Jestem amputantem uda, jestem najszczęśliwszy jak nie muszę
za czesto pokazywać się w poradni. na ostatnie j topornej protezie
przechodziłem z przygodami i własnym serwisem jakieś kilka a może
kilkanaście lat. W ubiegłym roku po wniosku otrzymałem protezę, było trochę
zabiegów , szok, gdyż kilkanaście lat temu trochę inaczej to wyglądało,
ale......
Chciałbym w tym miejscu poruszyć sprawę kosztów oprotezowania, refundowanych
przez NFZ i części do której dokłada się PFRON. Nienormalnośći w naszym kraju
po transformacji jest dużo i zapewne na swoim podwórku, każdy , i zdrowy i
chory, mógłby przytoczyć całe mnóstwo tyle tylko żeby znalazł się ktoś kto to
będzie chciał usystematyzować i wykorzystać . Było by to w interesie i
niepełnposprawnych i budżetu. Otóż
specjalistyczna poradnia dając zlecenie na wykonanie protezy , zapewne
orientuje się ile to taka proteza może u danego protetyka kosztować (pomijam
osoby zamożne), jak wobec tego wygląda kalkulacja tego producenta protez ,
skoro pacjent dowiaduje się praktycznie od niego że taki to ułamek kwoty
pokryje NFZ a o taki trzeba wystąpić lub do PFRON lub do MOPS . Pomijam już
te wszystkie zawiłości, czas podróżowania, jego koszt, uciążliwośći związane z
przemieszczaniem się po mieście. Chodzi o sam sposób zorganizowania tych
płatności. Przecież NFZ, PFRON, MOPS, zatrudnia urzędników, ci ludzie urzędują
w biurach, mają przełożonych ,płaci się im pensje, ubezpieczenia, a może nawet
i zapewne nagrody roczne. Ilu ludziom trzeba i ile zapłacić żeby zamknąć jedną
transakcję płatności na rzecz zakładu protetycznego . Ile mniej mogłoby
wydawać Min. Zdrowia gdyby już tylko wyeliminować jeden czy dwa etapy
przelewania tych pieniędzy. Przecież te pieniądze zupełnie jak piasek
przesypywany z ręki do ręki z każdym ruchem zmniejszają wartość. Przecież
puki co , obowiązkiem Państwa , w przypadku ludzi którzy do czasu wypadku
czy choroby płacili składki na ubezpieczenia , jest uiszczenie kosztów
oprotezowania , już nawet w jakiejś niepełnej , ograniczonej, możliwościami
budżetu formie. Dlaczego więc jeszcze dodatkowo marnotrawi się już i tak
skromne środki płacąc na różnych szczeblach w końcu za tę samą czynność.Do
tego wszystkiego konieczność " wychodzenia" tego wszystkiego przez
niepełnosprawnego, ta mitręga a niejednokrotnie upokorzenie. Jestem
ekonomistą i trafia mnie przysłowiowy szlak jak widzę marnotrawstwo i to w
czasie kiedy ujmuje się wszystkim. Czy nie mamy NR PESEL, czy poradnia przy
ewidencji leczenia nie mogła by załatwiać całego tego bałaganu
samodzielnie,było by za ciężko ? W skali kraju generują się w ten sposób
miliony zł których innym brakuje.
Temat powrotu do aktywności to już inna bajka , nie mniej frapująca, a dla
niejednego niepełnosprawnego protetyka tak przykra że wykrzywia aż w grymasie
usta. Pomimo tych szumnych haseł , tego blichtru, tworzonego za Unijne
pieniądze, tych programów aktywizujących, niepełnosprawny jest na
cenzurowanym i jego praca czy w dobrej czy złej protezie to w tym czasie
niestety jeden wielki miraż
Komentarz