Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Niewidzący Paweł zdobywa Koronę Ziemi

08.02.2008
Autor: Kinga Komorowska
Źródło: inf. własna

6 lutego wyruszył na swoją kolejną wyprawę w góry. Tym razem postanowił zmierzyć się z najwyższym szczytem Afryki – Kilimandżaro. To jedna z gór zaliczanych do Korony Ziemi. - Wyprawa w góry to spore wyzwanie. Wyzwanie, które uczy pokory, bo szczyty górskie zdobywa się małymi kroczkami. Tak jak  wiele rzeczy w życiu – twierdzi Paweł.

Paweł Urbański ma 25 lat. Mieszka w Gdańsku i tam też studiuje ekonomię. Od urodzenia miał kłopoty ze wzrokiem. Urodził się przedwcześnie i dlatego chorował na rentiopatię, która spowodowała uszkodzenie siatkówki. Kiedy miał 13 lat przestał widzieć. Od tego momentu zaczął życie na nowo.

Szkołę podstawową ukończył jeszcze w rodzinnych Białobrzegach. Średnią rozpoczął w Laskach koło Warszawy. Tam nauczył się samodzielności do tego stopnia, że maturę międzynarodową zdał już w United World College w Norwegii. Wtedy zadecydował, że chce studiować w Gdańsku. Zapytany o swoją nietypową pasję odpowiada, że to zainteresowanie jak każde inne. Nic nadzwyczajnego.

- Ktoś gra w koszykówkę, strzela z karabinka ja chodzę po górach. To zależy w jakim rodzaju sportu dana osoba dobrze się czuje. Ja dobrze się czuję w górach.

Na zdjęciu: Paweł Urbański trenuje na plaży

To, że mieszka nad morzem, daje mu możliwość dobrego przygotowania się do górskich wypraw. Przede wszystkim jeżeli chodzi o wytrzymałość.

- Fizyczne przygotowanie do takiej wyprawy to przede wszystkim budowanie kondycji – mówi Paweł. - Wysiłek, ale taki długotrwały, który cały czas obciąża organizm. Jeżeli na przykład wyrabiam kondycję biegając - to przez takie drobne truchtanie, ale biegam wtedy godzinę, półtorej bez przerwy. Pomagają mi też bardzo długie marsze. W Trójmieście mam o tyle fajnie, że są plaże przeplatane odcinkami lasu. Mogę, więc sobie wyjść i przez 3-4 godziny iść bez przerwy. Dobre jest wszystko, co daje długotrwały wysiłek.

Długotrwały wysiłek i niskie temperatury jakie panują w wysokich górach nie przerażają Pawła. Wyprawa na Kilimandżaro to dla niego nie pierwszyzna. W ubiegłym roku zmierzył się z najwyższym szczytem Andów – Aconcaguą, która ma prawie 7000 m.

Na zdjęciu: Paweł Urbański z przyjaciółmi podczas wyprawy na Aconcaguę

- Wprawdzie na Aconcaguę nie wszedłem, bo miałem poważną kontuzję kolana, do tego stopnia, że zafundowano mi wycieczkę w dół helikopterem – wspomina Paweł. - Ale doszedłem na 5600 m. I już teraz wiem, że uczucie jakie ma człowiek, będąc w górach, jest niepowtarzalne i nie da się go opisać. Ono później siedzi w głowie i w świadomości, i tego już się nie da zmienić.

Na zdjęciu: Paweł Urbański z przyjaciółmi podczas wyprawy na Aconcaguę

Dzięki temu uczuciu wykiełkował pomysł wyprawy na Kilimandżaro - pierwszego ze szczytów zaliczanych do Korony Ziemi. Góra leży w Tanzanii przy pograniczu z Kenią. Jest wielkim masywem wulkanicznym z gigantycznym owalnym kraterem o długości 60 i szerokości 40 kilometrów.

- Kilimandżaro to góra, która ma prawie 6000 m. Więc myślę, że nie będziemy wchodzili na nią dłużej niż 6 dni. Te wszystkie góry z grupy Korony Ziemi oczywiście poza Everestem to kwestia maksymalnie dwóch tygodni wędrówki.

Niespełna tydzień wspinaczki, a poprzedzają ją wielotygodniowe przygotowania. Najpierw kiełkuje pomysł, potem zbiera się grupa zainteresowanych. Musi być kilka osób, które chcą pojechać razem. Potem ustala się termin wyjazdu, szuka sponsorów i organizuje sprzęt.

-  Sprzęt jaki ze sobą zabieramy to przede wszystkim dobre buty trekkingowe. Bardzo ważna jest też bielizna termoaktywna, która oddaje całą wilgoć na zewnątrz. Nie może też zabraknąć ubrań przeciwwiatrowych, ogólnie wszystkiego, co jest w stanie zatrzymywać wiatr. Jeżeli idzie się w temperaturze minus 20 stopni i nie ma się odpowiedniej ochrony, to wiatr w górach potrafi człowieka zmumifikować. Wszystko robimy takimi małymi krokami, poruszamy się tak, jak w wysokich partiach górskich, w których nie można biec. Tak samo jest z organizacją.

Na zdjęciu: Paweł Urbański z przyjaciółmi podczas wyprawy na Aconcaguę

„Korona Ziemi jest wykonalna. Ktoś zapyta się dlaczego? Korona Ziemi jest to szereg mniejszych przedsięwzięć alpinistycznych. Ich dobrą cechą jest fakt ciągłego zdobywania doświadczenia.” - taki wpis zamieścił Paweł na swojej stronie internetowej przed wyprawą na Kilimandżaro. I takie doświadczenie Paweł ciągle zdobywa i to nie tylko w górach, lecz także na co dzień.

Na zdjęciu: Paweł Urbański dotyka ceramiki na ulicznym targu

- Na Evereście jeszcze nie byłem, do tego czeka mnie długa droga. Najpierw muszę jeszcze kilka innych gór zdobyć i wtedy dopiero o czymś takim myśleć. Mam nadzieję, że właśnie tymi małymi kroczkami tę Koronę Ziemi uda mi się zamknąć. Nie będzie to z pewnością kwestia dwóch, trzech, czterech lat, bo to nie o to chodzi. Chodzi o to, aby pojechać na tę górę, zmierzyć się z nią i być z ludźmi, którzy mają  taką samą pasję. Przesuwać ten horyzont, pokonywać bariery i samemu sobie też pokazać, że można dokonać rzeczy na pozór niemożliwych.

Zdjęcia: Archiwum Pawła Urbańskiego

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas