Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Na najwyższym poziomie

04.11.2015
Autor: Paulina Malinowska-Kowalczyk, fot. archiwum redakcji
trzy osoby w niebieskich przebraniach trzymają torsy trzech manekinów

W małej wiosce rodzi się dziecko. Z początku dla ojca przyjście na świat wyczekanego syna jest jak spełnienie marzeń. Mijają miesiące, mały rośnie, ale okazuje się, że coś z nim jest nie tak. Nie słyszy. Jest inny. Rodzina i sąsiedzi wierzą, że to zły znak. Nieszczęście dla całej społeczności. Zrozpaczony ojciec, by oczyścić rodzinę i okolicę od demonów zła, zamyka syna w szopie i ją podpala.

W tej historii najsmutniejsze jest to, że zdarzyła się naprawdę i to nie w XIV wieku, tylko kilka lat temu w Demokratycznej Republice Konga. Wieloletnia krwawa wojna zniszczyła tożsamość społeczeństwa, ale nie pogrzebała przesądów i wierzeń, którymi kieruje się lud, a dla ludu każda inność jest zagrożeniem. Inność rodzi strach i obawę, a gdy do tego dojdzie jeszcze brak jakiegokolwiek wykształcenia, to finał zwykle bywa okrutny.

Wymownie

Tę historię można usłyszeć w dokumencie "Cichy chaos" Antoniego Spano, filmie, który pokazuje sytuację osób niesłyszących w Kongu – jaka ona jest, łatwo się domyślić. Sam film na festiwalu w Koszalinie żadnej nagrody nie otrzymał, ale wspominam o nim nie bez powodu. Oglądając takie obrazy, możemy zastanowić się nad tym, w jakim miejscu my, Polacy, znajdujemy się w 2015 roku. Po drugie, jak traktowana jest niepełnosprawność w innych miejscach świata, po trzecie wreszcie, to jeden z wielu filmów festiwalowych dotykający problematyki osób niesłyszących i głuchoniemych.

Gdyby pokusić się o statystykę, byłoby to około 13 proc., dokładnie 6 na 36 filmów. Tak jeszcze nigdy nie było. Trudno powiedzieć, czy to jakiś trend, ale gdyby wziąć pod uwagę repertuar poprzednich lat festiwalu, to wniosek jest tylko jeden: twórcy filmowi dają głos tym, którzy na co dzień są go pozbawieni.

Tanecznie

Pośród tych sześciu filmów absolutną perełką jest polska "Królowa ciszy" Agnieszki Zwiefki, która została uznana za najlepszy dokument koszalińskiego festiwalu i otrzymała Motyla 2015 w kategorii: film dokumentalny. Urzekająca opowieść o niesłyszącej romskiej Denisie mieszkającej w obozowisku na obrzeżach Wrocławia pozostaje w pamięci. Dziewczynka nie nauczyła się mówić, ale uwielbia tańce rodem z Bollywood. Fantastyczna scena zaaranżowanego wspólnego tańca, w który włączają się mieszkańcy miasta, jest jedną z najpiękniejszych, jakie można było zobaczyć na tegorocznym koszalińskim ekranie. Bieda i kłopoty dnia codziennego, z jakimi zmagają się członkowie romskiej społeczności, schodzą na plan dalszy.

Denisa jak każde dziecko bawi się tym, co ma, tam, gdzie się da, nawet na wysypisku śmieci, które jest jak skrzynia pełna nieodkrytych skarbów. Tańcząc, opowiada o swoim życiu, nie wykorzystując do tego słów. Gdy rodzice podejmują decyzję o wywiezieniu jej do Rumunii, gdzie mieszka do dziś, pozostawia na ziemi aparat słuchowy jakby chciała powiedzieć, że kontakt za pomocą słów nie jest jej do niczego potrzebny.

Szokująco

Obrazem, który także zapadnie w pamięć, jest ukraiński film "Plemię" Myroslawa Słaboszpyckiego. Opowiada o osobach niesłyszących, ale w sposób, który przez lata istnienia festiwalu jeszcze się nie zdarzył. Prawdopodobnie nie zdarzył się również w historii kina, bo został uznany za Europejskie Odkrycie Roku 2014 i jest laureatem Grand Prix Międzynarodowego Tygodnia Krytyki na festiwalu w Cannes.

W filmie nie pada ani jedno słowo, na ekranie nie pojawia się ani jeden napis, choć opowieść, jaką widzimy, pełna jest kłótni, krzyku i przemocy. Niesłyszący Siergiej, bohater filmu, trafia do internatu dla głuchoniemych i bardzo szybko się uczy, że, aby przeżyć, musi stać się częścią tytułowego „plemienia”, a co się z tym wiąże, zaakceptować przemoc, prostytucję, stręczycielstwo, seks, aborcję oraz wszelkie zło tego świata.

Reżyser filmu bardzo długo dokumentował temat, zanim przystąpił do realizacji swojej debiutanckiej fabuły. Fakt, że na Ukrainie istnieje mafia głuchoniemych, jest powszechnie znany, ale nikt jeszcze nie dotknął tego tematu w taki sposób, czyli pokazujący w ostry, brutalny sposób rzeczywistość, która jest udziałem wielu młodych ludzi. Plemię szokuje, jest werystyczne i trudne do oglądania, wymaga od widza bardzo wiele, ale też takiego filmu dotąd nie było. O niepełnosprawnych jak o zmarłych zwykło się mówić albo dobrze, albo wcale. Plemię opowiada o nich jako o absolutnych degeneratach skazanych na zło, dla których nie ma żadnej nadziei.

Komicznie

Nadziei i to całe mnóstwo jest natomiast we francuskim obrazie "Rozumiemy się bez słów" Erica Lartigau. Paula jest nastolatką, która jako jedyna osoba słysząca w rodzinie jest swoistego rodzaju łącznikiem ze światem zewnętrznym.

Chichot losu polega na tym, że odkrywa w sobie talent wokalny, który chce rozwijać. Wraz z tym odkryciem świat głuchoniemych rodziców wali się, a w pamięci pozostają wyznania matki, która płakała przez kilka dni z rzędu, gdy po porodzie dowiedziała się, że jej córka jest osobą słyszącą. Rozumiemy się bez słów to rodzinna komedia, w której oczywiście wszystko dobrze się kończy i po której widz czuje się lepiej niż wtedy, gdy do kina przyszedł.

Atrakcyjnie

Filmów, które ujęły na tegorocznym festiwalu w Koszalinie było bardzo dużo, większość z nich to bardzo dobre produkcje. Bodo Kox (twórca obsypanej nagrodami Dziewczyny z szafy) członek tegorocznego jury, podkreślał, że największym zaskoczeniem dla niego był poziom festiwalu. O czym to świadczy? Niepełnosprawność bez względu na to, jakiego bohatera dotyka, pokazywana jest w atrakcyjny sposób, historie opowiadane przez twórców zasługują na uwagę widza.

Obok filmów znanych i nagrodzonych jak "Carte Blanche" Jacka Lusińskiego (z rewelacyjną rolą Andrzeja Chyry) czy "Ze wszystkich sił" Nilsa Taverniera (premiera w Polsce odbiła się szerokim echem), można zobaczyć obrazy ukazujące życie osób z niepełnosprawnością w Chinach ("Mój tata rockman", opowiadający o generacji pierwszych chińskich rockmanów) czy Izraelu ("Wierzysz w miłość?" Dana Wassermana, czyli urzekająca opowieść o swatce z niepełnosprawnością, prowadzącej biuro matrymonialne). Tuż obok nich pojawia się polski dokument "To nie koniec drogi" Roberta Czyżewicza, Jarosława Frankowskiego i Sebastiana Korczaka, zasługujący na uwagę nie tylko dlatego, że zdobył Nagrodę Publiczności tegorocznego koszalińskiego festiwalu.

Historia wyprawy motocyklowej do Rumunii zwraca uwagę przede wszystkim na dwa aspekty: po pierwsze, wypadek i nagła utrata sprawności nie muszą oznaczać końca marzeń o niezwykłych przedsięwzięciach, po drugie zaś, niepełnosprawność nie może być traktowana jako bufor bezpieczeństwa i zasłona przed zmaganiem się z trudnościami. Pamiętna scena, gdy dochodzi do konfliktu pomiędzy pełnosprawnymi i niepełnosprawnymi, którzy oczekują „obsługi” i specjalnego traktowania, nie pozostawia złudzeń i nie wymaga komentarza.

Jednogłośnie

Był na festiwalu film, który zapamiętali wszyscy. Ryszard Bugajski (reżyser "Przesłuchania", jednego z najważniejszych filmów polskiego kina), przewodniczący jury, ogłosił, że decyzja o tym, kto zwycięży tegoroczny festiwal w Koszalinie w kategorii filmów fabularnych, zapadła jednogłośnie i bez żadnych sporów.

W małym miasteczku rodzi się dziecko. Z początku dla ojca dwóch córek przyjście na świat wyczekanego syna Ghadiego jest jak spełnienie marzeń. Mijają miesiące, mały rośnie, ale od razu wiadomo, że coś jest z nim nie tak. Ma zespól Downa. Jest inny. Rodzina i sąsiedzi wierzą, że to zły znak. Nieszczęście dla całej społeczności. Zrozpaczony ojciec, by nie odesłać syna do ośrodka dla upośledzonych umysłowo, wymyśla barwną historyjkę, że jego syn jej zesłańcem niebios. Słyszy i rozumie, krzyczy tylko wtedy, gdy ktoś popełnia zły czyn. Jeśli się go o coś poprosi, prośba zaniesiona do Boga za jego pośrednictwem zostanie spełniona. I tak się dzieje. Prośby spełnia ojciec, w czym pomaga mu coraz większa grupa zaprzyjaźnionych ludzi, a Ghadi staje się osobą otoczoną kultem i kochaną przez społeczność. I nawet gdy ojciec przyznaje się do oszustwa, niczego to nie zmienia.

Libański "Anioł" w reżyserii Amina Dora zdobył Motyla 2015 dla najlepszego filmu fabularnego i święci tryumfy wśród festiwalowych publiczności w Polsce i całej Europie. Trzeba go koniecznie zobaczyć.

Jury i werdykt

Jury w składzie: Ryszard Bugajski (przewodniczący), Monika Kuszyńska, Bodo Kox i Mariusz Trzeciakiewicz po obejrzeniu 36 filmów konkursowych przyznało następujące nagrody:

  • Wyróżnienie w kategorii: Film dokumentalny: Casa Blanca w reż. Agnieszki Maciuszek (Polska)
  • Wyróżnienie w kategorii: Film amatorski: Ogrodowy straszny rycerz w reż. DPS Legnickie Pole
  • Motyl 2015 za najlepszy film amatorski: Nasza rozmowa w reż. Mieczysława Krzela (Polska)
  • Motyl 2015 za najlepszy film dokumentalny: Królowa ciszy w reż. Agnieszki Zwiefki (Polska)
  • Motyl 2015 za najlepszy film fabularny: Anioł w reż. Amina Dory (Liban)
  • Nagroda Publiczności: To nie koniec drogi w reż. Roberta Czyżewicza, Jarosława Frankowskiego i Sebastiana Korczaka

 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas