Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Obłaskawić nowy świat, czyli odkryć siebie w dobie koronawirusa

15.04.2020
Autor: Marta Świć, fot. archiwum autorki, pexels.com
kobieta ogląda album ze zdjęciami

„Nie jestem psychologiem. Piszę jako kobieta niepełnosprawna. Ta niepełnosprawność w kontekście tego artykułu ma mniejsze znaczenie. Koronawirus wyrównał szanse, rozdał wszystkim te same zakazy – bez względu na miejsce zamieszkania, stopień sprawności, kolor skóry, wyznanie, status materialny” – pisze Marta Świć.

Do napisania tego artykułu skłonił mnie czas, który mamy. Jest piękna wiosna, musimy siedzieć w domu i co czytam w internecie? Narzekamy.

Zaznaczę, że jest to mój absolutnie subiektywny obraz świata. Ile jest w nim prawdy? Każdy odpowie sobie sam, jeśli zechce ten artykuł przeczytać i zastanowić się nad jego treścią w odniesieniu do swojej sytuacji.

Marta Świć
Marta Świć

Nie jestem psychologiem. Piszę jako kobieta niepełnosprawna. Ta niepełnosprawność w kontekście tego artykułu ma mniejsze znaczenie. Koronawirus wyrównał szanse, rozdał wszystkim te same zakazy – bez względu na miejsce zamieszkania, stopień sprawności, kolor skóry, wyznanie, status materialny...

Kilka punktów, które dla przeciętnego człowieka od marca stały się nowością

  1. Praca zdalna – zobacz plusy

Czytam wypowiedzi, że się nie da, że masz dość. Wszystko przeszkadza.

Pracuję zdalnie od 12 lat. Dla mnie i wielu osób niepełnosprawnych jest to jedyna możliwa forma zatrudnienia.

Oto kilka podpowiedzi.

  • Nie jest możliwe gotowanie obiadu, praca, rozmowy i zabawa w tym samym czasie. Trzeba podzielić dzień na godziny. Od 8:00 do 15:00 pracuję, a potem mogę zająć się innymi kwestiami. Jeśli zaczęłabym odbierać telefony od znajomych, robić zakupy czy gotować w tym samym czasie, to normalne, że nie zrobię dobrze nic.
  • Odbieram telefon w pracy, gdy muszę. Często daję go na tryb głośnomówiący, by nie zabierać sobie rąk. W tym czasie przecież robię czynności związane z pracą.
  • Gości w godzinach pracy nie przyjmuję. Kurier, listonosz – im trzeba otworzyć drzwi. Koleżankom dzwoniącym na plotki odpowiadam: „zadzwoń później”.

Zorganizowanie się wymaga czasu. By ułatwić zadanie, proponuję przypomnieć sobie, że jeszcze niedawno zapewne na porządku dziennym były narzekania na pracę w biurze. Na korki na ulicach i tłok w sklepach. Zauważ, że jeżeli dojazd do pracy trwał godzinę w jedną stronę, a powrót drugą godzinę, to teraz, pracując zdalnie, masz dziennie o dwie godziny więcej. Przy pracy od poniedziałku do piątku masz tygodniowo o dziesięć godzin więcej, które możesz przeznaczyć dla siebie i swojej rodziny. To prawie cały dzień.

Realnie praca pozwala na zachowanie normalności w tej sytuacji. Jest wyznacznikiem dnia. Jeśli musimy coś zrobić, to znaczy, że mamy powód do tego, by wstać, nawet jeśli nie można wyjść z domu.

Masz pracę, a to znaczy regularny dochód. Są przecież branże, które mają przestój. Turystyka i wiele usług (fryzjerzy, kosmetyczki, fizjoterapeuci). Możliwość pracy zdalnej to twój zysk.

kobieta pracuje przy laptopie

  1. Brak kontaktu z najbliższymi

Ten trudny czas wymaga, by ograniczyć spotkania z bliskimi, z przyjaciółmi, wyjazdy.

Szybko zapomnieliśmy, że w grudniu, kiedy koronawirusa nie było, pojawiało się mnóstwo apeli o obecność i pomoc drugiemu człowiekowi.

Jak sięgnę pamięcią, to mam taką rodzinę czy znajomych, z którymi dawno nie rozmawiałam, których nie odwiedzałam. Wirus grasuje przecież dopiero od miesiąca. Nie tylko on jest winien. Źle się z tym czuję, ponieważ teraz nastąpił zakaz, nie jest to mój wybór. Natomiast fakt niezaprzeczalny – zaniedbywałam w relacjach przyjaciół i bliskich. Zapewne nie tylko ja. Każdy choć raz w odpowiedzi na telefon czy propozycję spotkania usłyszał – nie mam czasu.

Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – brak kontaktu z najbliższymi nie trwa od czasu ogłoszenia epidemii. Trwa znacznie dłużej. Widzę to. Może ktoś jeszcze?

  1. Odkładanie planów na później

Moje legły w gruzach. Wiązały się z rehabilitacją i wyjazdem. Trzeba je odłożyć i poczekać na lepsze czasy.

Zaglądam w głąb siebie i wiem, że to nie jest pierwsze przesunięcie w moim życiu. Nie było epidemii, a plany się zmieniały. Nie będę łamać rąk. Poczekam.

Ten czas wypełnię, rzeczami, które mogę zrobić teraz. A mogę wiele:

  • Ukończę wreszcie dawno wykupiony kurs tworzenia grafiki Canva. Dobrze, że dostęp jest nielimitowany. Kupiłam i czeka na mój czas. Może właśnie teraz przyszedł?
  • Poukładam w albumie zdjęcia upchnięte w kopertach. Zawsze chciałam to zrobić – z opisem dat i miejsc. Leżą w tych kopertach pewnie kilka lat. Przydałoby się też zrobić odbitki tych w wersji cyfrowej. Z powodzeniem można to zrobić bez wychodzenia z domu.
  • Trzeci raz przystąpiłam do wyzwania czytelniczego. Przeczytam 52 książki w ciągu roku. Poprzednie dwie próby zakończyły się niepowodzeniem. Do trzech razy sztuka. Może teraz?
  • Największym problemem i notorycznie odkładanym planem były codzienne ćwiczenia. O wiele łatwiej zapisać się na zabiegi fizjoterapeutyczne, niż zmobilizować do samodzielnych ćwiczeń. Teraz nie ma wyjścia. Gabinety są zamknięte. Trzeba się zmobilizować, mając na uwadze dwie rzeczy – nie wychodzę, bo nie można, ale potem mogę nie wyjść, gdyż nie dam rady. To nie dotyczy tylko osób z niepełnosprawnością. Mniejsza aktywność, a lodówka „wodzi na pokuszenie” bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Kto mówił sobie: muszę zacząć ćwiczyć?

Każdy ma takie rzeczy, które odkładał na później. Zakopane w głąb duszy zainteresowania, odłożone rozmowy, nieprzeczytane książki...

Nie skupiam się na tym, czego nie ma. Dostrzegam, ile mogę w tym czasie zrobić.

staromodny zegar na nóżkach stoi na tle kolorowych desek

Nie tylko teraz plany życiowe są odkładane. Zawsze tak było. Powodem był brak czasu, porozumienia, zgrania urlopów i wiele innych. Teraz jest to kwestia zdrowia i bezpieczeństwa.

Najbardziej dotkliwe, że to nie była nasza decyzja. Zdecydował wirus.

  1. W domu jak w więzieniu

Często tak mówiłam z przyczyn fizycznych, życiowych – niezależnych ode mnie. Natomiast większość ludzi mówi tak dopiero teraz. W normalnej sytuacji traktuje się dom jak przystań, azyl bezpieczeństwa. Z pracy, z podróży ludzie wracali do domu, by poczuć się bezpiecznie. Wraz z epidemią nadano mu funkcję więzienia. Niesłusznie.

Teraz naprawdę jest azylem, daje nam bezpieczeństwo. Pozostanie w domu to najlepsze rozwiązanie. Możemy się o niego zatroszczyć, dać czas. Spojrzeć łaskawym okiem na swoje życiowe dzieło. Dom to nie budynek, to mieszkańcy i atmosfera w nim panująca. To najlepszy czas na zmiany, jeśli ich wymaga.

Przyjdzie kryzys

Jestem przyzwyczajona do ograniczeń, czekania na lepszy czas, pracy zdalnej, mam wiele pasji, które nie wymagają wyjścia z domu.

Mimo to przyszedł kryzys.

Moje pasje nietknięte i czas niezagospodarowany. Dzień przeleciał mi przez palce niczym woda przez sitko. Minął nie wiadomo kiedy. Nie zrobiłam nic.

Nie przestraszyłam się niemocy. Dałam sobie prawo do „nicnierobienia”. Przecież jestem tylko człowiekiem. Z większą ilością czasu, mniejszym zmęczeniem, ale jednak tylko człowiekiem. Może się czasami nie chcieć wyjść spod kołdry. I nic strasznego w tym nie widzę. Jest taka piosenka „Nie bój się nic nie robić” Agnieszki Chrzanowskiej:

Nie bój się nic nie robić
Nie bój się tracić czas
Nie bój się marzyć
Nie bój się długo spać

Trzeba się odnaleźć w nowej rzeczywistości. To wymaga czasu. Będą się zdarzały wzloty i upadki. Dbajmy o to, by panika i strach nie pokonały nas w równej mierze, co koronawirus.

Nową rzeczywistość trzeba obłaskawić, potraktować jak wyzwanie. To otworzy człowieka na odkrywanie drzemiących możliwości.

Jutro wstanie nowy lepszy dzień.

Zdrowia, mocy, energii i wiary w siebie!

Marta Świć

PS. Będę wdzięczna za wszystkie opinie. Moją poetycką twórczość znajdziecie na Facebooku.

 

Komentarz

  • praca zdalna
    Joanna
    18.04.2020, 12:53
    Też pracowałam zdalnie. I bardzo to sobie chwaliłam. Mam stopień niepełnosprawności umiarkowany, nie mam schorzeń specjalnych. I co z tego wynika? Że niestety nie ma dla mnie pracy. Żadnej. Ani stacjonarnej, ani zdalnej tym bardziej. Pracodawcy wymagają znacznego stopnia niepełnosprawności albo schorzeń specjalnych. Od pół roku szukam pracy, biję głową w mur. Odnośnie pracy zdalnej, popieram, że to tak samo ciężka praca jak "zwykła". Ja pracowałam na infolinii. Odbierałam połączenie za połączeniem. Ale nie narzekałam. Bardzo szanowałam moją pracę. I mam nadzieję, że uda mi się jeszcze znaleźć dla siebie zajęcie

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas