Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Dramat przeliczony na złotówki

22.04.2008
Autor: Piotr Stanisławski
Źródło: Magazyn Integracja 2/2008

rozbity samochódPolacy, którzy zostali niepełnosprawni w wyniku niezawinionego przez siebie wypadku, ruszyli po odszkodowania. Nie ma tygodnia, aby telewizja albo prasa nie donosiły o jakimś procesie, który poszkodowany wytoczył sprawcy przy pomocy prawnika specjalizującego się w dochodzeniu roszczeń odszkodowawczych.

Powierzenie sprawy firmie zajmującej się odszkodowaniami to pewniejszy sposób na uzyskanie wysokiego odszkodowania niż ubieganie się o nie na własną rękę. Tym bardziej, że sprawy rzadko przebiegają szybko, często kończą się procesem sądowym, a niekiedy wymagają iście detektywistycznej pracy.

Wystarczy chwila
12-letni Michał wszedł do opuszczonego i zniszczonego kiosku, tak zdewastowanego, że nie przypuszczał, iż może być w nim przewód z prądem. Niestety. Chłopiec chwycił kabel. Przez kilka sekund 220-voltowe napięcie potrząsało jego ramieniem i ręką. Poparzeniu uległo ramię. W najgorszym stanie znajdowała się ręka - była bezwładna i całkowicie poparzona.

Po opuszczeniu szpitala ojciec chłopca próbował dowiedzieć się, kto jest właścicielem kiosku i przyłącza zasilającego. Uznał, że odpowiedzialny za wypadek jest właściciel kiosku albo przyłącza. Poszukiwania nic nie wyjaśniły. Ojciec dziecka czuł opór urzędników. Zwrócił się do dużej firmy we Wrocławiu zajmującej się dochodzeniem roszczeń odszkodowawczych. Wynajęci prawnicy rozpoczęli żmudną pracę. Udało im się ustalić, że kiosk jest własnością ogólnopolskiego kolportera prasy.

Firma miała wykupioną polisę odpowiedzialności cywilnej (OC). Nie robiła problemów, dając gwarancję pokrycia kosztów leczenia i operacji plastycznej ręki chłopca metodą bardzo kosztowną i zaawansowaną technologicznie (we Włoszech). Według lekarzy szansa na usprawnienie ręki była bardzo duża. Ubezpieczyciel kolportera zgodził się wypłacić chłopcu kilkadziesiąt tysięcy złotych odszkodowania.

Mniej szczęścia miał pan Rafał, który pracował w małej stolarni. Ciął deski pod kolejne zamówienie. Wystarczył moment nieuwagi i piła odcięła mu rękę. Oprócz odszkodowania z ZUS chciał jeszcze odszkodowanie od pracodawcy. I to dużo większe pieniądze. Okazało się, że przepisy bhp w zakładzie nie były przestrzegane, pracownicy - nieprzeszkoleni, a narzędzia i maszyny - nieosłonięte. Komisja bhp stwierdziła kilkadziesiąt wykroczeń.

Pan Rafał zwrócił się do firmy odszkodowawczej o pomoc. Jego roszczenia uznano za uzasadnione. Szybko się okazało, że zakład nie miał polisy od następstw nieszczęśliwych wypadków. Pozostawał jeszcze majątek zakładu, z którego można było ściągnąć odszkodowanie. Niestety, wraz z tartakiem został już zajęty przez komorników na poczet długów właściciela. Nie została więc ani złotówka, którą można by ściągnąć na rzecz pana Rafała.

O odszkodowanie dla syna walczy ojciec Mirka, który od dwóch lat leży w śpiączce. Do czasu wypadku był zatrudniony w przedsiębiorstwie budowlanym. Tego dnia pracował na dachu nowo budowanego obiektu. Jedna z płyt, na którą nastąpił, pękła, a on spadł z IV piętra. W powypadkowym protokole bhp stwierdzono, że to nieszczęśliwy wypadek i wina materiału płyty. Ojciec, widząc, że samodzielne dochodzenie niewiele pomaga, zgłosił się do firmy odszkodowawczej AUXILIA.

