Od października zakład pracy starłl sie o badania w przychodni medycyny pracy.
Nagle rano zostaliśmy wezwani my niepełnosprawni do przychodni. Nikt z nas nie
miał przy sobie dokumentów poza skserowanym przez kadry macierzystego zakładu
orzeczeniem o niepllnosprawności. Po kilku godzinach oczekiwania w kolejce
pani doktor zapytała co mi właściwie jest, a potem wypaełniła karte jak na
badaniach okresowych, potem zakreśliła skrócony czas pracy i tyle. Po co ten
cyrk.
Komentarz