rozsądkiem. Musieli nauczyć się zarządzać swoim życiem tak, by zadbać o wykształcenie córki, ale też móc pracować. 

- Pamiętam dom pełen ludzi i ogromne poczucie bezpieczeństwa. Nigdy nie czułam się traktowana inaczej. To mnie ukształtowało. Kola przeszła wręcz książkową edukację w kierunku IT, najpierw w technikum informatycznym, a po nim studia na Politechnice Śląskiej. Długo jednak nie była przekonana do ścieżki, na którą rzucił ją los.

- Chciałam zajmować się fotografią, sztuką. Niestety, w moim mieście liceum było nieprzystosowane. Tak trafiłam do klasy informatycznej, choć długo wzbraniałam się przed programowaniem. Nudziło mnie – wspomina.

Kariera w IT

W trakcie studiów magisterskich Kola przeżyła kryzys. Szukała siebie. Gdy wszyscy na studiach ekscytowali się tworzeniem gier komputerowych, jej to nie kręciło. Dlatego wyjechała na Erasmusa.

- To był czas przygód, znajomości, ale też dorastania. Dużo myślałam. Postanowiłam dokończyć studia, mieć zawód. Z czasem znalazłam w IT dziedziny, które mnie zainteresowały. Trafiając na ciekawy projekt i fajnych ludzi, odkryłam, że „klepanie kodu” daje mi naprawdę dużo satysfakcji!

Programistka na wózku

Wraz z kolejnymi pracami Kola coraz bardziej fascynowała się programowaniem. 

- Nigdy jednak nie byłam tym stereotypowym programistą, który cały swój wolny czas poświęca na naukę i czytanie o nowinkach technologicznych – śmieje się.

Tym samym obala największy stereotyp o typowym pracowniku IT. Nigdy nie brała pod uwagę pracy na rynku chronionym. Od początku zależało jej na rozwoju w technologiach, które ją interesują. Polubiła IT za pobudzanie szarych komórek i niezależność finansową.

- Pieniądze są bardzo ważne z perspektywy osoby niesamodzielnej w kraju, w którym usługi asystenckie pozostawiają wiele do życzenia. Uważam, że moje ograniczenia fizyczne, które wymagają jedynie zachowania standardów dostępności w budynku, nie są powodem, by ograniczać się do pracy w zakładzie pracy chronionej – podkreśla.

Schody mentalne i architektoniczne

Mimo dobrego wykształcenia znalezienie pierwszej pracy nie było łatwe. Świeżo po studiach Kola koniecznie chciała pracować w biurze. Nagle okazało się, że wiele firm znajduje się w kamienicach i niedostępnych budynkach, a osoby asystujące musiały dostosować swój kalendarz do jej godzin pracy. 

- Jednak z perspektywy czasu i doświadczenia, które zdobyłam, wiem, że to była najlepsza decyzja na świecie!

Praca w IT dała Koli ogromną elastyczność, możliwość pracy zdalnej i hybrydowej, a także wieloletnie przyjaźnie. Nauczyła ją też mówić o swoich potrzebach. 

- Teraz już nie mam problemu, żeby zimą poprosić kolegę z zespołu o założenie mi ciężkiej kurtki. Myślę, że wszyscy się od siebie wiele uczymy. Widzę, jak wśród ludzi dookoła rośnie wiedza o ograniczeniach i wszelakich niepełnosprawnościach.

Charakter Koli to kwestia wychowania. Gdy patrzy w przeszłość, nie potrafi znaleźć momentu, w którym zderzyłaby się z problemem akceptacji swojej niepełnosprawności. 

- Zawsze taka byłam. Musiałam nauczyć się ogarniać życie i tyle. Jej roześmiane oczy są dowodem, że ogarnia je najlepiej, jak to możliwe.


Marta Lorczyk 

Główna Specjalistka w Centrum Unijnych Projektów Transportowych, ma dystrofię mięśniową (FSHD) 

W dorosłym życiu trzeba się usamodzielnić.

Marta Lorczyk - główna specjalistka w centrum unijnych projektów transportowych

Spotkałam ją po raz pierwszy na castingu do agencji modelek. Wysoka, szczupła, dumnie zaprezentowała się przed obiektywem. Jej surowa, oryginalna uroda wzbudziła zachwyt, twarz Marty jest stworzona do prezentowania mody wysokiej. Jednocześnie może budować dystans u osób pełnosprawnych, ograniczona przez chorobę mimika skutecznie ukrywa myśli i samopoczucie Marty.

- Przynajmniej nie będę miała zmarszczek! Z typowym dla siebie poczuciem humoru Marta komentuje ten fakt na Instagramie. Na swój profil @Ejlorczyk przyciąga ludzi złaknionych rzeczowego komentarza na temat niepełnosprawności, prawa i polityki. Jednocześnie od niedawna razem z przyjacielem prowadzi profil @tacyladni_szkoda, na którym śmieją się ze stereotypów dotyczących niepełnosprawności. Marta nie udaje, że niepełnosprawność jej nie dotyczy.

Ma wysoką świadomość swoich ograniczeń i potrzeb. Po godzinach udziela się w fundacjach, edukuje. I choć mogłoby się wydawać, że jest idealną kandydatką do pracy związanej z niepełnosprawnością, wybrała karierę na otwartym rynku w sektorze publicznym. 

- Pracuję w instytucji administracji centralnej – wyjaśnia Marta. 

- Zajmuję się oceną efektywności finansowej i ekonomicznej dużych inwestycji transportowych, które ubiegają się o dofinansowanie z Unii Europejskiej.

Marta ma wykształcenie ekonomiczne i licencjat z europeistyki, ukończyła Uniwersytet Warszawski i Szkołę Główną Handlową. Nim jednak trafiła na pracę marzeń, musiała zrozumieć swoje potrzeby.

Wychowanie 

- Rodzice od początku wymagali ode mnie wykonywania obowiązków domowych, zarządzania wydatkami, dobrych wyników w nauce. Wysyłali mnie też na zajęcia dodatkowe, co sprawiło, że od najmłodszych lat uczyłam się zarządzania czasem – wspomina Marta.

W jej domu nie było taryfy ulgowej. Wspierająca postawa rodziców opierała się na jasnym komunikacie: nie możesz pracować fizycznie, więc żeby żyć na dobrym poziomie, musisz mieć dobrze płatną pracę intelektualną. Rodzice skupiali się na możliwościach dorastającej córki, jednocześnie nie unikając tematu jej ograniczeń.

To sprawiło, że Marta nauczyła się żyć ze swoją niepełnosprawnością, a nie robić wszystko, by ukryć ją przed sobą i światem.

Dorosłe życie 

W wieku 19 lat Marta podjęła decyzję i przeprowadziła się ze Śląska do Warszawy. Niepełnosprawność znacząco wpływa na jej funkcjonowanie, a rzucenie się od razu na głęboką wodę, wyjazd do stolicy i nauka życia na swoim, może przestraszyć niejednego pełnosprawnego młodego człowieka. 

- Chciałam mieć większe możliwości dzięki mniejszym barierom architektonicznym, większemu rynkowi pracy... Uważam, że wyprowadzka od rodziców i samodzielne życie dają szereg pozytywnych konsekwencji – wspomina. Od początku praca była dla Marty symbolem dorosłego życia. Wiedziała, że aby przetrwać w stolicy, musi mieć pieniądze. Zwłaszcza że życie osoby z niepełnosprawnością ruchową często jest droższe niż osoby pełnosprawnej. 

- Niezależność finansowa zawsze była moim celem – podkreśla, choć pracę ceni też za nowe znajomości i możliwości rozwoju.

Początki kariery

Nie od razu Marta była gotowa szukać pracy na otwartym rynku. 

- Początkowo myślałam, że bezpieczniej będzie kierować się ogłoszeniami dla osób z niepełnosprawnościami – wspomina.

Życie zakpiło z jej lęków. W trakcie jednej z rozmów rekrutacyjnych na stanowisku skierowanym do osoby z niepełnosprawnością usłyszała, że ma za wysokie kwalifikacje. Na inną rozmowę w ogóle się nie dostała, siedziba fundacji działającej na rzecz osób z niepełnosprawnością mieściła się w nieprzystosowanym budynku ze schodami przy wejściu. Mimo to się nie poddawała: 

- Byłam w programie aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnością i mogłam odbyć płatny staż w wybranym ministerstwie, jednak to, które najbardziej chciałam wybrać również okazało się niedostępne. Wybrałam więc inne.

Próbując różnych rzeczy, Marta doszła do wniosku, że najlepiej będzie poszukać pracy zgodnej z jej ambicjami, w dużej firmie, która ma siedzibę w nowoczesnym biurowcu, czyli właśnie na otwartym rynku. Na studiach magisterskich odbyła praktyki w Centrum Unijnych Projektów Transportowych. Jej wiedza i umiejętności zostały docenione.

- Od 2016 r. miałam już umowę na czas nieokreślony. Zaczynałam od najniższego stanowiska, a dziś jestem główną specjalistką – dodaje z wyraźną dumą w głosie. 

- Wiem, że mam dużo szczęścia, ale też motywację, ambicje i podejmuję dobre, chociaż odważne jak na mój stan zdrowia, decyzje – podsumowuje Marta.


Dominika Szałomska

Młodsza Specjalistka ds. Promocji w Wydawnictwie Kobiecym, Właścicielka portalu Magazyn Czytelnik, ma rdzeniowy zanik mięśni (SMA) 

Niepełnosprawność nigdy nie była w obszarze moich zainteresowań.

Dominika Szałomska -młodsza specjalistks ds. promocji w wydawnictwie kobiecym, właścicielka portalu magazyn literacki

Umnie w domu każdy pracował, nie było w tym nic dziwnego. Pandemia otworzyła przed nami możliwość pracy zdalnej. Jedyne, co może nas powstrzymać, to my sami. Już kiedyś, jeśli ktoś chciał, to mógł wiele, a teraz? Teraz myślę, że wystarczy wyciągnąć po to ręce i walczyć. 

Tak jak walczyła o swoje marzenia i miłość Bella, bohaterka powieści Zmierzch Stephenie Meyer, i obudziła w Dominice miłość do literatury. Czy jednak pasja wystarczy, by się usamodzielnić, gdy ciało ogranicza nasze możliwości pisania na klawiaturze komputera?

Pełna chata

Ile miłości można zmieścić w 60-metrowym mieszkaniu? Ogrom. 

- Było nas dużo: dwie siostry, brat, rodzice i dziadkowie, ale dzięki temu byliśmy bardzo blisko, a to sprawiło, że nigdy nie czułam się inna – wspomina Dominika.

Gdy jej rodzice wychodzili do pracy, ona zostawała z dziadkami. Uczyła się indywidualnie, w domu. Nigdy nie odczuła, że czegoś jej brakuje: 

- Mam wrażenie, że to sprawiło, iż wyrobiłam sobie bardzo silne poczucie wartości, ale też bardzo dojrzałam. Choroba w mojej rodzinie nigdy nie była tematem tabu, ale też nie dominowała. Lubimy z niej żartować, a moja rola w życiu rodzinnym nie odbiega od ról innych członków rodziny.

Kiedy Dominika opowiada o swoim dzieciństwie, uśmiech nie schodzi z jej twarzy. Wspomina babcię, z którą uwielbiała oglądać telenowele. Mówi o mamie, która nauczyła ją być twardą. O wspierającym rodzeństwie. Wychowywała się w domu, w którym każdy traktował ją normalnie.

-  Myślę, że nikt nie może traktować nas gorzej czy lepiej niż my sami. Kiedyś pewnie zauważałam, że inaczej mnie traktowano, ale w obecnej pracy uwielbiam to, że przede wszystkim patrzy się na mój mózg, serce i to, jakim jestem człowiekiem, a nie to, czy potrafię chodzić.