Pracownicy z kancelarii prawnej najpierw wystąpili o ubezwłasnowolnienie Mirka, gdyż w śpiączce nie mógł podejmować decyzji. Potem wszczęli sprawę karną. Przeprowadzone przez nich dochodzenie wykazało, że chłopak pracował bez odpowiedniego przeszkolenia, a także specjalistycznego kursu, czego wymaga taka praca. Poza tym stwierdzono, że płytę, na którą wszedł Mirek, przybito tylko jednym gwoździem. Firma miała wykupioną polisę OC na kilka milionów złotych, z ograniczeniem na rzecz jednego zdarzenia do 500 tys. zł. W imieniu Mirka złożono pozew do sądu przeciw zakładowi pracy i ubezpieczycielowi. Radca prawny żąda 1 mln zł odszkodowania po połowie od każdej ze stron. Szanse na uzyskanie tak wysokiej kwoty są spore, gdyż łatwo wykazać, że rodzice do końca życia będą opiekować się synem, ponosząc spore wydatki. Lekarze dali chłopcu 2-3 proc. szans na wybudzenie go ze śpiączki.

akcja ratownicza
Skutki nagłych wypadków bywają dotkliwe, a jest już za późno na wykupienie polisy.
Fot.: M. Lapis/Forum


Szukanie winnego
Każda osoba poszkodowana w wypadku może zgłosić roszczenia wobec sprawcy. Również wobec ZUS, jeśli wypadek zdarzył się w pracy i poszkodowany jest objęty ubezpieczeniem. Od państwowego ubezpieczyciela poszkodowany może otrzymać jednorazowe odszkodowanie albo rentę z tytułu niezdolności do pracy, jeśli ma odpowiedni staż. Jeśli nieszczęśliwy wypadek zdarzył się poza pracą, najważniejsze jest ustalenie, kto jest sprawcą.

Po wypadkach samochodowych winę z reguły ustala na miejscu policja. W innych sytuacjach może być to trudniejsze. Dla poszkodowanego największym utrudnieniem jest sytuacja, kiedy sprawca wypadku nie ma wykupionej polisy OC. W Polsce ubezpieczenie OC wciąż nie jest powszechne i łączy są raczej z obowiązkowym ubezpieczeniem dla kierowców. Zbiorowe polisy następstw nieszczęśliwych wypadków wykupują najczęściej duże firmy, instytucje i organizacje, zwykle razem z ubezpieczeniem od pożaru czy zalania. Ubezpieczają się także szkoły, choć nie wszystkie. Nawet gdy wypadek zdarzył się w szkole, która ma polisę OC, nie ma gwarancji, że rodzice dziecka dostaną odszkodowanie. Wszystko zależy od tego, czy szkole zostanie udowodniona wina.

Oto przykład: Marysia jak zwykle przyszła punktualnie, tuż przed lekcjami. Gdy szła korytarzem, rozległ się dzwonek. W jednej z sal chłopiec z impetem otworzył drzwi. Uderzyły dziewczynkę w głowę, a klamka wybiła jej oko. Rodzice zwrócili się do firmy zajmującej się odszkodowaniami o pomoc w uzyskaniu odszkodowania od szkoły. Ustalono, że wina nie leży po stronie nauczyciela, lecz dziecka. A za nie odpowiadają rodzice. Prawnicy poinformowali rodziców Marysi, że trudno będzie uzyskać odszkodowanie od rodziców chłopca, ponieważ nie mają polisy OC, obejmującej m.in. takie zdarzenia. Nie prowadzą także działalności gospodarczej i nie mają dużego majątku.

- Radcy prawni rzadko podejmują się w takich przypadkach pozywania do sądu rodziców ucznia w celu zlicytowania ich majątku na poczet odszkodowania - mówi Marcin Przybysz z AUXILII, specjalizującej się w pomocy poszkodowanym w wypadkach i w dochodzeniu roszczeń odszkodowawczych. - Sądy także patrzą na tego typu sytuacje trochę niekorzystnie dla klienta.

Co innego, gdy do wypadku dochodzi z winy nauczyciela, który nie dopełnił obowiązków. Tak było w jednej ze szkół podstawowych, kiedy podczas przerwy nauczyciel dyżurny poszedł na kawę. W tym czasie dwóch uczniów w szamotaninie wypchnęło kolegę przez okno. Dziecko doznało kilku złamań i poważnych obrażeń. Nietrudno było udowodnić, że za wypadek odpowiedzialna jest szkoła oraz samorząd, któremu podlega. Rodzice otrzymali odszkodowanie.

Odszkodowanie otrzymają prawdopodobnie również rodzice Kasi, która wychodząc ze szkoły, potknęła się na schodach o wystającą płytę. Dziewczynka miała pękniętą podstawę czaszki i doznała wstrząsu mózgu. Szkoła miała polisę OC na sumę gwarancyjną 300 tys. zł. Pozwala to na uzyskanie jednorazowego odszkodowania na jedną trzecią tej kwoty. Być może prawnikom uda się uzyskać dla dziecka stałą rentę.

Poszkodowani i ich rodziny walczą najczęściej o comiesięczną rentę. Czasem korzystniej jest starać się o wysokie jednorazowe odszkodowanie. Mądrze zainwestowane środki mogą przynieść zysk większy niż miesięczna renta. Przedsiębiorstwa wolą wypłacać jednorazowe odszkodowanie, a nie comiesięczne renty, które muszą uwzględniać w budżecie. Można więc walczyć o duże odszkodowania.

- Firmy ubezpieczeniowe niechętnie wypłacają przyzwoite odszkodowania, zwykle dążą do szybkiej ugody z poszkodowanym - mówi Alicja Buza, Dyrektor ds. Sieci Europejskiego Centrum Odszkodowań w Polsce Spółka z o.o. - Każdy poszkodowany przed podjęciem decyzji o samodzielnym dochodzeniu roszczeń odszkodowawczych powinien dla własnego dobra skorzystać z porady w profesjonalnej firmie zajmującej się dochodzeniem roszczeń. Samo spojrzenie na liczbę skarg, które wpływają do Rzecznika Ubezpieczonych świadczy o pogorszeniu usług oferowanych przez ubezpieczycieli. W 2002 roku było ich 2576, w 2005 - 4601 , a w 2006 roku już 6404 skarg. Jeśli nie wiemy, gdzie się zwrócić, warto zasięgnąć porady u Rzecznika Ubezpieczonych.

Ile kosztuje noga?
Wycena nieszczęścia to największe wyzwanie dla prawników reprezentujących osoby, które zostały niepełnosprawne w wyniku wypadku. Najlepsi dokładnie przeliczą na pieniądze wartość utraconego przez ich klienta zdrowia i wszystkich doznanych szkód, uzyskując wysoką kwotę odszkodowania. W tej walce nie ma miejsca na sentymenty. Ubezpieczyciel będzie robił wszystko, aby poszkodowanemu wypłacić możliwie jak najmniejszą kwotę, a prawnicy - jak największą.

zdjęcie: RTG nogi
Uszczerbek na zdrowiu można wycenić, a potem walczyć o rekompensatę.
Fot.: A. Chen, K. Callard


Utrata nogi inaczej zostanie wyceniona w przypadku kierowcy ciężarówki, dla którego praca była jedynym źródłem dochodu i który ma na utrzymaniu rodzinę, a inaczej u młodego programisty komputerowego, będącego kawalerem. Strata nogi nie musi mu przeszkadzać w wykonywaniu zawodu. Mimo że uszczerbek u obu jest taki sam, wysokość odszkodowania będzie się drastycznie różniła.

- Wyliczając wysokość odszkodowania, prawnicy biorą pod uwagę kilkadziesiąt czynników, m.in. wiek, pracę, studia, wykształcenie, rodzinę na utrzymaniu, plany na przyszłość czy kredyty do spłacenia - stwierdza radca prawny Andrzej Sobolewski. - Wszystkie podporządkowuje się wykazaniu, jak dana strata i uszczerbek na zdrowiu wpłyną na dalsze życie poszkodowanego i jego bliskich. Jakkolwiek życia ludzkiego nie da się wycenić, to efekty finansowe życia konkretnego człowieka można obliczyć. Odszkodowanie jest więc ekwiwalentem utraconego zdrowia bądź życia człowieka.

Zasada ta dotyczy również wypadków, które skończyły się śmiercią. Tu jednak odszkodowanie nie może powodować wzbogacenia się rodziny. Prawnicy muszą udowodnić, że żądana suma pozwoli rodzinie żyć na poziomie sprzed wypadku. Nie na wyższym.

Andrzej, pracownik firmy budowlanej, układał w supermarketach posadzki. Zginął w wypadku drogowym. Ubezpieczyciel sprawcy wypadku zamierzał wypłacić odszkodowanie dla żony i trójki dzieci, po 30 tys. na osobę. W uzasadnieniu stwierdzono, że suma jest tak niska, ponieważ poszkodowany zarabiał tylko 800 zł (taka kwota widniała na pasku wypłat, otrzymywanym wraz z wynagrodzeniem). Argumentowano, że za tak niską pensję jedyny żywiciel rodziny nie był w stanie jej utrzymać, najwyżej na niskim poziomie. Tym samym nie może ona otrzymać odszkodowania, z którego będzie w stanie sama się utrzymać.

Wynajęta firma odszkodowawcza musiała przed sądem udowodnić, że mężczyzna rzeczywiście zarabiał kilka razy więcej, choć dodatkowe przychody nie były zarejestrowane. Głównym dowodem w sądzie okazał się zeszyt, w którym mężczyzna od kilku lat zapisywał przychody z wykonywanych u ludzi remontów łazienek. Pomogły też zeznania dzieci o finansowaniu przez ojca studiów i korepetycji, a także sąsiadów zeznających, że mężczyzna remontował u nich łazienkę za 3 tys. zł. Dzięki temu rodzina otrzymała czterokrotnie większe odszkodowanie.

Najwyższe odszkodowanie, jakie można uzyskać za nieszczęśliwy wypadek, to równowartość 1,5 mln euro. To górna granica sumy gwarancyjnej ubezpieczenia OC. W Polsce jak dotąd tak wysokie odszkodowanie uzyskano tylko kilka razy.

Być może otrzyma je rodzina z południa Polski, z dwojgiem dzieci z upośledzeniem umysłowym oraz dziewczynką chorującą na raka. Felernego dnia ojciec wiózł samochodem chore dziecko do Warszawy na operację „ostatniej szansy”. W połowie trasy zza zakrętu wyłonił się samochód jadący 180 km/h. Prowadzący go młody mężczyzna nie miał prawa jazdy. Samochód zjechał na pas jadącego z naprzeciwka mężczyzny z chorym dzieckiem. Samochody zderzyły się. Na miejscu zginął ojciec, a dziecko doznało kilkudziesięciu złamań.

Firma odszkodowawcza AUXILIA zajmująca się tą sprawą przygotowała dwa pozwy przeciw ubezpieczycielowi komunikacyjnemu. Jeden za śmierć ojca będącego jedynym żywicielem rodziny, a drugi za pogorszenie się zdrowia chorującego dziecka. W drugim przypadku prawnicy muszą udowodnić, że to, iż dziewczynka nie dojechała na operację i ma problemy w zrastaniu się złamań, osłabiło jej organizm i wpłynęło na zdrowie. Dramat pogłębia jeszcze świadomość, że trzeba zdążyć przez ewentualną śmiercią dziecka. Obecnie przebywa ono w klinice w Austrii.

W Polsce ubezpieczenie OC muszą mieć tylko kierowcy. Wiele argumentów przemawia jednak za tym, aby obowiązek wykupienia polisy od nieszczęśliwych wypadków spoczywał na wszystkich pracodawcach, także w placówkach szkolnych i medycznych. Chroniłoby to poszkodowanych, którzy po dramatycznych wypadkach odbierających im możliwość samodzielnego życia, pozostawieni są sami sobie, nie otrzymując żadnej rekompensaty za utratę zdrowia (lub tylko niewielką).

OC ”pomaga” również potencjalnym sprawcom wypadków. Korzystniejsze jest bowiem przeznaczenie co roku stosunkowo niewielkiej kwoty na polisę niż wypłacenie potem gigantycznego odszkodowania, uwikłanie się w proces sądowy i nierzadko utrata majątku. Warto przypomnieć, że do firm zajmujących się dochodzeniem roszczeń przychodzi coraz więcej klientów, bo uzyskują one dla nich bardzo wysokie odszkodowania.

Imiona poszkodowanych w przytoczonych przykładach zostały zmienione.

*****

zdjęcie: okularyO tym trzeba wiedzieć:
1. Zakłady ubezpieczeń dobrze wiedzą, z kim mają do czynienia. Jeśli poszkodowany sam próbuje dochodzić swojego odszkodowania lub reprezentowany jest przez pełnomocnika z niewielkim doświadczeniem, ma małe szanse na wysokie odszkodowanie. Nie warto negocjować samemu bezpośrednio z zakładem ubezpieczeniowym sprawcy wypadku. W interesie ubezpieczalni jest wypłacić niewielkie odszkodowanie i zamknąć sprawę ugodą.

2. W Polsce działa ok. 20 tys. firm zajmujących się odszkodowaniami i likwidacją szkód. Wiele z nich ma niewielkie doświadczenie w pozyskiwaniu odszkodowań i ogranicza się do wysyłania pism z roszczeniami, nie podejmując dalszej walki w sądzie i godząc się na warunki ubezpieczyciela sprawcy wypadku. Warto poszukać firm i prawników z wieloletnim doświadczeniem w dochodzeniu odszkodowań, które wygrały wiele spraw dla poszkodowanych klientów. Ubezpieczyciele, którzy przegrali z takimi firmami w sądzie, proponują im później korzystne dla poszkodowanego ugody. Warto zasięgnąć rady u Rzecznika Ubezpieczonych (www.rzu.gov.pl, tel.: 022 333 73 26/27/28).

3. W przypadku zdarzeń, gdzie urzędowo nie pojawiają się organy ścigania - podczas pracy, w szkole, rolnictwie itp. - najlepiej powiadomić również policję, składając zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. To pomoże poszkodowanemu, gdyż policja zabezpieczy ślady, zbierze dowody i przesłucha świadków. Później jest na to za późno.

4. Przy wyborze firmy bądź prawnika mającego reprezentować poszkodowanego nie powinno się kierować wyłącznie tym, że pobiera on najniższą prowizję, np. 5-10 proc. od kwoty odszkodowania. Najlepsze firmy pobierają i dwadzieścia kilka procent. Potrafią jednak uzyskać bardzo wysokie odszkodowania.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Auxilia
    Katarzyna Wojdyło
    22.04.2015, 11:50
    Witam, bardzo współczuję każdemu, kto ucierpiał w tragicznym zdarzeniu. Nieszczęście spotkało też mojego tatę i niestety nie przeżył. Ubezpieczyciele są dobrzy tylko wtedy, kiedy płacimy składki a w takich momentach odwracają się plecami oferując grosze. Zawalczyłam razem z wyżej wymienioną Auxilią z Wrocławia i wygrali dla mnie naprawdę duże zadośćuczynienie. Nie spodziewałam się takich efektów i to w krótkim czasie. Firma nie boi się trudnych spraw, ma na koncie wiele wygranych oraz wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu spraw o odszkodowania. Pieniądze ojcu nie wrócą życia, ale dla mnie miały też inną symbolikę. Chciałam udowodnić sobie i innym, że można wygrać i nie pozwolić sobie na kpiny. Zachęcam do walki, bo wygrana jest realna i możliwa. Pozdrawiam.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas