U Piotra i Pawła
Kiedy w 2002 r. w podwarszawskim Centrum Janki otwierano delikatesy ''Piotr i Paweł'', po jednym anonsie w ''Gazecie Wyborczej'' zgłaszało się ok. 500 osób chętnych do pracy. Dzisiaj odpowiada jedna, może dwie. - Ale ani wtedy ani teraz nie mieliśmy ofert od osób niepełnosprawnych - mówi Jolanta Rajewska, współwłaścicielka sklepu. - Jakby nie wierzyły, że mogą pracować na otwartym rynku. No to, ja zapraszam!
Polska sieć sklepów „Piotr i Paweł" istnieje od 18 lat. Jest w niej 39 marketów, w tym 15 w systemie tzw. franchisingu*. Delikatesy ''Piotr i Paweł'' w Jankach to pierwszy sklep sieci w stolicy.
- Kiedy zaczynaliśmy działalność, warunki na rynku zatrudnienia dyktował pracodawca - mówi Jolanta Rajewska. - A teraz to on musi postarać się znaleźć dla siebie dobrego pracownika.
Poszukując tych rzetelnych, pani Jolanta zainteresowała się osobami niepełnosprawnymi. Sieć ''Piotr i Paweł'' nie prowadzi wobec tej grupy pracowniczej specjalnej polityki zatrudnienia. Nabór do jej własnych sklepów jest ciągły i dotyczy w równym stopniu wszystkich chętnych, a właściciele marketów działających na zasadzie franchisingu sami podejmują decyzje kadrowe.
Liczą się kompetencje, a nie sprawność.
- Zgłosiłam się po pomoc do stołecznego Centrum Integracja - mówi pani Jolanta. - Na razie w naszym sklepie pracują dwie osoby niepełnosprawne.
Jedną z nich jest Ewa Pazio. Ofertę pracy w delikatesach, wraz z kilkoma innymi, otrzymała od doradców zawodowych ''Integracji''. Pani Ewa od ponad 20 lat zatrudniona była na różnych stanowiskach w spółdzielniach inwalidów. W ''Piotrze i Pawle'' jest specjalistą ds. kadr i płac. To jej pierwsza praca na otwartym rynku. Mówi, że już by nie wróciła do spółdzielczości. 30 lat temu straciła w wypadku lewą rękę.
- Tak przywykłam do posłu¬giwania się tylko prawą, że nie wiem, co bym zrobiła, gdybym miała obie - śmieje się pani Ewa, szczęśliwa żona, mama, wielbicielka komputera i prowadzenia auta.
Jolanta Rajewska wspomina ostatnie Boże Narodzenie, kiedy powierzyła pani Ewie i jednej z pracownic zapakowanie ponad 70 koszy delikatesowych. Obie panie ''na trzy ręce'' zrobiły to szybciej niż ich trzy koleżanki ''na sześć rąk'' w poprzednie święta.
- Bardzo sobie cenię doświadczenie pani Ewy w pracy z osobami niepełnosprawnymi. Chętnie przyjęłabym więcej takich pracowników deklaruje pani Jolanta. Proszę mi tylko nie mieć za złe, jeśli niektórym odmówię. Sklep to specyficzne miejsce pracy. Nawet siedząc przy kasie, trzeba mieć dużo siły w rękach do przestawiania paczek przy czytnikach cen czy do pakowania. Nie ''skażę'' też na stanie przy ladzie kogoś, kto ma kłopoty z kręgosłupem. Nie pozwolą mi na to ani własne sumienie, ani lekarz, ani inspektor pracy.
Pani Jolanta dziwi się, że osoby niepełnosprawne nie odpowiadały na jej oferty zamieszczane w ogólnopolskich mediach.
- Nigdy nie przyszło mi do głowy wpisywać w ogłoszeniu, że kieruję je także i do nich. Jeśli już dzielę pracowników, to tylko na pracowitych i leniwych, uczciwych i nieuczciwych, a nie na sprawnych i niepełnosprawnych.
* Franchising - system sprzedaży towarów, usług lub technologii oparty na współpracy między przedsiębiorstwami. Franchisobiorca może korzystać z nazwy handlowej Franchisodawcy, jego znaku towarowego, know-how, metod prowadzenia działalności, wiedzy oraz stałej pomocy technicznej i handlowej, ale zachowuje prawną i finansową niezależność. Więcej na www.piotripawel.pl |
*****
Artykuł powstał w ramach projektu "Integracja
- Praca. Wydawnicza kampania informacyjno-promocyjna"
współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach
Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich.
Komentarze
-
Takich osób powinno być więcej...
14.03.2015, 20:46Brawa dla Pani Jolanty! :)odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz