Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Superniania: Inność jest naturalna

03.07.2015
Autor: rozm. Piotr Pawłowski
Dorota Zawadzka

Jak rozmawiać z dziećmi o niepełnosprawności, co mogą zyskać dzieci sprawne w kontakcie z tymi z niepełnosprawnością i dlaczego każdy powinien raz w życiu usiąść na wózku? – pytamy Dorotę Zawadzką, psychologa, doradcę rodzinnego i „Supernianię”.

 

Piotr Pawłowski: Kiedyś w supermarkecie podjechał do mnie czteroletni brzdąc na swoim trzykołowym rowerku i patrząc na mój elektryczny wózek, migający światełkami, zaproponował: „Zamień się”. Wtedy podbiegła jego mama, dała mu klapsa i powiedziała: „Chodź, nie wolno!”. Kto się dobrze zachował?

Dorota Zawadzka: Mama na pewno niedobrze! Ciekawość poznawcza dzieci jest przeogromna, powinno się pozwolić dziecku ją zaspokajać. To jest twoja, osoby z niepełnosprawnością interakcja z pytającym dzieckiem, ty musisz sobie radzić, a osoby trzecie nie powinny ingerować. Dla tego małego człowieka wózek inwalidzki, w ogóle inność jest naturalna, dziecko ją dostrzega, ale jej nie ocenia.

Czemu jego mama tak zareagowała?

Myślę, że nie chciała, żebyś czuł dyskomfort, mogła też nie wiedzieć, co odpowiedzieć dziecku, gdyby o ten wózek zapytało.

Jak powinna się zachować?

Myślę, że powinna synkowi pozwolić przywitać się z tobą, przedstawić: „To jest Wojtuś”. Wytłumaczyć, dlaczego masz wózek inwalidzki. Dziecko ma prawo do ciekawości, a im szybciej i lepiej ją zaspokoimy, tym bezpieczniej będzie się czuło w świecie i nie będzie przyglądało się w taki „niepokojący” sposób osobie np. na wózku.

Ale dzieci się przyglądają…

Wszyscy się przyglądamy: wysokim, niskim, grubym, chudym, osobom z niepełnosprawnością, ładnym, brzydkim, dobrze i źle ubranym Ale mamy też w sobie taki lęk, że osobom z niepełnosprawnością nie wypada się przyglądać, dziecko nie ma tej wiedzy i przygląda się z ciekawości.

Co moglibyśmy doradzić rodzicom, którzy nie potrafią wytłumaczyć dziecku, że osoba poruszająca się na wózku czy niewidoma normalnie funkcjonuje?

Przede wszystkim edukować. Na portalu Niepelnosprawni.pl są poradniki, jak zachowywać się wobec osób z niepełnosprawnością. Mamy prawo tego nie wiedzieć, dlatego warto taki poradnik przeczytać. Są książki, kolorowanki, oswajające dzieci z niepełnosprawnością. Pamiętajmy, by osoby z niepełnosprawnością traktować normalnie! To w nas, dorosłych, jest lęk, żeby kogoś nie urazić, a wystarczy zapytać; „Czy możemy obejrzeć pana wózek?”. Można dziecko wziąć na kolana i przewieźć wózkiem. Mam przyjemność współpracować z Fundacją Jedyna Taka, przy projekcie dotyczącym mam z niepełnosprawnością. Dla ich dzieci mama, u której można jechać na kolanach na wózku, jest naturalna.

Sprawne osoby, które obserwują tę mamę na wózku, mogą jednak pomyśleć: „Niepełnosprawna! I dziecko! Jak ona sobie radzi?”.

Te mamy radzą sobie świetnie, jestem wobec nich pełna uznania. Ja nie przepadam za określeniem „niepełnosprawny”, ja też czuję się w pewnym sensie niepełnosprawna, bo wielu rzeczy nie jestem w stanie zrobić. Niepełnosprawność, niestety, przez lata niosła ze sobą konotacje typu: „To jest ktoś gorszy”. A to są często osoby samodzielne, fantastycznie funkcjonujące, mające dobrą pracę, rodzinę.

Są i niesamodzielne, i wymagające pomocy.

Ale są i osoby pełnosprawne, które są niesamodzielne. Nie tu przebiega linia podziału.

Jestem czasem zapraszany na spotkania z rodzicami dzieci sprawnych, którzy nie chcą, by ich dzieci uczyły się z dziećmi z niepełnosprawnością, np. w klasach integracyjnych, myślą, że „zaniżą one poziom” albo ich dzieci „się zarażą”…

Czasem ręce mi opadają, gdy słyszę, że można „zarazić się niepełnosprawnością”! Tym, na co chciałabym zwrócić uwagę w kontekście tzw. edukacji włączającej, jest podkreślanie korzyści, jakie mają z tej integracji dzieci z niepełnosprawnością. Ja bym chciała, żebyśmy odwrócili sytuację i powiedzieli, jakie korzyści mają z relacji z osobą z niepełnosprawnością osoby pełnosprawne. Uczą się tolerancji, „pracują na empatii”. Dostrzegają, że nie trzeba być sprawnym, by być mądrym. Nauczyciele powinni uświadamiać pełnosprawnym uczniom, że nie tylko my opiekujemy się tymi z niepełnosprawnością, ale oni też opiekują się nami, pomagają, uczą nas. Kiedy zaczniemy mówić o tym, że jesteśmy dla siebie wzajemnie, to dopiero będzie integracja.

Czyli dajmy sygnał rodzicom, że warto wysyłać dziecko do klasy, gdzie są dzieci z niepełnosprawnością, bo wszyscy na tym skorzystają?

Powiem okropną rzecz. Mam sygnały, że niektórzy rodzice umieszczają dzieci pełnosprawne w klasach integracyjnych tylko dlatego, że tam jest mniej uczniów. Chciałabym, żeby to nie był jedyny powód tej decyzji, żeby rodzice uświadomili sobie, iż dziecko z niepełnosprawnością jest ogromną wartością dodaną, kontakt z nim zmienia u dzieci sposób patrzenia na świat, ludzi, ich potrzeby. Często wyrastają z nich dorośli, którzy są wolontariuszami, zwracają uwagę na potrzeby innych.

Rodzice dzieci z niepełnosprawnością nierzadko roztaczają nad nimi parasol ochronny. Czy słusznie?

Trzeba zrozumieć obawy, że dziecko sobie nie poradzi „w tym okrutnym świecie ludzi sprawnych”. Ważne jest, żeby podejmować próby usamodzielniania dziecka, ale żeby wysyłając je na zajęcia, gdzie będzie musiało sobie radzić, mieć poczucie bezpieczeństwa, że ono się spotka z pomocą, że może liczyć na kogoś poza mamą czy tatą. Rodzice często uważają, że ich dziecko sobie nie poradzi, a jemu trzeba mu dać szansę. Kiedyś było określenie, za którym nie przepadam „dziecko specjalnej troski”. Wszystkie dzieci są specjalnej troski, wszystkim trzeba dać czas, poświęcić uwagę, pozwolić być sobą, bo chcą być niezależne, wytatuować się, mieć kolczyki, czerwoną bluzkę, żeby je było widać.

I mają kolorowe wózki!

Tak! Niedawno spotkałam mamę z chłopczykiem na wózku, miał jeszcze z tyłu kule. Wózek był supernowoczesny, miał czerwone koła, był ozdobiony, a chłopiec chwalił się: „To mój najszybszy samochód”. Dzieci na placu zabaw ustawiały się w kolejce, by móc na jego wózku usiąść, a on pozwalał, np. pod warunkiem pożyczenia fajnej łopatki.

A co ty czułaś, gdy siadłaś na wózku po raz pierwszy?

To było w zeszłym roku, także w programie „Misja Integracja”. Byłam szalenie zdenerwowana, wydawało mi się, że to jest coś, co mnie ubezwłasnowolni. Teraz myślę, że każdy powinien mieć takie doświadczenie, zwłaszcza osoby, które sprawują władzę. Niedawno premier Czech spędził na wózku cały dzień.

Próbujemy namówić do tego premier Ewę Kopacz.

Jeśli ktoś ma podejmować jakieś decyzje, powinien pamiętać, że są tacy, którzy np. na wózku funkcjonują na co dzień. Każdy powinien mieć taką wiedzę.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas