Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Jak dostosować lokal biurowy?

12.10.2015
Autor: Magdalena Gajda, fot. Ada Herbut, Piotr Stanisławski, Marta Kuśmierz
prawidłowo wykonany podjazd do budynku z poręczami z obu strona na dwóch poziomach

Czy firmy, instytucje i organizacje pozarządowe mogą otrzymać pieniądze na likwidację barier w swoich siedzibach? Łatwo nie jest, ale okazuje się, że są na to sposoby.

Założyłam fundację. Wpierw zdobyłam dla niej numerki: KRS, NIP, Regon, konto w banku i telefon. Słowem – stworzyłam podmiot prawny. Potem znalazłam lokal na biuro. Niestety, wejścia do niego „strzegło” kilka schodów. A fundacja ma pomagać też osobom niesprawnym ruchowo. „Dostanę dofinansowanie, to podjazd wybuduję” – wymyśliłam. I tu zaczęły się schody wyższe niż te do biura.

„Na oko”, z własnej kieszeni

Budynek był artystyczno-architektonicznie nijaki, ale stał na spokojnym, pełnym zieleni osiedlu, z dala od hałaśliwego centrum, za to blisko dużej trasy komunikacyjnej. Jako dziecko przychodziłam tam na lody z automatu, więc budynek postawiono nie później niż w latach 70. XX wieku. To właśnie tam mieścił się lokal, który upatrzyłam na biuro fundacji. Pomieszczenie było dość spore, jasne, ustawne. Ale, aby do niego dotrzeć, trzeba było pokonać kilka schodów.

- Żaden problem! Podjazd, lub pochylnię dla wózków wybudujemy – ustaliłam ze współpracownikami.

Pawilon postawiono przed 1995 r. Zgodnie z Ustawą z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (wraz z późniejszymi poprawkami i nowelizacjami), nie podlegał on prawnemu obowiązkowi dostosowania do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Nasi przyszli sąsiedzi, najemcy lokali, starali się jednak pomóc klientom z niepełnosprawnością, osobom starszym i rodzicom z dziećmi w wózkach.

Drzwi były szerokie, a wysokie progi przy wejściach na parterze „łagodziły” minipodjazdy. Na powiększenie klienteli o osoby z niepełnosprawnością ruchową nie mogły liczyć punkty usługowe na pięterku. Przy budynku nie było windy, dźwigu czy platformy schodowej. W ramach nawiązywania relacji zapytałam potencjalnych sąsiadów, skąd wzięli pieniądze na te dostosowania. Odpowiedzi były podobne: „z własnej kieszeni, proszę pani”. Bo niby skąd?

Może ze środków PFRON?

Logicznie, ekonomicznie i prospołecznie jest tak, że zanim się wpakuję w jakieś inwestycje budowlane, powinnam wpierw zadzwonić do Fundacji Integracja i zamówić audyt dostępności architektonicznej mojego potencjalnego biura. Audytorzy przyjadą, lokal obejrzą, wymierzą i orzekną, co i jak w nim trzeba dobudować, zamontować oraz w co go doposażyć, aby osoby z każdą niepełnosprawnością czuły się w nim bezpiecznie. Przyznaję jednak, że po deklaracji sąsiadów pilniej mi było sprawdzić – czy i gdzie jako podmiot prawny uzyskam dofinansowanie do likwidacji barier architektonicznych w moim biurze?

obok kilku schodów uchwycono fragment nóg idącego mężczyzny

W Centrach Integracja o sprawach osób z niepełnosprawnością wiedzą wszystko. Ewa Szymczuk z Centrum Integracja w Warszawie taktownie nie dziwi się, że po 12 latach współpracy z Integracją nie wiem, co trzeba zrobić, żeby dostać pieniądze na budowę pochylni lub położenie płytek antypoślizgowych i cierpliwie tłumaczy:

- Dofinansowań do likwidacji barier architektonicznych, w komunikowaniu się i technicznych udziela Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON), ale te środki przechodzą przez samorządy. Żeby je dostać, musisz złożyć w odpowiednim urzędzie, plik dokumentów, m.in. wniosek, prawo do dysponowania lokalem, zgodę właściciela budynku, szkic lokalu, projekt, kosztorys, zaświadczenie lekarskie, no i oczywiście orzeczenie o niepełnosprawności...

- Stop! – przerywam wyliczankę dopytując, po jakie licho w PFRON potrzebne moje własne orzeczenie (którego zresztą nie mam), skoro ja ten podjazd i tę posadzkę w biurze fundacji chcę zainstalować? Okazuje się, że jako podmiot prawny takiego dofinansowania ze środków PFRON nie dostanę. Ono jest przeznaczone dla osób indywidualnych.

- A zatrudniasz w fundacji osobę z niepełnosprawnością? Bo może ten podjazd zrobisz w ramach zwrotu kosztów dostosowania dla niej stanowiska pracy...? – podpowiada Ewa Szymczuk.

„Układ” ze starostą

Faktycznie – na stronach PFRON i Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych stoi jak byk, że zgodnie z art. 26 Ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, jeśli zatrudnię na co najmniej 36 miesięcy osobę z niepełnosprawnością (bezrobotną, poszukującą pracy, niepozostającą w zatrudnieniu, skierowaną do pracy przez urząd pracy), to mogę starać się o zwrot kosztów adaptacji do jej potrzeb pomieszczeń mojego „zakładu pracy”, czyli biura.

Procedura jest taka: najpierw muszę znaleźć takiego pracownika, podpisać z nim umowę, a potem złożyć wniosek do starosty, który rozdziela środki z PFRON na ten cel i ze starostą się dogadać: jakie zmiany w biurze chcę poczynić, czy są konieczne dla pracownika z niepełnosprawnością, czy starosta wyrazi zgodę na refundację itp. „Układ” przypieczętujemy umową, która określi m.in. termin, sposób rozliczenia. Jeśli się pośpieszę i ten podjazd wybuduję przed podpisaniem umowy – moja strata, starosta nie zwróci mi nic. Ile mogę dostać? Maksymalnie 20-krotność kwoty przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, a w poprzednim kwartale było to 3855 zł brutto.

Krzysztof Czechowski, rzecznik prasowy PFRON potwierdza, że owszem, pod wyrażeniem: „dostosowanie stanowiska pracy” kryją się takie inwestycje, jak adaptacja pomieszczeń, a nawet nabycie urządzeń ułatwiających pracownikowi z niepełnosprawnością i wykonywanie pracy, i codzienne funkcjonowanie w budynkach, pomieszczeniach oraz na terenie firmy. Pracownikowi – bezpośrednio, a pośrednio także klientom, współpracownikom, kontrahentom itp. Podpowiada też, że art. 26e Ustawy o rehabilitacji daje dodatkowo możliwość uzyskania refundacji kosztów wyposażenia samego stanowiska pracy osoby z niepełnosprawnością – maksymalnie 15-krotność przeciętnego wynagrodzenia.

mężczyzna na wózku zwyczajnie ubrany trzyma tabliczkę ze swoim zdjęciem w garniturze przy pracy z komputerem

Samorządy dają niechętnie

Każdy samorząd otrzymuje od PFRON pulę pieniędzy i sam decyduje, na jakie cele (wymienione i inne) i w jakich wysokościach ją podzielić. Jednak od 2012 r. na refundację dostosowania stanowisk pracy samorządy nie przeznaczyły ani złotówki, podczas gdy np. na refundację kosztów wyposażenia tylko w samym 2014 r. – ponad 36 mln zł. Dlaczego? Powodów jest kilka: bo kierują więcej środków na pomoc indywidualną dla osób z niepełnosprawnościami, bo więcej jest wniosków o refundację wyposażenia, bo podmioty prawne nie interesują się takim wsparciem albo rezygnują, gdy dowiadują się, jak długi i żmudny jest proces zwrotu pieniędzy.

Rzecznik PFRON przypomina też o zobowiązaniach samorządów lokalnych, nałożonych przez ratyfikowaną przez Polskę w 2012 r. Konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Pytanie stawiam zatem takie: czy przedsiębiorca, który chce zlikwidować bariery w swoim lokalu, biurze, powierzchni wystawienniczej, magazynie etc. otrzyma na ten cel wsparcie finansowe ze środków własnych samorządu?

W 16 województwach z całej Polski jest 66 miast na prawach powiatu i 314 powiatów, a te wszystkie składają się z 2778 gmin. Wszystkich sprawdzić nie sposób. Wybieram dwa.

W Biłgoraju tamtejsza Agencja Rozwoju Regionalnego, w której udziały ma Urząd Miasta Biłgoraj, świadczy przedsiębiorcom pomoc wszelaką, w tym pożyczki inwestycyjne. Ale to nie to samo, co bezzwrotne wsparcie, bo wiadomo – co się pożyczy, trzeba oddać.

Natomiast Wydział Zdrowia Urzędu Miasta Toruń dziwi się: ale jak to, miasto ma tak dać przedsiębiorcy pieniądze? Ale dlaczego? Jaka jest podstawa prawna? Wreszcie – skąd miałoby wziąć takie środki? Może w ramach jakichś projektów społecznych?

Fundusze krajowe i zagraniczne

Kamil Kowalski, ekspert ds. projektowania dostępnego, współpracujący z Fundacją Integracja, przypomniał mi o innym rozwiązaniu mojego architektoniczno-finansowego problemu. Mogą z niego skorzystać podmioty prawne: organizacje pozarządowe, jednostki samorządu terytorialnego, instytucje publiczne. Chodzi o finansowanie (całkowite lub częściowe) konkretnych działań społecznych ze środków publicznych krajowych lub funduszy zagranicznych, np. Unii Europejskiej, szwajcarskich lub norweskich.

W każdym formularzu wniosku jest rubryka oznaczona cytowanym (patrz: Wzór oferty realizacji zadania publicznego – Załącznik do rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 15.12.2010 r.) lub podobnym w brzmieniu nagłówkiem: „Uzasadnienie potrzeby dofinansowania z dotacji inwestycji związanych z realizacją zadania publicznego, w szczególności ze wskazaniem, w jaki sposób przyczyni się to do podwyższenia standardu realizacji zadania, do której wpisuje się dofinansowanie”.

dłonie mężczyzny liczącego pieniądze

Przekładając z urzędowego na nasze: mogę starać się o sfinansowanie likwidacji barier w lokalu fundacji, wykonania w nim remontu i usunięcia w nim barier pod warunkiem, że będzie w nim realizowany konkretny projekt, z którego korzystać będą osoby z niepełnosprawnością. To może być np. punkt porad prawnych, ośrodek terapeutyczny lub rehabilitacyjny, centrum informacyjne itp. Kamil Kowalski podkreśla, a wie co mówi, bo sam często opiniuje wnioski o tzw. granty, że dobrze uzasadnione inwestycje w dostosowanie infrastruktury terenów, budynków, pomieszczeń do potrzeb osób z niepełnosprawnością są dodatkowo, wysoko punktowane.

Pochodną powyższej możliwości jest nawiązanie przez organizację pozarządową partnerstwa z jednostką samorządową – urzędem miasta, gminy – która jest właścicielem określonej nieruchomości. Przy wspólnym projekcie, partner może wnieść do niego tzw. wkład własny w postaci budynku lub lokalu i dostosować go na własny koszt do potrzeb osób z niepełnosprawnościami.

Z takiej możliwości skorzystała np. Fundacja im. doktora Piotra Janaszka Podaj Dalej z Konina. Tamtejszy Urząd Miasta przekazał na rzecz organizacji pozarządowych i realizowanych przez nie programów (w tym Blues Hostelu, prowadzonego przez osoby z niepełnosprawnością) zabytkową, w pełni dostępną kamienicę na konińskiej Starówce.

Spółdzielnia pomoże

Organizacje pozarządowe, jako podmioty prawne, są o tyle w lepszej sytuacji, że mogą znaleźć sponsora – firmę komercyjną. Ta zaś, w ramach swojej polityki prospołecznej, promocyjnej lub działalności charytatywnej sfinansuje koszty likwidacji barier architektonicznych.

Pracownik Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Ochota – właściciela budynku, w którym „wypatrzyłam” przyszłe biuro, na dźwięk słów: fundacja, działalność społeczna dla mieszkańców – też łagodniał. Podpowiedział, abym napisała pismo do zarządu, wyjaśniła, umotywowała, to może coś się da zrobić z tymi kosztami. Zaznaczył jednak, że jeśli chodzi o „drogie dostosowania”, np. windy, dźwigi, drzwi rozsuwane automatycznie, to zwrot pieniędzy przez spółdzielnię lub jej partycypacja finansowa w inwestycji jest niemożliwa. Budynek przeznaczony jest do działalności komercyjnej i właściciel ma na nim zarabiać.

Na lepszej „pozycji” są też podmioty finansowane i zarządzane albo przez odpowiednie ministerstwa albo jednostki samorządu terytorialnego, np. szkoły, biblioteki publiczne, ośrodki opiekuńcze. W najgorszym położeniu są małe i średnie firmy: właściciele sklepów spożywczych i „zieleniaków”, butików, cukierni i kafejek, salonów fryzjerskich i kosmetycznych, księgarni itp. To właśnie z ich usług osoby z niepełnosprawnością korzystają przecież najczęściej. Wydaje się, że jedynym dostępnym dla nich rozwiązaniem problemu braku pieniędzy na likwidację barier są kredyty bankowe i pożyczki inwestycyjne.

kobieta na wózku z mężem i dzieckiem w windzie

Firmom pozostaje etyka

Ta sytuacja przypomniała mi sprawę pewnego przedsiębiorcy z Pabianic, który pieniędzy „państwowych” brać nie chciał, a osobom starszym, z niepełnosprawnością i rodzicom tachającym dzieci w wózkach zrobił przysługę za pieniądze własne i... został za to ukarany. Kilka lat temu Marcin Ciebieda otworzył przy ul. Warszawskiej – głównej arterii miasta – salon komputerowy. Postanowił wybudować do niego podjazd dla wózków. Urząd miasta odniósł się do inwestycji niechętnie, formalności z uzyskaniem refundacji PFRON trwałyby za długo, więc koszty budowy profesjonalnego podjazdu – bagatela: 20 tys. zł – pan Marcin pokrył z budżetu firmy.

Okazało się jednak, że za ten gest będzie musiał każdego roku dopłacać. I to nie mało, bo 1,5 tys. zł rocznie, do kasy miejscowego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad za... zajęcie pasa drogowego, czyli użytkowanie podjazdu. Sprawa była głośna w całym kraju. Wielu zarządców dróg traktuje już podjazdy, pochylnie etc. jako „inwestycje społeczne” i nie pobiera za nie opłat. Ale nie wszędzie...

Jest też jednak inna kwestia, na którą zwrócił mi uwagę przedstawiciel jednego z serwisów internetowych zajmujących się likwidacją barier. Czy to etyczne, aby firma komercyjna, nawet najmniejsza, ale jednak nastawiona na osiąganie zysków, korzystała z dofinansowań do likwidacji barier architektonicznych ze środków publicznych? Zwłaszcza, gdy tych środków jest coraz mniej dla samych osób z niepełnosprawnością?

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Polska rzeczywistość.
    janko
    13.10.2015, 12:16
    Oczywiście są dofinansowania ale jak przychodzi co do czego to lepiej się za to niebrać. Kto bierze? Kolega, koleżanka starosty co ma firmę. Bo normalny przedsiębiorca niema na to czasu i zdrowia.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas