Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Nauczyciel wspomagający będzie w klasie obowiązkowy. Ale nie zawsze

08.09.2015
Autor: Beata Rędziak, fot. Mateusz Różański
malowanie w klasie, mężczyzna pomaga chłopcu

Od 1 stycznia 2016 r. obowiązkowe będzie zatrudnienie nauczyciela wspomagającego w przedszkolach i szkołach, do których uczęszczają uczniowie z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego ze względu na autyzm, zespół Aspergera czy niepełnosprawności sprzężone.

To efekt nowego Rozporządzenia w sprawie organizowania warunków kształcenia, opieki i wychowania dla dzieci niepełnosprawnych, niedostosowanych społecznie i zagrożonych niedostosowaniem społecznym, które Minister Edukacji Narodowej podpisał w sierpniu br.

- Dotychczas było tak, że niejednokrotnie dzieci, szczególnie w małych miejscowościach, w klasach ogólnodostępnych, skazane były na dobrą lub złą wolę gminy, jeśli chodzi o pomoc nauczyciela wspomagającego – mówi Aleksandra Braun ze Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom z Ukrytymi Niepełnosprawnościami im. Hansa Aspergera „NIE-GRZECZNE DZIECI”. – Wcześniejszy zapis rozporządzenia mówił, że można go bowiem zatrudnić, ale za zgodą organu prowadzącego. Teraz to się zmieni na korzyść dzieci, bo jeśli w orzeczeniu dziecka o potrzebie kształcenia specjalnego będzie taki zapis, to bezdyskusyjnie nauczyciel wspomagający będzie musiał być zatrudniony.

Rodzice, pilnujcie zapisów z orzeczenia

Aleksandra Braun wyjaśnia też, że jeśli dziecko ma niepełnosprawność sprzężoną, w wyniku czego ma problem z poruszaniem się, a będzie mieć wspomniane zalecenie w orzeczeniu, będzie mógł być zatrudniony asystent pomagający mu np. w poruszaniu się po szkole.

- Trzeba pamiętać o tym, aby rodzice pilnowali zapisów w orzeczeniu dziecka o potrzebie kształcenia specjalnego, bo to będzie miała ogromne znaczenie – przypomina Aleksandra Braun. – W mniejszych miejscowościach niekiedy trudno jest uzyskać rodzicom odpowiednią formę kształcenia dla dziecka, pomimo że samorządy mają taki obowiązek – dodaje.

Trzeba więc pamiętać o tym, że przydzielenie dziecku z autyzmem, zespołem Aspergera czy niepełnosprawnościami sprzężonymi nauczyciela wspomagającego nie wydarzy się „z automatu” od przyszłego roku. Rozporządzenie mówi bowiem, że dodatkowe osoby zatrudnia się „z uwzględnieniem realizacji zaleceń zawartych w orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego”. Nie będzie to możliwe także w klasach integracyjnych, a jedynie w klasach ogólnodostępnych. Zadania i zakres obowiązków nowo zatrudnionych nauczycieli będzie wyznaczał dyrektor szkoły.

Co z innymi dziećmi?

Aleksandra Braun zastanawia się tylko, co z dziećmi z innymi niepełnosprawnościami, które nie są ujęte w rozporządzeniu, a też potrzebują wsparcia dodatkowego nauczyciela czy asystenta.

Ogólnie jednak nowy przepis jest oceniany pozytywnie.

- To bardzo dobra zmiana, i chociaż nas nie dotyczy bezpośrednio, gdyż my od dawna zatrudniamy takie osoby ze względu na charakter naszej placówki, to w szkołach ogólnodostępnych będzie to miało duże znaczenie – mówi Agnieszka Jabłońska, dyrektor Zespołu Placówek Edukacyjnych w Olsztynie, gdzie uczęszczają m.in. osoby z autyzmem. – Są na to wydzielone środki zeszłoroczną ustawą okołobudżetową. Zastanawiam się jedynie nad tym, czy ustawa nie wyprzedziła rzeczywistości – czy mamy wystarczająco dobrze przygotowaną do tych zadań kadrę. Mamy oczywiście oligofrenopedagogów, ale do pracy np. z osobami z zespołem Aspergera potrzeba też szczególnych predyspozycji osobowościowych – ostrzega Agnieszka Jabłońska.

Nowe przepisy wejdą w życie 1 stycznia 2016 r.

Komentarz

  • Rzeczywistość
    pedagog
    25.09.2015, 09:12
    Zdecydowana większość dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną pobiera naukę w klasach integracyjnych i szkołach specjalnych, do klas masowych uczęszczają wyjątki. Jeżeli jeszcze te "wyjątki" mają zadbać o odpowiedni zapis w orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego, to znów te wspaniałe zapisy w ustawach dla większości dzieci są martwymi zapisami a dotyczyć będą nielicznych. Osobną kwestią jest ogromne niedouczenie kadry nauczycielskiej w tych kwestiach, nawet w szkołach specjalnych dla głuchych potrafią nie znać języka migowego (SJM) lub znają na żenującym poziomie, a o znajomości PJM to już nie ma co wspominać. Terapia behawioralna kojarzy im się zaś wyłącznie z dawaniem dziecku cukierka jak jest grzeczne. Na szybko robili kursy kwalifikacyjne, które skracały szkoły do minimum i natworzyło nam się surdo i oligo i tyflopegadogów, którzy poza bólem głowy i dyplomem nierzadko nie wynieśli nic. Taki surdopedagog nie potrafi odróżnić implantu od aparatu i nie wie nawet jaką korzyść ma z tego dziecko, a migowego to nawet na tych kursach czy teraz studiach podyplomowych to nawet nie ma w programie zajęć. O nowoczesnych czy nawet jakiś skutecznych metodach pracy z tymi dziećmi większość nie słyszała. O przepraszam, słyszała, ale każdy co innego i zwykle jeszcze źle:). Nasza edukacja jest bardzo skuteczna w kreowaniu przyszłych beneficjentów pomocy społecznej z tych dzieci i w delegowaniu obowiązków ich rodzicom, którzy nierzadko realizują znaczną część programu nauczania w domu. Taka jest bardzo często smutna rzeczywistość. Zmiany w ustawach nie idą w parze ze zmianami mentalności. I tylko tych dzieci szkoda.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas