Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Przy żłóbku jak u siebie...

24.12.2014
Autor: o. Bernard
Figurka małego Jezusa, obok otwarta Biblia, na której leżą okulary

Ważne, by niezmiennie czuć się przy żłóbku dobrze – tak intymnie, u siebie.

Tradycji stać się musi zadość. Siostra Melania jak co roku wynosi z magazynku figurki Maryi, św. Józefa i Dzieciątka. Głębiej są ukryte zwierzęta, które na Trzech Króli zastąpią trzy figurki Mędrców. Wszystko trzeba dobrze odkurzyć, a potem przenieść na właściwe miejsce, uprzednio wyścielone siankiem. W sumie można by używać tego samego siana, co roku. Siostra Melania chce jednak, by pachniało. A że ma jeszcze nieco sił, stara się o nowe. Dzisiaj przecież dzieci już nawet nie wiedzą, jak pachnie prawdziwe siano. Trzeba też zmontować dość nieporęczną drewnianą konstrukcję stajenki. Na szczęście pomaga w tym Pan Zdzisiu. I jeszcze ciemnobłękitne płótno, w które siostra wpina małe, błyszczące kropeczki gwiazd.

Taka szopka jest od zawsze. Była i przed czterdziestu laty, kiedy siostra Melania przyszła do klasztoru. Opowiadano, że te figurki pochodzą aż z Wilna i że zostały uratowane przez wojennym zniszczeniem. Owszem, są nieco staroświeckie, ale mają swój urok. Dzieci je bardzo lubią. Zawsze pozostawiają na sianku mnóstwo cukierków. Jasne – chcą się podzielić z Panem Jezusem. To takie początki konkretnej miłości do Pana Boga, uczonej przez rodziców. Kiedyś siostra Melania zabierała te cukierki, aby jednak zachować jakąś powagę szopki. Teraz daje już spokój – może po prostu się starzeje... Jedynie parę lat temu pojawiła się nowość.

Był Rok Biblijny. Proboszcz zaproponował, aby przy żłóbku postawić otwartą księgę Pisma Świętego. Siostra Melania nie była do tego początkowo przekonana. Proboszcza jednak trzeba słuchać. W sumie wyszło nie najgorzej. I tak ta Biblia już przy żłóbku pozostała. Niech ludzie wiedzą, o co tu naprawdę chodzi – o Wcielenie Słowa Bożego. Siostra Melania skończyła specjalny kurs formacji biblijnej, więc ostatecznie dostrzegła szerszą wymowę pomysłu.

Znalazła odpowiednio spory i godny egzemplarz. Bardzo dobrze się komponuje z wielkością figur. To zresztą takie wydanie z dużymi literami. A że i siostra Melania się starzeje – co tu dużo mówić: gdy jeszcze nikogo nie ma w kościele, albo gdy już wszyscy sobie poszli, siada przy szopce i „pożycza” tę Biblię od Pana Jezusa. Światło jest bardzo dobre i przyjemne. Tworzy klimat. W pobliżu szopki wychodzi zresztą z podłogi nawiew kościelnego ogrzewania. Siostra Melania lubi tak siedzieć przy szopce – w cieple, z tą Pana Jezusa Biblią w ręku. Zakłada wtedy okulary i czyta.

Jakoś idzie jej lepiej niż w ciągu roku, kiedy to czyta Pismo Święte regularnie w swojej celi. Też zazwyczaj jest ciepło – czy to w lecie, przy otwartym oknie, zza którego dochodzą głosy ptaków (ale i ulicy), czy to jesienią, gdy już ogrzewanie jest włączone, a lampka daje miłe i łagodne światło. Oczywiście klimat kościoła jest niepowtarzalny. Do tego dochodzi szopka, zapach siana i specjalne, nastrojowe oświetlenie, zaprojektowane przez Pana Zdzisia.

Po lekturze trzeba tylko pamiętać, by odłożyć Biblię na miejsce – tak jak była poprzednio. No, niezupełnie tak samo. Siostra pozostawia ją otwartą w miejscu, w którym zakończyła. Kiedyś tylko zapomniała i na Piśmie Świętym zostawiła okulary. Nie pamięta, czemu musiała nagle zakończyć lekturę. A może się tylko zbytnio oddała modlitwie. Nieistotne. Okulary zostały na otwartej Biblii.

Przyszli ludzie, było kilka Mszy świętych. Dzieci, jak zwykle, podchodziły do żłóbka, wrzucając cukierki do sianka. Okularów nikt nie ruszył. Obok nich wylądował tylko jeden cukierek. Jakoś wydawały się na miejscu, stały się symbolem mądrości czy poznania Pana Jezusa. Tymczasem siostra ich bardzo intensywnie szukała. Nie przyszło jej na myśl, że mogła je pozostawić tam, przy żłóbku. Ot, starość nie radość.

Ważne, by niezmiennie czuć się przy żłóbku dobrze – tak intymnie, u siebie. A że czasem przy nim z tej zażyłości coś zostawimy – to może nawet lepiej. Na pewno będzie pasować Panu Jezusowi – i to nie mniej niż cukierki...


Twarz o. Bernardao. Bernard jest zakonnikiem w Klasztorze oo. Benedyktynów w Tyńcu

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas