Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Janina Ochojska: Mam dużo marzeń

29.01.2009
Autor: Piotr Pawłowski, Fot.: Piotr Stanisławski

Janina Ochojska

Z Janiną Ochojską rozmawia Piotr Pawłowski.

Piotr Pawłowski: Jesteś bardzo aktywną osobą, pomimo swojej niepełnosprawności, o której niektórzy w ogóle nie wiedzą. Prawda?

Janina Ochojska: Od dziecka jestem osobą niepełnosprawną - o czym rzeczywiście mało kto wie. Chodzę o kulach. Miałam to szczęście, że byłam wychowywana przez takich ludzi, którzy wszczepili we mnie przekonanie, że jestem takim samym człowiekiem jak inni. Tylko że mam pewien problem. I albo ja to zaakceptuję, albo nie.

Jak zaakceptowałaś swoją niepełnosprawność?

To się stało trochę przymusowo. Jeśli pragnęłam aktywnego, normalnego życia, to musiałam zaakceptować fakt, że jestem niepełnosprawna. Nie mogę udawać, że nie mam tego problemu. To mi nie mogło przeszkodzić w realizowaniu moich marzeń. Może warto powiedzieć, że w zaakceptowaniu tej niepełnosprawności pomógł mi bardzo dr Lech Wierusz, dyrektor Ośrodka dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Świebodzinie, gdzie się wychowałam. On nam mówił „Wy możecie więcej, a nie mniej. Wam dano, a nie odebrano”. On traktował niepełnosprawność jako pewną wartość. Jako dobro, które dostaliśmy. I jeśli to dobro będziemy umieli przyjąć, to nasze życie będzie wyglądało zupełnie inaczej. Ktoś może powiedzieć, że to jest głupota traktować niepełnosprawność jako dobro. Ale jak ja mogę tego nie traktować jako dobra? Skoro dzisiaj jestem osobą, która prowadzi aktywne życie. Robię coś pożytecznego dla innych. Mam takie poczucie, że realizuję swoje marzenia. Moje życie ma sens. Jestem osobą szczęśliwą. Dlatego to jest dar. Ale ten dar stał się darem dzięki temu, że potrafiłam go zaakceptować. Jak nie zaakceptować daru? Wszystko zależy od tego, jak o tym myślimy.

Wiele osób niepełnosprawnych nie może znaleźć swojego miejsca, czeka na rentę. Co możesz im poradzić?

Jak spotykam się z niepełnosprawnymi i oni mówią „nikt do mnie nie wyciąga ręki”, to mówię „ale czy Ty wyciągasz rękę?”. I wtedy ci ludzie zaczynają myśleć. Można czekać, aż ktoś wyciągnie rękę. I oczekiwałabym tego, by do ludzi niepełnosprawnych ta ręka była wyciągana. Ale czasami można się nie doczekać. I dlatego warto pierwszemu wyciągnąć rękę, a nuż ktoś ją uchwyci. Myślę, że doświadczenie osób niepełnosprawnych, które są aktywne, właśnie mówi to, że sami wyciągnęliśmy rękę. I sami chcieliśmy coś robić. Nie prosiliśmy, nie czekaliśmy, by ktoś coś zaproponował. Ci, o których mówisz, że czekają na rentę, to są ci, którzy nie zaakceptowali niepełnosprawności. Mają rację. Niepełnosprawność jest bardzo trudną rzeczą. I można płakać przez całe życie z tego powodu, ponieważ jest trudno samemu udźwignąć ten ciężar psychicznie, ale również społecznie. Tylko że z takiej postawy nic nie przychodzi.

Dużo podróżujesz po świecie. Powiedz czy sytuacja osób z niepełnosprawnością w Polsce jest dobra czy zła?

Jeżdżę po świecie po takich miejscach, gdzie w ogóle nie myśli się o niepełnosprawnych. Byłam teraz w Gruzji i pomimo, że byłam tam ponad dwa tygodnie, nie widziałam tam ani jednego niepełnosprawnego. Widocznie gdzieś są schowani. Zresztą warunki życia, które bardzo mnie zaskoczyły, powodują, że tam raczej o niepełnosprawnych się nie myśli.  Nie widziałam żadnego obiektu dostosowanego do potrzeb osób niepełnosprawnych. A byłam w Ministerstwie ds. Uchodźców, byłam w biurze ONZ. Byłam w różnych miejscach, gdzie wydawałoby się, że takie dostosowanie powinno być. Myślę, że w Polsce nie jest tak źle w porównaniu z tym, co było kiedyś. Ale to nie znaczy, że jest dobrze. Jeszcze cały czas jest wiele budynków publicznych, które nie są dostosowane dla niepełnosprawnych. W Krakowie wybudowano dworzec autobusowy trzy lata temu. I osoba niepełnosprawna na ten dworzec się nie dostanie, jeżeli nie potrafi pokonać schodów. Ten problem cały czas istnieje, bo nie mówię o dostosowaniu starych budynków czy ulic. Ale nowe obiekty też nie są dostosowywane. Brakuje w Polsce myślenia kategoriami osób niepełnosprawnych, starszych, matek z dziećmi, poruszających się na wózkach, czyli kategoriami ludzi, którzy też chcą się dostać do pewnych obiektów. Co jest bardzo charakterystyczne – duże powierzchnie sklepowe są dostosowywane. Sklepom zależy na przyciągnięciu klientów. Dlaczego nie zależy na tym innym instytucjom? Może dlatego, że bronią się przed niepełnosprawnymi.

A może po prostu jest zbyt mała świadomość społeczna?

W Polsce trzeba zmieniać świadomość ludzi. Ta świadomość jest bardzo niska. Ludzie sobie nie wyobrażają nawet, że osoba niepełnosprawna może mieć jakieś kłopoty. Bywam zapraszana na różne spotkania. Zdarza się, że aula jest na trzecim piętrze. Nikt nie myśli o tym, że po prostu jest mi trudno tam wejść. Jestem dosyć sprawna, ale jednak z wiekiem mam coraz większe problemy z poruszaniem się. I będę miała coraz większe. Też trzeba żyć z tą świadomością i do niej się przygotowywać. Ale nie ma w ogóle tej świadomości. „Och, nie pomyślałem!”, że jest jakiś mały próg, że są schody, że są krawężniki. Ten brak świadomości, który zaczyna się już od szkoły podstawowej, jest czymś, czego naprawdę brakuje w Polsce. Bo jeśli ta świadomość by była, to wtedy ci, którzy stają się politykami, prawnikami, budowniczymi, zaczęliby o tym myśleć.

Zarządzasz dużą organizacją. Czy nie jest to dla Ciebie zbyt trudne?

Zarządzanie 70-osobową organizacją - tylu mamy pracowników na etat - nie jest łatwe. To jest już instytucja. Mówiąc, że nie jest łatwe, mówię o swoich kwalifikacjach jako osoby zarządzającej. Ja już widzę, że do tego potrzeba specjalisty, który potrafi zarządzać takim dużym zespołem ludzkim. Bo przywództwo jest jednak zupełnie czymś innym. Natomiast jeśli chodzi o niepełnosprawność, to nie jest trudno. To nie ma z tym nic wspólnego. Oczywiście biuro mamy w takim miejscu, w którym jest winda, ale są trzy schodki bardzo wąskie i dojście do tej windy grozi kalectwem i nie jedna osoba na tych schodkach się przewróciła. Ja jeszcze nie. Na pewno wyjazdy, zwłaszcza do krajów, gdzie są wojny, gdzie są obiekty kompletnie niedostosowane, to dla mnie jakaś trudność. Ale nie jest to trudność z tych nie do pokonania. Natomiast praca jaką wykonuję… Uważam, że każda osoba niepełnosprawna mogłaby ją wykonywać. Tym bardziej, że myślę sobie, że osoby niepełnosprawne zwłaszcza w dziedzinie pomocy charytatywnej, społecznej, humanitarnej mają większą wrażliwość. Bo sami doznaliśmy niemocy i pomocy. Ta pomoc była różnego rodzaju. Raz dobra, raz zła. Więc wrażliwość na potrzeby innych – myślę, że u takich osób jest większa. Te osoby mają coś więcej do dania. Czego może nie mają inni, bo tego nie doświadczyli. Mogą mieć tylko przyrodzoną wrażliwość, ale nie mają tego doświadczenia.

Czyli najlepiej byłoby, gdyby osoby niepełnosprawne poszukały organizacji pozarządowej na swoim terenie, by pomagać innym. I zaczęły się udzielać.

Osoby niepełnosprawne powinny pomyśleć przede wszystkim, co mogą zrobić dla innych. I poszukać takich ludzi, którym mogą pomóc. Jeżeli zaczną od tego, to na pewno znajdą sobie miejsce w społeczeństwie. Może w organizacji, może w jakiejś firmie. Ale pod warunkiem, że będą myśleli nie o tym, jakiej pomocy potrzebują, tylko o tym, co oni mogą zrobić dla innych. To będzie początek drogi do spełnionego życia - tego, o czym marzy każdy. Oczywiście bardzo są potrzebne rozwiązania zewnętrzne. Niepełnosprawny musi wyjść z domu. Musi mieć stworzone pewne warunki do tego, by móc aktywnie poruszać się, czy w swoim miejscu zamieszkania, czy jeszcze dalej. Trzeba pamiętać, że to jest zewnętrzna otoczka, z której osoba niepełnosprawna może skorzystać albo nie. Wszystko tak naprawdę zależy od tego, co ona ma w środku. Jeżeli czeka aż ktoś przyjdzie, to można tak czekać całe życie.

A jakie jest Twoje największe marzenie?

Moje marzenie? Mam tak dużo tych marzeń. Właściwie one wszystkie są związane z  miejscami, w których Polska Akcja Humanitarna pracuje. Chciałabym wybudować więcej studni w Sudanie południowym czy w Darfurze. Chciałabym znaleźć pieniądze na remont dla takiego ośrodka w Gruzji, gdzie mieszkają uchodźcy z okolic Singwalii. Mieszkają w strasznych warunkach. Ale może takim najważniejszym marzeniem jest, żeby Polacy byli obywatelami świadomymi tego, co się dzieje w świecie. Świadomymi swojej siły sprawczej zmieniania świata na lepsze. I abyśmy potrafili te marzenia o lepszym świecie realizować. Mamy bardzo duży potencjał. Często nie wykorzystany. Ta świadomość cały czas jest za mała. I zarówno w Polsce, jak i w świecie może bardzo dużo się zmienić, jeżeli zmieni się w naszych głowach. Kiedy zrozumiemy, że kształt tego świata zależy od nas. Kimkolwiek jesteśmy, gdziekolwiek jesteśmy. Czy jesteśmy wysocy czy niscy, niepełnosprawni czy sprawni, rudzi czy ciemni - to każdy z nas może w świecie coś dobrego zrobić. Ale ta świadomość własnego potencjału i wiedzy o świecie jest niestety cały czas w nas jeszcze za mała.

Komentarz

  • koment
    tini
    15.01.2014, 18:57
    dobry wywiad i szczery

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas