Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Grzegorz Płonka, Człowiek bez barier 2016

02.12.2016
Autor: Dorota Bielkowicz, fot. P. Stanisławski (4), D. Bielkowicz (1)
Grzegorz Płonka siedzi oparty o klawiaturę fortepianu

Błędna diagnoza i 14 straconych lat. Aparaty słuchowe, a później implant ślimakowy nie tylko pozwoliły uczyć się mówić, ale też wyzwoliły ogromny talent muzyczny. Grzegorz Płonka udowadnia, że nigdy nie jest za późno.

Urodził się jako wcześniak, obarczony szeregiem wad wrodzonych. Rodzice podejrzewali dodatkowo, że chłopiec źle słyszy, ale lekarz to wykluczył. Jego nadwrażliwość na dotyk została określona jako objaw autyzmu. W wieku siedmiu lat trafił do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Zakopanem.

Dopiero u 14-letniego Grzegorza stwierdzono ciężki niedosłuch zmysłowo-nerwowy i wykluczono autyzm. Gdyby w odpowiednim czasie prawidłowo postawiono diagnozę, mógłby uczyć się w zwykłej szkole. Dopiero w tym wieku wtedy dostał aparaty słuchowe (pięć lat później wszczepiono mu w jednym uchu implant ślimakowy) i wreszcie zaczął uczyć się mówić. Okazało się wówczas, że mimo niedosłuchu ma doskonały słuch muzyczny.

- Wszczepienie implantu poskutkowało czymś, czego się nie spodziewałem – usłyszałem śpiew ptaków. I ciągle chciałem ich słuchać – wspomina Grzegorz. – Po założeniu implantu wszystko się zmieniło, wszystko było nowe. Zacząłem słuchać, bawić się dźwiękami i po prostu zakochałem się w muzyce. Dzięki implantowi, mogę dziś usłyszeć całą orkiestrę, flety, wysokie dźwięki...

Grzegorz Płonka patrzy zza klawiatury fortepianu

Beethoven z Murzasichla

Rodzice szukali szkół, w których ich syn mógłby się uczyć, by z czasem się usamodzielnić. Spotykało ich jednak niezrozumienie specyficznych potrzeb chłopca i jego prawa do indywidualnego nauczania. Grzegorz chciał też rozwijać talent muzyczny i rozpocząć systematyczną naukę gry na fortepianie. Tu znów trafił na bariery, ponieważ szkoły muzyczne nie chciały przyjąć ucznia z deficytami słuchu i mowy oraz lukami w wiedzy ogólnej. Samodzielnie nauczył się grać trudny utwór: I część sonaty Księżycowej Beethovena.

- Nauczyłem się sonaty Księżycowej, bo gdy już zacząłem słyszeć, uzależniłem się od muzyki, nie mogłem się wręcz od niej oderwać – wspomina Grzegorz. – Podobała mi się ta kompozycja, zawziąłem się i postanowiłem, że się jej nauczę. I zrobiłem to, sam. Udowodniłem, że mogę. Nauczyłem się, przyjechałem, zagrałem. To było ogromne zaskoczenie – jak ja to zrobiłem?

Wspólne zdjęcie Grzegorza Płonki i prof. Skarżyńskiego
Grzegorz Płonka i prof. Henryk Skarżyński, dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach

To była jego przepustka do nauki w szkole muzycznej i pierwszych występów przed publicznością. Dzięki temu utworowi został też laureatem I Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Dzieci, Młodzieży i Dorosłych z Zaburzeniami Słuchu „Ślimakowe Rytmy” (lipiec 2015). Nazwano go „Beethovenem z Murzasichla”, a piękną pianistyczną interpretację chwalili znani muzycy i krytycy.

- To jest całkowity samouk, taki Nikifor fortepianu – mówi Łukasz Płonka, ojciec Grzegorza. – Niekształcony, całkowicie autentyczny, który technicznie nie jest fenomenem, ale do wszystkiego dochodził sam. Nawet nut uczył się sam, choć pomagał mu w tym komputer.

Wypluwany przez instytucje

Grzegorz skończył szkołę muzyczną I stopnia. Chciałby uczyć się dalej.

- Jest niestety problem finansowy, bo za naukę musiałbym zapłacić – mówi Grzegorz. – To są bariery do pokonania, ale potrzebuję czasu i pomocy ludzi dobrej woli, żeby skończyć szkołę muzyczną II stopnia. Ciężko pracuję, bo wiem, że ludzie też wtedy bardziej docenią to, co robię...

Jego ojciec jest zdania, że system skrzywdził mu syna.

- Nie pasował do żadnego elementu tego systemu – ani zdrowotnego, ani edukacyjnego. Instytucje kolejno go wypluwały, co wywoływało u niego duże rozczarowanie i bardzo negatywnie wpływało na jego psychikę – tłumaczy Łukasz Płonka. – Grzegorz bierze udział w konkursie „Człowiek bez barier”, ale są pewne bariery, które mimo wszystko są nie do pokonania. System edukacyjny wypluł go, gdy skończył 24 lata, i ten sam system nie przewiduje żadnego innego, alternatywnego kształcenia czy dokształcania. Może to robić jedynie prywatnie.

Grzegorz Płonka przy klawiaturze fortepianu. Na pierwszym planie aparat słuchowy

Ojciec Grzegorza podkreśla, że nawet logopeda, dający możliwość kontaktu z innymi, jest nieosiągalny z poziomu renty. Jego syn nie poddaje się jednak.

- Grzesiek jest człowiekiem niezwykle prawym wewnętrznie. Jest tak prawy, że nie można go sprowadzić na manowce, woli być uczciwy, nawet gdyby miało to się odbyć jego kosztem – przekonuje Małgorzata Płonka, mama Grzegorza. – Niewiarygodna jest ta jego nieprawdopodobna siła. My, jako rodzice, byliśmy i jesteśmy ludźmi, którzy raczej szukają świętego spokoju, tak jak większość ludzi. Natomiast Grzesiek nas nieustannie mobilizował, żeby przekraczać kolejne granice, kolejne bariery, kolejne ograniczenia. Ja niemal codziennie słyszałam: „mamo, masz znajomych w Warszawie, jedź, szukaj, pytaj, bo musi się coś znaleźć”. To w nim jest ta nieprawdopodobna motywacja do działania.

Od dziwaka do akceptacji

Prócz muzyki, drugą pasją Grzegorza jest informatyka i programy komputerowe.

- Tam nie ma dźwięku, tylko obraz zrozumiały dla niego – tłumaczy jego ojciec. – Choć tekst w jego wydaniu też jest szalenie ułomny. Odbiorcy w internecie traktowali Grzegorza jak obcokrajowca, człowieka o głębokim upośledzeniu lub – co było najgorsze – jakiegoś dziwaka, i go kasowali. Zaczął wrzucać na te strony swoje utwory muzyczne i interpretacje. Dopiero wtedy odczuł szerszą akceptację odbiorców.

W ciągu ostatniego roku Grzegorz ukończył z wyróżnieniem szkołę muzyczną I stopnia. Dużo ćwiczy na fortepianie, poznaje historię i teorię muzyki. Poszerza repertuar, komponuje własne utwory i kręci filmy. Występuje na koncertach. Rozpoczął też pracę nad swoją pierwszą, autorska płytą. Chciałby, aby sprzedane egzemplarze stały się cegiełkami na potrzeby osób z niepełnosprawnością.

Grzegorz Płonka gra na fortepianie, nachylony nad klawiaturą

Sam nauczył się strojenia pianin. Gdy chciano zamknąć w Krakowie szkołę muzyczną dla dzieci z niepełnosprawnością, zaangażował się w jej obronę. Wciąż podkreśla, że nigdy nie wolno poddawać się w walce o swój rozwój, edukację i marzenia.

Udowadnia, że nigdy nie jest za późno, a nadrobić można nawet 14 lat.


Organizator konkursu „Człowiek bez barier”

Integracja - przejdź do serwisu organizatora

Patronat honorowy

Małżonka Prezydenta RP Agata Kornhauser-Duda
 

Partner instytucjonalny

PFRON - przejdź do serwisu partnera

Konkurs współfinansowany ze środków PFRON

Partnerzy główni

Fundacja PZU - przejdź do serwisu partnera     Fundacja Orange - przejdź do serwisu partnera      Orlen - przejdź do serwisu partnera       Poczta Polska - przejdź do serwisu partnera

Partnerzy

Coloplast - przejdź do serwisu partnera     Fundacja Lotto Milion Marzeń - przejdź do serwisu partnera     Polpharma - przejdź do serwisu partnera

Partnerzy medialni

TVP2 - przejdź do serwisu partnera     Jedynka Polskie Radio - przejdź do serwisu partnera     Portal Niepelnosprawni.pl - przejdź do serwisu partnera

Komentarz

  • orzecznictwo
    Net coment
    05.12.2016, 20:16
    Pan miał błędną diagnozę a ja w przeciągu ponad 70 lat życia orzekanie o niepełnosprawności i różne diagnozy bez stosownych badań. Nawet lekarz szkolny dyplomowany nie widział, że jestem niepełnosprawna i nigdy nie skierował mnie, ani on ani nikt na stosowne badania. Jedynie miałam zwolnienie z gimnastyki, a to było mi najbardziej potrzebne. Nieraz zastanawiam się za co te wielkie Komisje Orzekające mają płacone? Dziś już nie muszę mieć potwierdzenia i nazwy mojej choroby bo mi to do spoczynku wiecznego nie potrzebne. Sprawa zainteresowania niepełnosprawnością w naszym kraju to puste słowa i nie tego oczekują młodzi niepełnosprawni. Oczekują pomocy, gdy są dziećmi zaniedbanymi i pomocy w kształceniu, a potem pracy.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas