Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Do usłyszenia na boisku

21.06.2012
Autor: Rozmawiał Tomasz Przybyszewski, fot.: www.sxc.hu

W ramach projektu UEFA „Respect Inclusion” przed ćwierćfinałami Euro 2012 odbędą się mecze pokazowe piłki nożnej osób z niepełnosprawnością. W Warszawie kibice zobaczą zawodników Olimpiad Specjalnych, w Doniecku – piłkarzy niesłyszących, a w Kijowie – piłkarzy z mózgowym porażeniem dziecięcym. 22 czerwca w Gdańsku swoje umiejętności zaprezentują piłkarze niewidomi.

Rozmawiamy z Lubomirem Praskiem ze Stowarzyszenia „Cross", trenerem koordynatorem piłki nożnej osób niewidomych.

Tomasz Przybyszewski: Zdarza się, że lekarze zabraniają osobom słabowidzącym grać w piłkę nożną?
Lubomir Praski:
Tak, ponieważ wiele schorzeń okulistycznych ma przeciwwskazania do takiego wysiłku. Niebezpieczeństwo zderzenia dla osoby, której np. grozi odklejenie się siatkówki, może mieć bardzo przykre konsekwencje. Dlatego w „niewidomą piłkę” grają ci, którzy nie mają przeciwwskazań albo nic im już się nie może pogorszyć.

Piłka nożna osób niewidomych to kontaktowy sport...
I to okrutnie. Jak zaczynaliśmy, a to było ze dwa lata temu, pojechaliśmy do Niemiec popatrzeć na tamtejszą ligę. Obserwowaliśmy ich grę, jak się rozgrzewają, jakie mają ćwiczenia. Pierwsze nasze próby zrobienia tego, co oni, kończyły się złamanymi nosami.

Można tak wyćwiczyć grę, by kontuzji było mniej?
Tak, przez odpowiedni sposób poruszania się. Przede wszystkim ręce jako takie czujki są lekko wysunięte do przodu, ale nie sztywne. Jak czegoś dotkną, to wiadomo, że jest jakaś przeszkoda. Są trochę jak biała laska. Do tego odchylona głowa, na którą są specjalne ochraniacze, niektórzy nawet grają w kaskach bokserskich. Niektórzy Niemcy mają np. takie gąbki wystające po 10 cm przed czoło, żeby nos był chroniony. Oczy są zasłonięte, zaklejone opatrunkami okulistycznymi, na to są jeszcze gogle lub opaski, wyrównujące szanse zawodników, by każdy nic nie widział. Widzą tylko bramkarze.

Na zdjęciu: Piłka na boisku
Fot.: www.sxc.hu

Piłka ma w środku dzwoneczki, żeby piłkarze słyszeli, gdzie jest. Jest przez to cięższa?
Tak, waży 650 g. Dlatego Niemcy podpowiedzieli nam, żeby rzuty karne strzelać „z czuba”, bo to jest najmocniejszy strzał, a buty do tego mieć robocze, z wkładkami. Ten, co strzela karnego, wkłada jeden taki but...

To bramkarz jest biedny.
Takie życie. W Berlinie jest taki były piłkarz; z połowy strzela tak mocno, że poprzeczkę wygina. Dlatego bramkarze mają ochraniacze. Na uda, kolana, genitalia, ale też na klatkę piersiową. Szyją je sobie albo adaptują z różnych dyscyplin, bo uderzenie piłki naprawdę boli. Widziałem kiedyś, jak bramkarz niemiecki dostał – jeszcze nie upadł, a już prosił o czas. Wiedział, że jest źle. Bo zawodnik nie wie dokładnie, gdzie strzela, tylko tak mniej więcej lokalizuje głos przewodnika, który stoi za bramką.

Połamane nosy, kontuzjowani bramkarze. Taka urazowość nie odstrasza?
To jest gra dla twardych. Nie ma się co oszukiwać. Zawodnicy są co prawda wyposażeni w ochraniacze goleni, kolan, na głowach mają kaski... Piłka kształtuje charakter. Grają nie tylko mężczyźni. Jest jedna dziewczyna z Wrocławia, w Chorzowie są trzy dziewczynki. Jedna z nich to dopiero miała przypadek podczas sparingu! Bramkarz się położył, przewróciła się przez niego i uderzyła głową w słupek. Miała 16-centymetową ranę ciętą głowy! Ale co? Grzywkę zapuściła, rana się ledwo zabliźniła, dziewczyna wciąż trenuje. Także naprawdę to jest mecz dla twardych ludzi, którzy się nie boją i są na to przygotowani. Bo zawodnik nie wie, czy trafi w piłkę, czy w piszczel przeciwnika, bo piłka akurat odsunie mu się albo ktoś mu ją zabierze. Co prawda ten, który nie ma piłki, musi mówić „Voy!”, jest w miarę lokalizowany i zadaniem tego, który ma piłkę, jest go ominąć, a nie szukać z nim kontaktu, ale to różnie bywa. Więc to jest gra dla twardych, urazy są, jest to nieodzowna rzecz, wielu zawodników nie jest w stanie dokończyć meczu, zawsze są zmiany.

Czy osoby słabowidzące mają problem z zasłanianiem oczu?
To jest problem, bo niewidomy świetnie sobie radzi ze słuchem i z orientacją w przestrzeni, bo używa tego całe życie lub od kiedy stracił wzrok. A słabowidzący nie, on tego musi się uczyć i to trwa dość długo. Pierwsze minuty czy pierwsze mecze dla słabowidzącego to jest taki stres, że on w ogóle nie wie, co się dzieje. Nie wie, gdzie jest, gdzie jest jego bramka, gdzie jest piłka, gdzie jest przeciwnik, a gdzie kolega. Ale potem jest już tylko lepiej. Jeden złapie to dość szybko na treningach, inny trochę wolniej. Są ludzie urodzeni z takim talentem kinestetycznym, czuciem mięśniami; już nie wzrokowo, tylko same mięśnie, nawyki ruchowe, równowaga. Natomiast tych, którzy na co dzień jednak posługują się wzrokiem, przeważnie bolała głowa od długiego niewidzenia. Źle się czuli, odczuwali dyskomfort. I to pomimo tego, że treningi zawsze były prowadzone stopniowo – od lekkiego przymykania oczu od czasu do czasu, przez zasłanianie na chwilę oczu opaskami, do coraz dłuższych momentów – to wielu fajnych piłkarsko zawodników odeszło, bo nie byli w stanie tak funkcjonować. Odeszli też niektórzy niewidomi. Osoby niewidome mają jednak na co dzień mało ruchu i ta dynamika, którą wnoszą ci trochę sprawniejsi, może przerazić.

Na początku w grze jest pewnie dużo chaosu?
Tak, bo proszę sobie wyobrazić: osiem osób na boisku, jedna dźwięcząca piłka, do której chcą dobiec wszyscy. Na hurra. Teraz każdy ma swoją pozycję, swoje sektory boiska. Wie, co ma robić, gdy my mamy piłkę, i wie, co ma robić, gdy jest strata. Ale to wszystko przychodzi z doświadczeniem, tego nie da się młodych ludzi nauczyć od razu, gdy im się zasłoni oczy.

Jak będzie wyglądał mecz pokazowy przed ćwierćfinałem Euro 2012 w Gdańsku?
Wychodzimy na płytę boiska na godzinę i 15 minut przed rozpoczęciem meczu, gramy 2x7 minut z 3-minutową przerwą. Jest to okrojony czas, bo normalnie jest 2x25 minut i 10 minut przerwy. Gramy też nie w swoich normalnych warunkach, bo nigdy nie gramy na naturalnej trawie. Obawiamy się tego. Piłka może być bardziej wytłumiona przez trawę. Mamy nadzieję, że się zaadaptujemy, ale najgorszy jest dla nas brak band. Bandy stoją na liniach bocznych boiska, linie końcowe są odkryte i są albo rzuty rożne, albo bramkarz wznawia grę. UEFA nie pozwoli nam postawić band na murawie, na której za chwilę będzie mecz.

To chyba bez sensu?
Z jednej strony tak, ale z drugiej strony, jak pomyśleliśmy, że zasłonimy widzom bandami dość dużą część boiska, to nie będą widzieć tych akcji, które się przy nich dzieją. Zresztą my rok temu tylko tak trenowaliśmy, bez band. To jest więc dla nas dość naturalne. Teraz, dzięki projektowi „Respect Inclusion”, dostaliśmy od UEFA bandy. Kosztowały 13 tys. euro. Wcześniej nie było nas na to stać.

Podczas gry powinno być dość cicho, by piłkarze słyszeli dzwoniącą piłkę. Czy uda się to osiągnąć na stadionie?
Mają być komunikaty na stadionie, że w tej chwili rozgrywany jest taki mecz, że potrzebujemy ciszy. Mamy swojego spikera mieć, który będzie po polsku i angielsku opisywał grę na bieżąco. Mamy nadzieję, że on zainteresuje kibiców tym, co się będzie działo. Nie będziemy grać długo, więc myślimy, że kibice uszanują potrzebę ciszy.

Kto zagra w meczu pokazowym? Istnieje reprezentacja Polski w tej odmianie piłki nożnej?
Są systematyczne spotkania kadry, w której skład wchodzą drużyny wrocławska i chorzowska. Zgrupowanie liczy 25 osób wraz z przewodnikami. Piłkarzy i bramkarzy są dwa składy, czyli 20 osób. To pomiędzy drużynami z Wrocławia i Chorzowa będzie rozegrany ten mecz pokazowy na Euro.

Co właściwie ciągnie osoby z dysfunkcją wzroku do piłki nożnej? Czy wśród osób niewidomych jest tak samo popularna, jak w całym społeczeństwie?
Oczywiście, słuchają meczów czy oglądają je, siedząc z nosem w ekranie. Fascynacja futbolem jest ogromna. Jest kilku zawodników, którzy znają ligę angielską, hiszpańską, niemiecką, wszystkie mecze, nazwiska, transfery, ostatnie wyniki. To niesamowite. Mieliśmy takich uczniów, którzy chętnie grali, gdy nie było jeszcze piłek dźwiękowych. Więc jak już mieli te zwykłe piłki przy nodze, to super je prowadzili, potrafili się obrócić, zastawić, nawet uderzyć. Potem, jak zaczęliśmy się w to bawić, owijaliśmy piłki workami foliowymi – ktoś nam podpowiedział ten patent, który pochodzi z Afryki. Tak graliśmy długie miesiące, zanim dostaliśmy pierwszą piłkę dźwiękową z Brazylii. Wytrzymała może ze dwa, trzy treningi. Teraz każdy zawodnik ma przy nodze piłkę, może ją sobie pożyczać na weekend.

Trudno chyba o lepszy nośnik reklamowy niż Euro 2012 dla tej raczkującej w Polsce dyscypliny?
To historyczna rzecz. Raz w życiu trafia się coś takiego. Chcielibyśmy dotrzeć i do ludzi niepełnosprawnych, i do pełnosprawnych, którzy mają niewidomych znajomych albo kogoś z rodziny, żeby zainteresowali się albo przekazali tym niewidomym, że coś takiego jest, zachęcili, pomogli im w tym. Na świecie jest wielu zawodników ociemniałych, którzy uprawiali piłkę nożną lub inne dyscypliny zanim stracili wzrok. Chcieli dalej coś robić, wyjść z dołka psychicznego, w który wpada każdy, kto staje się nagle osobą z niepełnosprawnością, szczególnie wzroku. Znakomicie się w tej piłce realizują. Liczymy na to, że po Euro nastąpi taki boom, że masa ludzi o tej piłce usłyszy.

W innych krajach ten rodzaj piłki jest chyba lepiej znany.
Ostatnio nasz zawodnik znalazł w internecie coś, co nas zaskoczyło; zastanawiamy się, jak do tego podejść. To znaczy ja się zastanawiam, bo ich to zbulwersowało. To jest reklama przedstawiająca trening piłkarzy niewidomych. Jeden z nich uderza dźwiękową piłką w drzwi wejściowe na boisko. Otwierają się, piłka wylatuje, a wchodzi kot z dzwoneczkiem u szyi. Piłkarz leci za tym kotem, bo myśli, że to piłka i go kopie. Mocna reklama. Ale z drugiej strony pokazuje sedno tej piłki nożnej. Są zawodnicy w goglach, jest piłka dźwiękowa. Może to też dobry sposób popularyzacji piłki nożnej osób niewidomych?

Więcej: www.euro2012respectinclusion.com


Najważniejsze zasady gry
Drużyny składają się z czterech osób niewidomych lub słabowidzących plus widzący bramkarz. Aby wyrównać szanse zawodników z pola, grają oni w opaskach zasłaniających oczy. Kibice muszą być cicho, jako że piłkarze lokalizują piłkę za pomocą słuchu. Piłka ma w środku dzwoniące elementy. Za bramką przeciwnika stoi przewodnik, który podpowiada atakującym kierunek. Broniącym podpowiada bramkarz. Po bokach boiska są bandy, więc piłka nie wyleci na aut. Aby zawodnicy nie wpadali na siebie, każdy, kto jest w pobliżu piłki, prócz prowadzącego ją, musi krzyczeć „Voy!”. To znaczy: „Idę!”.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas