Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Cywilizacyjny skok przez bariery

10.11.2011
Autor: Tomasz Przybyszewski
Źródło: Integracja 5/2011, fot.: Tomasz Przybyszewski, Piotr Stanisławski, archiwum redakcji, www.sxc.hu

9 października w wyborach parlamentarnych za pośrednictwem pełnomocnika głosowało 11 984 osób z niepełnosprawnością i po 75. roku życia. Dodatkowo 817 wyborców z niepełnosprawnością głosowało korespondencyjnie, a 43 z nich uczyniło to za pomocą nakładek w alfabecie Braille’a. W lokalach wyborczych z nakładek skorzystało 214 osób. Czy był to początek nowego etapu uczestnictwa osób z niepełnosprawnością w demokracji?

Jedynie pełnomocnik dostępny był w wyborach już po raz trzeci. Pozostałe możliwości głosowania, a także nakaz dostosowania co najmniej 1/5 lokali, wprowadzał znowelizowany Kodeks wyborczy. Okazało się jednak, że procedury, które trzeba pokonać, by skorzystać z nowych form głosowania, nie były zachęcające. Wprowadzając je, posłowie mieli na uwadze cel nadrzędny – ważny wynik wyborczy.

Na zdjęciu: Wyborca z niepełnosprawnością ruchową przy urnie wyborczej
Niejeden wyborca miał po raz pierwszy możliwość oddania glosu samodzielnie, fot.: Tomasz Przybyszewski

Na jedną z trudności zwraca jednak uwagę Ewa Szymczuk ze Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji, które w ramach kampanii „Idziemy na wybory!” prowadziło bezpłatną infolinię wyborczą. – Był wymóg przedstawiania dokumentów, np. orzeczeń – mówi. – Z telefonów wynikało, że o ile dzwoniący mają rodzinę, to ktoś pójdzie i je skseruje. Natomiast osoby, które nie mają nikogo, często nie mają jak sobie z tym poradzić.

Anna Woźniak-Szymańska, Prezes Zarządu Polskiego Związku Niewidomych, zdecydowała się zagłosować przy pomocy nakładek w alfabecie Braille'a. – Było to spore wydarzenie dla komisji, ponieważ jako jedyna korzystałam z nakładki – mówi z uśmiechem.

Jej zdaniem możliwość korzystania z nakładki to duży krok do przodu. Choć na razie skorzystało z tego udogodnienia niewiele ponad 200 osób, to na pewno rozpropagują tę możliwość samodzielnego głosowania wśród innych osób z dysfunkcją wzroku. Anna Woźniak-Szymańska zauważa jednak, że można było lepiej opracować system głosowania od strony technicznej, ponieważ bardzo trudno było samodzielnie sprawdzić, czy równo umieściło się nakładkę na karcie do głosowania.
– Ponieważ nie byłam pewna, to prosiłam o pomoc męża zaufania – tłumaczy. – Jak już przyszłam, żeby zagłosować, to chciałam zrobić to dobrze, żeby głos był ważny.

Zdaniem Joanny Załuskiej, dyrektor kampanii profrekwencyjnej Fundacji im. Stefana Batorego „Masz głos, masz wybór”, warto przeanalizować opinie osób, które skorzystały z udogodnień, ale też wsłuchać się w głosy tych, którzy skorzystać z nowych zasad nie mogli.
– Ktoś nie może iść na wybory, siedzi w domu, bo złamał nogę i jemu nie przysługuje już prawo do pełnomocnika, nie może też głosować korespondencyjnie, bo nie jest niepełnosprawny – tłumaczy. – Nie możemy lekceważyć tego, że jeden, drugi czy trzeci obywatel chcieliby głosować. Powinni mieć taką możliwość.

Na zdjęciu: czytanie dokumentu w alfabecie Braille'a
Fot.: www.sxc.hu

Ewa Szymczuk pamięta, że dzwoniły też osoby słabowidzące, które nie posługują się brajlem, więc nakładki nie były dla nich. Były też głosy od ludzi, którzy spóźnili się ze zgłoszeniem do głosowania korespondencyjnego i chcieliby skorzystać z pełnomocnika, ale nie mają nikogo godnego zaufania.

Schody w urzędach
Swoje dokładali też, niestety, lokalni urzędnicy.
– Czasem osobom z niepełnosprawnością kazano osobiście przyjść do urzędu, by przyjęte zostało zgłoszenie o chęci skorzystania z pełnomocnika czy głosowania korespondencyjnego – mówi Ewa Szymczuk. – Dzwoniący pytali więc, na czym polega to ułatwienie?

Na infolinię trzy dni przed wyborami zadzwonił też olsztynianin, który nie był w stanie znaleźć żadnej informacji o dostosowanym transporcie do lokalu wyborczego. Dopiero po kilku telefonach Ewie Szymczuk udało się trafić na kompetentną urzędniczkę, która powiedziała, że dopiero na dwa dni przed wyborami pojawi się na stronie urzędu informacja na ten temat i że transport zamówić będzie można dopiero w dniu głosowania.

Wniosek jest taki, że przydałoby się lepiej przeszkolić i uwrażliwić na potrzeby osób z niepełnosprawnością lokalnych urzędników. Zresztą nie tylko ich, lecz także członków komisji wyborczych. Argumentem jest przypadek pana Jerzego Kuleszy z Białegostoku, który mimo iż jak zwykle osobiście stawił się w lokalu wyborczym, nie
został dopuszczony do głosowania, ponieważ nie był stanie podpisać się w spisie wyborców. Ma niesprawne ręce. Od 36 lat, po urazie kręgosłupa, porusza się na wózku.

„Nigdy wcześniej nie podpisywałem własnoręcznie takiego spisu. Zawsze, od 20 lat, gdy osobiście udawałem się do lokalu wyborczego, robiła to w moim imieniu osoba towarzysząca. Po raz pierwszy nie wolno było...” – pisał rozżalony do redakcji „Integracji”.

Oczywiście, można się tu powoływać na istniejące przepisy, zasadne jest jednak pytanie, cóż z tego, że w tym roku do potrzeb osób z niepełnosprawnością dostosowanych było niemal 30 proc. lokali wyborczych (7785 spośród 25 993). Czy, paradoksalnie, nowe możliwości głosowania nie sprawiają, że komisje wyborcze stają się mniej
przyjazne?

– Z badań wynika, że osoby niepełnosprawne, które udają się na wybory, oczekują, że będą mogły się zwrócić o pomoc do członka komisji wyborczej, że to są ludzie dobrze przygotowani i elastyczni – zaznacza dr Jarosław Zbieranek, kierownik Programu Prawa i Instytucji Demokratycznych w Instytucie Spraw Publicznych.

Wydaje się, że więcej w sprawie informowania o nowych udogodnieniach dla wyborców z niepełnosprawnością, jak i urzędników i członków lokalnych komisji mogła też zrobić Państwowa Komisja Wyborcza.
– Na stronie Państwowej Komisji Wyborczej usiłowałam znaleźć wzory kart do głosowania, żeby zobaczyć, jak będą wyglądały – mówi Joanna Załuska. – Są podobno gdzieś na stronie, ale znalezienie ich to po prostu katastrofa. System informowania o wyborach jest ciągle w powijakach.

Nie czekać na karetkę
Informacyjne luki starały się łatać organizacje pozarządowe. Integracja prowadziła kampanię informacyjną, finansowaną ze środków PFRON, „Idziemy na wybory!”. Miała ona za zadanie rozpowszechnić wśród osób z niepełnosprawnością, a także samorządów lokalnych, wiedzę o nowych formach głosowania.

– Nie wiem, komu przeszkadza frekwencja wyborcza – jakiej partii, jakiej opcji. Wiem jednak, że na pewno wysoka frekwencja w wyborach służy Polsce, służy polskiej demokracji – mówił prezydent RP Bronisław Komorowski podczas inauguracji kampanii. – Cieszę się, że te działania na rzecz wyższej frekwencji w wyborach w Polsce zaczynamy razem od postawienia problemu i zlikwidowania barier, utrudniających udział w demokracji, udział w wyborach osobom niepełnosprawnym.

Prezydent Bronisław Komorowski i Piotr Pawłowski podczas inauguracji kampanii
Na zdjęciu od lewej: Piotr Pawłowski, prezydent Bronisław Komorowski oraz Sławomir Piechota podczas inauguracji kampanii "Idziemy na wybory", fot.: Piotr Stanisławski

Twarzą kampanii był Janusz Świtaj.
– Cieszę się, że obecnie żyję w kraju, który w tej sprawie osiągnął standardy europejskie. Jestem pewien, że taka radość pojawiła się w wielu mieszkaniach osób chorych i niepełnosprawnych, przykutych do łóżka – przyznawał w rozmowie z portalem www.niepelnosprawni.pl.

Przed laty, by dostać się do lokalu wyborczego, musiał czekać na karetkę.

Kampanię profrekwencyjną, skierowaną do osób z niepełnosprawnością oraz po 75. roku życia, prowadził też Rzecznik Praw Obywatelskich wraz z radiową Trójką, a do kobiet zwróciła się Fundacja im. Stefana Batorego.
– Te działania powinny być bardziej jeszcze wzbogacone finansowo, bo chodzi o skalę – mówi o kampanii „Idziemy na wybory!” dr Zbieranek. – Nie wnikam w kwestie merytoryczne, bo mi się akurat bardzo podobały te ogłoszenia. Były sugestywne, a podane informacje były dosyć jasne.

Nowinki potrzebują czasu
Czy jednak ok. 13 tys. wyborców, którzy skorzystali z nowych możliwości głosowania, to dużo? Zdaniem dr. Zbieranka, liczba ta nie wygląda imponująco.
– Trzeba jednak pamiętać, że te udogodnienia weszły w życie kilka tygodni wcześniej – zauważa. – To jest podstawowy problem, który towarzyszy wszelkim tego typu rozwiązaniom, które są stosowane od niedawna.

Dr Zbieranek, który brał udział w pracach nad nowymi możliwościami głosowania, zaznacza, że z takimi nowinkami jest tak nie tylko w Polsce. Z wprowadzonego w Estonii głosowania elektronicznego za pierwszym razem skorzystało ok. 1 proc. wyborców. Pytano więc, czy warto było, jako że związane z tym koszty były wysokie. Obecnie jednak z tej procedury głosowania korzysta co czwarty wyborca.

W Polsce dopiero 20 lipca Trybunał Konstytucyjny pozytywnie wyraził się o dostępnych od 2010 r. instytucji pełnomocnika wyborczego i możliwości głosowania korespondencyjnego dla Polaków mieszkających za granicą. Wcześniej nie było pewności, czy te rozwiązania są zgodne z Konstytucją, toteż nikt się nie wyrywał z ich promowaniem.

Z kolei nowelizacja Kodeksu Wyborczego weszła w życie 1 sierpnia, a więc w środku wakacji. Nie sprzyja to kampaniom informacyjnym, dlatego ruszyły one dopiero w pierwszej połowie września.

– Tymczasem pierwszy termin na zgłoszenie się do głosowania korespondencyjnego minął 19 września, następny, na dopisywanie się do list wyborczych, mijał 26 września, potem do 29 września był czas na zgłoszenie zamiaru głosowania przez pełnomocnika – podkreśla dr Zbieranek.

Czy ludzie chcą wiedzieć?
Czasu na zapoznanie się poprzez kampanie informacyjne z nowymi możliwościami głosowania było więc niezmiernie mało. Nie ma zaś co liczyć, że nowe przepisy same przebiją się do świadomości społecznej. Przeprowadzone w dniach 8–14 września wspólne badanie CBOS i Instytutu Spraw Publicznych (ISP) wskazywało na bardzo słabą wiedzę o nowych ułatwieniach w głosowaniu. Aż 58 proc. Polaków nie potrafiło powiedzieć, dla kogo przeznaczone jest głosowanie korespondencyjne. O tym, że można w ten sposób oddać swój głos, wiedziało jedynie 32 proc. osób z odpowiednim orzeczeniem o niepełnosprawności. Aż 56 proc. Polaków nie potrafiło też powiedzieć, komu przysługuje głosowanie przez pełnomocnika. Dr Zbieranek pod koniec września brał udział w kolejnym badaniu opinii publicznej.

– Polegało to na wywiadach z osobami niepełnosprawnymi – mówi. – Żadna osoba spośród badanych nie znała szczegółów nowych procedur głosowania. Jedna gdzieś słyszała, że ponoć można głosować przez pełnomocnika, ale uważała, że chyba tych pełnomocników to urząd wyznacza. O terminach nikt nie wiedział. Zrobiło to na mnie straszne wrażenie.

 Materiały w ramach kampanii
Kampania społeczna „Idziemy na wybory” zachęcała osoby z niepełnosprawnością do skorzystania 9 października ze specjalnych udogodnień. W jej ramach powstało kilka spotów reklamowych, w których wystąpiły osoby z różnymi niepełnosprawnościami, fot.: archwium redakcji

Co tu jednak dużo mówić o zainteresowaniu osób z niepełnosprawnością nowymi możliwościami głosowania, skoro według sondażu Millward Brown SMG/KRC dla ISP, wykonanego w dniach 23–26 września, niemal co trzeci Polak nie był w stanie podać poprawnego dnia wyborów, a tylko 17 proc. wiedziało dokładnie, w jakich godzinach otwarte będą lokale wyborcze. Specjaliści są więc zgodni, że następnym razem bardziej zdecydowanie trzeba postawić na informację. Dr Zbieranek uważa, że warto zastanowić się też nad kanałami dotarcia do zainteresowanych, choćby bardziej bezpośrednich, jak w innych krajach.

– Wyborcy po prostu dostają do skrzynki kartkę wielkości widokówki i tam jest informacja: gdzie i kiedy się głosuje, jakie są warunki ważności głosu i jakie są ewentualnie procedury dla osób niepełnosprawnych – tłumaczy.

To ważne być obywatelem
Joanna Załuska uważa, że czas będzie działał na korzyść nowych rozwiązań, które muszą wejść ludziom w nawyk.
– Myślę, że tutaj nawet nie jest ważne, ile osób z tej formy skorzysta, tylko że są takie możliwości – zaznacza. – Jeśli te możliwości dają te 817 osób, które głosowały korespondencyjnie, to znaczy, że ponad ośmiuset obywateli mogło osobiście zagłosować. Jest art. 61 konstytucji, który mówi o tym, że każdy obywatel ma prawo do udziału w wyborach i to nam powinno przyświecać. Każdy obywatel ma prawo do wyboru swoich reprezentantów. To jest krok w tę stronę i musimy zrobić wszystko, i tak będzie się działo z wyborów na wybory, żeby informacja docierała szerzej.

Ważna jest więc szersza i szybsza informacja. Jeszcze jednak ważniejsza – szansa na bycie obywatelem.
– Mniej istotne są dla mnie wyniki dotyczące liczby osób, które z tych udogodnień skorzystały – podkreśla też Piotr Pawłowski, prezes Integracji. – Dla mnie, jako osoby, która żyje w państwie demokratycznym, najważniejsze jest, że w zasadzie każda osoba z niepełnosprawnością ma teraz szansę poczuć się obywatelem. Mamy możliwości zagłosowania i nikt nie może mi wmówić, że nie poszedł na wybory, bo były jakiekolwiek ograniczenia techniczne czy proceduralne. Co z tą możliwością każdy zrobi, czy zagłosuje, czy nie, to jest już indywidualna sprawa. Wiem jednak, że żyjemy w kraju, w którym każdy może pójść na wybory. I to jest moim zdaniem ogromny sukces.


Nasi kandydaci
Do Sejmu ponownie wybrani zostali dwaj dotychczasowi posłowie. Sławomir Piechota był trzeci na liście Platformy Obywatelskiej we Wrocławiu, wszedł do Sejmu z drugim wynikiem w partii w swoim mieście (11 750 głosów). Marek Plura był czwarty na liście PO w Katowicach, w Sejmie znalazł się z trzecim wynikiem w mieście (22 795 głosów). Zdobył 5,66 proc. głosów, co jest czwartym wynikiem w Katowicach wśród kandydatów wszystkich partii. Dotychczasowy poseł Jan Filip Libicki został z listy PO wybrany do Senatu. W pilskim okręgu wyborczym pokonał czwórkę kandydatów, zdobywając 38 040 głosów, czyli 30,32 proc. Sylwetki i programy wyborcze trojga parlamentarzystów znaleźć można w ostatnim numerze „Integracji” (4/2011).

Nową twarzą w Sejmie jest Ligia Krajewska, także osoba z niepełnosprawnością. Była siódma na warszawskiej liście PO. Zdobyła 3590 głosów, co dało jej dziewiąty wynik na liście. Ligia Krajewska jest stołeczną radną, od 2006 r. wiceprzewodniczącą Rady Miasta Stołecznego Warszawy. Więcej o nowej posłance: ligiakrajewska.pl.

Komentarz

  • Też mnie to ciekawi!
    Rrrr
    16.11.2011, 22:08
    Przez Internet robię zakupy, zarządzam swoimi pieniędzmi, a tak prostej rzeczy jak oddanie głosu w wyborach nie mogą zrealizować tą drogą. Chociaż znając życie to i tak by pewnie spieprzyli jak wszystko i dla niedowidzących system nie był by dostępny jak programy Płatnik czy chociażby słynny spis powszechny.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas