Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Cenne inicjatywy: aktywni i samodzielni

25.10.2017
Autor: Piotr Stanisławski, fot. Robert Szaj
Źródło: Integracja 4/2017
Rafał Wilk

Osoba, która uległa wypadkowi, może funkcjonować w przestrzeni publicznej przede wszystkim dzięki możliwości swobodnego poruszania się.

Po pierwsze, wózek

Nie tak dawno ludzie po poważnych wypadkach otrzymywali w szpitalach zlecenia na ortopedyczny wózek czy protezę, wracali do domu i sami musieli sobie radzić. I choć wiele się w ostatnich latach pod tym względem poprawiło, to przy doborze odpowiedniego sprzętu wciąż nie uwzględnia się wielu elementów.

- Sprzęt ortopedyczny musi spełniać zadanie wyznaczone konkretnej osobie, czyli umożliwić jej codzienną i wszechstronną aktywność – mówi Tomasz Besowski z firmy Apco, która współpracuje
z VOTUM S.A. – Urządzenie niewłaściwie dopasowane może w długiej perspektywie bardzo zaszkodzić osobie niepełnosprawnej, dlatego, dopasowując sprzęt, musimy ograniczyć długoterminowe zagrożenia. Należy zwracać uwagę na niezawodność sprzętu, bo kiedy np. wózek przestaje działać, to jego użytkownik przestaje być mobilny – nagle nie może dotrzeć do pracy, szkoły czy poruszać się po domu. Waga wózka wpływa z kolei na jego ergonomiczne napędzanie, a ponieważ jest używany codziennie przez długie godziny, które przechodzą w tygodnie, miesiące i lata, to te dodatkowe kilogramy się kumulują. Różnica w kilogramie wagi wózka przekłada się w ciągu roku na tony przewiezionego i przeniesionego ciężaru, do czego dochodzi wkładanie wózka do samochodu i wyjmowanie go. To skutkuje przeciążeniami obręczy barkowej i kończyn górnych u osoby z niesprawnymi nogami. W końcu z wiekiem, prędzej czy później, wysiadają barki. I pewnego dnia człowiek nie daje rady sam przesiąść się na wózek. W dobraniu sprzętu dla aktywnej osoby chodzi więc o to, aby ten moment odsunąć od siebie jak najdalej.

Najlepsze aktywne wózki ważą ok. 4 kg i kosztują ok. 20 tys. zł, cena bardzo dobrych wózków zaczyna się od ok. 8 tys. zł, a aktywny wózek spełniający swoje podstawowe zadania kosztuje ok. 5 tys. zł. Każdy tego typu sprzet oferuje osobie z niepełnosprawnością większe możliwości niż wózek szpitalny, tzw. krzyżakowy.

- Niestety, wiele osób niepełnosprawnych zapomina, że o wózek i jego elementy eksploatacyjne trzeba dbać, utrzymywać je w czystości i konserwować – podkreśla Tomasz Besowski. – To już ich odpowiedzialność, aby sprzęt dobrej klasy służył latami przy niewielkim nakładzie pracy. Wózek to nogi, trzeba o niego podobnie dbać.

Design sprzętu

Wygląd i estetyka sprzętu są ważne dla osób z niepełnosprawnością, ponieważ tworzą ich wizerunek.

- Osobom niepełnosprawnym zależy, żeby wózek, na którym się poruszają, był nie tylko lekki, zwrotny i funkcjonalny, ale także estetyczny – mówi Rafał Mikołajczyk, koordynator programu „Pierwsze kroki” w VOTUM S.A. – Nie tylko ułatwia to osobom niepełnosprawnym poruszanie się, ale także wzmaga ich pewność siebie. Nie można pominąć tego aspektu.

Kiedy ktoś dozna poważnych obrażeń w wypadku komunikacyjnym i podejmie współpracę z firmą VOTUM, to tuż po pierwszym kontakcie z Rafałem Mikołajczykiem spotka się ze specjalistą, który bezpłatnie dobierze optymalny sprzęt ortopedyczny, uwzględniający aktywność, niezależność i mobilność (klientom, którzy korzystają z ośrodka rehabilitacyjnego w Krakowie, prowadzonego przez VOTUM, sprzęt zostaje dopasowany i wybrany na miejscu).

- W firmie podchodzimy do naszych klientów w sposób kompleksowy, krok po kroku uwzględniając przede wszystkim ich powrót do aktywności, która jest możliwa przez mobilność – podkreśla Rafał Mikołajczyk. – To oznacza dopasowanie dla osoby poszkodowanej w wypadku takiego sprzętu, który w największym stopniu pozwoli jej prowadzić samodzielne życie.

VOTUM S.A. zajmuje się także zdobywaniem dla poszkodowanych klientów dofinansowania z NFZ i poszukiwaniem środków wsparcia z innych źródeł: organizacji pozarządowych (fundacji) czy lokalnej
społeczności. Oczywiście głównym przedmiotem działalności spółki jest uzyskiwanie odszkodowania z polisy OC sprawcy, w celu pokrycia kosztów związanych z rehabilitacją i zakupem sprzętu. VOTUM S.A. oferuje klientom również pomoc Fundacji Votum, która prowadzi subkonta 1% i nie pobiera żadnej prowizji i opłat za ich utrzymanie i prowadzenie. Wszystkie środki na subkoncie należą do właściciela i zostają wykorzystane na jego leczenie i rehabilitację.

Firmie VOTUM udało się niedawno uzyskać od ubezpieczyciela 90 tys. zł odszkodowania na pokrycie zakupu nowoczesnej protezy dla 4-letniej dziewczynki po wypadku w gospodarstwie rolnym. Prowadzi też sprawę klienta, który stracił nogi i w związku z tym potrzebuje wysoko wyspecjalizowanych protez firmy OttoBock, pozwalających biegać i jeździć rowerem. Ich cena to ok. 250 tys. zł. Spółka walczy także o odszkodowanie i pokrycie kosztów zakupu nowego samochodu dla klienta – kierowcy, który uległ wypadkowi w czasie pracy. Program „Pierwsze kroki” funkcjonuje dopiero rok, a już wiele spraw klientów poszkodowanych w wypadkach udało się załatwić.

- Skończyły się czasy, kiedy osoby niepełnosprawne traktowano jako grupę, która ma mniejsze aspiracje, więc zadowoli się czymkolwiek przeciętnym – mówi Rafał Mikołajczyk. – Jest więc przeciwnie – wielu niepełnosprawnych jest ambitnych, chce spełniać swoje marzenia i żyć aktywnie, a pomóc im w tym może jedynie najlepszy sprzęt. I dlatego w uzasadnieniach do ubezpieczycieli szczegółowo przedstawiamy sytuację danej osoby, która, aby wrócić do pracy i prowadzić samodzielne życie, potrzebuje konkretnego sprzętu, bo on jej to umożliwia.

Po drugie, samochód

Część osób z niepełnosprawnością potrzebuje samochodu, bo dopiero mobilność motoryzacyjna pozwala im osiągnąć samodzielność, choć nie zawsze wierzą, że są w stanie prowadzić auto. Udział w Programie „Pierwsze kroki” umożliwia poszkodowanemu korzystanie z pomocy Stowarzyszenia Pomocy Niepełnosprawnym Kierowcom (SPiNKa), które współpracuje z Przemysłowym Instytutem Motoryzacji Bimot w Warszawie.

- To pierwszy krok, jaki taka osoba musi wykonać, a my zajmujemy się całą organizacją, poszukując również ośrodka szkolenia kierowców, który dysponuje autem dostosowanym do jej potrzeb – mówi Zbigniew Zawada, wiceprezes Stowarzyszenia SPiNKa.

Oczywiście podstawową kwestią pozostaje to, skąd wziąć dostosowany samochód. Po wypadku nikt raczej nie myśli o zakupie nowego. Zmienia się to jednak, kiedy rodzina widzi, że poszkodowany może samodzielnie prowadzić samochód, a więc przemieszczeć się samodzielnie. Dzięki temu bliscy zyskują możliwość podjęcia pracy i prowadzenia aktywnego życia. Kupują zatem dostosowany samochód z automatyczną skrzynią biegów lub używany z przeznaczeniem do adaptacji. Dla samotnej osoby najlepszym wyborem jest samochód trzydrzwiowy ze względu na otwierające się szeroko
drzwi. Pozwala podjechać na wózku blisko progu i komfortowo położyć wózek na fotelu pasażera. Większy samochód, zazwyczaj kombi, wybierają osoby z rodziną.

Przykładem może być historia 42-letniego mężczyzny potrąconego przez tira przed własnym domem. Po wypadku rzadko opuszczał dom na wsi, bo wózek grzązł w błocie nieutwardzonej drogi. U lekarza poznał jednak osobę na wózku, która prowadziła samochód i opowiedziała mu swoją historię. Tak trafił na 3,5-tygodniowe szkolenie z zakwaterowaniem, gdzie nauczył się prowadzić samochód.

- Egzamin państwowy zdał za pierwszym podejściem, a gdy rodzina i znajomi dowiedzieli, że ma prawo jazdy, zrzucili się dla niego na używanego forda fusion z automatyczną skrzynią biegów za 9 tys. zł. Wkrótce podjął pracę w PKS jako dyspozytor – mówi Zbigniew Zawada.

Poszkodowany otrzymał także spore dofinansowanie kursu prawa jazdy – 80 proc. i adaptacji samochodu – 50 proc. Resztę niezbędnych kwot otrzymał przez PCPR.

- Uwierzył w siebie, w to, że może odnaleźć w nowej rzeczywistości. Wie, że chodzić już nie będzie z powodu przerwanego rdzenia, ale sam pojedzie do pracy, w domu sobie poradzi, zrobi zakupy. Ostatnio odwiedził nas, pokonując 200 km, aby pokazać, że już nie boi się długich wyjazdów. – Po ciężkim wypadku większość osób ma traumę, sytuacja ta była szokiem, dlatego chcą wycofać się
z życia. Praca naszego zespołu i doradców odszkodowawczych polega na tym, aby bezpłatnie pokazać takiej osobie, że można być niepełnosprawnym, ale dzięki mobilności można pokonać wiele barier – podsumowuje Rafał Mikołajczyk z VOTUM.

- Mobilność dla mnie niezależność, wsiadam w samochód i jadę, dokąd chcę – przyznaje Rafał Wilk, trzykrotny mistrz paraolimpijski, handbike'er. – Tuż po wypadku ktoś musiał mnie wozić, musiałem kogoś prosić, a on poświęcać mi czas. Teraz jestem w 100 proc. samodzielny. I to jest fajne. Jestem oczywiście w stanie wyobrazić sobie, że nie mógłbym prowadzić samochodu, i pewnie przyzwyczaiłbym się do takiej sytuacji, ale moje życie stałoby się trudniejsze. Brak motoryzacyjnej mobilności byłoby dla mnie i rodziny bardzo uciążliwy. Tak naprawdę na początku niepełnosprawności, ważne jest wsparcie, poznanie kogoś, kto wskaże drogę, a ja do wielu rzeczy musiałem dochodzić sam. Gdyby ktoś wskazał mi możliwości, zapewne wcześniej wróciłbym do pełnej aktywności i realizowałbym swoje cele.


Materiał przygotowany we współpracy z firmą VOTUM S.A.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas