Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Protezy tworzone przez kobietę

29.04.2019
Autor: tekst i zdjęcia Angela Greniuk
Źródło: Integracja 4/2018
Katarzyna Piechnik

Katarzyna Piechnik jest prawdopodobnie jedyną kobietą w Polsce, wyspecjalizowaną w protetyce kończyn górnych. Jak się odnajduje w zawodzie zdominowanym przez mężczyzn? Czy po amputacji kończyny należy od razu „protezować się”? Jak nie dać się nabrać i nie przepłacić za sprzęt? I dlaczego protezy są tak drogie? Odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań – w rozmowie z 25-letnią specjalistką.

 

Angela Greniuk: Niektóre osoby wiedzą od dziecka, kim chcą zostać gdy dorosną. Jak było w Twoim przypadku – czy wiedziałaś, że będziesz protetykiem, czy może tak potoczyły się Twoje losy?

Katarzyna Piechnik: Na pewno podejście do pracy z osobami niepełnosprawnymi zyskałam dzięki mamie, która jest pielęgniarką. Jako dziecko towarzyszyłam jej podczas wizyt domowych i obserwowałam jej zaangażowanie i empatię w relacjach z pacjentami. Myślę, że to „na mnie przeszło”. Gdy skończyłam inżynierię biomedyczną na Politechnice Krakowskiej, zaproponowano mi stanowisko protetyka w jednej z renomowanym firm. Mam trzyletni staż pracy, podczas której zrobiłam też dyplom technika ortopedy, by poszerzyć kwalifikacje. Skupiłam się na protezach kończyn górnych, gdyż tę specjalizację mi zaproponowano, wysyłając na szkolenia za granicę, z których mam większość certyfikatów i uprawnień. Z perspektywy czasu widzę, że to był dobry wybór.

Protetyk kojarzy się z męską profesją. Z jakimi reakcjami spotykałaś się lub spotykasz wśród kolegów po fachu i ze strony pacjentów?

Protetyk nie jest popularnym zawodem wśród kobiet – znam tylko cztery takie kobiety – trzy z mojej firmy i Portugalkę, poznaną na szkoleniu w Niemczech. To typowo techniczny fach z wykorzystaniem zdolności manualnych. Trzeba obsłużyć pewne sprzęty, a do tego czasami można się poparzyć albo „przyszlifować”. Reakcje ludzi są różne. Za granicą na szkoleniach lub spotkaniach z producentami nikt dotąd dziwnie nie zareagował na to, że jestem kobietą protetykiem. W Polsce zdarzyło mi się odczuć „igiełki złośliwości” ze względu na płeć i wiek podczas szkoleń międzyfirmowych. Choć może to po prostu kwestia tego, że firmy ze sobą konkurują, a niektórzy pracownicy wyznają „zasadę”, że osobom z konkurencji trzeba obniżyć pewność siebie i poczucie własnej wartości. Na szczęście nie przejmuję się tym, bo znam swoją wartość, a zadowoleni pacjenci są tego najlepszym dowodem – ich zdanie jest dla mnie najważniejsze.

Jeśli chodzi o reakcje pacjentów, to im młodsze osoby, tym bardziej przywykły widzieć kobiety w tak zwanych „męskich” zawodach. Natomiast osoby starsze i przyzwyczajone do obsługi swojego zaopatrzenia przez mężczyznę często nie wyobrażają sobie, że protezę wykonuje kobieta. Kiedyś w naszym krakowskim regionie absolutnie nie było takiej możliwości, by na warsztacie protetycznym pracowała kobieta. Było nawet takie powiedzenie: „Kobieta-technik to ani technik, ani kobieta”. Przy współpracy ze starszymi pacjentami często widzę ich zaskoczenie, gdy okazuje się, że o protezie muszą rozmawiać z kobietą. Czasami też bywa, że ci pacjenci dopiero przy odbiorze protezy zdają sobie sprawę, że jestem ich technikiem. Dopytują: „To pani ten gips robiła?”. Tymczasem prawda jest taka, że praca protetyka wcale nie jest taka, by kobiety nie mogły sobie z nią poradzić.

Jak wygląda więc Twoja praca? Wydaje się, że to głównie wykonywanie protez i kontakt z zainteresowanymi osobami.

Tak, głównie pracujemy z pacjentami, ale mamy też szereg innych obowiązków. Do zadań protetyka w relacji z pacjentem należą m.in.: rozmowa z pacjentem, dobór odpowiedniego zaopatrzenia, zamówienie, często zdarza się też bezpośredni kontakt z producentem, pobranie miary negatywu gipsowego i leja próbnego oraz wykonanie tych finalnych części, wykończenie protezy, wydanie jej, załatwienie dokumentacji dla pacjenta i faktur. Zdarza się, że organizuję środki finansowe dla pacjenta. Piszę do fundacji z pytaniem, czy jest możliwość dofinansowania lub kieruję pacjentów w odpowiednie miejsce. Oprócz tego wystawiam też dokumenty np. do ministerstwa czy PFRON-u.

Trzy realistyczne protezy dłoni oraz próbnik z kolorami i odcieniami skóry
fot. Trzy protezy i próbnik z odcieniami skóry

Dodatkowymi zadaniami protetyka jest rozmowa z lekarzami, udział w konferencjach, przygotowywanie prezentacji, często prowadzimy szkolenia dla np. pielęgniarek, fizjoterapeutów oraz szkolenia informacyjne dla kadry organizacji, związanych z niepełnosprawnością lub ich beneficjentów/pacjentów. Nasza działalność wbrew pozorom jest dość szeroka, ale właśnie zróżnicowanie sprawia, że moja praca przynosi mi dużą frajdę.

Chciałabym skonfrontować pewne zdanie. Wiele osób uważa, że po amputacji kończyny od razu należy zrobić protezę, bo dzięki niej będzie można wrócić do pełnej sprawności. Czy to prawda?

Słyszę czasami historie, że przed amputacją kończyny lekarze mówią pacjentom: „Niech się pan nie martwi! Taką nogę panu zrobią, że sama będzie chodzić”. Pacjenci, szczególnie starsi, biorą sobie te słowa do serca. Potem mają wygórowane oczekiwania co do protez i spotyka ich rozczarowanie, co nie jest korzystne podczas rehabilitacji. Prawda jest taka, że proteza to element procesu rehabilitacji, którego zadaniem jest wsparcie w powrocie do sprawności. A to już w dużej mierze zależy od intensywności tego procesu.

Przy protezowaniu kończyny najważniejsze jest to, by pacjent był w dobrym stanie psychicznym – pogodził się z wypadkiem, chciał iść do przodu, był przekonany do protezy i wiedział, dlaczego chce ją nosić. Moi pacjenci, którzy urodzili się bez kończyn głównie są w dobrym stanie, wiedzą czego potrzebują i mają jasne oczekiwania co do protezy. Natomiast zdarza się, że osoby po amputacji w wyniku wypadku lub choroby mają stan depresyjny i… może protezowanie w tym momencie nie jest dobrym rozwiązaniem. Miałam taki przypadek. Podczas rozmowy o sztucznej kończynie z pacjentem po amputacji, unikał on kontaktu wzrokowego, mruczał pod nosem, odpowiadał zdawkowo na pytania. Gdy nakierowałam rozmowę na „inne tory”, stał się nagle otwarty, dużo mówił, nawet uśmiechał się. Tego typu zachowania mogą oznaczać, że pacjent nie jest jeszcze gotowy, by mieć protezę ręki i musi pewne rzeczy przepracować w swoim czasie. Nikt nie powinien na niego naciskać.

Kiedy w takim razie można poznać, że ktoś jest gotowy, by zacząć używać protezy?

To dość trudne pytanie. Dlatego że w przypadku amputacji kończyny dolnej – warto jak najszybciej zaprotezować pacjenta. Dzięki temu możemy uniknąć tworzenia się przykurczy i podtrzymać ogólną sprawność fizyczną pacjenta. Mówimy tu między innymi o wydolności oddechowej czy mięśniach posturalnych, bo pacjent musi się nauczyć od nowa chodzić. Natomiast w przypadku amputacji rąk, nie jest konieczne aż tak szybkie protezowanie, choć im szybciej jest wykonane – tym mniejsze deficyty zmiany postury pacjenta.

Na pewno zaleca się i warto dla samego siebie wykonywać proste ćwiczenia ogólnorozwojowe – również po stronie amputowanej. Dzięki temu osoba po amputacji dolnej czy górnej może uniknąć powstania przykurczy i zadbać o swoją ogólną sprawność po amputacji.

Czy oprócz ćwiczeń pacjent musi jeszcze w jakiś sposób formować kończynę, by „nadawała się” do założenia protezy?

Niezależnie od amputacji kończyny dolnej czy górnej – pacjent powinien bandażować kikut, np. opaską elastyczną. Może to robić samodzielnie. To bardzo ważne, bo dzięki bandażowaniu i terapii kompresyjnej można redukować opuchliznę na kikucie po zabiegu amputacji. Bywa tak, że opuchlizna nie jest zredukowana, gdy pobieramy pacjentowi miarę z kikuta do stworzenia protezy. A po dwóch, trzech tygodniach noszenia protezy pacjent wraca, bo ona nie leży dobrze i się zsuwa. Kompresja jest po to, by pacjent nie musiał często wymieniać leja protezowego, który jest jednym z najbardziej istotnych elementów protezy – to on decyduje o komforcie jej używania. Oczywiście protetyk wspólnie z każdym pacjentem ustalają rodzaj protezy: czy ma być kosmetyczna – bo celem jest zamaskowanie ubytku; mioelektryczna – aby uzyskać jakąś funkcję ręki, czy może... designerska, bo ktoś chce protezą wyrazić siebie i podkreślić indywidualność.

realistyczna proteza dłoni

Jedną z protez, które widzę w Twoim biurze, jest realistyczna proteza dłoni – ma nawet pieprzyki i... skórki przy paznokciach. W jaki sposób tworzycie takie detale?

Realistyczne pokrycia protez zazwyczaj robimy na indywidualne zamówienie. Najpierw wykonujemy odcisk ręki w alginacie. Następnie dopasowujemy kolory na podstawie próbnika z odcieniami skóry, żył i pieprzyków. Przykładamy każdy kolor z próbnika do zdrowej ręki podczas kopiowania i sprawdzamy, który kolor skóry odpowiada danemu obszarowi ręki lub dłoni – inny kolor dobieramy na kłykcie, inny na żyłki czy skórki wokół paznokci.

Później, w zależności od wyboru metody, nakładamy na protezę warstwami silikon, który ma imitować skórę, tworząc realistyczną głębię koloru. Podam przykład: w pokryciu z katalogu paznokieć ma jeden kolor, a w realistycznym – płytka paznokcia ma trzy lub cztery kolory. Są też metody natryskowego farbowania, ale to już typowy know-how. Oprócz tego dodajemy detale: zmarszczki, piegi, włosy, na tyle, na ile chcą pacjenci. Stworzenie takiej protezy zajmuje ok. 1–1,5 miesiąca. Korzystając z produktów katalogowych, które zamawiamy u producenta, czas ten może być minimalnie krótszy.

Co myślisz o protezach artystycznych, które zwracają uwagę na brak kończyny?

Na Zachodzie jest tendencja do podkreślania swojej niepełnosprawności, nie do jej ukrywania. Mam wrażenie, że artystyczne lub designerskie protezy niosą przekaz: „Jestem niepełnosprawny, ale radzę sobie w życiu tak dobrze jak ty”. Od niedawna w Niemczech praktycznie nie używa się pokryć kosmetycznych protez nóg. U nas jeszcze osoby bez kończyn wolą „chować” ten fakt, szczególnie w mniejszych miejscowościach, bo jednak stereotypizacja niepełnosprawności tam jest wciąż silna, w większych miastach trochę to zmienia się.

Takie realistyczne czy designerskie protezy przypominają mi małe dzieła sztuki. Jak traktujesz protezy, które wykonujesz?

Jest coś w tym ze sztuki. To proces tworzenia i kreowania. Czuję, że tworząc protezy zostawiam w każdej z nich „cząstkę siebie”. Jednocześnie myślę o tym, czy pacjent będzie zadowolony.

Chciałabym teraz zmienić temat na taki, który często jest zmorą dla osób, starających się o protezę. Finanse i koszty. Dlaczego ceny protez są tak wysokie?  

Jeśli chcemy mówić o takich protezach, które mają dobrą jakość to tak… ceny są ogromnie wysokie. Elementy do wykonania protez są drogie. Przykładem jest choćby śrubka, którą wkręcam do sztucznej ręki. Jedna śrubka kosztuje 5 zł netto. Do tego jest jeszcze nakrętka, kosztująca też 5 zł netto. Mam do wkręcenia cztery takie śrubki i to koszt już 40 zł netto. A to jedynie śrubki, co dopiero mówić o podzespołach elektronicznych. To są kwoty, które trudno jest zaakceptować czy w ogóle zrozumieć, skąd się biorą.

Pewnym wytłumaczeniem może być to, że większość materiałów, które używamy – musi posiadać odpowiednie certyfikaty. To drobiazgi, ale znacznie wpływają na ostateczną cenę protezy. Przykładowo: używamy płyty termoplastycznej do wykonywania leja wewnętrznego w protezie. Pacjent powie, że to jest plastik, który kosztuje 5 zł. Teoretycznie tak, ale w praktyce – ten termoplast posiada właściwości antybakteryjne, drobiny srebra, jest odpowiedzialny za niwelowanie lub ograniczanie zapachu, jest bardziej higieniczny, posiada wszystkie atesty zgodności do kontaktu ze skórą.

Od lewej: czarno-złota proteza, proteza przypominająca przedramię i prawdziwe przedramię

Oprócz tego cena protezy nie jest też zależna od danego zakładu protetycznego – zależy od tego, jaki koszt „narzuca” producent. Jest jeszcze jedna rzecz, o której się zapomina – wykonanie jednej protezy, od momentu pobrania miary do zdania gotowej protezy, jest bardzo czasochłonne.

Z rozmów z osobami z niepełnosprawnością wiem, że bywają… powiedzmy, poirytowani, bo nie mogą pozwolić sobie finansowo na zakup zaawansowanej protezy – tymczasem w Internecie mnóstwo użytkowników pokazuje się w takich protezach. Trzeba pamiętać tylko o jednym – to są głównie osoby, które mają zaawansowane protezy, bo pracują dla konkretnych firm protetycznych. Jest to forma wymiany dla obu stron.

Jeśli koszty protez są tak wysokie, to jak nie dać się nabrać czy nie przepłacić, a kupić protezę dostosowaną do swoich potrzeb?

Warto zawsze sprawdzić kilka ofert. Niestety, bardzo często pacjenci idą w jedno miejsce – tam otrzymują rozwiązanie i na nie się zgadzają. A później są niezadowoleni. Tymczasem mamy wolny rynek. To znaczy, że jak najbardziej można przetestować kilka dostępnych systemów w różnych miejscach. Zawsze warto je obejrzeć, dotknąć, sprawdzić. Technik powinien to umożliwić na tyle, na ile jest w stanie. Nie kupujmy rzeczy w ciemno, jeśli nie ma potrzeby. Trzeba zainwestować w szukanie odpowiedniej oferty trochę czasu, ale warto, choćby ze względu na cenę protezy. 

W każdym zawodzie można znaleźć osoby z tzw. „powołania”. Po czym można poznać dobrego protetyka?

Protetyk jest osobą, która otrzymuje od swojego pacjenta pewne zaufanie, ale przede wszystkim to pacjent musi samodzielnie wyczuć lub zobaczyć, czy protetyk ma „ludzkie podejście”, czy to raczej sprzedawca. Dobry protetyk empatycznie rozmawia z pacjentem, pyta, jakie są oczekiwania, do czego proteza może się przydać, jakie są plany pacjenta lub co chciałby robić, a bez protezy do tej pory miał to utrudnione.

Protetyk proponuje opcje protezy na miarę możliwości budżetowych. Oczywiście może zaproponować rozwiązania wysoko technologiczne, jeśli faktycznie jest taka potrzeba, bo np. pacjent jest bardzo aktywny, ma wysokie wymagania. Natomiast jeśli wysoko zaawansowana technologicznie proteza nie jest potrzebna – powinien o tym informować oraz o użyciu trochę innych parametrów, funkcji. Dobrze jest, kiedy protetyk na bieżąco wyjaśnia etap tworzenia protezy, np. dlaczego trzeba wykonać odlew z gipsu, do czego jest to potrzebne, co się z tym następnie stanie. Protetyk powinien też starać się, by pacjent miał wybór i podejmował decyzję, przedstawić wady i zalety produktu.

Inną cechą dobrego protetyka jest próba zrozumienia sytuacji danej osoby – naszym zadaniem jest wyjść naprzeciw oczekiwaniom pacjenta i pogodzić je z techniką, technologią, zasobami, dostępnymi środkami i materiałami – i tak to wszystko połączyć, by stworzyć końcową protezę, z której pacjent będzie zadowolony i którą będzie używać.

Komentarz

  • Nogi moje nogi
    Mirek
    01.11.2019, 14:21
    Witam Czytam komentarz Alda i w pełni się zgadzam z Tobą, Estetyka Etetyka i jeszcze raz Estetyka . Jestem po amputacji tak od 1974r już nie jestem w stanie obliczyć ile nosiłem protez ale zawsze pamiętam słowa mojego pierwszego protetyka Marka, mówił że proteza to element naszego ciała i musi być tak zrobiona że nie powinniśmy odczuwać ze mamy coś sztucznego i czuć swobodę. Zawsze wiem pierwsze protezy to czasówki na których uczymy się chodzić na nowo i przez kilka lat tak kilka lat nasz kikut ma się uformować mówimy ugnieść i narobić sobie odcisków tak by przyzwyczajał się do chodzenia i nie odczuwał obcego elementu. Ale wracam do Estetyki tak kiedy się chodzi nawet w krótkich spodniach to wtedy widzi się naszego technika nie raz marzy mi się by moja noga wyglądem nie odbiegała od drugiej nogi ale niestety od wielu techników słyszę przecież spodnie zakryją, ale są momenty że chciałbym tak jak inni po plaży deptakiem w krótkich spodniach, a tu okazuje się tak naprawdę napiszę wprost (syf) czemu bo technik mówi że ważne jest mechanizm a nie wygląd. Dlatego czytam ten wywiad i zgadzam się że zgubić się w tłumie to tylko dobrym wykonaniem i zrobioną Estetyką. Miło że zaczynają być technicy Kobiety może doczekam się zrobienia mojej protezy tak by wyglądała jak noga, tak niewiele potrzeba tylko obłożyć ją sztuczna skórą tak jak te ręce piękne niemal że naturalne. Pozdrawiam Panią Katarzyne Piechnik i trzymam kciuki za Koleżankę Alde Mirek

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas