Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Anioł z Libanu

21.08.2015
Autor: Mateusz Różański, fot. materiały dystrybutora
plakat filmu Anioł - nowożeńcy jadą na jednym rowerze, w górze plakatu - otwarte zielone okno przez które wypada pióro

Jak wygląda anioł? Dla większości ludzi to dostojna postać w bieli, z potężnymi skrzydłami i aureolą nad głową - groźna i piękna jednocześnie. Tytułowy bohater filmu libańskiego reżysera Amina Dora udowadnia, że aniołem może być każdy. Również ten, którego traktowano jak przeklętego.

Leba (Georges Khabbaz) to chodząca poczciwość. Wyśmiewany w dzieciństwie jąkała dzięki muzyce odnalazł sens życia – miłość i miejsce w lokalnej społeczności małego libańskiego miasteczka. Choć w okolicy uchodzi za safandułę, jest kochany i szanowany przez sąsiadów. Wszystko zmienia się, gdy na świat przychodzi jego syn – Ghadi (Emmanuel Khairallah). Chłopiec już samym swoim urodzeniem łamie pierwszą i podstawową zasadę panującą w miasteczku – nie wyróżniać się.

Zirytowani mieszczanie

Ghadi ma zespół Downa i - po ojcu - pasję do muzyki. Jego muzykowanie polega jednak na wystawaniu w oknie i wydawaniu przeraźliwych odgłosów, czym doprowadza do szału sąsiadów. I choć mieszkańcy miasteczka to pobożni chrześcijanie, to mając styczność ze „śpiewem” chłopca, przestają być miłosierni i tracą zdolność wybaczania. Z czasem współczucie wobec Leby ustępuje miejsca irytacji.

W końcu, za namową Gerarda (Rodrigue Sleiman), charyzmatycznego prawnika, a kiedyś szkolnego dręczyciela Leby, mieszczanie decydują się złożyć do władz gminnych dwie petycje – jedną o naprawę kanalizacji, a drugą o przymusowe umieszczenie Ghadiego w zakładzie opiekuńczym.

O ich planach, za sprawą zniewieściałego fryzjera Lello (Samir Youssef), dowiaduje się ojciec chłopca. Mężczyzna w akcie desperacji wpada na szalony pomysł, którego realizacja na zawsze zmieni życie wszystkich mieszkańców miasteczka.

To nie jest film o niepełnosprawności

Anioł, choć mogłoby się tak na początku wydawać, nie jest filmem o ojcu dziecka z niepełnosprawnością. Nie mamy tu do czynienia z historią o trudnym rodzicielstwie czy akceptacji, gdyż tyle jest na ten temat co w baśni Kot w butach o systemie feudalnym. Film Amina Dora jest klasyczną filmową baśnią.

pan młody wiezie żonę na bagażniku roweru

Owszem, jest w nim kilka scen realistycznych, pojawia się nawet wątek aborcji, ale całość jest równie oderwana od rzeczywistości jak samo miasteczko – w którym rozgrywa się akcja filmu - ze świętym Eliaszem wymierzającym siarczyste policzki grzesznikom, włącznie.

Zakłócenie tradycji

Nie oznacza to jednak, że Anioł jest filmem słabym albo błahym. Wręcz przeciwnie – to film inny niż większość przekazów dotyczących niepełnosprawności. Choćby ze względu na miejsce akcji – Liban.

Obraz jest przesiąknięty atmosferą bliskowschodniego miasteczka, które wydaje się jak zatrzymane w czasie między XI a XXI wiekiem. Wszyscy się tam znają, nawet do kilku pokoleń wstecz. Każdy dom i uliczka mają niepowtarzalną historię. Wszyscy mężczyźni noszą identyczne wąsy, a kobiety plotkują na te same tematy co ich praprababcie w czasach panowania sułtanów. Tu nic nie dzieje się naprawdę – film wymaga od widza zawieszenia niewiary i odrzucenia różnicy między opowieścią a przypowieścią.

ojciec z synem Ghandim w oknie z zieloną framugą

Każdy bohater filmu jest nosicielem jakiejś przywary albo słabości. Mamy więc fryzjera plotkarza, obrotnego handlarza mięsem i ponętną prostytutkę, do której nocą skradają się pobożni na co dzień panowie. W miasteczku znajdują się też outsiderzy – czarnoskóry chłopak, którego ojciec miał czelność wziąć sobie za żonę dziewczynę z Afryki zamiast tutejszej kobiety, czy starszy mężczyzna z chorobą psychiczną, który wierzy, że jego zmarła matka żyje w sygnalizacji świetlnej. Do nich dołącza mały, acz bardzo głośny Ghadi, a z nim cała jego rodzina. Gdyby tylko chłopca udało się usunąć na stałe ze wspólnoty i umieścić w zakładzie - wszystko wróciłoby do normy. Zgodnie z oczekiwaniami sąsiadów Leba postarałby się o nowego syna, który za kilkanaście lat zapuściłby wąsy i usiadł z wnukami sklepikarzy i golibrodów do partyjki pokera. Wszystko byłoby jak dawniej i zgodnie z wielowiekową tradycją.

Arabska baśń

Tymczasem Leba okazuje się mało podatny na opinie innych (drugą obok świętego Eliasza świętość w mieście) i postanawia sprawić, by mieszkańcy zobaczyli w małym Ghadi to samo co on – anioła. Mężczyzna wprowadza swój plan w życie - z pomysłowością godną bohaterów Baśni z tysiąca i jednej nocy. Dodatkowo angażuje w swoje działania pozostałych „wyrzutków” społeczności.

Film jest pełen symboli, aluzji, odwołań, z których widz nie znający libańskich czy arabskich realiów może nie zdawać sobie sprawy. Mimo wielu zdarzeń i działań bohaterów reżyser nigdzie się nie śpieszy. Fabuła rozwija się w swoim tempie, przeskakując z jednego wątku w drugi. Podobnie jak we wspomnianych Baśniach z tysiąca i jednej nocy mamy tu do czynienia z opowieścią szkatułkową – każda scena przynosi kolejną historię, kolejnych bohaterów i z nich powstaje cała opowieść.

Anioła należy oglądać bardzo uważnie i w skupieniu, by nie ominąć żadnego ze smaczków, które oferuje nam misternie upleciona przez twórców opowieść.

ściana z oświeceniem

Słodko-gorzka

Film jest przede wszystkim opowieścią o akceptacji inności – o tym, jak to czasami trudno przychodzi, ale też jak wiele można dzięki niej zyskać. Pobożni i szacowni mieszkańcy chcieli się pozbyć Ghadiego podobnie jak przykrych zapachów z popsutej kanalizacji. Przeszkadzały im jego śpiewy, ale przede wszystkim sama obecność kogoś, kto tak bardzo się od nich różni. Dopiero wywrócenie do góry nogami życia sprawiło, że pozwolili chłopcu żyć w ich gronie.

Gdyby chcieć przyporządkować filmowi Amina Daro jakiś konkretny smak, byłaby to słodycz z nutą goryczy. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia z mądrą i zabawną historią, z drugiej – bardzo gorzki obraz relacji międzyludzkich, wynikających z hipokryzji i nietolerancji. Po wyjściu z kina widzowie muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy przypadkiem ci śmieszno-straszni mieszczanie ze swym staroświeckim zarostem i uprzedzeniami nie są lustrzanym odbiciem ich samych.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas