Piotr Kalinowski, Człowiek bez barier 2009
Niezależność we krwi
"Nie można się cofać, trzeba cały czas myśleć do przodu. Nie ma rzeczy niemożliwych, tylko ludzie zbyt szybko się poddają."
Piotr Kalinowski ma 26 lat. Razem ze swoją dziewczyną Magdą mieszka nieopodal Bredynek, niewielkiej wsi, ok. 40 km na wschód od Olsztyna. Piotr zawsze był bardzo niezależny. Nie miał jeszcze 18 lat, gdy wyprowadził się od rodziców. Po konflikcie z nauczycielem nie ukończył technikum samochodowego. Pracował na budowach w Łodzi i Warszawie. Właśnie przy tej pracy, sześć lat temu, opiłek metalu wbił mu się w lewe oko, odklejając siatkówkę. Cztery lata później, w sierpniu, w taki sam sposób stracił wzrok w drugim oku.
Oślepnięcie w wieku 24 lat to był cios dla tego aktywnego człowieka. Nie ukrywa, że nie wiedział, co ma ze sobą zrobić, miał nawet problem z alkoholem. Zrozumiał jednak, że wegetacja do niczego nie prowadzi. Podniósł się i zaczął życie na nowo z tym, co mu zostało. Nie narzeka. Znakomicie radzi sobie w nowej sytuacji. Nie siedzi w domu, myśląc o operacji, która mogłaby mu dać choć poczucie światła. Zresztą zabieg wyklucza wysiłek fizyczny, a kto wówczas pracowałby w gospodarstwie?
Stereotypy na wsi
To właśnie przekazane przez rodziców gospodarstwo stało się domeną Piotra. Dziś jest on wzorem do naśladowania nawet dla sprawnych rolników. Wzbudza we wsi podziw, ale i zawiść. Część ludzi czasem szepcze, że on oszukuje, musi coś widzieć. Wydaje się im, że osoba niewidoma, do tego na wsi, powinna siedzieć przed kościołem i prosić o datki.
Piotr przełamuje ten stereotyp. Za żadne skarby nie pójdzie do opieki społecznej.
– Trzeba mieć trochę honoru – podkreśla.
Krzywymi spojrzeniami się nie przejmuje. Liczy na siebie i konieczną, choć niewielką pomoc najbliższych. W gospodarstwie jest w stanie zrobić niemal wszystko. Samodzielnie zamontował w oborze całą instalację do pojenia bydła (w zeszłym roku stado liczyło 22 sztuki), wmurował kamionkowe koryta, sam też robi wszystko przy zwierzętach. Gdy prace w 18,5-hektarowym gospodarstwie wymagają użycia ciągnika, Piotrowi pomaga ojciec, a w razie nawału pracy stać go na wynajęcie pomocnika.
"Na dotyk i wyobraźnię"
Gospodarstwo nie jest jedynym zajęciem Piotra. Znalazł pracę przez internet. Codziennie przez 6 godzin siedzi przy wyposażonym w syntezator mowy komputerze i wyszukuje dla jednej z firm oferty przetargowe. Ciągle rozwija gospodarstwo. Niedawno wziął kredyt i kupił ciągnik, który sam będzie remontował. To potrafi znakomicie. Po omacku bezbłędnie naprawia maszyny rolnicze i samochody rodziny i znajomych. Ostatnio wymienił sprzęgło w ładzie kolegi, a także pasek klinowy, rolkę napinającą i amortyzatory w swoim samochodzie. Zrobił też niebieskie podświetlenie podwozia i wnętrza. Samochód jest potrzebny Magdzie, która pracuje w szkole i sklepie. Wszystkie naprawy i innowacje w gospodarstwie zrobił, jak mówi: „na dotyk i wyobraźnię”. Jedynie przy niebezpiecznych pracach, np. spawaniu, pomaga mu przyjaciel Przemek.
Artykuł pochodzi z magazynu „Integracja”, nr 6/2009
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Dodaj komentarz