Do usłyszenia na boisku
W ramach projektu UEFA „Respect Inclusion” przed ćwierćfinałami Euro 2012 odbędą się mecze pokazowe piłki nożnej osób z niepełnosprawnością. W Warszawie kibice zobaczą zawodników Olimpiad Specjalnych, w Doniecku – piłkarzy niesłyszących, a w Kijowie – piłkarzy z mózgowym porażeniem dziecięcym. 22 czerwca w Gdańsku swoje umiejętności zaprezentują piłkarze niewidomi.
Rozmawiamy z Lubomirem Praskiem ze Stowarzyszenia „Cross", trenerem koordynatorem piłki nożnej osób niewidomych.
Tomasz Przybyszewski: Zdarza się, że lekarze zabraniają
osobom słabowidzącym grać w piłkę nożną?
Lubomir Praski: Tak, ponieważ wiele schorzeń
okulistycznych ma przeciwwskazania do takiego wysiłku.
Niebezpieczeństwo zderzenia dla osoby, której np. grozi odklejenie
się siatkówki, może mieć bardzo przykre konsekwencje. Dlatego w
„niewidomą piłkę” grają ci, którzy nie mają przeciwwskazań albo nic
im już się nie może pogorszyć.
Piłka nożna osób niewidomych to kontaktowy
sport...
I to okrutnie. Jak zaczynaliśmy, a to było ze dwa lata
temu, pojechaliśmy do Niemiec popatrzeć na tamtejszą ligę.
Obserwowaliśmy ich grę, jak się rozgrzewają, jakie mają ćwiczenia.
Pierwsze nasze próby zrobienia tego, co oni, kończyły się złamanymi
nosami.
Można tak wyćwiczyć grę, by kontuzji było mniej?
Tak, przez odpowiedni sposób poruszania się. Przede
wszystkim ręce jako takie czujki są lekko wysunięte do przodu, ale
nie sztywne. Jak czegoś dotkną, to wiadomo, że jest jakaś
przeszkoda. Są trochę jak biała laska. Do tego odchylona głowa, na
którą są specjalne ochraniacze, niektórzy nawet grają w kaskach
bokserskich. Niektórzy Niemcy mają np. takie gąbki wystające po 10
cm przed czoło, żeby nos był chroniony. Oczy są zasłonięte,
zaklejone opatrunkami okulistycznymi, na to są jeszcze gogle lub
opaski, wyrównujące szanse zawodników, by każdy nic nie widział.
Widzą tylko bramkarze.
Fot.: www.sxc.hu
Piłka ma w środku dzwoneczki, żeby piłkarze słyszeli,
gdzie jest. Jest przez to cięższa?
Tak, waży 650 g. Dlatego Niemcy podpowiedzieli nam, żeby
rzuty karne strzelać „z czuba”, bo to jest najmocniejszy strzał, a
buty do tego mieć robocze, z wkładkami. Ten, co strzela karnego,
wkłada jeden taki but...
To bramkarz jest biedny.
Takie życie. W Berlinie jest taki były piłkarz; z połowy
strzela tak mocno, że poprzeczkę wygina. Dlatego bramkarze mają
ochraniacze. Na uda, kolana, genitalia, ale też na klatkę
piersiową. Szyją je sobie albo adaptują z różnych dyscyplin, bo
uderzenie piłki naprawdę boli. Widziałem kiedyś, jak bramkarz
niemiecki dostał – jeszcze nie upadł, a już prosił o czas.
Wiedział, że jest źle. Bo zawodnik nie wie dokładnie, gdzie
strzela, tylko tak mniej więcej lokalizuje głos przewodnika, który
stoi za bramką.
Połamane nosy, kontuzjowani bramkarze. Taka urazowość
nie odstrasza?
To jest gra dla twardych. Nie ma się co oszukiwać.
Zawodnicy są co prawda wyposażeni w ochraniacze goleni, kolan, na
głowach mają kaski... Piłka kształtuje charakter. Grają nie tylko
mężczyźni. Jest jedna dziewczyna z Wrocławia, w Chorzowie są trzy
dziewczynki. Jedna z nich to dopiero miała przypadek podczas
sparingu! Bramkarz się położył, przewróciła się przez niego i
uderzyła głową w słupek. Miała 16-centymetową ranę ciętą głowy! Ale
co? Grzywkę zapuściła, rana się ledwo zabliźniła, dziewczyna wciąż
trenuje. Także naprawdę to jest mecz dla twardych ludzi, którzy się
nie boją i są na to przygotowani. Bo zawodnik nie wie, czy trafi w
piłkę, czy w piszczel przeciwnika, bo piłka akurat odsunie mu się
albo ktoś mu ją zabierze. Co prawda ten, który nie ma piłki, musi
mówić „Voy!”, jest w miarę lokalizowany i zadaniem tego, który ma
piłkę, jest go ominąć, a nie szukać z nim kontaktu, ale to różnie
bywa. Więc to jest gra dla twardych, urazy są, jest to nieodzowna
rzecz, wielu zawodników nie jest w stanie dokończyć meczu, zawsze
są zmiany.
Czy osoby słabowidzące mają problem z zasłanianiem
oczu?
To jest problem, bo niewidomy świetnie sobie radzi ze
słuchem i z orientacją w przestrzeni, bo używa tego całe życie lub
od kiedy stracił wzrok. A słabowidzący nie, on tego musi się uczyć
i to trwa dość długo. Pierwsze minuty czy pierwsze mecze dla
słabowidzącego to jest taki stres, że on w ogóle nie wie, co się
dzieje. Nie wie, gdzie jest, gdzie jest jego bramka, gdzie jest
piłka, gdzie jest przeciwnik, a gdzie kolega. Ale potem jest już
tylko lepiej. Jeden złapie to dość szybko na treningach, inny
trochę wolniej. Są ludzie urodzeni z takim talentem kinestetycznym,
czuciem mięśniami; już nie wzrokowo, tylko same mięśnie, nawyki
ruchowe, równowaga. Natomiast tych, którzy na co dzień jednak
posługują się wzrokiem, przeważnie bolała głowa od długiego
niewidzenia. Źle się czuli, odczuwali dyskomfort. I to pomimo tego,
że treningi zawsze były prowadzone stopniowo – od lekkiego
przymykania oczu od czasu do czasu, przez zasłanianie na chwilę
oczu opaskami, do coraz dłuższych momentów – to wielu fajnych
piłkarsko zawodników odeszło, bo nie byli w stanie tak
funkcjonować. Odeszli też niektórzy niewidomi. Osoby niewidome mają
jednak na co dzień mało ruchu i ta dynamika, którą wnoszą ci trochę
sprawniejsi, może przerazić.
Na początku w grze jest pewnie dużo chaosu?
Tak, bo proszę sobie wyobrazić: osiem osób na boisku,
jedna dźwięcząca piłka, do której chcą dobiec wszyscy. Na hurra.
Teraz każdy ma swoją pozycję, swoje sektory boiska. Wie, co ma
robić, gdy my mamy piłkę, i wie, co ma robić, gdy jest strata. Ale
to wszystko przychodzi z doświadczeniem, tego nie da się młodych
ludzi nauczyć od razu, gdy im się zasłoni oczy.
Jak będzie wyglądał mecz pokazowy przed ćwierćfinałem
Euro 2012 w Gdańsku?
Wychodzimy na płytę boiska na godzinę i 15 minut przed
rozpoczęciem meczu, gramy 2x7 minut z 3-minutową przerwą. Jest to
okrojony czas, bo normalnie jest 2x25 minut i 10 minut przerwy.
Gramy też nie w swoich normalnych warunkach, bo nigdy nie gramy na
naturalnej trawie. Obawiamy się tego. Piłka może być bardziej
wytłumiona przez trawę. Mamy nadzieję, że się zaadaptujemy, ale
najgorszy jest dla nas brak band. Bandy stoją na liniach bocznych
boiska, linie końcowe są odkryte i są albo rzuty rożne, albo
bramkarz wznawia grę. UEFA nie pozwoli nam postawić band na
murawie, na której za chwilę będzie mecz.
To chyba bez sensu?
Z jednej strony tak, ale z drugiej strony, jak
pomyśleliśmy, że zasłonimy widzom bandami dość dużą część boiska,
to nie będą widzieć tych akcji, które się przy nich dzieją. Zresztą
my rok temu tylko tak trenowaliśmy, bez band. To jest więc dla nas
dość naturalne. Teraz, dzięki projektowi „Respect Inclusion”,
dostaliśmy od UEFA bandy. Kosztowały 13 tys. euro. Wcześniej nie
było nas na to stać.
Podczas gry powinno być dość cicho, by piłkarze słyszeli
dzwoniącą piłkę. Czy uda się to osiągnąć na stadionie?
Mają być komunikaty na stadionie, że w tej chwili
rozgrywany jest taki mecz, że potrzebujemy ciszy. Mamy swojego
spikera mieć, który będzie po polsku i angielsku opisywał grę na
bieżąco. Mamy nadzieję, że on zainteresuje kibiców tym, co się
będzie działo. Nie będziemy grać długo, więc myślimy, że kibice
uszanują potrzebę ciszy.
Kto zagra w meczu pokazowym? Istnieje reprezentacja
Polski w tej odmianie piłki nożnej?
Są systematyczne spotkania kadry, w której skład wchodzą
drużyny wrocławska i chorzowska. Zgrupowanie liczy 25 osób wraz z
przewodnikami. Piłkarzy i bramkarzy są dwa składy, czyli 20 osób.
To pomiędzy drużynami z Wrocławia i Chorzowa będzie rozegrany ten
mecz pokazowy na Euro.
Co właściwie ciągnie osoby z dysfunkcją wzroku do piłki
nożnej? Czy wśród osób niewidomych jest tak samo popularna, jak w
całym społeczeństwie?
Oczywiście, słuchają meczów czy oglądają je, siedząc z
nosem w ekranie. Fascynacja futbolem jest ogromna. Jest kilku
zawodników, którzy znają ligę angielską, hiszpańską, niemiecką,
wszystkie mecze, nazwiska, transfery, ostatnie wyniki. To
niesamowite. Mieliśmy takich uczniów, którzy chętnie grali, gdy nie
było jeszcze piłek dźwiękowych. Więc jak już mieli te zwykłe piłki
przy nodze, to super je prowadzili, potrafili się obrócić,
zastawić, nawet uderzyć. Potem, jak zaczęliśmy się w to bawić,
owijaliśmy piłki workami foliowymi – ktoś nam podpowiedział ten
patent, który pochodzi z Afryki. Tak graliśmy długie miesiące,
zanim dostaliśmy pierwszą piłkę dźwiękową z Brazylii. Wytrzymała
może ze dwa, trzy treningi. Teraz każdy zawodnik ma przy nodze
piłkę, może ją sobie pożyczać na weekend.
Trudno chyba o lepszy nośnik reklamowy niż Euro 2012 dla
tej raczkującej w Polsce dyscypliny?
To historyczna rzecz. Raz w życiu trafia się coś takiego.
Chcielibyśmy dotrzeć i do ludzi niepełnosprawnych, i do
pełnosprawnych, którzy mają niewidomych znajomych albo kogoś z
rodziny, żeby zainteresowali się albo przekazali tym niewidomym, że
coś takiego jest, zachęcili, pomogli im w tym. Na świecie jest
wielu zawodników ociemniałych, którzy uprawiali piłkę nożną lub
inne dyscypliny zanim stracili wzrok. Chcieli dalej coś robić,
wyjść z dołka psychicznego, w który wpada każdy, kto staje się
nagle osobą z niepełnosprawnością, szczególnie wzroku. Znakomicie
się w tej piłce realizują. Liczymy na to, że po Euro nastąpi taki
boom, że masa ludzi o tej piłce usłyszy.
W innych krajach ten rodzaj piłki jest chyba lepiej
znany.
Ostatnio nasz zawodnik znalazł w internecie coś, co nas
zaskoczyło; zastanawiamy się, jak do tego podejść. To znaczy ja się
zastanawiam, bo ich to zbulwersowało. To jest reklama
przedstawiająca trening piłkarzy niewidomych. Jeden z nich uderza
dźwiękową piłką w drzwi wejściowe na boisko. Otwierają się, piłka
wylatuje, a wchodzi kot z dzwoneczkiem u szyi. Piłkarz leci za tym
kotem, bo myśli, że to piłka i go kopie. Mocna reklama. Ale z
drugiej strony pokazuje sedno tej piłki nożnej. Są zawodnicy w
goglach, jest piłka dźwiękowa. Może to też dobry sposób
popularyzacji piłki nożnej osób niewidomych?
Więcej: www.euro2012respectinclusion.com
Najważniejsze zasady gry
Drużyny składają się z czterech osób niewidomych lub
słabowidzących plus widzący bramkarz. Aby wyrównać szanse
zawodników z pola, grają oni w opaskach zasłaniających oczy. Kibice
muszą być cicho, jako że piłkarze lokalizują piłkę za pomocą
słuchu. Piłka ma w środku dzwoniące elementy. Za bramką przeciwnika
stoi przewodnik, który podpowiada atakującym kierunek. Broniącym
podpowiada bramkarz. Po bokach boiska są bandy, więc piłka nie
wyleci na aut. Aby zawodnicy nie wpadali na siebie, każdy, kto jest
w pobliżu piłki, prócz prowadzącego ją, musi krzyczeć „Voy!”. To
znaczy: „Idę!”.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Dodaj komentarz