Zdalnie i na swoim

Dominika od początku wiedziała, że musi pracować zdalnie albo na swoim. Duża niepełnosprawność sprawiała niekiedy, że czuła lęk przed przyszłością. Częściej jednak traktowała swoją chorobę jako wyzwanie. 

- Wierzę, że wszechświat ma plan dla każdego z nas – śmieje się. Nie kryła też nigdy swojej choroby przed pracodawcą. Zawsze w CV umieszczała informację o niepełnosprawności. 

Normalnie wpisuje się podstawowe informacje, wiek, umiejętności, więc dlaczego i nie to, że jesteś osobą z niepełnosprawnością? W pracy zawodowej także nie ukrywa swoich ograniczeń fizycznych, choć często ma wrażenie, że ludzie zapominają o jej chorobie. 

- Może dzieje się tak dlatego, że i ja o tym na co dzień, wykonując obowiązki zawodowe,  nie myślę? – zastanawia się.

- Pracuję głównie głową, a z nią na szczęście nie mam problemów, więc nic i nikt nie zwalnia mnie z obowiązku efektywnej pracy. Gram takimi kartami, jakie dostałam od losu.

Miłość do książek

Dominika długo szukała swojej drogi zawodowej. Skończyła liceum ogólnokształcące. Jako nastolatka nie uwierzyłaby, że w dorosłym życiu zajmie się literaturą. – Do późnych lat nastoletnich nienawidziłam książek i czytania! Potem pojawił się Zmierzch i tu narodziła się moja miłość do fabuł i historii, które są w stanie powstać, jeśli puścimy wodze wyobraźni.

Aktualną pracę znalazła w internecie. Przeszła rekrutację i została wybrana, ponieważ była najlepsza. Jest dumna, że pracuje w dużym wydawnictwie. Wcześniej pracowała w wydawnictwie Szósty Zmysł jako redaktor prowadząca. Autorski projekt Magazynu Czytelnik rozkręciła z pasją i zaangażowaniem, inwestując w to własne pieniądze.

Równie mocno angażuje się w promocję literatury na swoim Instagramie @dominikaszalomska.

- Praca daje mi poczucie spełnienia i zapewnia niezależność finansową. Nie wyobrażam sobie, abym miała prosić kogoś, by dał mi pieniądze na notesy, paznokcie czy wyjście do kina.

Dominika nigdy nie szukała pracy związanej z niepełnosprawnością, nie widziała w tym sensu. Na szczęście współczesny świat daje wiele możliwości pracy z domu osobom z pasją do marketingu i literatury.

- Uwielbiam uczucie, gdy promocja jest dobrze zrobiona, gdy dany tytuł komuś się spodobał. Ale także gdy Magazyn Czytelnik zdobywa zaufanie i ludzie kupują książki z polecenia – opowiada z wypiekami na twarzy.

Gdy tak pięknie mówi o miłości do pracy, człowiek ma ochotę sięgnąć po jedną z książek, które Dominika poleca! 

 


Artykuł pochodzi z numeru 1/2023 magazynu „Integracja”.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach.

 

 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • To fikcja....
    wicek34
    26.03.2023, 13:22
    Te Panie dobrze wiedzą o tym,że tylko tak się zdarzyło,że urodziły się w mieście,mogły ukończyć szkoły,gdzie dochodziła infrastruktura,rodzice mogli opłacić rachunki itp.Odwróćmy sytuację,wieś,dajmy na to patologię w rodzinie,brak samochodu,wtedy tworzymy mit,który kończy się na szkole podstawowej.Marzenia o lepszym życiu,rodzinie,związku stają sie mitem,praca..... w wiekszości załatwiona lub tzw plecy.Dlaczego tego nikt nie napisze wprost,że istnieją 2-ie strony.Nie jestem przeciwnikiem zatrudnienia osoby niepełnosprawnej,ale trzeba też odważyć się napisać prawdę,jak wygląda ta druga niewygodna dla wszystkich strona.W życiu piękne są tylko chwile....
    odpowiedz na komentarz
  • Prawda
    Ej
    25.03.2023, 20:46
    Jeśli ZUS przestanie wiązać rentę socjalna z pracą to wtedy coś poszukam.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas