Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Rehabilitacja kompleksowa. Przełomowy projekt

20.11.2019
Autor: rozm. Beata Dązbłaż, fot. Dominika Kudła
Prof. Wilmowska-Pietruszyńska mówi do mikrofonu zza otwartego przed nią laptopa

„W czasie wizyty w Klinice Wypadkowej w Hamburgu spotkałam 34-letniego montera sieci wysokoenergetycznych, który spadł z 18 metrów. Doznał wstrząsu mózgu i skomplikowanego złamania podudzia. W tym ośrodku przeszedł trzy operacje i rehabilitację, a po 4 miesiącach wrócił do pracy”. Z prof. Anną Wilmowską-Pietruszyńską, dr hab. n. med., wieloletnią naczelną lekarz ZUS i KRUS, rozmawiamy o rehabilitacji kompleksowej, rynku pracy osób z niepełnosprawnością, idei niezależnego życia i systemie orzeczniczym.


Beata Dązbłaż: Trwa nabór do programu rehabilitacji kompleksowej, realizowanego przez PFRON w partnerstwie z ZUS i CIOP. Czy ten program ma szansę na dłużej zagościć w polskiej rzeczywistości i dobrze się w niej przyjąć?

Prof. Anna Wilmowska-Pietruszyńska: W latach 50. XX w. Polskę dotknęła epidemia strasznej choroby, czyli choroby Heinego-Medina (nie mieliśmy szczepionki). Bardzo wiele osób zachorowało, a ponieważ wirus polio uszkadza neuron ruchowy, wiele osób doznało niedowładów lub porażeń kończyn o różnej lokalizacji. Wtedy prof. Wiktor Dega wraz z prof. Marianem Weissem i prof. Adamem Grucą utworzyli w Polsce 10 ośrodków rehabilitacji kompleksowej (medycznej, społecznej i zawodowej) i zainicjowali Polską Szkołę Rehabilitacji, rekomendowaną przez Światową Organizację Zdrowia jako wzór dla innych krajów. To pozwoliło na powrót do sprawności i czynnego udziału w życiu społecznym wielu osób. Pamiętam, kiedy pracowałam w Instytucie Matki i Dziecka, to m.in. Kambodża zwróciła się do Polski, żeby pomóc im wprowadzić ten model rehabilitacji.

Czy mamy szansę wrócić do tego modelu?

Musimy. Myślę, że obecny projekt jest przełomowy. Ma on na celu powrót do założeń Polskiej Szkoły Rehabilitacji. Chodzi o to, aby rehabilitacja kompleksowa, czyli medyczna, społeczna i zawodowa, odbywała się w jednym miejscu i czasie. Chodzi również o koordynację działań w tym zakresie Ministerstwa Zdrowia, odpowiedzialnego za rehabilitację medyczną, oraz Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej odpowiedzialnego za rehabilitację społeczną i zawodową.

Przykłady naszych sąsiadów wskazują, że to jest możliwe. W czasie wizyty w Klinice Wypadkowej w Hamburgu spotkałam 34-letniego montera sieci wysokoenergetycznych, który spadł z 18 metrów. Doznał wstrząsu mózgu i skomplikowanego złamania podudzia. W tym ośrodku przeszedł trzy operacje i rehabilitację, a po 4 miesiącach wrócił do pracy.

W Klinice Wypadkowej w Berlinie był leczony 24-letni pracownik układający panele solarne na dachach. W wypadku samochodowym doznał urazu mózgu z następczym niedowładem czterokończynowym i zaburzeniami mowy. Rozpoczęto rehabilitację medyczną, a 4 tygodnie po wybudzeniu go ze śpiączki – rehabilitację kompleksową (medyczną, społeczną i zawodową). Po 18 miesiącach powrócił do pracy w nowo wyuczonym zawodzie, jako inspektor bezpieczeństwa i higieny pracy.

Mamy więc naprawdę dużo do zrobienia. Chodzi o umożliwienie powrotu do sprawności albo zminimalizowanie niepełnosprawności. W ocenie sprawności należy stosować Międzynarodową Klasyfikację Funkcjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia (ICF), przyjętą przez Zgromadzenie Ogólne Światowej Organizacji Zdrowia w 2001 r. Zgodnie z tą klasyfikacją oceniamy, jakie struktury i jakie funkcje organizmu zostały w następstwie choroby lub urazu uszkodzone. Następnie oceniamy pozostałą aktywność i podejmujemy działania mające na celu powrót do czynnego uczestnictwa w życiu społecznym i zawodowym. Prof. Joachim Breuer, szef Międzynarodowego Stowarzyszenia Zabezpieczenia Społecznego, uważa, że rehabilitacja to inwestycja, a nie koszt dla społeczeństwa.

Rozmawiamy podczas Ideathonu [nowatorskiego przedsięwzięcia organizowanego przez Integrację; szczegóły wkrótce na portalu – przyp. red.], gdy przedstawiciele dziewięciu dużych firm pracują nad narzędziem, które ma wesprzeć Integrację w promowaniu idei zatrudniania osób z niepełnosprawnością. Co w Pani ocenie jest największą wartością takich spotkań?

Nie mam wątpliwości, że takie spotkania są potrzebne. Ale nie wystarczy, że zajmiemy się zatrudnianiem, bo to jest w procesie rehabilitacji ostatni etap. Chciałabym prosić pracodawców, aby tak jak w innych krajach zaczęli interesować się powrotem do pracy pracownika czasowo do niej niezdolnego z powodu choroby lub urazu. Pracodawcy za granicą uważają, że wyszkolenie nowego pracownika jest o wiele droższe niż zainteresowanie się pracownikiem, który zaczyna chorować. Bardzo ważne jest, aby pracownicy zarządzający zasobami ludzkimi w przedsiębiorstwach pogłębili wiedzę na temat niepełnosprawności i zatrudnienia osób z niepełnosprawnością.

Podczas wizyty w Berlinie, dużych zakładach Siemensa, które po rehabilitacji kompleksowej w Ośrodku Rehabilitacji Zawodowej zatrudniają wiele osób z zaburzeniami psychicznymi, spotkałam się z bardzo pozytywnymi opiniami ze strony pracodawcy na ich temat (bardzo dobrzy pracownicy, niska absencja chorobowa). Kluczowa jest zmiana świadomości społeczeństwa co do tego, że osoba niepełnosprawna jest pełnoprawnym jego członkiem.

Obecnie PFRON i CIOP przygotowały dla pracodawców ankietę, w której zawarto m.in. pytania o ich działania w zakresie zatrudniania osób z niepełnosprawnością. Wyniki ankiety będą przedstawione podczas podsumowującej konferencji, 20 listopada 2019 r. w Warszawie.

Co trzeba zmienić w naszym systemie orzeczniczym?

Na pewno trzeba ujednolicić system orzeczniczy, żeby osoby niepełnosprawne nie legitymowały się orzeczeniami niejednokrotnie z dwóch lub trzech instytucji zabezpieczenia społecznego.

Na jakiej zasadzie obecnie orzekana jest niesamodzielność osób, chociażby w kontekście nowego świadczenia uzupełniającego dla osób niesamodzielnych?

Niesamodzielność, czyli niezdolność do samodzielnej egzystencji, orzekamy, kiedy osoba nie może samodzielnie wykonać podstawowych czynności dnia codziennego – w tym są: przemieszczanie się, ubieranie, przyjmowanie pokarmów, załatwianie potrzeb fizjologicznych – i wymaga pomocy osób drugich w wykonywaniu tych czynności. Druga grupa to osoby z zaburzeniami poznawczymi (około 10 proc.).

Jak do tego ma się skala Barthel, nieprzekładająca się na wszystkie niepełnosprawności?

Właśnie dlatego proponujemy zastosowanie do tego celu „wspólnego języka”, czyli Międzynarodowej Klasyfikacji Funkcjonowania, Niepełnosprawności i Zdrowia, o której mówiłam wcześniej.

Jak zatem nie mierzyć wszystkich jedną miarą? Bo to chyba jest kluczowe...

Dążymy do tego, aby tak jak w innych krajach, zróżnicować stopnie niesamodzielności. Za czasów prof. Zbigniewa Religi opracowano projekt ustawy o ubezpieczeniu pielęgnacyjnym, w którym zróżnicowano stopnie niesamodzielności, a co się z tym wiąże, zróżnicowano wysokość świadczeń przysługujących osobom niesamodzielnym. Podobne rozwiązanie wprowadzono ponad 30 lat temu w Czechach i Niemczech, a przed kilkoma laty w Hiszpanii. W naszym kraju wysokość dodatku pielęgnacyjnego nie jest zróżnicowana w zależności od stopnia niesamodzielności.

Co tak naprawdę stoi na przeszkodzie likwidacji pułapki rentowej?

Różnie jest to rozwiązane w różnych krajach. Najważniejsze jest, żeby podjąć działania zapobiegające niepełnosprawności w stopniu powodującym niezdolność do pracy, a mianowicie działania mające na celu zapobieganie chorobom, a w przypadku wystąpienia choroby jak najwcześniejsze postawienie rozpoznania w celu wdrożenia właściwego leczenia i rehabilitacji od początku choroby. Bardzo ważna jest również możliwość przekwalifikowania zawodowego.

Co w opinii Pani Profesor jest najważniejsze w idei niezależnego życia? Czy mamy w Polsce szansę na asystencję osobistą, ale taką rzeczywistą, przydzielaną przez państwo zgodnie z realnymi potrzebami danego człowieka?

Uważam, że każda osoba niesamodzielna, która wymaga opieki i pomocy osób drugich w wykonywaniu podstawowych czynności dnia codziennego, ma do tego prawo. Bardzo istotne jest także wprowadzanie w tym zakresie nowych, innowacyjnych technologii. Należałoby również zwiększyć liczbę specjalistów w zakresie terapii zajęciowej – ergoterapii (np. w Niemczech i Anglii w tym zawodzie pracuje kilkadziesiąt tysięcy osób).

Dziękuję za rozmowę.


Prof. Anna Wilmowska-Pietruszyńska – dr hab. medycyny, profesor nadzwyczajny, pracownik naukowy, specjalizuje się w neurologii i zdrowiu publicznym, prezes Polskiego Towarzystwa Orzecznictwa Lekarskiego, wieloletni naczelny lekarz ZUS i KRUS, dyrektor Instytutu Fizjoterapii Uniwersytetu Rzeszowskiego. Przewodniczy licznym gremiom, jest autorką wielu publikacji, podręczników i monografii, wykładowcą, inicjatorką wdrożenia ICF w Polsce. Wyróżniona została m.in. Krzyżem Kawalerskim i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski

Komentarz

  • realia w Polsce
    bogdan
    26.11.2019, 08:22
    O takim systemie możemy sobie tylko pomarzyć.Od dwu i pół roku uczestniczę w rehabilitacjach po zawale pnia mózgu a oto fakty termin dostania się do neurologa 4 miesiące mimo iż mam stopień znaczny, termin na rehabilitację 3 tygodniową 1 rok, termin na rehabilitację ambulatoryjną od 2 -6 miesięcy.Dla mnie takie pomysły to są z księżyca najpierw zreformujcie system i zacznijcie wymagać od rehabilitantów solidnej pracy.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas