Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Usługa asystenta. Jak to działa w Norwegii?

11.02.2020
Autor: Ilona Berezowska, fot. pixabay.com, Ilona Berezowska
flaga Norwegii

Od niedawna w Polsce dostępna jest usługa asystenta osobistego osoby z niepełnosprawnością. Na razie trochę testowo i na niewielką skalę, już jednak odczuwalne są związane z nią problemy. W Norwegii asystenci działają od lat 90. Jak się okazuje, nie bez kłopotów.

Według danych Statistisk sentralbyrå (odpowiednik polskiego GUS-u), w Norwegii tylko 43,8 proc. osób z niepełnosprawnością jest zatrudnionych w jakiejkolwiek formie. Dla porównania, wśród imigrantów odsetek zatrudnionych sięga 67 proc. Z renty w zeszłym roku utrzymywało się prawie 350 tys. osób. Tymczasem stopa norweskiego bezrobocia wynosi 4 proc. i brakuje rąk do pracy.

Zachętą dla Norwegów z niepełnosprawnością ma być wsparcie w dostępie do edukacji i rynku pracy. Od lat 90., z myślą o niezależnym funkcjonowaniu osób z niepełnosprawnościami na norweskim rynku obecna, realizowana jest usługa asystentów. Jednak mimo długiej historii tej usługi, nie wszystkie problemy z nią związane zostały rozwiązane.

Studenci i gospodynie domowe

Nadal trwa dyskusja i wciąż widoczne są różnice w podejściu do niezależności beneficjentów usług pomiędzy miastami a państwem. Samorządy i miasta bardziej skłonne są kontrolować wykonywanie usługi, co jest związane z koniecznością optymalizacji kosztów.

Z budżetu miejskiego finansowani są asystenci osobiści. Z budżetu krajowego – asystenci funkcjonalni, którzy mają pełnić zadania związane wyłącznie z pracą osoby z niepełnosprawnością. Niestety, nie jest to usługa powszechna. W 2018 r. skorzystało z niej zaledwie 270 osób. Problemów nie brakuje również w obszarze „tradycyjnej” usługi asystenta osobistego.

- Asystentami zostają przede wszystkim studenci i gospodynie domowe, które czują potrzebę pomagania innym. To zazwyczaj praca dodatkowa i nie trwa zbyt długo. Nie jest zbyt atrakcyjna, a do tego potrafi być naprawdę ciężka – mówi prof. Ingrid Guldvik z Inland Norway University of Applied Science, którego przedstawiciele odwiedzili niedawno Uniwersytet Warszawski i prezentowali rozwiązania w zakresie zapewnienia niezależności osobom z niepełnosprawnościami.

Elastyczne godziny pracy

Słowa prof. Guldvik potwierdza Ane Norum Kvistad, która wykonuje zawód asystentki.

- Rozpoczęcie studiów wiązało się z wyjazdem do dużego miasta. Szukałam dla siebie pracy i znalazłam ogłoszenie w internecie, że Kristine, osoba z niepełnosprawnością, szuka asystenta. Pomyślałam, że to coś dla mnie. Spotkałyśmy się podczas rozmowy o pracę i tak to się zaczęło – opowiada Ane.

Funkcję asystenta pełni od dwóch lat. O przyjęciu posady zdecydowały przede wszystkim elastyczne godziny pracy, które można było pogodzić ze studiami.

- Jednego dnia pracuję dwie godziny, potem na przykład w co drugą niedzielę. To lepsze niż praca w sklepie, gdzie musiałabym być cały dzień, chociaż w sklepie również pracuję w określone dni – zaznacza Ane.

 Ane Norum Kvistad
Ane Norum Kvistad, asystentka Kristin

Asystent to nie opiekun

Do wykonywania pracy jako asystent Ane nie potrzebowała żadnego doświadczenia ani szkolenia.

- W tym zawodzie nie ma szkoleń ogólnych – mówi prof. Guldvik. – Przygotowaniem chętnych do pracy zajmują się ci, którzy potrzebują asystenta. To oni najlepiej znają swoje potrzeby, więc przekazują o nich wiedzę. Trzeba zaznaczyć, że to nie jest specjalistyczna opieka ani tzw. opieka domowa. Osobisty asystent to zupełnie inny typ usługi.

Ane Norum Kvistad nie ma z góry określonych obowiązków. Każdego dnia omawia z Kristine plan pracy.

- Ustalamy, co będziemy robić i ile godzin to potrwa – opisuje Ane. – Mogę na przykład kupować jedzenie dla psa, wychodzić z nim na spacer, asystować na spotkaniach. Ja po prostu jestem w pobliżu i mogę pomóc. Dużo ze sobą rozmawiałyśmy i chyba dokładnie wiemy, co jest potrzebne, jakie są nasze wzajemne oczekiwania. Kristine pyta, czy mogę coś zrobić, a ja odpowiadam, że tak, bo też nigdy nie poprosiła mnie o coś, czego nie mogłabym wykonać.

Chociaż Ane nazywa Kristine swoim szefem, to tak naprawdę jej pracodawcą jest organizacja ULOBA, która zatrudnia kilka tysięcy asystentów, rozliczając ich z przepracowanego czasu i wypłacając im pensję. Gdy Ane pracuje w weekendy, może zarobić nawet 300 koron na godzinę (czyli ok. 126 zł). W dni powszechne godzinowa stawka bazowa wynosi, w przeliczeniu, 76 zł. Możliwe są do niej różne dodatki.

- To dla mnie dużo – podkreśla Ane. – Z Kristine dobrze się pracuje, ponieważ ustalamy z góry, ile godzin w danym miesiącu mogę i chcę przepracować. To pozwala mi również przewidzieć zarobki. Normalny dzień pracy wynosi 8 godzin z 30-minutową przerwą. Gdy wyjeżdżam z Kristine, zgodnie z przepisami mogę pracować maksymalnie 16 godzin dziennie. W czasie podróży również mamy plan pracy. Pracuje się więc komfortowo.

Samotność asystenta

Ane jest zadowolona i z pracy, i ze swojej „szefowej”, ale nie zamierza wiązać swojej kariery zawodowej z asystowaniem osobom z niepełnosprawnością. Po studiach zostanie nauczycielką.

- To zupełnie normalne – tłumaczy. – Studenci chętnie wykonują tę pracę, ale potem kończą studia i zaczynają nową pracę. Ja np. po studiach mogę wyjechać do innego miasta albo zrobić jeszcze coś innego.

Prof. Ingrid Guldvik obserwuje jednak, że norwescy asystenci są w swojej pracy samotni. Nie mają grup wsparcia, a cały dzień spędzają ze swoim „szefem”. Ane jednak taki układ nie przeszkadza.

- Asystowanie powoduje, że nie ma się zbyt wielu przyjaciół w pracy – mówi. – Pracuje się z jedną osobą, dlatego nie mogłabym tego wykonywać codziennie, przez cały dzień, przez wiele lat. Nie wykluczam jednak, że łączenie pracy nauczyciela i poświęcanie jednego dnia na asystowanie byłoby możliwe.

Droga usługa

Taki elastyczny plan pracy jest w Norwegii możliwy, ponieważ jedna osoba z niepełnosprawnością może mieć kilku asystentów. Obciążenie pracą nie musi więc być trudne do pogodzenia z innymi obowiązkami. Dostęp do asystentów nie otwiera jednak wszystkich drzwi.

- W Norwegii, tak jak w wielu innych miejscach, osoby z niepełnosprawnościami walczą o swoje prawa – tłumaczy prof. Ingrid Guldvik. – I niestety przed nimi jeszcze długa droga do zrównania praw w społeczeństwie. Do pewnego stopnia na przeszkodzie stoi mentalność. Inną przyczyną jest ograniczony budżet, w którym potrzeby osób z niepełnosprawnościami nie zawsze mają wysoki priorytet. Czasami w miejskim budżecie trzeba znaleźć równowagę pomiędzy potrzebami dzieci, osób starszych i osób z niepełnosprawnościami.

Prof. Guldvik nie patrzy optymistycznie w przyszłość. W swojej pracy naukowej przeanalizowała sytuację w sąsiedniej Szwecji, gdzie system asystentów był finansowy przez państwo.

- Teraz od tego odchodzą – podkreśla. – Tam też doszli do wniosku, że to droga usługa i próbują znaleźć jakieś rozwiązanie.

W Polsce usługa asystenta osobistego osoby z niepełnosprawnością została wprowadzona w ostatnim kwartale 2019 r. Jednej osobie przysługuje maksymalnie 30 godzin miesięcznie usług asystenta osobistego. W Norwegii to ok. 37,5 godzin w tygodniu (średnia na osobę korzystającą z asystentów – według badań z 2016 r.).

Komentarz

  • Usługa wnoszenia na osób wózku
    Gosia
    12.02.2020, 07:44
    A jak w Polsce, formalnie, można załatwić usługę znoszenia i wnoszenia po schodach osoby na wózku? Na przykład raz dziennie zniesienie i później wniesienie, tylko tyle?

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas