Niepełnosprawny dorosły nie wejdzie do Legolandu. Dyskryminacja?
Dorośli z niepełnosprawnością intelektualną nie mogą wchodzić do Legolandu w Manchesterze ponieważ... nie mają dzieci - donosi "Daily Mail". Absurd? Dyskryminacja? Niekoniecznie.
40-letni Simon Thomason, osoba z autyzmem i porażeniem mózgowym, od siedmiu miesięcy był posiadaczem rocznego karnetu do manchesterskiego Legolandu, z którego korzystał w towarzystwie swojego opiekuna. Jednak na początku tego roku dowiedział się, że nie może już korzystać z karnetu.
Okazuje się, że w trosce o bezpieczeństwo najmłodszych wprowadzono przepis mówiący o tym, że na teren Legolandu dorośli mogą wchodzić tylko w towarzystwie dzieci.
Siostra Simona, Paula, dopiero po dyskusji z zarządem Legolandu otrzymała zgodę na to, by jej brat mógł wykorzystać ostatnie pięć miesięcy z karnetu. Pod warunkiem jednak, że Thomasonowie będą wysyłać maila przed każdą wizytą w Legolandzie.
Absurd z dbałością o komfort
W podobnej sytuacji znalazł się 20-letni Anthony Lewis z zespołem Williamsa, rzadką chorobą genetyczną. Został on wyproszony z budynku także dlatego, że jest dorosły. Elaine, mama Athony’ego, wskazuje na absurdalność nowego przepisu. Otóż jej syn mógłby wejść na teren Legolandu, o ile tylko towarzyszyłoby mu dziecko. Choć i tak nie umiałby go upilnować.
W swoim oficjalnym oświadczeniu firma Lego informuje, że ich polityka nie ma na celu dyskryminacji osób z niepełnosprawnością intelektualną, ale dbałość o bezpieczeństwo i komfort dzieci.
- Nie zamierzamy przepraszać za naszą politykę i uważamy, że te działania były uzasadnione i właściwe. Nie zamierzamy czynić dla nikogo wyjątków - poinformował rzecznik prasowy firmy.
Simonowi Thomasonowi i Anthony'emu Lewisowi zaproponowano udział w wieczornych wydarzeniach, organizowanych dla osób dorosłych.
Dyskryminacja czy nie?
Wydarzenie, o którym napisały m.in. "Daily Mail", "Mirror" i Metro.uk, wywołało skrajne reakcje w internecie.
- To kolejny policzek dla osób z niepełnosprawnością. Firma Lego musi poważnie przemyśleć swoją decyzję, gdyż jej działania mogą naruszyć prawa człowieka. Dorośli z niepełnosprawnością intelektualną powinni mieć prawo korzystać ze wszelkich atrakcji i miejsc rozrywek – czytamy w jednym z krytycznych komentarzy.
Inny internauta wyraża zrozumienie dla działań firmy.
- Oni nie mowią, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną nie mogą korzystać z Legolandu, tylko że dorośli powinni przychodzić w towarzystwie dzieci. To nie jest dyskryminacja osob z niepełnosprawnością. Jeśli dorośli chcą, mogą przychodzić na oddzielne wydarzenia - podkreślał.
Nie upupiajmy!
O opinię poprosiliśmy Ewę Suchcicką, prezeskę Stowarzyszenia Rodzin i Opiekunów Osób z Zespołem Downa "Bardziej Kochani”.
- Parki rozrywki i inne miejsca stworzone dla dzieci nie muszą być dostępne dla dorosłych. Jeśli mamy dorosłe już dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, traktujemy je jako dorosłych i pokazujmy im świat dla dorosłych – tłumaczy. - Starajmy się pokazywać coś, co jest na ich poziomie, a nie zabierajmy ich do miejsc przeznaczonych dla dzieci. Jest tak wiele różnych form spędzania wolnego czasu, że nie musimy koniecznie zabierać naszych, często już trzydziesto- lub czterdziestoletnich, dzieci do miejsc, gdzie bawią się kilkuletnie dzieciaki.
Komentarze
-
Żadna dyskryminacja
30.01.2015, 17:05Nie mam teraz czasu na dłuższą wypowiedź (sesja, sic!) ale chciałabym odnieść się tylko do wypowiedzi pani zacytowanej pod koniec artykułu. Absolutnie zgadzam się z nią co do konieczności traktowania dorosłych osób niepełnosprawnych intelektualnie jak dorosłych, oczywiście na miarę ich możliwości. Na zawsze zapamiętałam pewien festyn dla osób upośledzonych, głównie z zespołem Downa. Festyn odbywał się latem, cały ośrodek był kiczowato przystrojony a beneficjenci (dorosłe osoby!) latały nieraz w samych majtkach albo z pieluchą na wierzchu, wręczano im baloniki i ustrojono w takie kolorowe czapeczki a główną atrakcją miało być malowanie buziek. Nie wspominając już o tym że opiekunki-młode dziewczyny, zwracały się do wszystkich podopiecznych po imieniu a same-a jakże!-kazały sobie paniować. Wyszłam stamtąd zażenowana. A kasę na zorganizowanie tej maskarady wyłożyło miastoodpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz