Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Król Ludwik

27.04.2009
Autor: Tomasz Przybyszewski. Fot.: Piotr Stanisławski, Filip Miłuński
Źródło: Integracja 2/2009, autor korzystał m.in. ze stron: www.brajl.pzn.org.pl, www.wsp.krakow.pl, www.braille.pl, www.blind.krakow.pl

W tym roku obchodzona jest  200. rocznica urodzin  Ludwika Braille’a. „Otworzył niewidomym bramy wiedzy”  – napisano na domu, w którym się urodził. Nie ma w tym krzty przesady.

Historia opracowanego przez Braille’a pisma punktowego zaczęła się... rok przed jego narodzinami. W 1808 roku kapitan artylerii Charles Barbier de la Serre wymyślił system nazwany przez niego „nocne pisanie”. Projekt powstał na potrzeby armii Napoleona Bonapartego, który chciał, by żołnierze mogli przekazywać sobie rozkazy w ciemnościach i po cichu. Jednak system wypukłych punktów (w dwóch kolumnach po sześć) nie spodobał się francuskim wojskowym. Był ich zdaniem zbyt skomplikowany dla żołnierzy. Kapitan Barbier nie chciał jednak rezygnować ze swego pomysłu. W 1821 roku zaprezentował „nocne pisanie”, publicznie, w Królewskim Instytucie Młodych Niewidomych w Paryżu. Jednym ze słuchaczy był 12-letni wówczas Ludwik Braille.

Kapitan nie docenia
Ludwik urodził się 4 stycznia 1809 roku we wsi Coupvray, ok. 40 km na wschód od Paryża, jako czwarte dziecko Moniki i Szymona Rene. Ojciec był rymarzem. Ludwik jako dziecko lubił przesiadywać w jego warsztacie– bawił się w robienie siodeł, popręgów, uprzęży. To tam 3-letniemu Ludwikowi zdarzył się wypadek. Wbił sobie w oko szydło, gdy próbował przebić nim kawałek grubej skóry. Wdało się zakażenie, przeszło na drugie oko i Ludwik stracił wzrok. Na szczęście miał rozsądnych rodziców, którzy nie odcięli go od świata. Wręcz odwrotnie – chcieli, by pomagał w gospodarstwie, zabierali na targ. Dzięki nim, życzliwemu księdzu i nauczycielowi uczęszczał do gminnej szkoły, a gdy miał 10 lat, uzyskał stypendium na wyjazd do Paryża do Instytutu Młodych Niewidomych. Był tam najmłodszym studentem.

Kpt. Barbier natchnął młodego Braille’a, który rozpoczął prace nad własnym alfabetem. Uznał, że tamten jest zbyt zawiły i nie uwzględnia zasad ortografii, cyfr i znaków matematycznych. Nocami w uczniowskiej sypialni oraz podczas wakacji w domu kłuł więc wytrwale papier, opracowując własną koncepcję. W październiku 1824 roku podstawy alfabetu były gotowe. Koncepcja polegała na tworzeniu liter przez wykłuwanie punktów w różnej ilości i konfiguracji na planie sześciopunktu (dwie kolumny po trzy punkty). Pismo nie znalazło uznania kpt. Barbiera, gdy Braille lojalnie mu je przedstawił. Kapitan poczuł się urażony, że 15-letni młokos śmie udoskonalać jego pomysł.

Dostojny gość nie wierzy

Nie przeszkodziło to jednak Braille’owi w doskonaleniu swojej koncepcji. Okazało się, że sześciopunkt jest dość łatwy do opanowania przez osoby niewidome, można go objąć jednym dotknięciem palca, nie trzeba wodzić po konturze litery, jak w innych alfabetach dla osób niewidomych (patrz: ramka). Braille poszedł więc dalej, tworząc możliwość zapisu matematycznego i nutowego. Był bowiem znakomitym organistą, cenionym przez samego Feliksa Mendelssohna. Pracował wówczas w Instytucie jako nauczyciel algebry, gramatyki, muzyki i geografii. Wkrótce został profesorem. W 1829 roku opublikował pierwszą książkę, opisującą stworzony przez siebie system. Przyjmuje się, że wszystkie prace nad alfabetem ukończył w 1837 roku, gdy miał 28 lat. Wtedy też powstała pierwsza większa publikacja brajlem – trzytomowa historia Francji.

Alfabet Braille'a. Fot.: Filip Miłuński

Nie było łatwo przekonać do nowego pisma konserwatywnych wykładowców. Nowy dyrektor Instytutu, Pierre-Armand Dufau, był zwolennikiem pisma Johna Altona – tłoczonych liter. By nie było wątpliwości, które pismo jest obowiązujące, spalił książki napisane brajlem, a także te stworzone kilkadziesiąt lat wcześniej przez Walentyna Haüya, założyciela Instytutu. Skonfiskował też sprzęt do pisania brajlem. Uczniowie zbuntowali się. Mimo kar – m.in. bicia i głodzenia – używali alfabetu Braille’a, wykorzystując igły i widelce. Starsi uczniowie w tajemnicy uczyli go młodszych. Widząc bezsens swojej „reformy”, Dufau zgodził się na stosowanie alfabetu Braille’a.

Sam też w 1844 roku pokierował prezentacją pisma podczas otwarcia nowej siedziby Instytutu Młodych Niewidomych. Pewien dostojny gość przybyły na uroczystość sądził, że to trik, gdy jedno niewidome dziecko przeczytało tekst napisany brajlem przez drugie. Wobec podejrzeń o oszustwo Dufau poprosił sceptyka, aby przeczytał piszącej brajlem niewidomej dziewczynce tekst z czegokolwiek, co znajdzie w kieszeni. Miał tam bilet do teatru. Uczeń, który był w czasie dyktowania w innym pomieszczeniu, przeczytał zapis brajlowski, zanim szacowny gość zdążył dojść do swego krzesła. Zebrani bili gromkie brawa przez pełne sześć minut.

Na oficjalne uznanie alfabetu Braille’a przez francuskie władze oświatowe trzeba było czekać do 1854 roku. W II połowie XIX wieku pismo zaczęło być coraz bardziej popularne w różnych krajach. Oddzielnie dla każdego języka ustalano jedynie „wygląd” charakterystycznych liter, jak np. polskich ć, ź lub ą.

Na czym polega alfabet Braille'a?
Podstawą jest sześciopunkt – dwie kolumny po trzy punkty – w którym z różnej liczby i konfiguracji wypukłych punktów uzyskać można 63 znaki. Punkty mają umowną numerację. Te w lewej kolumnie – z góry na dół – 1, 2, 3; w prawej 4, 5, 6. Wszystkie znaki tworzy się w seriach po 10, wg logicznej zasady. Otóż dziesięć pierwszych liter alfabetu (bez polskich znaków) od a do j tworzy się kolejno w kwadracie 1, 2, 4, 5. Kolejne dziesięć (k-t) to te same punkty z dodanym punktem nr 3. Następna seria tworzona jest przez dodanie punktów 3 i 6, kolejna jest tylko z punktem 6. Serii jest siedem. Obejmują także m.in. znaki interpunkcyjne. W piśmie brajlowskim nie ma odrębnych wielkich liter – informuje się o nich odpowiednim znakiem postawionym przed literą. Tak samo w przypadku cyfr. Wyglądają tak samo jak pierwsza seria znaków (a-j), a o tym że to cyfra, informuje postawiony przed nią specjalny znak. Alfabet Braille’a przekształcił się w system. Opisywać nim dziś można skomplikowane działania matematyczne, rozbudowane reakcje chemiczne, stworzyć nutowy zapis symfonii.

Dyrektor nie pochwala
Pierwsze próby wprowadzenia brajla na ziemie polskie – do Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych w Warszawie – podjęto w latach 1864-1865. Spotkały się jednak z niechęcią władz placówki. „Co do nas, to metody tej nie pochwalamy. Po co uczyć ociemniałych nowego alfabetu, skoro ten, jakiego się w kraju używa, jest dla nich zupełnie przystępny?” – miał oznajmić dyrektor Instytutu Jan Papłoński.

Za pierwszą udaną adaptację brajla do polskiego alfabetu uznaje się tę dokonaną w Paryżu przez polskiego ociemniałego emigranta Aleksandra Schönfelda. W 1878 roku wprowadzono ją do nauczania w Zakładzie Ciemnych we Lwowie. Prace nad dostosowaniem brajla do naszego alfabetu prowadzono niezależnie w wielu miejscach kraju. Było to jednak bardzo utrudnione ze względu na germanizację i rusyfikację prowadzone przez zaborców na ziemiach Polski.

Książki pisane brajlem. Fot.: Piotr Stanisławski

Dopiero dwa lata po odzyskaniu niepodległości rozpoczęto prace nad stworzeniem polskiego elementarza brajlowskiego. Jednolity alfabet, obowiązujący w całym kraju w nauczaniu osób niewidomych, przyjęto na I Krajowym Zjeździe Nauczycieli Szkół Specjalnych w 1925 roku. Nie zamknęło to jednak sprawy. Większość zakładów dla osób niewidomych dalej stosowała nieco inną adaptację brajla, opracowaną przez Matkę Elżbietę Różę Czacką i Siostrę Teresę Landy z Lasek. I to ten system na mocy zarządzenia Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego został w 1934 roku ostatecznie uznany za obowiązujący w polskim szkolnictwie specjalnym.

Książka nie jest doskonała
Dziś brajl stosowany jest przez osoby niewidome na całym świecie. Systemem tym można czytać i pisać właściwie w każdym języku, także w alfabetach niełacińskich.
– Ten wynalazek zrewolucjonizował życie niewidomych – mówi Teresa Dederko, dyrektor Biblioteki Centralnej Polskiego Związku Niewidomych. – Jeszcze w XIX wieku osoby niewidome żyły głównie z filantropii, a mówiąc wprost: żebractwa albo pomocy bogatych krewnych. Były na marginesie, zupełnie wykluczone, postrzegane jako obywatele drugiej kategorii. Pismo Braille’a pozwoliło im na kształcenie się, zdobywanie ciekawej pracy. Teraz osoby niewidome są naukowcami, prawnikami, artystami. Pismo pozwoliło im zyskać niezależność, samodzielność, poczucie własnej godności.

Książka zapisana brajlem. Fot.: Piotr Stanisławski

– To było właściwie okno na świat – potwierdza Jan Michalik, wieloletni nauczyciel brajla w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych w Laskach – Brajl dał nam możliwość zdobycia wykształcenia, a przez to kontaktu z ludźmi.

Mówi się, że Braille był jak Gutenberg dla ludzi widzących. Osoby niewidome zyskały dostęp do książek. Gdy mały Ludwik trafił do Instytutu Młodych Niewidomych, było tam jedynie 14 publikacji pisanych wypukłymi literami zwykłego alfabetu, bardzo trudnymi w czytaniu dla osób niewidomych.

– Brajla dość łatwo jest się nauczyć – mówi Jan Michalik. – Szczególnie dziecku, które nie widzi od urodzenia lub wcześnie straciło wzrok. Jest to dla niego pierwszy alfabet, nie porównuje go więc do innych znaków. Trudniej jest osobom ociemniałym w późniejszym wieku czy widzącym, które próbują odwoływać się do pamięci wzrokowej.

Brajlem czytać można z taką prędkością, z jaką czytają osoby widzące, szczególnie gdy opanuje się technikę czytania oburącz – jedna ręka przesuwa się po tekście, a druga szuka już kolejnej linijki. Równie szybko można pisać. Podstawowym urządzeniem, stosowanym powszechnie od wynalezienia pisma Braille’a do dziś, jest tabliczka. Jest dwuczęściową konstrukcją na zawiaskach. Na dolnej części ma wgłębienia w kształcie sześciopunktów, na górnej pasujące do nich dziurki. Między te dwie części wkłada się papier i dłutkiem wykłuwa punkty. Jeszcze za życia Ludwika Braille’a pojawiła się brajlowska maszyna do pisania, która znacznie przyspieszyła pisanie. Ma tylko siedem klawiszy.
Sześć odpowiada za tłoczenie poszczególnych punktów – naciska się jednocześnie te, które potrzeba – siódmy to odstęp.

Maszyna brajlowska. Fot.: Filip Miłuński

– Ona hałasuje i to bardzo – mówi Teresa Dederko. – Przez szereg lat uczniowie pisali na tych maszynach, nosili je do szkół i na wykłady. Były oczywiście protesty kolegów i wykładowców, i wcale się nie dziwię.


Za pomocą cichszej niż maszyna tabliczki można dość szybko notować, a to dzięki funkcjonującym w brajlu skrótom. Jednym znakiem, który zwykle jest literą, oznaczać można sylaby lub całe wyrazy. To mocno przyspiesza także tempo czytania, w Polsce nie jest jednak tak popularne jak choćby w krajach zachodnich, gdzie przy użyciu skrótów wydaje się książki i czasopisma. Daje to też oszczędność papieru, a tego akurat w publikacjach brajlowskich używa się dość dużo.
Książki zajmują sporo miejsca, mimo że kartki zadrukowane są dwustronnie. Praktycznie każda książka składa się z kilku, kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu tomów. Tymczasem w samej Bibliotece Centralnej PZN jest prawie 6 tys. tytułów, wiele z nich po kilka egzemplarzy. Wadą książek brajlowskich jest także to, że im częściej są czytane, tym szybciej się zużywają. Ścierają się, punkty są coraz mniej wypukłe. Choć w zasobach warszawskiej biblioteki są jeszcze zupełnie czytelne nuty z końca XIX wieku (były rzadko wypożyczane), to podręczniki czy lektury szkolne starczają zaledwie na kilka lat.

Komputer nie zagraża
Wydawać by się mogło, że brajl odchodzi do lamusa, szczególnie w obliczu ekspansji komputerów i instalowanych w nich programów, które osobie niewidomej czytają treść książki czy dokumentu. Nic bardziej mylnego. Przede wszystkim brajl to nie tylko książki. Jest go coraz więcej w naszym otoczeniu: na domofonach, w windach, urzędach, muzeach, na opakowaniach leków. Można nim sobie samodzielnie oznakować domowe sprzęty, odczytać godzinę z brajlowskiego zegarka, poznać treść obrazka, znaleźć drogę na mapie, a nawet zapisać, jak jakimś szyfrem, PIN do karty kredytowej.
 

Obsługa komputera za pomocą linijki

W warszawskiej bibliotece nie odnotowano znaczącego spadku liczby czytelników. Z brajla korzysta się także w świecie informatycznym. Stworzony został 8-punktowy brajl komputerowy, do odczytywania na tzw. linijce brajlowskiej – przystawce do klawiatury, na której pojawiają się wypukłe punkty zgodnie z tym, co jest wyświetlane na ekranie. Jest też dużo notatników elektronicznych, na których pisze się tak jak na maszynie brajlowskiej, a odczytuje się na linijce lub odsłuchuje przez słuchawki. Zresztą także rozpowszechnienie książek „mówionych” nie spowodowało spadku zainteresowania brajlem.

– Myślę, że pismo Braille’a będzie nam służyło dopóty, dopóki ludzie widzący będą się posługiwali swoim pismem – uważa Teresa Dederko.

Przed Braille'em
Alfabet punktowy Braille’a nie był pierwszym stworzonym z myślą o osobach niewidomych. Już na przełomie XIII i XIV w. oznaczeń na książkach, wyczuwanych opuszkami palców, używał niewidomy syryjski uczony, niejaki Ali Ibn Ahmed Ibn Yusuf Ibn Al-Khizr Al-Amidi. W 1517 r. Francesco Lucas z Saragossy proponował grawerowanie liter alfabetu łacińskiego na drewnianych tabliczkach. W tym samym XVI stuleciu kilku uczonych, wśród nich Erazm z Rotterdamu, uważało, że litery powinno się grawerować w metalu lub płytce z kości słoniowej. Osoba niewidoma mogłaby wodzić rylcem w wyżłobionej literze, by ją zapamiętać. Gdy pozna wszystkie litery, będzie mogła pisać na papierze. Były ponoć osoby niewidome, które opanowały taki sposób pisania. Sugerowano też odlewanie liter z cyny, ołowiu, robienie ich z drutu. Alfabet, którego osoby niewidome mogły używać do pisania i do czytania, jako pierwszy opracował w 1670 r. jezuita Francesco Lana-Terzi. Każda litera alfabetu składała się z wykłuwanych w papierze punktów, otaczanych z różnych stron kreskami. Było to pierwsze pismo punktowe, zastosowane 150 lat później przez L. Braille’a. On uczył się jednak na innym systemie pisma – liniowym. Walentyn Haüy, założyciel Królewskiego Instytutu Młodych Niewidomych w Paryżu, pierwszej szkoły dla niewidomych, w której uczył się i Braille, stworzył 14 książek, tłocząc powiększone litery alfabetu łacińskiego.

Braille zdobywa uznanie
Ludwik Braille nie doczekał triumfu swego wynalazku. Zmarł 6 stycznia 1852 roku, przeżywszy 43 lata. Przyczyną śmierci była powszechna i nieuleczalna wówczas gruźlica płuc, na którą chorował od 26. roku życia. Nabawił się jej prawdopodobnie w zimnych, wilgotnych murach XIII-wiecznego budynku Instytutu Młodych Niewidomych w Paryżu. Żadna gazeta nie odnotowała śmierci wynalazcy alfabetu punktowego. Pochowany został na cmentarzu parafialnym w rodzinnym Coupvray. Uznanie zyskał później. W 1887 roku w rodzinnej miejscowości postawiono mu pomnik, a w 1952 roku, w 100. rocznicę śmierci, jego ciało uroczyście przeniesiono do paryskiego Panteonu, miejsca spoczynku najsławniejszych Francuzów. W małym Coupvray zostawiono jedynie ręce, którymi tworzył swój alfabet.

Moon i inni
Ludwik Braille nie był jedynym człowiekiem, który w XIX w. opracował pismo dla osób niewidomych. Wynalazców było co najmniej kilkunastu, wśród nich m.in. James Gall i John Alston. Pracowali nad stworzeniem alfabetu dotykowego, który byłby zrozumiały także dla widzących. Najpopularniejszy jest alfabet stworzony w połowie XIX w. przez Anglika Williama Moona. Jego pismo to wypukłe uproszczone litery alfabetu. Alfabet Moona jest łatwiejszy niż Braille’a do opanowania przez ociemniałe osoby dorosłe. Nie jest to jednak system punktowy, lecz liniowy, przez co dość wolne jest tempo czytania. Pismo nie rozpowszechniło się w zasadzie poza Wlk. Brytanią, gdzie od lat 90. XX w. zauważalny jest wzrost zainteresowania nim. Ze względu na wolne tempo czytania nie przyjęło się też pismo Wilhelma Kleina (1809 r.). Składają się na nie wykłuwane punktowo kształty liter alfabetu łacińskiego.Znany na całym świecie system Morse’a, kod kropek i kresek (na ilustr.) jest trudny do odczytywania przez osoby niewidome.

 

System Morse'a
Na zdjęciu: Syetem Morse'a

Sam Braille nie zabiegał o sławę. Był skromnym, pracowitym, uczynnym człowiekiem. Prowadził wręcz ascetyczne życie. Już jako uczeń lubił pomagać kolegom. Jako nauczyciel oddał swemu studentowi intratną posadę organisty w kościele, gdy dowiedział się, że ten nie ma za co utrzymać chorej matki. Swój skromny spadek Braille zapisał nie tylko rodzinie, ale także studentom, osobie sprzątającej jego pokój, a nawet nocnemu stróżowi. Miał tylko jedną, dziwną prośbę. Poprosił kolegów, by po jego śmierci spalili bez otwierania małe pudełeczko. Nie wytrzymali i tuż przed spaleniem zajrzeli do środka. W pudełeczku była cała masa napisanych brajlem kwitów dłużnych od studentów, którym Braille przez lata pożyczał pieniądze.

Czy można się dziwić, że część środowiska jest za beatyfikacją Ludwika Braille’a?

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas