Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Schizofrenia bez stereotypów

17.03.2004
Autor: Katarzyna Cichosz
Źródło: Integracja 2/2004

Po raz pierwszy pojawiła się w 1860 roku jako jednostka chorobowa pod nazwą: otępienie wczesne. Jako schizofrenia  funkcjonuje dopiero od 1911 roku. Nazwa pochodzi od greckich słów schizo 'rozszczepić' i fren 'umysł wola, serce'.

Przyczyny i objawy

Choroba najczęściej pojawia się pomiędzy 16. a 30. rokiem życia i jest zespołem zaburzeń psychicznych. Ostatecznie jej przyczyny nie zostały jeszcze wyjaśnione, choć zalicza się do nich: czynniki genetyczne, biochemiczne, zmiany struktury mózgu, zakażenia wirusowe, zaburzenia autoimmunologiczne oraz czynniki psychologiczne i społeczne (na przykład atmosfera uczuciowa w rodzinie wychowującej dziecko). Początek choroby może być nagły, powolny bądź nerwicowy. 

  1. Początek nagły - otoczenie obserwuje nagłe zmiany w zachowaniu, np.: silny atak podniecenia, lęku, osłupienia, rozkojarzenia, urojenia lub omamy. W niektórych wypadkach może dojść do samookaleczenia. 
  2. Początek powolny - otoczenie nie zauważa gwałtownej zmiany w zachowaniu. Różnice są wyczuwalne w sferze kontaktów interpersonalnych. Zwykle zachowanie osoby chorej jest nieadekwatne do sytuacji, jednak raczej nie budzi ono niepokoju, ponieważ traktowane jest jako roztargnienie. 
  3. Początek nerwicowy - pojawiają się objawy charakterystyczne dla nerwic, na przykład zachowania hipochondryczne, neurasteniczne czy histeryczne. Objawy występujące w schizofrenii charakteryzują się dodatkowo apatią czy odcięciem od świata. Symptomy schizofrenii są różne u różnych osób - od łagodnych po poważne. Aby właściwie postawić diagnozę i rozpoznać schizofrenię, wymagana jest wizyta u specjalisty. Nikt poza psychiatrą takiej diagnozy nie może postawić. Lekarz psychiatra rozpoznaje schizofrenię na podstawie obecności charakterystycznych objawów.  Przy stawianiu diagnozy bardzo ważne jest wykluczenie innych chorób, które mają podobne objawy (np. nadczynności tarczycy, nowotworów albo urazowego uszkodzenia mózgu) oraz wykluczenie zatrucia lekami albo narkotykami. 

Leczenie

Przez wiele lat stosowano leki, które dawały objawy uboczne (m.in.: pocenie się, senność). Od kilku lat na rynku są leki drugiej generacji, które nie dają objawów niepożądanych (decyzją Ministerstwa Zdrowia w większości są pełnopłatne). Mogą wpływać na osłabienie halucynacji i urojeń oraz pomóc w zachowaniu logicznego myślenia. Leczeniem jest też psychoterapia indywidualna, grupowa i rodzinna. Spotkania dają zrozumienie i uspokojenie, sugestie, jak radzić sobie z emocjonalnymi aspektami zaburzenia i prowadzić mniej stresujące życie. Ważne jest, by rodziny dużo wiedziały o chorobie - nie ulegały stereotypom, niosły właściwą pomoc i zapewniały odpowiednie warunki życia. W chorym należy podtrzymywać samodzielność i postawy społeczne.  Jeśli objawy choroby są ciężkie, chory jest hospitalizowany. Elektrowstrząsy stosuje się tylko w przypadkach, gdy zagrożone jest życie pacjenta. Ostre objawy schizofrenii udaje się trwale złagodzić u 30--40 proc. pacjentów. 

Postaci kliniczne schizofrenii

W zależności od rodzaju i nasilenia objawów wyróżnia się kilka postaci klinicznych schizofrenii. Do najczęściej spotykanych zalicza się: schizofrenię prostą, paranoidalną, hebefreniczną i katatoniczną. Do typowych objawów możemy zaliczyć: 

  • urojenia, czyli błędne przekonania, które nie mają podstaw w rzeczywistości. Osoby chore mogą myśleć, że ktoś je śledzi, podsłuchuje myśli lub "wkłada" im je do głowy,
  • omamy, halucynacje, spostrzeżenia zmysłowe mają charakter realnych doznań, np. omamów słuchowych, węchowych, wzrokowych, smakowych,
  • rozpad osobowości - uczucia nie odpowiadają myślom chorego, a wyraz twarzy nie pasuje do myśli i wypowiedzi, 
  • zaburzenia uczuciowe, np.: pozorne zobojętnienie albo trudne do opanowania wybuchy emocji, ambiwalencja uczuciowa,
  • zaburzenia odczuwania własnej osoby - utrata kontaktu z własną osobowością sprzed choroby; chory czuje się obco i sztucznie, tak jakby uległ jakiejś głębokiej i nieodwracalnej zmianie albo jakby zmienił się otaczający go świat.

Poza tym u chorego charakterystyczny jest brak motywacji, zamykanie się w sobie, występują trudności w nauce i pracy, utrata kontaktu z rzeczywistością. Zaburzenia w toku myślenia mogą sprawić, że ludzie chorzy na schizofrenię, czują się zagubieni. W rozmowie mogą nieoczekiwanie przeskakiwać z tematu na temat, który zwykle nie ma nic wspólnego z poprzednim. Niektórzy mogą tworzyć nowe słowa albo mówić niemożliwym do zrozumienia językiem. Wymienionym objawom może towarzyszyć niepokój. Chory może uważać, że został obdarzony specjalną misją na przykład zbawienia świata (urojenia wielkościowe), a w jej realizacji przeszkadzają mu wysłannicy szatana, którzy za wszelką cenę chcą go zabić (urojenia prześladowcze), pacjent może słyszeć odgłosy szatańskie. Istoty te chcą go zabić i wtrącić do piekieł (omamy słuchowe). Wszyscy ludzie wiedzą o misji, jaką ma do spełnienia, a na ulicy przechodnie pokazują mu różne znaki, posługując się tajemnymi słowami i gestami. Opisując chorobę, używamy zwrotu "może", ponieważ nie każdy z wymienionych objawów musi wystąpić. Może wystąpić ich kilka, mogą wystąpić pojedynczo albo pojawiać się na przemian. A w zależności od tego, jaką postać przybiera schizofrenia, takie objawy będą dominowały. 

Jakie są zalety samopomocy?

Krzysztof Morawski, Warszawski Dom Pod Fontanną
"Człowiek chory na schizofrenię często jest odrzucany przez otoczenie, więc fakt, że może rozmawiać o swoich problemach z tymi, którzy doskonale wiedzą, co czuje i przeżywa, bo sami tego doświadczają, jest wartością samą w sobie.  W grupie samopomocy ludzie mogą wymieniać doświadczenia na temat tego, jak sobie radzić z chorobą. Mogą również usłyszeć wiele cennych rad życiowych, bo każdy w grupie jest bogaty własnymi doświadczeniami i ma się czym dzielić.  Może największą zaletą samopomocy jest to, że ludzie się otwierają. Mając pewność, że nie muszą konkurować, mogą poczuć się ważni i bezpieczni. Mogą od grupy dostać szansę, że zostaną zauważeni i docenieni. Tego często nie otrzymują w domu."

Mity

Ze schizofrenią związanych jest wiele mitów. Jedną z największych niedorzeczności jest myślenie o schizofrenii jako o chorobie zaraźliwej. 
Do najczęściej spotykanych mitów należy również postrzeganie osób chorych jako agresywnych i niebędących w stanie funkcjonować w społeczeństwie. Oczywiście może się tak zdarzyć, że halucynacje czy urojenia wyzwolą w chorych ataki agresji, ale rzadko kiedy kończą się one czynami. Nie występują ponadto częściej niż liczba ataków agresji przypadająca na zdrowych członków społeczeństwa. Chorzy mogą zachowania agresywne kierować wobec siebie. Dzieje się tak dlatego, że nie potrafią poradzić sobie z natłokiem myśli, informacji i wrażeń, jakie ich nachodzą. 
Większość objawów jest dla chorego przykra, a czasami trudna do zniesienia. Trudno mu zrozumieć, co się dzieje z jego mózgiem, nie jest w stanie samodzielnie opanować myśli. Osoby chore na schizofrenię mówią, że to, co przeżywają jest przede wszystkim wielkim cierpieniem.  Stereotypem jest też postrzeganie osób ze schizofrenią jako upośledzonych umysłowo. Nie jest to prawdą, może oczywiście się tak zdarzyć, ale jest to rzadkość. Z odpowiednimi lekarstwami, wsparciem społeczno-środowiskowym i fachową psychoterapią wiele osób cierpiących na schizofrenię może swobodnie funkcjonować. Mając do dyspozycji wymienione rodzaje wsparcia chorzy na schizofrenię mogą żyć niezależnie, pracować, mieć rodzinę i przyjaciół. Ponieważ choroba rozpoczyna się po 18. roku życia, zwykle skończyli już szkołę, są w trakcie studiów albo pracują. Mają już swoje zainteresowania i nierzadko bogate życie duchowe. 

Pomoc sąsiedzka

Rozmowa z Krzysztofem Hanulakiem i Krzysztofem Morawskim, członkami kolegium redakcyjnego kwartalnika "Na Tak", wydawanego przez Warszawski Dom Pod Fontanną.

Jestem sąsiadką jednego z Panów, boję się zacząć rozmowę. W jaki sposób zacząć?
KM: Wystarczy nawiązać w ogóle jakąkolwiek rozmowę...
KH: Prawdopodobnie zna Pani tego człowieka. Należałoby zacząć od sprawdzenia, na ile jest on kontaktowy, jak sobie radzi z chorobą. Czy żyje w innym świecie, czy rozumuje logicznie. Trzeba znaleźć jakieś punkty wspólne. Zależy też, czy on Pani przeszkadza, czy krzyczy, grozi lub gromadzi jakieś rzeczy. 

A jeżeli go nie znam?
KH: Powiem o sobie. Wydawało mi się, że wszyscy mnie prześladują. Wierzyłem w istnienie spisku skierowanego przeciwko mojej osobie. Musiałem wyprowadzić się z własnego mieszkania. Krzyczałem po nocach. Sąsiadka nie chciała ze mną rozmawiać, obawiała się mnie. A teraz, po kilku latach, mamy złote życie. Powiedziała, że moglibyśmy mieszkać obok siebie następne czterdzieści lat.  Te wzajemne relacje zależą od tego, jak człowiek potrafi sobie radzić z chorobą. Od nas chorych również zależy, jak ludzie będą nas postrzegać.
KM: W naszym społeczeństwie choroba psychiczna jest tematem tabu.  Z osobą cierpiącą psychicznie nawet ludzie bardzo bliscy nie podejmują rozmowy na temat świata jego emocji. I to jest bardzo złe, bo kiedy potrzebujemy wsparcia drugiej osoby, kiedy jesteśmy w kryzysie i chcielibyśmy porozmawiać o tym "co nam w duszy gra", to nie ma z kim.  Wielu hospitalizacji można by uniknąć, gdyby między sąsiadami istniała wymiana informacji. Cóż, ale nawet w rodzinie tak się czasami nie dzieje. 

Czy mogę wprost pytać sąsiada o chorobę, o głosy w nocy? Jak rozmawiać, żeby nie zranić?
KH
: Bałbym się takiego pytania ze strony sąsiadki i odpowiedziałbym coś bardzo ogólnikowego, bo tak się powinien zachować człowiek, który jeszcze kontroluje swoje zachowania. Jeśli ktoś wierzy w swoje urojenia, to może być trudny w rozmowie.
KM: Wydaje mi się, że trzeba podejść, jak do każdego innego sąsiada. Jeżeli w nocy hałasuje, to sprawia kłopot innym mieszkańcom. Jest rzeczą normalną, że takiej sytuacji nie akceptujemy i wtedy pytajmy: dlaczego w nocy sąsiad tak hałasował?  Może to stać się początkiem jakieś odmiany w relacjach sąsiedzkich. Może w bardziej ludzkim kierunku.
KH: Zależy, jakie relacje mamy ze swoimi sąsiadami. Jeśli z każdym zamieniamy choćby kilka zdań od czasu do czasu, to połowę problemu rozwiązaliśmy. Ale dobra wola musi być po obu stronach.
KM: Mnie się wydaje, że więzi sąsiedzkie, to nie jest kwesta chory-zdrowy, lecz sposób ludzkiego porozumienia się.

Co to znaczy pomóc osobie chorej psychicznie?
KH: Wszystko zależy od nasilenia objawów. Czasami trzeba człowieka umieścić w szpitalu. Jeśli chory nie chce brać leków, trzeba go umieścić  w jakimś ośrodku albo przynajmniej skierować do lekarza, który przekona, żeby brał leki. A przede wszystkim trzeba starać się w miarę możliwości traktować go normalnie.
KM: Dla mnie, pomoc oznacza np. żeby ksiądz proboszcz udostępnił salę katechetyczną raz w tygodniu dla grupy samopomocy. To byłaby konkretna pomoc. A jeśli nie ksiądz to może kierownik klubu dzielnicowego. Marzy mi się, by w ten sposób powstała cała sieć samopomocy i co ważne, nie-związana z resortem zdrowia, z przychodniami, szpitalami, ale będąca inicjatywą oddolną.
KH: I żeby nie było tak, że gdy idę szukać pracy, to pracodawca, słysząc:  "dolegliwości psychiatryczne" - z góry odmawia lub zbywa mnie, odpowiadając: "zadzwonimy". W taki sposób szukałem pracy przez rok.

70 proc. ludzi boi się psychiatry, jak pokonywać taki lęk?
KH: Wizyta u psychiatry nie łączy się z bólem, przynajmniej tym fizycznym. To nie chirurg ani dentysta. Choroba na pewno zubaża człowieka, ale z drugiej strony cierpienie może nieść pozytywne wartości. Jest częścią życia. Psychoza nie musi oznaczać wyroku na całe życie. To jest pewien etap w życiu, więc trzeba podejść do tego pragmatycznie; coś się stało, to idę do specjalisty, który da mi na to lekarstwo.  Wiele zależy od lekarza pierwszego kontaktu. Na ile taki lekarz dostrzeże potrzeby swoich pacjentów i potrafi wyłapywać pierwsze symptomy choroby, aby szybko skierować do specjalisty.
KM: Dzięki mojej chorobie trafiłem na psychoterapię i przez to bardzo wiele zyskałem. To była szczęśliwa odmiana w moim życiu. Mam dużą wiedzę, dzięki której znacznie łatwiej funkcjonuje mi się na co dzień. Więc powinienem być wdzięczny chorobie... 

Rozmawiała: Katarzyna Cichosz

Szkodliwi politycy

Katarzyna Borysewicz, Poradnia Zdrowia Psychicznego SP ZZOZ w Gryficach: 
"Czynnikiem sprzyjającym dyskryminacji osób chorych jest częste używanie słów: "schizofrenia", "schizofrenik" czy "schizofreniczny" w języku polityków. Utożsamianie schizofrenii  z nielogicznością jest bardzo częstym elementem ich wypowiedzi i z całą pewnością umacnia negatywny stereotyp chorych na schizofrenię. Określenia takie odgrywają rolę obelgi, a ich używanie ma na celu zdyskredytowanie oponenta i poddanie w wątpliwość jego dyspozycji intelektualnych.  Można domniemywać, że negatywny stosunek polityków do chorujących na schizofrenię wpływa na decyzje o pomocy świadczonej przez państwo na rzecz osób chorych.  Dyskryminowanie chorych przez osoby powszechnie znane opinii publicznej i piastujące wysokie stanowiska, nawet jeśli jest nieprzemyślane, może mieć znaczący, negatywny wpływ na stosunek społeczeństwa do osób cierpiących na schizofrenię. Nie należy również ignorować faktu, że politycy są postrzegani przez wielu odbiorców jako osoby znaczące i stanowią wzór do naśladowania."

Dlaczego boimy się chorych psychicznie?

Bożena Winch, psycholog, psychoterapeuta: 
"Głównie dlatego, że chorzy psychicznie są nieprzewidywalni. Ich zachowanie jest tak trudne do zrozumienia, że wywołuje lęk. Najprostsza sprawa: jeśli ktoś idzie ulicą i mówi do siebie, można uznać, że jest zmęczony. Ale kiedy się okazuje, że mówi rzeczy kompletnie niezrozumiałe, wzbudza to niepokój. Gdy ktoś stanie w twoich drzwiach z nożem, to się wystraszysz. Nie mówię o szalejącej przestępczości, tylko o pewnych standardach zachowań.  Chorzy psychicznie swoim zachowaniem wzbudzają niepokój, zażenowanie i lęk. Na przykład w autobusie jakaś kobieta patrzy na mnie i krzyczy: "Nie będzie pani kradła moich myśli". Pasażerowie skupiają się na słowie "kradła", bo to coś, co rozumieją.  Żeby rozładować napięcie, mówię do niej: "Rozumiem, że się pani niepokoi. Nie kradnę pani myśli". Mówię do niej i do świata, który mnie słucha.  Pomóc takiej osobie - to przede wszystkim nie udawać, że się nie boimy. Nie mówię: "nie bójmy się", tylko nie udawajmy. Kiedy człowiek zaczyna udawać, koncentruje się na sobie, trudniej mu nawiązać kontakt. Pierwszy krok to pytanie: "Czy mogę w czymś pomóc?". To wszystko. Jak z każdym innym człowiekiem. Człowiek chory psychicznie nie jest kimś szczególnego gatunku. Jak każdy może odmówić, jak każdy może poprosić."

Obraz chorego w społeczeństwie

Krzysztof Hanulak, WDPF:
"Obraz schizofrenika w społeczeństwie do pewnego stopnia kreują środki masowego przekazu. W niedawno przypomnianym przez telewizję filmie Macieja Ślesickiego "Tato" chora matka chce zabić własną córkę i jest zamykana w szpitalu psychiatrycznym.  Ten film i jemu podobne powodują, że tworzy się opinia, iż chorzy psychicznie powinni być izolowani, zamykani w szpitalach jak w jakichś obozach. A naprawdę niebezpiecznych ludzi dotkniętych psychozą nie jest tak wielu, jak się powszechnie sądzi. To, czego doświadcza schizofrenik, jest na ogół wielkim cierpieniem. Podobnie jak większość chorych nie akceptuję swoich objawów chorobowych, zdaję sobie sprawę z tego, że są one urojeniami.  Grupa samopomocowa w Warszawskim Domu pod Fontanną pomaga mi normalnie funkcjonować. Spotykam się w niej z ludźmi tak samo chorymi. Możemy nawet nie rozmawiać o tym, co niesie choroba, ale wszyscy wiemy, o co chodzi. Nigdy nie zauważyłem, żeby ktoś z nas był niebezpieczny albo zagrażał czyjemuś życiu."

Organizacje działające na rzecz osób z chorobami psychicznymi

Krakowska Fundacja Hamlet
tel.: 0*12 429 56 94 (Kraków)

Stowarzyszenie na Rzecz Ochrony  Zdrowia Psychicznego  "Braterstwo Serc"
tel.: 0*12 430 67 91 (Kraków)

Stowarzyszenie Feniks 
tel.: 0*85 676 30 32 (Białystok)

Warszawski Dom Pod Fontanną
tel.: 0*22 636 55 89 (Warszawa)

Pomóc Sobie i Innym 
tel.: 0*22 836 17 00 (Warszawa)

Stowarzyszenie Rodzin i Przyjaciół Osób Psychicznie Chorych "Szansa" (Warszawa)
tel.: 0*22 758 60 05 w. 268, (prowadzi hostel, udziela informacji o hostelach w Polsce).

Bank danych o organizacjach pozarządowych prowadzi Stowarzyszenie Klon/Jawor, tel.: 0*22 828 91 28, www.ngo.pl

Warto przeczytać

  • de Barbaro Bogdan (red.), Schizofrenia w rodzinie, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
  • Elementarz Antoniego Kępińskiego dla zdrowego i chorego, czyli autoportret człowieka, Wydawnictwo Literackie
  • Kępiński Antoni, Schizofrenia, Wydawnictwo Literackie
  • Kępiński Antoni, Poznanie chorego, Wydawnictwo Literackie
  • Kępiński Antoni, Rytm życia, Wydawnictwo Literackie
  • Mineka Susan, Carson Robert C., Butcher James N., Psychologia zaburzeń. Człowiek we współczesnym świecie, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
  • Meyer Robert, Psychopatologia. Jeden przypadek - wiele teorii, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
  • Pużyński Stanisław, Depresje i zaburzenia afektywne, Wydawnictwo Lekarskie PZWL
  • Rzewuska Małgorzata, Leczenie zaburzeń psychicznych, Wydawnictwo Lekarskie PZWL

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • Schizofrenia
    Malgoska
    23.02.2022, 16:52
    Moja choroba zaczęła się od paru prób samobojczych...zawsze czulam się gorsza od innych pod kazdym względem...nawet pijak spod budki z piwem byl lepszy niz ja...w domu mowiono ze jestem gula i niesmiala stąd nie mam znajomych...a ja po prostu czulam sie od wszystkich gorsza,niewystarczająco dobra by ktos mnie polubil..taki trochę dzikus..po kolejnej próbie samobójczej trafilam do psychiatry..wtedy jeszcze nie rozpoznano u mnie choroby...przestalam jesc więc stwierdzono u mnie anoreksje..trafilam do kliniki w Bydgoszczy...wczesniej pracowałam przez 10lat w szpitalu..w pewnym momencie zaczęłam się tam dusić..bylam przrkonana ze wszyscy mnie obgadują smieją się,szydzą...balam sie wchodzic na oddzial na ktorym pracowalam...wpierw by nie isc do pracy ,gdzie wcześniej przez 9 lat z trudem wyganiano mnie na urlop,symulowalam przeziębienie...wszystko to byl strach przed ludźmi z oddzialu...potem nabralam lekow i trafilam do szpitala...z tego co pamietam od zawsze mialam problem z akceptowaniem siebie...bylam przekonana ze jestem paskudnym oblesnym ociekającym tluszczem tlusciochem ..nazywalam siebie swiniakiem...po dlugiej hospitalizacji w klinice wyszlam z rozpoznaniem - zaburzenia lękowe z elementami agorafobii i zaburzeń laknienia...zmagalam sie tez przez dlugi czas z anorexą...w domu nikt nie rozumial mnie..siostra wyzywala od glupich anorektyczek itp..mama wstydzila się, ze ma chorą psychicznie córkę...ogolnie rodzina mnie się wstydzila a ja nie rozumualam co i dlaczego się ze mną dzieje.. Przestalam pracowac gdyz stanęłam na komisji i otrzymalam rentę chorobową...bylam kilkakrotnie na oddziale dziennym dla chorych psychicznie..oraz kilkakrotnie hospitalizowana w Bydgoszczy. Powoli oswajalam się z chorobą..psychoterapia i hospitalizacjr,stala opieka psychiatry pozeolily mi zrozumiec w czym rzecz i jak radzic sobie z tym ,ze jestem chora psychiczne .Obecnie od 2000roku csly czas jestem na rencie...staję co 2-4 lata na komisję w Zusie...w międzyczasie rodzina wyrzucila mnie z domu bo jako chora psychicznie zaczęłam przeszkadzać a i bylo wstyd ze kogos takiego mają pod dachem...siostry i szeagrowie uwazali ze sumuluję chorobę bo przeciez nic nie widac bym byla chora..dla nich chory psychicznie to ktos kto glupio się ubiera ..maluje...lata z siekierą pi mieszkaniu i jest ograniczonym polglowkiem...czasem nie wiem co robię i jak się zachowuję...bywa ze nie pamiętam i nie lapię cheil ,gdy cos się dzieje z moją psychiką...przyznam ,ze jakos daję sobie radę bez hospitalizacji...czasem jest dobrze i nawet zastanaeuam się czy w ogole cos mi dolega, ale choroba powraca w najmniej przewidzianej chwili...boję się wtedy wychodzić z domu..2osoby to juz tlum..jest przekonanie ze wszyscy obsrrwują mnie i konentują szydzą jakaz to ja oblesna jestem..bywa ze nie moge nic ubrac bo czuje i jestem przekonana ,że moje cialo jest oblesnie ociekające tluszczem i wydaje brzydki fetor,a moj brxuch i uda są rak monstrualnie grubr ze zskrywam je -gdy musze no.jechac do lekarza-obszernymi rzeczami. .w tych momentach nie mogę tez niczego ubrac bowiem rzrczy mnie ograniczają i czuję dotkliwy bol ciala...mam zdiagnozowaną schizofrenię paranoidalną,lęk przed otoczeniem i zaburzenia laknienia...jakos żyję bez rodziny ,ktora mnie odrzucila ,bez przyjaciółki, ktora tez odeszla ...a byla ogromnym wsparciem dla mnie,niestety poroznily nas pewne sprawy....patrząc z perspektywy czasu zapewne w jakis sposob skrzywdzilam wazne dla mnie osoby ,ale czylam ze jestem dla nich ciężarem....zlem koniecznym z ktorym noe wiedzą co zrobić...jestem zupełnie przez przypadek w Niemczech...mam parntera ,ktory wie ze jestem chora...zauwazylam jednak po 2latach mieszkania z nim ,ze kompletnie nie rozumie mohej choroby, a nawet wstydzi się i twierdzi ,ze to tylko jakies wymysły ze schizofrenia paranoidalna nie jest chorobą tylko to jakis chwilami moj glupi stan gdy zamykam się i nie wychodzę z pokoju..jestem dziwna i rozmażglana i nie mozna się ze mną dogadać...ale jego zdaniem to nie choroba...czy czuję się chora? tak naprawdę to nie wiem,wiem ze diagnoza byla dla mnie szokiem ,bo przeciez nie jestem az tak szalona...ja tylko widzę siebie zdeformowaną,oblesnie nieapetyczną,czuję fetor,czssem słyszę glos namawiający do śmierci....od 21 lat uczę się akceptować siebie taką jaka jestem...bywają gorsze i lepsze momenty...nauczylam się jednego...lepij nie przyznawac się do tego ze jest się chorym na schizofrenię paranoidalną,bo nietylko ludzie ale i większość lekarzy -poza psychiatrą i psychologiem-nigdy nie będą cię brac poważnie..zawsze albo odtrącą,albo w pewnym momencie wykorzystają twoją chorobę do swoich celów...bowiem uwazają ze my chorzy psychicznie nie mozemy byc normalni..zdrowi..ze nie pamiętamy co jest ..co bylo na fakcie..owszem bywa ze tracimy obraz rzeczywisty..zatracamy się w urojonym ,wyimaginowanym świecie..ale tylko na pewien okres czasu...a nie na zawsze...zyjemy tu i teraz..czujemy i pragniemy tolerancji..zrozumienia mimo ,ze ciężko czasami jest nas zrozumiec...chcemy byc akceptowani bo jesteśmy ludźmi takimi jak inni..czasem po prostu odplywamy w swoj schizofreniczny świat ...nie wiem czemu to wszystko napisalam...
    odpowiedz na komentarz
  • Pytanie
    Irena
    10.08.2016, 09:14
    Co robić kiedy chory jest naprawdę "chory". To znaczy po raz kolejny w szpitalu i totalny odlot. Nie przyjmuje do wiadomości swojej choroby, jest męczennikiem itd. Wszyscy są jego wrogami. Nie rozumiemy chorego i nie chcemy mu pomóc - wg niego. Jest osobą apodyktyczną i wredną. Zawyżona ocena samego siebie... Co będzie jak wyjdzie ze szpitala ? Wykończy wszystkich naokoło. Godziny rozmów nic nie dają. Ten pozytywny przekaz nie dociera. Co zrobić aby chory "chciał wyzdrowieć", jakoś "odrzucił ten świat urojony", chciał wyrwać się z obłędu. To nie jego wina, że jest chory ale łudzę się, że gdyby współpracował ( a nie tylko godził się na hospitalizację i przyjmowanie leków - co też z oporami) to szanse uzyskania względnej równowagi były by większe. Poradźcie, jak tak wiecie jak postępować wobec chorych na schizofrenię.
    odpowiedz na komentarz
  • prawda
    anioł
    26.07.2016, 17:41
    nie potępiaj a nie będziesz potępiony
    odpowiedz na komentarz
  • Schizofrenia przeżycia z tej choroby
    Sara
    07.06.2016, 17:29
    Od 24 lat jestem chora na schizofrenie z przyczyn cięzkiego dzieciństwa.Leki bardzo mi pomagają napewno jest to cięzka choroba..Ale staram się życ normalnie jestem bardzo zadbaną kobietą i nawet lepiej wyglądam niz zdrowa a na dodatek jestem życzliwa i bardzo dobra umiem zrozumieć drugą osobe.Jak zachorowaląm każdy się odsunął nikt się nie zapytał jak się czuje a ja w okolo każdemu pomagałam mnie nikt.Mam ogromny żal ze spoleczęstwo polskie dyskryminuje takie osoby jest to bardzo smutne i są to katolicy.NIe umiem tego zrozumieć że te osoby chodzą do kośćiola a z pogardą patrzą na takie osoby.Teraz o wiele bardziej piękniej wyglądam jestem dobrze ubrana i oni nie mogą znieść tego ze lepiej wyglądam niz oni.Znalazłam miłość wspaniałego człowieka zdrowego męzczyzne ktory ujrzał we mnie delikatność,mądrość,piękno, zachwyciląm go.Jest to jak kazda inna choroba.Moze inni myslą ze taki człowiek nic nie myśli i czuje i tutaj się myla czytam ksiązki,słucham muzyke rózną,też klasyczną,pisze poezje,mam ciekawą osobowośc i na dodatek jestem bardzo czystą osobą.Dlatego to pisze żeby ludzie zmienili błędne myslenie o tej chorobie że to wariat.Są też gorsze dni w tej chorobie a zresztą kazdy je ma nawet zdrowy.Zycze osobą chorym by się nie poddawały chociaz niekiedy jest bardzo cięzko.Jedyne lekarstwo to znalęśc ta drugą wartośćiową połówke bo miłośc daje nadzieje na przyszłość ze sie nie będzie samemu.A zdrowym ludziom mówie nie ladnie potępiac kogos bo ciebie choroba jakas tez moze spotkac.
    odpowiedz na komentarz
  • Rodzaj umysłu urojenia
    Jaca
    10.11.2015, 20:16
    To jak zupenoci ktoś łagodnie twierdzi że ta osoba u lekaża go koch to to sie nazywa schizofrenia albo gdy szujemy gdy ktoś stale nas krytykuje a stom osobom sie niebyło to mowa o urojeniach prześladowczy szym fakt idzie sam może pasjent sam gozie czuci jak ktoś na temat twierdzi że jest prześladowanym to odbierze psychiatra że znami jest gożej a z nim nasznie gożej bo sierpią na swuj naług podkreślmy atakują lekaża a w domu nieumią się ospokojć najcieczej używają podmiotu czym byli wredni aż podli bo muwim okimś w szym psychika siada nam
    odpowiedz na komentarz
  • Biblia a niepelnosprawnosc
    Zbyszek Paczoski
    04.06.2015, 03:20
    Mysle ze Biblia może pomodz osobom niepełnosprawnym i trzeba ja czytac a może i studiować.
    odpowiedz na komentarz
  • Schizofrenia i chrzescijanstwo.
    Zbyszek Paczoski
    03.05.2015, 21:46
    Na schizofrenie cierpia zarówno chrześcijanie i ateiści. Ale mysle ze Doch Swiety może dopomodz dzielnie zyc z ta choroba i lagodzic objawy.
    odpowiedz na komentarz
  • Sztuka,nauka i schizofrenia
    Zbyszek Paczoski
    05.03.2015, 14:09
    Ze schizofrenia zyje i zylo wielu wybitnych artystow,filozofow i naukowcow.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas